Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czarny zszedł na dół i stanął na chwilę, słysząc Serpa. - Gdzie wujuś?! - zajęczał mały. - Dasz mu spokój na chwilę, chociaż? - warknął Draco. - Spieprzaj - burknął Serp, wyrywając się Silverowi. - Ej, Miki - powiedział Harry, biorąc malca na ręce. - Ja mówiłem, że jak ktoś cię obrazi, to możesz mu tak powiedzieć, ale nie wyzywaj swojego brata, dobrze? - Ale... - Nie ma ale - uśmiechnął się Czarny. - Nie wyzywa się tak swojego braciszka. Teraz mówimy ładnie przepraszam... - Przepraszam - jęknął Serp, wieszając się na szyi Dracona, który westchnął. - Dobra, dobra - mruknął. - W końcu to wujusiowi się powinno dostać za uczenie cię takich słów... - Ej musi znać, chociaż podstawy - burknął Czarny, biorąc laptopa na kolana. - Ty go najpierw liczyć naucz! - prychnął Draco. - A nie samych przekleństw... - Musi umieć odpyskować, jak jakiś kretyn powie mu chociażby, żeby się wynosił - spojrzał ironicznie na Moody'ego.- Dobra, ale nie ucz go jeszcze następnego poziomu, dobrze?
- Ej, w jego wieku...
- Ty umiałeś znacznie więcej, wiem, bo sam się od ciebie uczyłem, ale nie ucz go jeszcze,
dobrze? - Silver spojrzał na niego rozbawioną miną.
- Jasne - mruknął Harry. Wyglądał na lekko wściekłego.
- Coś się stało? - zapytał Malfoy.
- Pokłóciłem się trochę z Mistrzuniem - mruknął.
- O co?
- O nic...
- Idziemy na górę? - zapytał niewinnie Draco.
Harry spojrzał na niego i uśmiechnął się złośliwie. - Czemu? Jeszcze wcześnie...
Silver zmrużył oczy. - Jesteś zwykłym sukinsynem, wiesz?
- Wiem - wyszczerzył się złośliwie.
Draco oparł się wygodnie na kanapie. - Dobrze...
- To co, pogramy w coś, Serp? - uśmiechnął się Harry, biorąc malca na kolana i włączając
jakąś grę.
Syriusz patrzył z rozbawieniem na wesołą minę Czarnego i wściekłą Draco. - No tak -
pomyślał. - Malfoyom się nie odmawia, a Blackowie są złośliwi...
- A czemu wy śpicie w jednym pokoju? - warknął Moody.
Harry spojrzał na niego ze łzami w oczach. - Jesteśmy tak biedni, że nie mamy na
wynajęcie dwóch!
Silver parsknął śmiechem.
- Śpicie w jednym łóżku? - palnął Ron.
Wszyscy spojrzeli na niego. Ron zrobił się czerwony.
Czarny wybuchnął śmiechem. - Nie no... na dwa łóżka to nas jeszcze stać...
- Skąd ten pomysł? - Draco miał co najmniej głupią minę.
- Ty się do mnie nie odzywaj - warknął Ron.
- Och, no tak - westchnął Draco. - Napisz sobie jeszcze na czole „nie mów do mnie".
Ron zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
Harry wyczuwając wybuch powiedział szybko. - To my idziemy spać - spojrzał na
Syriusza. - Ej... chrześniakowi zejdziesz trochę funtów?
- Tak - mruknął Black. - Przynajmniej połowę.
- Dzięki - ucieszył się.
*
Czarny położył Serpa do łóżeczka. - Śpij, kochany...
Wstał i podszedł do Silvera siedzącego na łóżku.
- Jesteś okropny - syknął Malfoy.
- Ty mnie cały dzień zwodziłeś, to masz za swoje - wyszczerzył się Harry, siadając na
środku łóżka.
Draco usiadł naprzeciwko Pottera.
- Teraz będzie kara - wyszczerzył się złośliwie.
Ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku.
*
Silver leżał z głową opartą na klatce piersiowej Czarnego.
Harry wyciągnął się, mrucząc lekko.Draco jęknął. - Ty dupku. Chodzić przez ciebie nie będę mógł.
Czarny pogłaskał go pieszczotliwie po głowie. - Musiałem! Jestem wredny, wiesz o tym!
- Mogłeś delikatniej - jęknął.
- Marudzisz - wyszczerzył się Potter. - Wiesz co? - zrobił dziwną minę. - Jest za cicho...
Draco podniósł głowę. - Nie ma Serpa!
Zerwali się obaj, ubierając szybko i potargani wpadli do pokoju Syriusza i Remusa.
Odetchnęli z ulgą, widząc malca bawiącego się zabawkami na łóżku Łapy i Lunatyka.
- On mnie kiedyś wykończy - jęknął Draco, siadając przy ścianie.
Harry miał zamyśloną minę, po chwili uśmiechnął się niepewnie. - On sam do was
przyszedł, prawda?
- A co, boisz się, że tatuś był w twoim pokoju? - zapytał ironicznie Syriusz.
- To może lepiej nie odpowiadaj - mruknął Harry, siadając koło Draco.
Lupin i Black parsknęli śmiechem, widząc ich stroje.
- Serpens widząc wasz... stan przyszedł do nas - powiedział Remus.
- Spaliśmy - bąknął Silver.
- Nago... - mruknął Syriusz.
- A kto mówił, że nago? - zdenerwował się Draco.
- Serp.
- Ej! Byliśmy przykryci kołdrą! - krzyknął Harry. - Nie mieliśmy bluzek!
- Remus? Po co oni tak ściemniają? - szepnął Syriusz.
- A bo ja wiem - mruknął Lupin.
- Bo wy to zaraz musicie wszystko wiedzieć - burknął Czarny.
- Nie powiem, że się jakoś mocno ukrywaliście - wyszczerzył się Black. - Od kiedy
jesteście razem?
- Od dawna - mruknął Potter.
- Co ty wykombinowałeś z tym kościołem? - zapytał Remus.
Czarny wyszczerzył się złośliwie i zaczął opowiadać im swój pomysł...
*
- Ubierać się, niedługo wychodzimy! - rozległ się krzyk pani Weasley.
- Myślisz, że tak dobrze? - wyszczerzył się Harry, patrząc na swój strój.
Obaj chłopcy byli ubrani w ciemne jeansy, czarne bluzki i czarne skórzane marynarki. Na
nogach mieli czarne adidaski. Uroku dodawało im kilka srebrnych łańcuszków na szyi.
- Typowi gangsterzy - wyszczerzył się Silver, układając swoje blond włosy. - A tobie tak
dobrze - wskazał na przycięte włosy Czarnego z ostro ściętą na bok grzywką.
Obaj spojrzeli się na małego Serpa, który wyglądał prawie jak oni. Tylko nie miał
skórzanej marynarki, a czarną bluzę.
- Jestem gangster - ucieszył się mały.
- Mistrzunio załatwił Secusia? - zapytał Draco.
- Załatwił - uśmiechnął się Czarny. - Mówił, że nie jest pewny, ale załatwił. Wczoraj
podwiózł go pod dom.
- Wiesz... ja się dziwie, bo nikt się nie przyczepił, że masz prawo jazdy - mruknął Silver.
- Nie wiedzą pewnie, od kiedy można mieć - mruknął.
Zeszli na dół.Pani Weasley miała na sobie suknię w kwiaty i duży kapelusz. Ginny była ubrana w zieloną
sukienkę, natomiast Hermiona w różową. Chłopcom pani Weasley kazała założyć
garnitury, z czego nie byli zadowoleni.
Syriusz i Remus założyli ciemne marynarki, bluzki i jeansy.
- Mistrzunio był przed chwilą - mruknął Syriusz, nie mierząc wzrokiem chłopaków jak
inni. - Zostawił samochód i kazał ci to dać - wręczył Harry'emu kopertę.
- Extra - ucieszył się. - Lubimy wypłatę - mruknął i przejrzał zawartość. - Idziemy? -
wyszczerzył się.
Wyszli na zewnątrz.
- Ale cacko - krzyknęli razem Fred i George.
Syriusz przyjrzał się rozmarzonym oczom swojego syna.
- No to jedziemy - mruknął Czarny.
Remus zaczarował samochód, żeby wszystkich pomieścił.
Harry i Draco usiedli z przodu. Czarny oczywiście za kierownicą, zacierając ręce.
- Jak to cacuszko się zwie? - zapytali Fred i Georgie, kiedy Harry odpalił samochód.
- Mercedes Sec - mruknął Potter.
Harry musiał się bardzo powstrzymywać przed szybką jazdą.
- Ja chce szybciej - jęczał w myślach.
Kiedy stanęli na światłach, Draco odwrócił się gwałtownie i wykrztusił. - Avis!
Harry spojrzał w bok. Zobaczył dziewczynę o czarnych lokach, ładnej opalonej buzi i
ciemnych oczach, w których widać było złość. Usłyszał jak dzwoni telefon.
- Tak? - zapytał niepewnie.
- Zamorduję cię Czarny! Ty pieprzony chamie, ja ci dam olewanie moich maili! Gdzie
jedziesz gnoju?!
- Do kościółka - odpowiedział Czarny.
- Ty i kościół? - krzyknęła. - Znowu kłamiesz!
- Ja nie kłamie! Mam cały Zakon w samochodzie i wiozę ich do kościoła!
- Ja też jadę do kościoła.
- Ty?!
- No, z babcią - odpowiedziała niewinnie. - Inaczej już bym się z tobą ścigała, co nie?
- Oczywiście - uśmiechnął się Harry.
- To do zobaczenia potem - Avis rozłączyła się.
Czarny przełknął ciężko ślinę.
- Co? - zapytał Silver.
- Ja się boję, co ona wymyśli w tym kościele - mruknął.
- Przynajmniej nudno nie będzie - wyszczerzył się Draco.
- Nie będzie - pokręcił głową Czarny.
Dojechali do kościoła. Harry zaczął ujawniać swój pomysł. Powoli podjechał pod samo
wejście, zwracając uwagę wszystkich babć.
Wszyscy poza nim i Draconem wyszli.
Oczywiście starsze panie zaczęły wypytywać panią Weasley, o wszystko co się dało.
Avis zahamowała i pomogła wyjść swojej babci. Po chwili stała swoim samochodem koło
Pottera.
Wyszła i trzasnęła drzwiami. Harry spojrzał na nią z przerażeniem.
- Wiej! - wrzasnął Silver, widząc biegnącą w ich stronę Avis.- Zamorduje cię Potter! - cały Zakon zobaczył jak Harry ucieka wokół kościoła przed
Avis.
- Avis, ja naprawdę nie mogłem! - wrzasnął.
Drugie okrążenie.
- Nie obchodzi mnie to gnojku! Ty nawet możesz być w śpiączce, a masz mi odpisać!
Trzecie okrążenie.
Silver śmiał się jak szalony.
- Byłem chory i nieprzytomny, nie mogłem zadzwonić!
- A do Silvera mogłeś?!
Czwarte okrążenie.
- Do niego też nie dzwoniłem!
- Pewnie do Niemczech znowu pojechałeś bez nas, sukinsynie!
- Wcale nie!
Piąte okrążenie.
- Dobra zatrzymaj się, ja w tych szpilkach nie mogę - jęknęła Avis, stając.
Czarny w dosyć dużej odległości zatrzymał się.
- Wybacz - jęknął, dysząc. - Ja na serio nie mogłem.
Avis zdjęła swoje szpilki i podeszła do niego.
- Żeby mi to było ostatni raz - warknęła, mierząc pięścią w jego nos.
- Tak jest - bąknął.
- Wujuś jest pantoflarzem? - zaszczebiotał Draco, do swojego brata.
- Sam jesteś pantoflarzem - mruknął Czarny. - Ja się po prostu jej boję...
Odszedł krok do tyłu, widząc wzrok Avis.
Dziewczyna westchnęła i... rzuciła mu się na szyje, całując w usta.
Zakon miał głupie miny.
A Avis nie przejmując się niczym podeszła do Dracona, również dając mu buziaka w usta i
biorąc małego Serpa na ręce.
- Cześć, kochanie ty moje - ucieszyła się Avis przytulając Serpensa.
- Ciocia! - ucieszył się maluch.
- Idziemy do kościoła? - zapytała dziewczyna.
- Jasne - mruknęli chłopcy.
- A tobie, co? - zapytała cicho Avis, stając z nimi przy ścianie. Inni usiedli na ławkach.
- Nie pozwalają mi załatwiać żadnych interesów - mruknął Czarny. - Posłuchaj... - Harry
nachylił się do ucha Avis.
*
- To będzie piękne - wykrztusiła dziewczyna.
- Coś czuję, że będę miał kiepsko z Zakonem - mruknął Czarny, chociaż wcale nie
wyglądał na przerażonego.
- W dupie z nimi - wyszczerzyła się. - Same snoby - rozejrzała się. - Chociaż tych dwóch
tam całkiem niezłych... ten jeden to w ogóle przystojniak - spojrzała na biednego
Syriusza.
- Avis - mruknął Harry. - On spokojnie mógłby być twoim ojcem...
- A czy ja się zakochałam - oburzyła się. - Mówię, że przystojny!
- Ciii! - syknęła jakaś babcia z moherowym beretem.
- Ten przystojniak, to mój ojciec - szepnął Czarny.- On upadł na głowę, czy coś? - zapytała się szeptem Avis, Dracona. - Nie - odszepnął. - Harruś, dobrze się czujesz? - spojrzała na niego z czułością. - Twój tata nie żyje... - Właśnie, że żyje - szepnął Czarny. - Moim ojcem nie jest James, tylko Syriusz Black! - Co?! - Cicho! - syknęła jakaś inna babuleńka. - Długa historia, opowiem ci kiedy indziej - wyszczerzył się Potter. - Ok - odpowiedziała czarnowłosa. - Dobrze kochani - rozległ się głos księdza. - Dzisiaj poruszymy temat homosexualistów. - A co, ja w kościele czy na jakiejś debacie jestem? Miało być tylko krótkie Alleluja i do domu! - syknął Draco. - Wiem, że normalnie tego nie robi się w kościele, ale myślę, że zmusiły nas do tej rozmowy ostatnie wydarzenia... - Jakbym słuchał Dropsa - burknął Czarny. - Homosexualizm jest zły - zaczął ksiądz. - A spieprzaj - burknęła Avis. Ksiądz zaczął opowiadać, jakie straszne jest bycie homosexualistą. Jak to jest niezgodne z nauczaniem Boga. W skrócie mówił, że każdego homo powinno się wybić. - Ja wiem, że księżulki nie są za homo, ale aż tak?! - Draco był zszokowany. - Jakiś przewrażliwiony ten ksiądz - mruknęła Avis. - Znam księżulków, ale żaden nie jest aż taki - mruknął Czarny. - Ty, a kto powiedział, że ktoś z tych świętych, nie jest gejem? - wyszczerzył się Draco. - Kto wie, może też mają jakieś tajemnice... Avis musiała zatknąć sobie usta dłonią, żeby stłumić parsknięcie śmiechem. - Harry, wróć! - szepnął do ucha Pottera, Draco. - Co? - ocknął się Czarny. - Wróć do naszego świata - szepnęła rozbawiona Avis. - Co się stało? - zapytał Silver. - Chyba troszeczkę zmienię plan... - wyszczerzył się złośliwie Potter. - Nie podobają mi się te oczy - mruknął Draco, przełykając ciężko ślinę. Zaczynał bać się o swoją reputację...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro