43. Z Ziama zrobił się Ziallam

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


HARRY


- Idę na chwilkę na stołówkę, zaraz wrócę - szepnąłem do szatyna.

Spał sobie smacznie, lecz pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Charlie stał już przy drzwiach i czekał, aż opuszczę celę. Gdy wyszedłem, zamknął ją i skierowaliśmy się  korytarzem przed siebie.

- Po co w ogóle chciałeś wyjść? - zainteresował się. - Przecież posiłki dostarczają wam regularnie każdego dnia.

- Wiem - westchnąłem. - Mam ważną sprawę do Zayna.

O nic więcej nie pytał. Wpuścił mnie na stołówkę i powiedział, że przyjdzie za dziesięć minut. Mi pasowało, nie potrzebowałem dużo czasu. Chciałem tylko czegoś się dowiedzieć.

Malika odnalazłem przy jednym ze stolików. Siedział pochylony nad tacą i leniwie przeżuwał kanapki. Na mój widok uniósł głowę i uśmiechnął się.

- Hazz! - zawołał. - Jak dobrze cię widzieć.

- Cześć, Zee - odwzajemniłem jego uśmiech.

Usiadłem obok niego i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Kilka osób mi się przyglądało, lecz po chwili wrócili do swoich spraw.

- Gdzie Liam? - zapytałem.

- Wyszedł - odparł smutno. - Wypuścili go dwa dni temu.

- A ty kiedy wychodzisz?

- Od tego dnia będzie... cztery miesiące, wychodzę za cztery miesiące - powiedział po chwili.

- Powinieneś się cieszyć - zauważyłem. - To mało czasu, szybko minie i znów spotkasz się z Liamem.

- Może i tak... - westchnął. - Będzie na mnie czekał, wiesz? Mamy razem zamieszkać.

- To gratulacje  - poklepałem go po ramieniu. - A bym zapomniał... ostatnio był u nas jeden ze strażników, taki blondyn i pytał o ciebie.

- Niall? - uśmiechnął się szeroko. - Był u mnie.

- Co to za jeden? - zapytałem podejrzliwie. - Nigdy go tu nie było, a w dodatku jest wilkołakiem.

- Wiem - przytaknął. - To Omega.

- Nic nie czułem - zmarszczyłem brwi.

- Jest na supresantach - odparł. - Kiedyś z Liamem rozmawialiśmy na temat Omegi dla nas. Wiesz... ruje są bardzo uciążliwe i wspólnie podjęliśmy decyzję, że musimy znaleźć dla nas trzeciego.

-   To zrozumiałem, ale nie sądziłem, że będziecie chcieli jeszcze kogoś w waszym związku - zauważyłem.

- Też tego się obawiałem. Bałem się, jak będzie wyglądać taka relacja, ale Niall jest naprawdę uroczy. Przedarł się do więzienia tylko po to, aby mnie poznać, rozumiesz to? Poznaliśmy się nieco i naprawdę nie mogę się doczekać, aż wyjdę. Jako strażnik zabrał mnie z celi i poszliśmy gdzieś, gdzie nikt nas nie widział i stary... mówię ci! On był tak...

- Wystarczy już! - zawołałem, zatykając mu buzię. - Nie chcę znać żadnych szczegółów. 

- Będzie przychodził raz na jakiś czas i myślę, że jakoś dam radę przetrwać tych kilka miesięcy bez Liama - uśmiechnął się szeroko. - Ty lepiej mów jak Louis? Z waszym dzieckiem wszystko jest w porządku?

- Tak - skinąłem głową. - Ale Smith chce położyć swoje łapy na nim. Nie wiem już co mam robić, Zee... Nie chcę dla naszego dziecka takiego życia. Louis i ja prędko stąd nie wyjdziemy. Zrobiłbym wszystko, aby dziecko opuściło te mury i trafiło do mojej, bądź Louisa rodziny. Chcę tylko, aby było bezpieczne.

- Zapytam się Nialla, może on coś wymyśli - zastanowił się przez chwilę. -  Kiedy termin porodu?

- Jeszcze pięć miesięcy - powiedziałem. - Mamy tylko tyle czasu.

- Nie łam się, na pewno będzie dobrze - próbował mnie pocieszyć. - Pozdrów ode mnie Louisa.

- Na pewno to zrobię - uśmiechnąłem się.

- I trzymaj babeczkę! - zawołał, kiedy chciałem podnieść się z krzesła

Podał mi jedzenie i szeroko się uśmiechnął. Zawsze pamiętał o szatynie. Był z niego wspaniały przyjaciel. Wspaniale by było kiedyś odwiedzić tę dwójkę, a raczej trójkę przyjaciół. Byłem pewny, że z blondynem da się łatwo zaprzyjaźnić.

- Na pewno bardzo się ucieszy - stwierdziłem.  - Dzięki i do zobaczenia.

Pożegnałem się z Zaynem i po chwili ze stołówki zabrał mnie Charlie. Odprowadził do mojej celi. Louis już nie spał. Siedział na łóżku i patrzył na mnie niezadowolony. Ostatnio miewał zmienne humorki.

- Gdzie byłeś? - zapytał. - Dlaczego mnie ze sobą nie zabrałeś?

- Spałeś, kochanie - odparłem. - Nie chciałem cię budzić, byłem tylko chwilkę na stołówce. Przecież nawet ci to mówiłem.

- Co tam u Zee i Li?

- Liam wyszedł na wolność i został tylko Zayn - odpowiedziałem. - Kazał przekazać ci tę babeczkę.

Podałem Omedze łakoć, a ten się uśmiechnął. Pomimo iż babeczka nie była najpyszniejsza według mnie i była w dodatku sucha, Louis ją uwielbiał.  Od razu się rozchmurzył i zaczął pochłaniać słodycz. Opowiedziałem mu o tym, czego dowiedziałem się od Zayna.

- Z Ziama zrobił się Ziallam - stwierdził, wzruszając ramionami.


><><><><><><><><><

Witajcie wilczki!

Co tam u was ciekawego słychać?

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

><><><><><><><><><

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro