Rozdział 10: Wilk w obozie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po rozmowie z Aslanem cała czwórka została zaprowadzona do swoich namiotów. Oczywiście dziewczyny i Piotr dostali osobne. Kiedy Hermiona weszła do środka, mogła wreszcie odetchnąć z ulgą. W pomieszczeniu znajdowały się trzy zaścielone łóżka, a przy każdym z nich kufer. Odłożyła swoją różdżkę na stolik przy wejściu. Razem z Łucją i Zuzanną zaczęły przeglądać zawartość skrzyń. W środku były różnego rodzaju suknie i sukienki. Rozpoczęło się wielkie przymierzanie strojów. Po jakimś czasie dziewczyna zdecydowała się na niebieską sukienkę z falbankami. Cieszyła się, że może się w końcu przebrać z już niekoniecznie świeżego mundurka. Kiedy zmieniła strój, wyszła z namiotu i podeszła do niewielkiego strumyka, który płynął niedaleko. Przykucnęła przy nim i zanurzyła dłonie. Była ciekawa, gdzie się podziewa Piotr. Zastanawiała się, jak Harry poradził sobie w drugim zadaniu. Czy zauważyli, że zniknęła? A może ktoś zarządził poszukiwania? W zasadzie nie miała pojęcia, jak długo tutaj jest. Czas płynął tu trochę inaczej niż w Hogwarcie, albo tylko jej się tak zdawało. Przecież tak wiele się wydarzyło.

- Wyglądasz jak mama. - odezwała się Łucja do siostry.

- Ostatni raz ubrała się tak jeszcze przed wojną.

Hermiona zerknęła na nie z ukosa, uśmiechając się pod nosem. Obie wyglądały jak prawdziwe księżniczki.

- Weźmy dla niej jakąłś suknię! - zaproponowała młodsza. - Albo całą szafę!

- A zobaczymy się jeszcze?

Zapadła cisza. Szatynka wzięła do ręki kamyk i rzuciła go w wodę. Rozległ się plusk.

- Oj, przepraszam cię. - odezwała się Zuzanna. - Kiedyś byłam inna, prawda?

- Tak. Kiedyś byłaś fajna.

- Toś ty taka?

Brunetka weszła do strumyka i ochlapała młodszą siostrę. Odwdzięczyła się tym samym. Nagle Gryfonka poczuła, że ma mokre plecy. Łucja najwidoczniej postanowiła i ją wciągnąć do zabawy. Przez chwilę wszystkie trzy się chlapały, śmiejąc się przy tym. W końcu miały dość. Wyszły z wody, a Zuzanna jako pierwsza dopadła do ręczników wiszących na sznurku. Ściągnęła jeden z nich i rozległo się warknięcie. Hermiona krzyknęła ze strachu. Przed nimi pojawił się wilk.

- Nie uciekajcie już, jesteśmy zmęczeni. - oznajmił drapieżnik.

Dostrzegły drugiego wilka wychodzącego na polanę.

- Zabijemy was szybko. - dorzucił.

Spojrzała w stronę namiotu. Nie miała szans, by pobiec po różdżkę. Zwyczajnie nie zdążyłaby. Ale wtedy rzucił jej się w oczy róg Zuzanny. Wymieniły między sobą spojrzenia. Dziewczyna rzuciła ręcznikiem w zwierzę, a potem pobiegła w stronę namiotu. Czternastolatka szybko rozejrzała się, szukając miejsca, gdzie mogłyby się schować. Nagle olśniło ją. Złapała Łucję za rękę, ciągnąc w stronę drzewa. Kiedy pomagała jej się wspiąć, rozległ się dźwięk, jakiego nigdy w życiu nie słyszała. To brunetka zadęła w róg. Wilki na chwilę zamarły, zaskoczone. Potem przywódca watahy znów zaczął się szamotać, próbując uwolnić się spod ręcznika. Ten drugi chciał mu pomóc, ale nie bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Hermionie udało się wspiąć na gałąź. Kiedy wilk się wyswobodził, starsza Pevensie usiłowała podciągnąć się do góry, ale zwisała niebezpiecznie blisko ziemi. Oba drapieżniki zaczęły podskakiwać, próbując jej dosięgnąć.

- Złap mnie za rękę! - krzyknęła panna Granger.

- Zostawcie je! - usłyszała.

Brunetka złapała się jej ramienia, a dziewczynie jakimś cudem udało się ją podciągnąć, nie spadając przy tym w dół.

- Piotruś! - zapiszczała Łucja.

Chłopak przebiegł przez strumień, stając naprzeciw wilków z wyciągniętym mieczem, zwracając na siebie ich uwagę. Drapieżnicy zaczęli krążyć dookoła niego.

- Piotr! - zawołała szatynka.

Zadrżała. Na Merlina, co on wyprawia?!

- Znów ty? - warknął przywódca wilków. - Już to przerabialiśmy. Wszyscy wiemy, że brakuje ci odwagi.

- Piotr, uważaj! - krzyknęła Zuzanna.

Drapieżniki coraz bardziej odciągały blondyna od drzewa. Nagle jeden z nich zapiszczał, powalony łapą Wielkiego Lwa. Za nim biegło kilka faunów, jeden centaur, a nawet pantera. Gryfonka odetchnęła z ulgą.

- Stać! - zarządził Aslan. - Wstrzymajcie się, musi zdobyć ostrogi.

- Wydaje ci się, że jesteś królem. - powiedział Maugrim, naprężając się. - Ale zdechniesz!

Skoczył, zwalając chłopaka z nóg. Hermiona krzyknęła i zeszła z drzewa, omal się przy tym nie wywracając. Dobiegła do nieruchomego zwierzęcia, a tuż za nią Zuzanna i Łucja. Razem zepchnęły wilka z Piotra. Serce waliło szatynce jak oszalałe. Podparł się na łokciach, dysząc ciężko. Powiódł wzrokiem po siostrach i zatrzymał się na niej.

Zatopiła się w tych błękitnych tęczówkach. Mogłaby tak wieczność. Poczuła wszechogarniające gorąco. Miała wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Wszystko przestało być ważne.

Pocałował ją.

Na początku robił to powoli, jakby bał się, że ją przestraszy. Szybko poddała się temu, upewniając go, że wszystko jest w porządku.

Ku nieszczęściu dziewczyny trwało to bardzo krótko. Odsunęli się od siebie, a potem siostry Pevensie zamknęły go w uścisku.

- Za nim! - głos Aslana przywrócił czternastolatkę do rzeczywistości. - Wskaże wam drogę.

Dostrzegła drugiego wilka umykającego w las, a za nim pognała grupa magicznych stworzeń. Przeniosła wzrok na Wielkiego Lwa, uciekając od widoku martwego drapieżnika, który powodował u niej mdłości.

- Piotrze. - odezwał się Aslan ciepłym głosem. Mogłaby przysiąc, że przez chwilę się uśmiechał. - Oczyść miecz.

Broń była uwalana krwią. Kiedy chłopak ją wyczyścił, Lew kazał mu uklęknąć przed nim.

- Powstań, Piotrze Pogromco Wilka. - powiedział uroczyście. - Rycerzu z Narnii.

Odwrócił się do dziewczyn, które stały kilka kroków z tyłu. Uśmiechały się szeroko. Hermiona podbiegła do niego i zarzuciła ręce na szyję. Podniósł ją i obrócił się. Postawił Gryfonkę na ziemię i schował miecz.

~*~

Tęskniliście? ❤
Jak wrażenia po rozdziale? Zaskoczeni? :D
Czy może część z was się tego spodziewała?
Za Aslana i do napisania 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro