Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czarny spojrzał na zegarek. - Msza się zaraz kończy - mruknął cicho. - Idę... - szepnął, wychodząc niezauważony
przez wszystkich, oprócz Avis i Draco. - Już się nie mogę doczekać - mruknęła Avis. Msza dobiegła końca. Wszyscy powoli zaczęli wychodzić z kościoła. - A gdzie Harry? - zapytała zdziwiona pani Weasley. Avis i Silver trzymali się za ręce. - Zaraz będzie - odpowiedzieli niewinnie. Starsze panie, zebrane w grupce, rozmawiały o dzisiejszej mszy. - Malfoy! - rozległ się krzyk. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Niewątpliwie krzyczącą osobą był... Czarny.Tylko wyglądał troszkę inaczej niż zazwyczaj...
Draco ledwo powstrzymywał się, żeby nie ryknąć śmiechem...
Harry miał założoną na sobie potarganą czarną koszulę, ciemne jeansy, a w ręce trzymał
butelkę piwa. Pod oczami natomiast było widać ciemną kredkę. Widac było po nim, że pił
piwo, bo chwiał się widocznie.
- Harry - wykrztusił Draco, przekazując Serpa w ręce Avis.
- Wiedziałem - zaśmiał się histerycznie Potter, machając butelką. - Wiedziałem, że mnie
zdradzasz!
- Posłuchaj! To nie tak - zaczął się tłumaczyć Draco. - Ona...
- To ty mnie posłuchaj! - krzyknął Harry, podchodząc do nich. Trochę go znosiło na różne
strony. - Te twoje wypady do pubu w sprawie interesów, zrobiły się podejrzane -
wywarczał bardzo blisko Silvera. - Tym bardziej, że zacząłem czuć babskie perfumy!
- Ale ona...
- Nie przerywaj mi - krzyknął Czarny, a w jego oczach pojawiły się łzy. - Zdradziłeś
mnie... - szepnął.
- To nie tak - jęknął Draco.
- Nienawidzę cię - szepnął Czarny. - Nie zdradziłeś mnie?! - uśmiechnął się ironicznie. - A
on? - zapytał, wskazując ręką na Serpa. - Twoje dziecko? - zaśmiał się histerycznie.
- Tak, ale... - zaczął Silver.
- Skaranie boskie - szepnęła jakaś starsza pani, trzymając się za serce. - Nie dosyć, że
homosexualiści, to jeszcze mają dziecko!
- Syriusz, uspokój się - wykrztusił Remus, powstrzymując się od śmiechu. Black siedział
na ziemi i płakał ze śmiechu.
- Nie dzwoń do mnie - zaszlochał Czarny. - Nie pisz... wynoś się z mojego życia... - odszedł
szlochając. Tusz rozmazał mu się na policzkach.
- Poczekaj - krzyknął histerycznie Malfoy.
Pociągnął Pottera za rękę, odwracając go gwałtownie i pocałował namiętnie.
Hermiona patrzyła na nich z dziwną miną.
Ron był coraz bardziej zły i obrzydzony, Jak Harry może! Z Malfoyem!.
Syriusz z Remusem patrzyli na nich z uśmiechem.
Moody zmrużył z wściekłości oczy, On tego tak nie zostawi.
Fred i George zaczęli bić brawo i krzyczeć: To było piękne.
Ginny była załamana, ale cały czas miała nadzieje, że Harry rzuci Malfoya i będzie z nią.
Bo Harry jest Bi prawda?
Snape który został wyciągnięty do kościoła na siłę, patrzył na nich z zamyśleniem.
Wiedziałem, że nie wytrzymają. Przyzwyczaiłem się, że są razem, ale te ich scenki
czasami zaskakują. Gdyby ten przeklęty Zakon wiedział, że ja wcale Pottera nie
nienawidzę... tylko z nim w pokera gram... z nim, Lucjuszem i Draco... eh... przynajmniej z
Potterem można coś załatwić i nie piszczy, jak ktoś umrze...
Tonks płakała w ramię Syriusza. Bynajmniej nie z rozpaczy.
Pani Weasley myślała, jak to wszystko wytłumaczyć.
Pan Weasley myślał nad tym, jak ją powstrzymać i uspokoić.
Wszystkie starsze panie zebrane w kościele zaczęły wychodzić szybko, mamrocząc coś
jak: „jak tak można!", „niebywałe", „oni mają dziecko".Avis zrobiła przemądrzałą minę i machnęła rączką z piskiem „o fuj!", w czym pomógł jej
Serp.
- Avis! - zaszlochał nagle Harry, widząc, że wszystkie babcie już poszły. - Zmaż mi to z
oczu! Boli! - padł na ziemie, rozmazując sobie jeszcze bardziej tusz.
- Czekaj braciszku - mruknęła Avis, siadając przed nim i zmazując czarny tusz z buzi
Czarnego. - Po cholerę ty sobie tyle tego napaćkałeś!
- A skąd miałem wiedzieć, ile się tego daje! Ja się nie maluje! - jęknął.
Kiedy Harry już wyglądał normalnie... prawie, bo jego ciuszki nie były w za dobrym stanie,
wstał razem z Draco i Avis.
Po chwili rzucili się na nich Fred i George, ściskając mocno. - Jesteście genialni!
Gdybyście się tak długo nie całowali, to byście widzieli miny tych moherowych beretów!
- No wiesz - mruknął słodko Harry, machając rączką i mrugając oczkami. - Trudno było
się powstrzymać...
- Ale to był żart czy wy na serio jesteście...
- Sami się domyślcie - wyszczerzył się Draco.
- Po tych świecących oczkach odpowiedź jest jednoznaczna - odpowiedzieli poważnie
Fred i George.
- Ale nie uświadamiajcie tych, którzy myślą, że to był tylko żart - mruknęła Avis.
- A kim jest ta piękna kobieta? - zapytał Fred.
- Avis jestem - wyszczerzyła się dziewczyna, podając im rękę.
- Harry!
- Potter! - rozległy się wrzaski.
Biedny Czarny aż podskoczył i schował się za Draco.
- A czemu to ja mam dostać w pysk? - jęknął Silver.
- Harry, jak mogłeś zrobić to w kościele! - krzyknęła pani Weasley.
- Od kiedy jesteś gejem! - wrzasnął Ron.
- Harry, jestem z ciebie dumny - wyszczerzył się Syriusz, przytulając swojego syna.
- Brawo - wyszczerzył się i podał rękę Draconowi.
- Syriuszu jak możesz?! - krzyknęła pani Weasley.
- Daj spokój, Molly - mruknął Black. - Przynajmniej msza się nieźle skończyła -
uśmiechnął się. - Wracamy?
Skinęli zgodnie głową.
- Dzień dobry - uśmiechnął się Harry, widząc babcie Avis.
- Szybki jesteś - mruknęła czarnooka.
- Ej, wcześniej chciałaś mnie zamordować musiałem uciekać, a nie się witać - burknął
Potter.
- Śliczny występ kochani - uśmiechnęła się starsza pani. - Nigdy więcej do tego kościoła
nie przyjdę... od kiedy zmienił się ksiądz, msze są nie do zniesienia. A was zapraszam w
niedzielę na obiad - uśmiechnęła się.
- Chętnie - wyszczerzył się Czarny.
- Będą wasze ulubione potrawy - dodała.
- To ja też chętnie - wyszczerzył się Silver, patrząc na zielonookiego, który miał
rozmarzoną minę.
- Harruś wracamy do tego świata - pomachał mu ręką przed oczami.
Czarny wytknął mu język.Avis pomogła usiąść babci w samochodzie i podeszła do przyjaciół.
- To nie fair - zaszlochała, rzucając się im na szyje.
- Co znowu? - wyszczerzył się Czarny.
- Moja babcia ma teraz więcej spotkań niż ja - jęknęła.
- Witam w klubie - mruknął Potter. - Mi te żmije z nikim się nie dają spotykać.
- Nudy w te wakacje będą - mruknęła. - Wy razem gdzieś tam, a ja sama - spuściła głowę.
- Babcia gdzieś musi pojechać...
- Ty natręcie - zaśmiał się Czarny. - Powiedz, że chcesz mi się wpakować do domu na
wakacje! - wyszczerzył się.
- No co - burknęła dziewczyna. - Świnia jesteś, nawet nie zaproponowałeś!
- Bo czekałem na ten moment - wyszczerzył się. - Pewnie, że możesz... tylko porozmawiam
z Syriuszem... - zostawił ich i podszedł do kłócącej się grupy ludzi.
- A kiedy dojdzie do rękoczynów? - zapytał ciekawie.
Wszyscy spojrzeli na niego, aż się wzdrygnął.
- Ja do papcia - wyszczerzył się do Syriusza, który spojrzał na niego morderczym
wzrokiem. - Oj, wyluzuj - wywrócił oczami. - Czy Avis mogłaby z nami zamieszkać przez
parę dni wakacji?
- A czemu mnie pytasz? - zdziwił się Łapa.
- No bo, to twój dom? - odpowiedział pytaniem Harry.
- Pewnie, że może - odpowiedział zdziwiony. - Ten dom jest też twoim domem. Możesz
zapraszać, kogo chcesz.
- Syriuszku - mruknął Harry. - Ty uważaj z tymi słowami, bo ja mogę zaprosić... dużo
ludzi i zrobić niezłą imprezę.
- Ej! - przestraszył się Black, widząc odchodzącego, śmiejącego się Pottera.
- Możesz przyjechać - wyszczerzył się Harry.
Avis rzuciła mu się na szyje.
- To ja będę jakoś wieczorem, ok? - wyszczerzyła się dziewczyna.
Dała im buziaki w usta, wycałowała Serpa, który nie był zbytnio zadowolony i odjechała.
- Fuj - zajęczał mały.
- Lubisz ostatnio to słowo, co nie? - zapytał Silver.
Serpens spojrzał na niego.
- Ja myślę, że go ta msza wykończyła - zaśmiał się Harry, biorąc go na ręce.
Wsiedli wszyscy do samochodu i odjechali.
- Wiem, co porobimy jak będziemy czekać na Avis - stwierdził nagle Czarny.
- Co? - zapytał Silver
- Nauczę cię w końcu lepiej hamować - odpowiedział.
- Umiem hamować - warknął.
- Robisz to jak ciota - odpowiedział mu Harry.
- Ej!
- Za późno hamujesz!
- Wcale nie!
- Właśnie, że tak i mnie nie wkurzaj!
Draco z obrażoną miną odwrócił głowę.
Nikt się już nie odezwał do końca drogi.
*- O nie - złapał Harry za rękę Draco, który chciał pójść do domu. - Ty zostajesz. - Ale... - Tutaj - Czarny zakreślił sprejem metę. - Twoje koła się zatrzymają. Wsiadaj, pojedź tyłem do końca drogi i na cały gaz masz potem jechać do przodu. Ty decydujesz, kiedy naciskasz hamulec, a ja stoję koło linii... Draco z pewną miną wsiadł do samochodu. Oczywiście nikt nie poszedł do domu, tylko usiedli na ławkach i czekali, jak te sępy. - Ja może lepiej stanę z boku, jak na razie - stwierdził Harry. Pani Weasley złapała się za serce widząc, z jaką prędkością jedzie Malfoy. Piiiisk. Czarny spojrzał z ironiczną miną na Dracona. - No co? - burknął Draco. - Nie jest tak źle... trochę za późno zahamowałem... - Teraz się domyśl, dlaczego tu nie stałem - uśmiechnął się złośliwie Potter. - Jak jesteś taki mądry, to sam sobie zahamuj - burknął. Harry wsiadł do samochodu. Piiiisk. - Nie lubię cię - burknął Draco, patrząc na Pottera, kiedy ten zatrzymał się w odpowiednim miejscu. - Wsiadaj - mruknął Czarny. - Jak machnę ręką, to naciśniesz hamulec. Oczywiście samochód zatrzymał się w idealnym miejscu. Draco wysiadł z niezbyt szczęśliwą miną. Nagle usłyszeli warkot nadjeżdżającego samochodu. - Avis - ucieszył się Draco, mając nadzieje, że Czarny da mu spokój. Zakon otworzył buzie, widząc jakim... zbajerowanym samochodem przyjechała dziewczyna. Avis zatrzymała się, popychając lekko Harry'ego samochodem. Potter ucieszył się, że nie jechała za szybko. - Cholera, zawsze źle zahamuję - warknęła dziewczyna, nie przepraszając Harry'ego. - Ja z wami nie mogę - jęknął Potter, trzymając się za nogi. - Dwie kaleki! Hamować nie potrafią! - Czepiasz się - burknęli naraz, przybijając sobie piątki. - Świnie - burknął Harry. - Ty mi lepiej pokaż mój pokój - wyszczerzyła się czarnooka. Draco i Harry uśmiechnęli się złośliwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro