Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Draco oparł ręce na blacie. Nie chciał wrócić do salonu dopóki nie było tam Harry'ego. Udawał, że nie widzi tych natrętnych spojrzeń, ale czuł się strasznie głupio pod ich ciężarem. Nie chciał palnąć czegoś, co mogłoby wpędzić Czarnego w kłopoty. Nagle poczuł, jak ktoś obejmuje go w pasie.
*
Harry zszedł na dół z czystym Serpem. Posadził go na kolanach Syriusza, mówiąc, żeby chwilkę z nim pobył, a on zaraz wróci. Wszedł do kuchni, żeby zobaczyć Dracona opartego na stole. Podszedł do niego powoli, obejmując w pasie.- Coś nie tak? - zapytał.
- Nie - odpowiedział szybko Draco. - Chodź - powiedział, uśmiechając się lekko.
Przeszli do salonu i oczywiście każdy się na nich spojrzał. Harry spojrzał krótko na minę
Draco.
- Wiecie - stwierdził teatralnym szeptem. - Ja bym się tak nie gapił... Jeszcze
przypadkowo coś wam się stanie...
Silver spojrzał na niego i przewrócił oczami. Podeszli do Serpa, który siedział na kolanach
Syriusza i przeglądał jakąś książkę.
- O! Ja lubię książki z obrazkami - ucieszył się Harry. - Jakby takich podręczników nie
mogli dawać do szkoły...
- Wujuś... - powiedział Serp, przyglądając jakiemuś obrazkowi.
- Tak?
- Co to jest, to zielone? - zapytał.
- Nie uważasz, że on jest strasznie do nas podobny? - zapytał Harry Dracona. - My też
zawsze pytaliśmy, czym jest to zielone.
- Taaa - mruknął Draco.
- To Avada Kedavra - powiedział Harry.
Wszyscy spojrzeli się na niego z przerażeniem. No... prawie wszyscy.
Harry rozejrzał się ze zdziwiona miną i nachylił do ucha Syriusza.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Czy ty myślisz... - szepnął Łapa - że w kwaterze głównej Zakonu Feniksa można używać
takie słowa?
- Wpakują mnie do Azkabanu? - zapytał Harry, udając przerażonego.
- Dożywocie - mruknął Syriusz, pijąc jakiś trunek.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i po chwili rozległ się słodki głosik... babci Harry'ego.
Draco aż podskoczył.
- Chryste, co to?!
- Moja babcia - szepnął Harry, a po chwili zaczęli się histerycznie śmiać.
Remus z Syriuszem również zachichotali, widząc minę Dracona. Serp nieprzejęty tym, co
się właśnie działo, dalej oglądał książeczkę. Tylko nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego
niektórzy panowie lub panie nie mieli w niej nóg. On też nie powinien? Ale wujuś przecież
również ma...
- Och, zamknij się! - Harry nagle wrzasnął, zatykając uszy.
Oczywiście jego babcia go nie posłuchała, więc musiał wbiec na górę. Draco zdziwiony stał
na dole. Kiedy Harry był na górze, wszedł Moody.
Wzrok Alastora Moody'ego padł na Dracona Malfoya.
- Malfoy! - syknął. - Co on tu robi?
- Mieszkam, jak na razie - sarknął Draco.
- Co?! - wrzasnął Moody. - Jak śmiesz się do mnie odzywać, śmierciożerco - syknął.
Draco przwrócił oczami.
- A idź w cholerę.
Syriusz uśmiechnął się do niego pocieszająco.
- Draco tu będzie mieszkał do końca wakacji, Moody.
- Co?!- Syriusz jest prawowitym właścicielem tego domu i może zapraszać, kogo tylko zechce,
Alastorze - odpowiedział Albus Dumbledore.
- Jak mogłeś zaprosić go do Kwatery?! - krzyknął Szalonooki.
- Mogę robić, co mi się żywnie podoba - mruknął Syriusz nieprzejęty, wpatrując się w
swoje paznokcie.
- Wynoś się - syknął Moddy, do Malfoya.
- Nie ty będziesz mi mówił, czy mam wyjść czy nie - prychnął Draco.
Alastor wyjął różdżkę i wycelował nią w młodego Malfoya.
- Zostaw go! - usłyszeli krzyk Serpa, który wdrapał się na górę kanapy i po chwili
wylądował w ramionach Draco.
- Czy ty zawsze musisz się pakować tam, gdzie nie trzeba? - zapytał Dracon.
- Co to za bachor? - warknął.
- Mój brat, cioto! - Malfoy parsknął śmiechem.
W jego stronę poleciało zaklęcie, przed którym odskoczył w ostatnim momencie.
- Zwariowałeś, człowieku?! - krzyknął. - Mam dziecko na rękach!
- Jak twój ojciec zabija, to się nie przejmujesz - wywarczał.
- Spieprzaj od jego ojca, Moody - rozległ się wściekły syk Harry'ego, który zszedł z
powrotem na dół. - I wyceluj w niego lub Serpa jeszcze raz, a dostaniesz takiego kopa w
dupę, że wylądujesz na Himalajach.
- Widzę, że święty chłopczyk pokazał różki? - wywarczał Alastor.
- Patrz, jaki on bystry - szepnął Czarny, biorąc Serpa na ręce i niewinnie stając przed
Draconem, osłaniając go.
- Idziemy na podwórko? - zapytał wesoło. - Syriusz jest tu jakiś plac zabaw?
- Miałeś... - zaczął Syriusz.
- Proszę - spojrzał się na Blacka, błagalnym wzrokiem.
- W naszym ogrodzie jest plac zabaw. - uśmiechnął się Black.
- To ubierzemy się cieplej i pójdziemy się pobawić, tak? - Potter wyszczerzył się do
Serpa.
- Taaak! - ucieszył się mały.
- Nigdzie nie idziesz - wywarczał Moddy. - Ja z tobą nie skończyłem
- Ale ja z tobą tak - rzekł chłodno Harry i pociągnął Dracona za rękaw.
- Co to ma znaczyć? - wywarczał Alastor, kiedy trójka znikła.
- Draco jest przyjacielem Harry'ego i zaprosiłem go na wakacje - odpowiedział niedbale
Syriusz. - A jeżeli podniesiesz różdżkę jeszcze raz na tę trójkę, to się z tobą policzę.
- Nie boję się ciebie - warknął.
- To zacznij - Syriusz uśmiechnął się paskudnie.
*
Na dworze było zimno, chociaż było lato, więc chłopcy ubrali się w bluzy i szaliki.
Wszystko czarne.
- Syriusz gdzie tu jest jakieś tylne wyjście? - zapytał się Harry.
- Z tamtego pokoju z tyłu - wskazał palcem Black.
- Dzięki - Syriusz został obdarzony słodkim uśmiechem.
- Wariat - mruknął cicho.
*
- Nieźle - stwierdził Draco, widząc wielki ogród z placem zabaw i basenem.- No - mruknął zdziwiony Harry, puszczając Serpa na zjeżdżalnię.
- O co chodziło z tą babcią? - zapytał Malfoy, kiedy usiedli na piaskownicy.
- Okazało się, że moim ojcem jest Syriusz... Ojcem biologicznym - szepnął Harry.
- Co?! - krzyknął Draco.
Harry uśmiechnął się i zaczął mu opowiadać...
*
- Ale numer - stwierdził zszokowany Malfoy, kiedy Potter skończył. - Już nie mogę na
ciebie mówić sierotka - jęknął.
Czarny parsknął śmiechem.
- Fajnie, że tu jesteś - szepnął Harry.
Draco spojrzał na niego z uśmiechem.
- Ja też się cieszę.
- Myślisz, że będzie jakaś awantura? - zapytał się Czarny.
- Myślę, że na pewno - uśmiechnął się lekko. - Widziałeś, jak Dumbledore się na nas
patrzył...
- Moody przesadził - szepnął Potter. - Gdyby coś wam zrobił... - zacisnął dłonie w pięści.
- Luzik - wyszczerzył się Draco i objął go jednym ramieniem.
- Zimno się robi - mruknął Harry. - Chodź, idziemy do środka.
Wstali, a Harry podszedł do zjeżdżającego Serpa.
- Beybe, idziemy do domu. - Potter wyszczerzył się.
- Nie - jęknął malec.
- Tak, tak... - Harry wziął Serpa na ręce.
Serpens przetarł oczy.
- Komuś chce się spać? - zapytał się słodko Harry.
- Nie - mruknął.
- A ja myślę, że tak - zaczął podśpiewywać.
Serp włożył kciuka do buzi i położył główkę na ramieniu Harry'ego, przymykając oczy.
- Nie w ogóle - szepnął Draco.
Weszli do domu.
- Syriusz, wyczarujesz mu jakieś łóżeczko? - zapytał Czarny cicho.
Black spojrzał na śpiącego Serpa.
- Pewnie - uśmiechnął się.
Draco podreptał za nimi i szczęka opadła mu do kolan, gdy zobaczył pokój Harry'ego.
- Zamknij buzię, nie wyglądasz za ciekawie - mruknął Potter.
Malfoy pokazał mu język. Syriusz spojrzał na nich z rozbawieniem i wyczarował małe
łóżeczko z pościelą.
Black przyjrzał się Harry'emu i Draconowi.
- A wam jakoś oddzielić ten pokój i wyciszyć? - wyszczerzył się wrednie.
Silver zrobił się czerwony, a Harry spojrzał na Syriusza, mrużąc oczy.
- Ty się lepiej Remim zajmij!
Syriusz prychnął.
- Ja sobie poradzę, już ty się nie martw. A ciebie witam w rodzinie. - Black wyszczerzył
się i zmierzwił włosy Dracona, po czym wyszedł.
Draco spojrzał na Harry'ego.
- Oni... ten no?- Tak.
- A skąd wiedzą o nas?
- Mistrzunio pewnie im powiedział - westchnął Harry. Nie wiedział, że nie ma do końca
racji...
Czarny przebrał śpiącego Serpa w piżamkę i przykrył kołderką. Wstał i podszedł do
Silvera, zakładając mu ręce na szyje.
- Jesteśmy... Prawie sami...
- No - stwierdził Silver znudzonym głosem.
- Pokój jest zamknięty... - Harry spojrzał na niego ponaglającym wzrokiem.
- Ale w każdej chwili ktoś może krzyknąć „obiad" - szepnął Silver, gdzieś w okolicach ust
Pottera.
- Znowu to robisz - jęknął.
- Uwielbiam cię męczyć - wyszczerzył się. - I nie dam ci się pocałować, bo obaj się potem
nie powstrzymamy. - Draco zaśmiał się, kładąc dwa palce na ustach Pottera.
- Obiad!
Harry jęknął, a Draco zaśmiał się, widząc jego minę. Zeszli razem na dół. Syriusz patrzył
z zaciekawieniem na obrażoną minę Harry'ego i powstrzymującego się od śmiechu
Dracona.
- Chyba przegapiłem dużo lat - pomyślał ze smutkiem. - Pierwsze kroki. Takie pytanka,
jakie zadaje Serp. Pytania, powodujące rumieniec... - Black uśmiechnął się smutno. -
Nawet nie wiem, jak wyglądał Harry w wieku Serpa. Słońce raczej sam już zachowuje się
jak ojciec. Za dużo przeżył, jak na szesnaście lat. Jeszcze teraz Voldemort coś planuje,
a ja nawet nie wiem co... nie pozwolę, żeby mu się coś stało.
- Wujuś... - rozległ się szloch małego Serpa. Maluch stał przy ścianie w słodkiej piżamce,
smoczkiem w buzi i króliczkiem w rączce.
Harry spojrzał na niego z uśmiechem.
- Chodź, Miki - powiedział i wyciągnął do niego ręce, w które po chwili wpadł Serp. Czarny
podniósł go i posadził na swoje kolana. Serp położył główkę na jego klatce piersiowej, trąc
oczka.
- Hej, co się stało? - zapytał Harry, widząc łzy na policzkach Serpensa.
- W szafie jest potwór - jęknął, przytulając się do niego, ssąc smoczka.
- Potwór? - Harry spojrzał przerażony na Draco. - I co my teraz zrobimy...?
- Myślę, że trzeba go stamtąd wypędzić - szepnął Silver, głaszcząc swojego brata po
głowie. W takich momentach nie potrafił się na niego złościć.
- A jak wygląda ten potwór? - zapytał się Czarny.
- Duzi! - jęknął Serp.
- A jaki miał kolor?
- Czarny - jęknął. - Miał zielone oczy.
- To nie byłem czasem ja? - szepnął konspiracyjnie Harry.
Draco uśmiechnął się.
- Zjesz coś?
- Butelkę! - ucieszył się Serp.
- Powiedz, że chcesz butelkę z mlekiem, a nie jak twój wujuś butelki z czymś... bardziej
procentowym - jęknął Draco.- Czepiasz się, naprawdę - burknął Harry, wstając i z szafki wyciągając saszetkę i
butelkę. - No to teraz zagotujemy wodę... - uśmiechnął się do Serpa.
Po chwili Harry, trzymając Serpa jak noworodka, karmił go butelką.
- On naprawdę wygląda za niewinnie, jak na to, na co go stać - stwierdził Silver, patrząc
na swojego brata wyglądającego jak aniołek.
- Mój kochany Serpuś? - zapytał się Harry.
Draco spojrzał na niego.
- Ja wiem, że ty świata poza nim nie widzisz, ale dałbyś trochę luzu.
- Ej, ma takiego paskudnego brata, to chociaż wujka będzie miał fajnego - powiedział
Harry i wyszczerzył zęby.
- Świnia - stwierdził Draco.
- Ale masz niedobrego brata - zaczął mamrotać Harry w stronę Serpa. - Jak nie
paskudny w stosunku do wujusia, to do ciebie. Przeklina... pije... pali... i bardzo dzisiaj
niedobry dla wujusia jest - pokręcił głową z wyrzutem.
- Bo wujuś to lepszy - syknął Draco. - Wcale nie pije, nie pali, nie powiem, czego jeszcze
nie robi...
- Ciii - szepnął Harry. - Przemijasz z wiatrem...
- Ja lubię tę bajkę - stwierdził Serp, wkładając sobie z powrotem smoczek do buzi. -
Chcę do łóżeczka - jęknął.
- To ja z nim pójdę - zaoferował się Harry i po chwili wyszedł.
Moody wlepił wzrok w Dracona, który ostentacyjnie przewrócił oczami.
- To z Potterem już obaj jesteście śmierciożercami? - uśmiechnął się ironicznie Alastor.
Syriusz i Remus spojrzeli się na niego ostrzegawczo, ale ten nie zwrócił na nich uwagi.
Draco rozsiadł się wygodnie i uśmiechnął się ironicznie. W tej chwili przypominał
Malfoya, którego każdy znał.
- Jasne - syknął. - Pierwsze, co zrobiłem, jak go poznałem, to wziąłem na herbatkę do
Voldemorta.
Łapa i Lunatyk przyjrzeli się Malfoyowi.
- Oj... on jest strasznie podobny do Harry'ego... Jest bardzo ironiczny i coraz bardziej
zły. Niech Harry wróci...
- Nie ironizuj, chłopcze - warknął Alastor.
Silver uśmiechnął się jeszcze bardziej ironicznie
- Niektórzy żyją ironią - westchnął lekko.
- Jesteś zwykłym... - zaczął Moddy.
- Jesteś pewien, że chcesz skończyć? - zapytał niewinnie Czarny, który właśnie wszedł
cicho do kuchni.
- Obaj jesteście zwykłymi... - zaczął Moddy.
- Uważaj Alastorze. Jestem pewien, że nie chcesz skończyć - stwierdził Syriusz.
- Uważam, że powinniśmy porozmawiać - stwierdził Dumbledore.
- Ciekawe o czym - parsknął Harry.
Draco parsknął śmiechem.
- Nie przerywaj, gówniarzu - warknął Moddy.
- Spieprzaj, śmieciu - warknął Harry.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?!- Ty chyba naprawdę nie wiesz, jak jeszcze mogę cię nazwać - powiedział z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. - Nie chcesz wiedzieć - mruknął Draco. - Jesteście zwykłymi gówniarzami, którzy są warci tylko takich szumowin, jak śmierciożercy - warknął Alastor. - Patrzcie no wy... - mruknął Czarny. - Ani nie jestem gówniarzem, ani śmierciożercą... Coś słabo ci poszło, Moody. Nagle do kuchni wszedł nie kto inny, jak Severus Snape. - Och - mruknął. - Widzę, że panuje tu miła rodzinna atmosfera... - powiedział ironicznie, po czym spytał: - Kto z kim się kłóci? - My z Moddym akurat - mruknął Draco. - Aha - mruknął siadając. - Chyba pierwszy raz w życiu stanę po stronie Pottera. - Ja tam nie byłbym pewien, że... - Draco nie dokończył, bo Harry zatkał mu usta ręką. - Ymmm - sapnął Malfoy, przez dłoń Pottera. Spojrzał na niego z obrażoną miną. - Cicho. - Harry przeszył Dracona, krytycznym wzrokiem. - Taka mina do ciebie nie pasuje - burknął Malfoy. - Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać, Harry - zapytał się Dumbledore. - A o czym profesorze? - zapytał Czarny z ciekawością. - O Dursleyach? Hmm... A może o moich znajomościach? - O wszystkim, Harry. - Nie mamy, o czym rozmawiać - westchnął. - Bo ja nie mam zamiaru niczego mówić. - Nalegam, Harry. - Głos Albusa, zrobił się chłodniejszy. - A ja odmawiam. - Czarny uśmiechnął się słodko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro