19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Co jest z tobą nie tak? - Spojrzał na mnie.

– Ze mną? - Zirytowałam się.

Nie rozumiałam, o co mu chodziło. Miałam gorszy dzień i nie zamierzałam dać się wciągnąć w dyskusję. Odezwał się do mnie ktoś, co do kogo miałam nadzieję, że zapomni o mnie. Niestety. Idiota przypomniał sobie, że istniałam, gdy mój cholerny profil na Instagram zaczął być popularny. Z dnia na dzień obserwowało mnie coraz więcej ludzi, a wszystko, dlatego że skorzystałam z dobrych rad i postanowiłam zadbać o swój wizerunek w mediach społecznościowych. Mogłam zarabiać również tam i skorzystać ze znajomości. Liam z Lucasem i Colem udostępnili kilka moich zdjęć w swoich relacjach, oczywiście oznaczając mój profil, sprawiają, że ludzie z jeszcze większym zainteresowaniem zaczęli na niego zaglądać. Dziennie dostawałam masę wiadomości od obcych ludzi, na które nie odpisywałam. Zazwyczaj je ignorowałam, ale wczoraj odezwał się ktoś, kto znał mnie lepiej niż ludzie w firmie i mógł zniszczyć wszystko, na co zapracowałam po przyjeździe do Chicago. Nie zamierzałam dać się wciągnąć w rozmowę, ale obawiałam się, że to sprawi, że ten ktoś zechce opowiedzieć komuś o naszej znajomości.

– Chodzisz wkurzona od samego rana.

– Przeszkadza ci to?

Nie rozumiałam, czemu wkurzałam się na Liama. Nie zrobił nic złego. To nie jego wina, że mój głupi były próbował zrujnować mi życie. To coś, z czym musiałam poradzić sobie sama. Przez chwilę rozważałam, czy powiedzieć szefowi, o co chodziło. Nie mógł mi pomóc, ale może by mi ulżyło. Nie lubiłam takich sytuacji. Czułam się bezradna i najlepiej zapadłabym się pod ziemię.

– Tak. Co się stało? - Stanął nade mną.

– To. - Przesunęłam po biurku swój telefon.

Był odblokowany i otwarty na rozmowie z facetem, którego miałam nadzieję już nigdy nie zobaczyć. Niestety przez moją obecność w mediach społecznościowych dowiedział się, gdzie pracowałam i chyba go to zabolało. Nawet bardzo. Wyrwałam się z rodzinnego miasta i pracowałam z ludźmi, którzy kiedyś byli dla niego autorytetem. Nawet o tym nie wiedziałam wcześniej. Właśnie dlatego do mnie napisał. Po dwóch cholernych latach, kiedy poskładałam sobie w końcu wszystko do kupy. Cholerny idiota!

– Czego od ciebie chce? - Zmarszczył brwi.

Zapewne seksu jak zawsze. Miałam wrażenie, że przez cały nasz związek, który w sumie trwał tylko kilka miesięcy, skupiał się tylko na seksie. Gdy nie byłam mu potrzebna, szukał sobie innej panienki, a ze mną zrywał. Pozwalałam mu tak wracać kilka razy, zanim uznałam, że mogłam mieć to samo. Chodziłam do klubów, gdzie podrywałam facetów, których chodziło o to samo, co mojemu byłemu chłopakowi. Skoro nie mogłam mieć stałego związku, chciałam, chociaż czerpać przyjemność z seksu.

– A co wywnioskowałeś z wiadomości? Spotkać się, a z tych spotkań nigdy nie wychodziło nic dobrego!

Nie wiedziałam, co robić. Byłam zła na siebie, że kolejny raz dałam się wciągnąć w tę chorą relację. Nie potrzebowałam byłego faceta w swoim życiu. Tylko utrudniał mi życie. Kiedyś jedyne, co byłam w stanie mu dać to przyjaźń, ale to mu nie wystarczyło. Zniszczył mnie psychicznie, jakbym za mało znosiła w domu rodzinnym. Nigdy nie obchodziły go moje problemy, za to ja miałam słuchać wszystkich jego żali i jeszcze mu współczuć.

– To napisz mu, żeby się odwalił.

Żeby to było takie proste. Wiele razy próbowałam. Czasami nawet go ignorowałam, ale później wracał z wielkimi pretensjami i był gotowy w publicznych komentarzach pisać nasze prywatne rzeczy, byle tylko sprowokować mnie do rozmowy. Nie mogłam pozwolić, żeby zniszczył mój wizerunek w internecie, na który pracowałam ciężko każdego dnia. Właśnie dlatego brnęłam z nim w tę głupią rozmowę, która nie prowadziła do niczego dobrego. Jak zawsze. I wcale nie chciałam mówić o tym swojemu szefowi. Liam był przyjacielem chłopaka, z którym się teraz spotykałam. Nie był to jeszcze związek, ale zależało mi na tym. Liam mógł mu wszystko powtórzyć i jeszcze Cole uznałby, że się nim zabawiałam, co było nieprawdą.

– Próbowałam wiele razy, ale on nadal wraca.

– To go zablokuj.

Super. Czemu sama na to nie wpadłam? Gdyby to było takie proste, już dawno bym to zrobiła. Ten koleś był zdolny do wszystkiego. Już kiedyś pisał z moją siostrą. Czasami wypisywał jej rzeczy, o których wolałabym, żeby nie wiedziała. Tak samo w komentarzach pod naszymi zdjęciami. Nie musiał opisywać sytuacji, w których były zrobione. Bałam się, że będzie chciał podzielić się informacjami o mnie z ludźmi z pracy. Liam, Cole i reszta pracowników nie musieli wiedzieć o moim życiu więcej, niż im opowiadałam.

– Świetny pomysł. Zacznie wypisywać do Avery i moich znajomych. W końcu dotrze również do ciebie i Lucasa. - Przetarłam twarz dłonią.

– Co między wami było? - Przyglądał mi się dokładnie.

– Był takim samym kutasem jak ty.

Nie chciałam tego powiedzieć, ale byłam zła. Zachowanie Liama też nie było ok. Zdradzał swoją dziewczynę. Nie rozumiałam, czemu facetom sprawiało to radochę. Nie liczyli się z naszymi uczuciami. Z Milesem było tak samo. Nie obchodziło go, co czułam. Zmywał się, gdy zaczęło robić się poważnie i wracał, gdy chwilowo nie miał nikogo innego na oku. Nie powinnam mu na to pozwalać, ale byłam zagubiona, a on okazał mi więcej zainteresowania niż inni.

– Popełniłem kilka błędów, ale nie musisz cały czas z tego powodu po mnie jeździć.

– A co? - Spojrzałam na niego. – Zdradzałeś swoją dziewczynę. Wiele razy, licząc, że się nie dowie. On się nawet z tym nie krył. Ale to było nic, z zaproponowaniem mi trójkąta z nim i dziewczyną, której podobno się oświadczył podczas związku ze mną. To było okropne. Później upokorzył mnie przed znajomymi, a mojej siostrze wmówił, że ma moje nagie zdjęcia.

Nie rozumiałam, czemu wyżywałam się na Liamie, ale chyba chodziło o to, że był w pobliżu. Nie podobało mi się jego zachowanie w stosunku do Mariki. Możliwe, że nadal był skłonny do zdrady. Mój były facet okazał się jednak gorszy. Nie mogłam znieść poniżenia, jakie zafundował mi, proponując seks z dziewczyną, która coś dla niego znaczyła. Nie to, co ja. To sprawiło, że zdecydowałam się od niego odciąć na dobre. Nie reagowałam na jego wiadomości do czasu, aż skontaktował się z Avery. Nie chciałam, żeby ją w to mieszał.

– A ma?

Nie wysyłałam mu ich, ale nie wiedziałam, czy nie pozwolił sobie robić mi zdjęć, gdy u niego nocowałam. Raczej nie robił mi ich za moją zgodą. Naiwnie liczyłam, że w ogóle nie posiadał moich nagich zdjęć. Jedynie mogłam być na nich w bieliźnie, ale go jeszcze nie było powodem do wstydu. Na pewno nie były wyzywające i nie sądziłam, że ktokolwiek by je za takie uznał.

– Nic o nich nie wiem.

– I nie boisz się, że zrobi z nich użytek?

– Nie.

Niby co mógł przez to osiągnąć? Nie wrócę do niego, jeśli w ogóle o to chodziło. Podejrzewałam, że nie. Był zazdrosny o mój sukces. Moja matka nawet by się nie przejęła, że do internetu wyciekły moje nagie zdjęcia. Nic ją nie interesowało. Najgorzej byłoby tutaj. W firmie ludzie gadaliby, że byłam puszczalska. Dorobiliby sobie własne historie do tych zdjęć.

– Co z Colem?

– Nie jesteśmy, przecież razem.

– Powinien wiedzieć.

– Po co?

Nie wiedziałam, co nas łączyło. Czułam do niego coś więcej i może chciałabym związku, ale nie byłam pewna czy Cole chciałby związać się z kimś takim, jak ja. Nie byłam idealna. Miałam wiele problemów, z którymi mógł sobie nie poradzić. Nie wiedziałam, czy powinnam powiedzieć mu o byłym facecie. Nie chciałam do tego wracać, ale dowie się wszystkiego, gdy Miles spełni swoje groźby. Poza tym nie chciałam niczego ukrywać przed Colem. Zasłużył na szczerość.

– Traktujesz go poważnie?

– Tak, ale nie chcę się z nim wiązać, dopóki nie uporządkuje swojego życia. To nie jego problemy.

Tak byłoby fair. Nie chciałam, żeby Cole za bardzo wciągnął się w moją sytuację rodzinną. To nie jego sprawa. Wiązał się ze mną, a nie z moją matką czy siostrą. Chociaż musiał sobie zdawać sprawę, że Avery była dla mnie bardzo ważna i będzie obecna w moim życiu zawsze. Zależało mi, żeby zamieszkała blisko mnie.

– Możesz zgłosić sprawę na policję.

Jasne, a oni powiedzą, że mieli wiele ciekawszych rzeczy do roboty. Przecież ganiali prawdziwych przestępców. Olaliby moją sprawę.

– Po co? - Roześmiałam się.

– Żeby nie mógł cię skrzywdzić – odezwał się Cole. – Sorry, przyniosłem pizze.

Zerknęłam na niego przestraszona, a Liam odszedł od mojego biurka. Jak wiele słyszał z naszej rozmowy? Cholera! Teraz na pewno będę musiała mu wszystko opowiedzieć. Miałam ochotę płakać z bezradności.

– Od jak dawna tam stałeś?

– Odkąd mówiłaś o tym facecie. - Podszedł do mnie. – Wszystko ok? Hayden, martwię się o ciebie.

Nic nie było ok. Moje życie to pasmo ciągłych porażek. Zadawałam się z ludźmi, którzy mogli mi zaszkodzić. Problemy w domu sprawiły, że rzucałam się w ramiona facetów, z którymi nigdy nie powinnam mieć nic wspólnego. Gdy wydawało mi się, że osiągnęłam spokój, wrócił Miles.

– Wyjść?

– Tak. Nie – odpowiedzieliśmy równocześnie, na co Liam spojrzał na mnie zaskoczony.

– Nie, nie musisz wychodzić.

Już i tak poznał większość historii. Może powinien mnie wyręczyć i opowiedzieć wszystko swojemu przyjacielowi. Chociaż i tak usłyszał już większość. Nawet nie potrafiłam być na niego zła za to, że przysłuchiwał się naszej rozmowie.

– Nie zostawię cię – odezwał się Cole. – Przejdziemy przez to razem. Nie możesz mu pozwolić mieszać w swoim życiu, kiedy będzie miał ochotę. Podejrzewam, że teraz będzie robił to częściej.

Chyba nie wiedział, o czym mówił. Jego nikt nie szantażował. Nie chciałam, żeby rozmawiała z Milesem, bo mógł naopowiadać mu niestworzone rzeczy, żeby mnie zniszczyć. Zapewne wspomniałby o naszych przygodach. Z perspektywy czasu brzydziłam się nim. Tamten związek był toksyczny, a ja brnęłam w niego dalej, bo potrzebowałam odrobinę czułości.

– Jednak wychodzę. - Liam zabrał dwa kawałki pizzy i zamknął za sobą drzwi.

Miałam dość. Najchętniej wróciłabym do domu, zwinęła w łóżku i zasnęła. Udawałabym, że nic się nie stało. Może były chłopak by odpuścił. Przynajmniej na jakiś czas. Jednak obawiałam się, że to niemożliwe.

– Odpuści sobie. - Zakryłam twarz w dłoniach. – Nie mogę tylko reagować na jego zaczepki i dawać wciągać się w rozmowy.

– Hayden, ile tak przed nim uciekasz?

– Nie uciekam! - Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć.

Nie było tak, jak myślał.

– Hayden?

– To trwa dwa lata.

Nie było sensu dłużej tego przed nim ukrywać. I tak wkrótce dowie się jeszcze ciekawszych rzeczy na mój temat. Wtedy pewnie uzna, że nie chciał dłużej mieć ze mną nic wspólnego. Powinnam pogodzić się z tym, że wkrótce znowu zostanę sama.

– Dla mnie to bez znaczenia, ale oboje wiemy, że ludzie w Internecie są okrutni. Złapią wszystko, żeby kogoś zniszczyć. Wiem, że jesteś silna, ale jesteś pewna, że to udźwigniesz.

Wcale nie byłam tego taka pewna. Radziłam sobie z krytyką otoczenia, ale to było, co innego. Dopiero zaczynałam odnajdować się w mediach społecznościowych i wiele uwag było dla mnie dotkliwych, mimo że na co dzień się nimi nie przejmowałam.

– Nie wiem.

– Właśnie. Nie kasuj żadnych wiadomości. Zgłosimy to. Mamy dobrych adwokatów. - Uśmiechnął się do mnie.

Podejrzewałam, że chciał to uciszyć, żeby nikt nie powiązał go ze mną. Mógł wiele na tym stracić. Nie powinien się tym przejmować. Łatwiej będzie, gdy się ode mnie odetnie. Poza tym nie chciałam wkraczać z Milesem na drogę sądową. Wtedy dopiero zrobiłabym cyrk.

– Cole, ta sprawa i tak wypłynie. Uważasz, że wtedy będzie łatwiej?

– Nie, ale on nie będzie cię oczerniał w internecie. Twoje media społecznościowe nadal będą funkcjonować, a ty będziesz realizować swoją pracę.

– Dlaczego nie jesteś zły? - Odważyłam się w końcu na niego spojrzeć.

Przez większość rozmowy unikałam kontaktu wzrokowego. Bałam się, że ujrzę w jego oczach rozczarowanie mną. Nie chciałam narobić mu problemów. W końcu uwierzyłam, że zasłużyłam na coś więcej. Cole dostrzegł we mnie coś dobrego, a właśnie okazało się, że okazałam się kimś innym, za kogo mnie miał.

– Może ty nie jesteś jeszcze pewna swoich uczuć do mnie, ale ja tak. - Chwycił kawałek pizzy i mi ją podał. – Jedz, bo będzie zimna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro