Rozdział 6:Oszukany przez los czy przez siebie? cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[DZIĘKUJE WIKIPEDII ZA TO,ŻE DZIĘKI NIEJ MOGĘ WKLEIĆ LITERE "ä"]

[UPDATE:Pomyliłem się więc z wikipedii poprostu wkleiłem "ë" by naprawić błąd]

Jest ciemna noc. Tysiąc gwiazd tworzą świecący pejzaż na całym niebie. A niebo? Ciemne,bardzo ciemne. Widać dymy z fabryk  kilka chmur,ale tak poza tym to jest dość czyste widowisko kiedy spojrzy się w górę. Oczywiście z góry musimy zejść na dół. Na dole widzimy ulice. Jest to dość pusta ścieżka. Jest "zgnieciona" między różne opuszczone bloki mieszkalne oraz źle strzeżone sklepy w dwie strony. Grunt jest twardy i nierówny. Po nim stąpa pewien dobroczyńca. Axemelerus...Czyżby dobroczyńca?

Axemelerus chodzi sobie po uliczce tej. Widać,że próbuje iść "skrycie". Pytanie się podsuwa. Tak robi,bo boi się,aby go zauważono czy dlatego,że jest niepewny swego losu. Z drugiego końca uliczki jest ślepy zaułek. W tym ślepym zaułku wielka muskularna figura. To zielony robot. Posiada wielkie ramiona. Oprócz zwykłych ramion ma też zwiniętą parę wielkich łap,co powoduje,że formują mu gigantyczne bicepsy na jego ramionach. Zielono-żółte nogi i ogólnie wibrujące kolory nie pasują w ciemne i ponure otoczenie budynków. Jego jedno jedyne oko świeci niczym karmazynowa dioda. Ta postać przed Axemelerusem to nikt inny niż słynny złoczyńca Vrasës.

-Zwołałeś mnie tu. Gadaj nie mam czasu na te świrowanie. Proszę.

Mówi Axemelerus. Z jego tonu da się wyczytać oburzenie,a zarazem zmęczenie. Axemelerus napewno chcę zakończyć tą sprawę szybko i wyraźnie. Vrasës odpowiada niezadowolenie:

-Może łagodniej? Wiadomo co zrobiłem z twoją łapą za czasów twego pierwszego buntu. Dlatego masz normalną dłoń oraz ogromną szponiastą łapę. Musieliśmy tobie wymienić część.

Axemelerus patrzy na swoją prawą rękę. Przypomina sobie,że wygląda identycznie do ręki jego twórcy-Von Nebuli. Jest przestraszony myślą o tym zbrodniarzu. O tym okrutniku,o tym nie moralnym jaszczurze,o tym zaduszny bezdusznym bez kręgosłupa moralnego dawnego herosa z Fabryki Bohaterów. Vrasës będący robotem bez ust,nie może pokazać uśmiechu. Ale z jego tonu wynika,że bardzo bawi go ekspresja i dylemat Axemelerusa:

-Wiem,że teraz myślisz o swym ojcu. Jak mam cię nazywać? Von Nebula Junior?

Axemelerus wyjmuje z pasa,którego nosił,mały nożyk. Podstawia nóż blisko gardła Vrasës. Nie imponuje to mu. Axemelerus się trzęsie ze strachu. Vrasës wypowiada się lekko zirytowanym głosem:

-Proponowałbym bym tobie... Odstawienie nożu. Słyszysz mnie?

Axemelerus powoli odsuwa swój nóż od gardła swego wroga. Nagle poczuwa wielki ból w swojej szyi. Z niezwykłą prędkością Vrasës wziął Axemelerusa za szyje. Dusi go z niesamowitą siłą. Axemelerus jest tak sparaliżowany ze strachu,że nie może podnieść swój nóż,który mu przed chwilą spadł.

-Wiesz... Ja używam na tobie małej siły. Wielką siłe użyłem kiedy moimi dwoma rękoma rozwaliłem za jednym zamachnięciem 20 metrowy budynek. Ty jesteś pryszcz w porównaniu z tym...

Nagle Vräses puszcza szyję Axemelerusa. Rzuca go o solidny grunt. Axemelerus wydaje dźwięk piszczącego kundla przy upadku. Schyla się w pozycję jeża. Vrasës,by jeszcze  go bardziej dobić postanawia mu jeszcze dopiec słowami:

-Heh! Pamiętam jak ja trenowałem cię. Jesteś odpowiedzialny za śmierć wielu osób w Makuhero City. A gdy ja podskakuje do ciebie,odrazu tracisz pewność siebie. Stajesz się mazgajem.  Piaskiem,niczym,kurzem mógłbym powiedzieć.

Axemelerus powoli postanawia się podnieść z powierzchni na której  leżał. Vrasës znowu mówi:

-Wiesz na nagraniach widać jak ja zabijam Jimi Stringer'a-słynnego herosa Fabryki Bohaterów. Prawda jest taka,że to fotomontaż. Technologia pozwala przerobić wszystkie klatki w filmie. Ty i Meltdown to uknuliście. Chciałeś wrobić swego wujka za coś co nie zrobił. Czyż nie Von Nebula Junior? Hehe! Uwielbiam te przezwisko

Axemelerus na to mu odpowiada:

-Po pierwsze, NIE JESTEŚ MOJĄ RODZINĄ! To,że mnie trenowałeś na maszynę do zabijania to nie oznacza,że taki dalej będę. Po drugie,PRZESTAŃ TAK MNIE NAZYWAĆ!

Zielony złoczyńca-Vrasës postanawia powiedzieć śmiało:

-Słuchaj tak czy siak pobiłeś niedawno pewnych bandziorów. Co nie? To byli moi bandziorowie. O tym napewno wiesz. Mówiłem ci,aby ze mną nie fikać Axe! Mam nadal pliki o tobie. Mogę wysłać Fabryce Bohaterów,a potem wszyscy dowiedzą się o tobie i szybciej cię będzie złapać. Przestań się bawić w samozwańczego stróża prawa. Tacy najbardziej mnie brzydzą. Jednostka-nie...Robale-o to dobre określenie,które myślą,że są w stanie zmienić świat. Za kogo wy się uważacie? Superbohaterów z komiksów? Pluje na was. Życzę wam najgorszego. Gdybym mógł,bym wziął was wszystkich do jednego miksera i ostrzami piły łańcuchowej,a potem zrobiłbym bym przepyszny soczek. Bym się rozkoszował nim,gdybym miał usta.

Axemelerus mu na to odpowiada:

-Ja żałosny? Przynajmniej ja próbuje siebie zmienić,zmienić ludzi. Chcę  działać w cieniach   niczym szczur skradający się po kanałach? To prawda,ale tak mi jest łatwiej działać niż publicznie. Chce lepsze jutro dla obywateli całej galaktyki. Chce odkupić swe winy.

Vräses wydaje dźwięki lekkiego zaśmiania się. Słychać ironię w jego głosie. Mówi Axemelerusowi:

-Czyli mówisz mi,że chcesz być bohaterem,ale nie takim z fabryki...Ciekawe co Stringer,by o tym pomyślał. A nie czekaj. Jest martwy. I  ktoś przerobił nagranie,aby to wyglądało jakbym  ja go zabił. Bardzo dobrze obaj wiemy kto go zamordował. Ta osoba stoi przede mną i nosi jego hełm. Ciekawie co Stormer o tym powie...

Axemelerus przerwa wypowiedź Vrasësa:

-ZAMKNIJ JAPĘ DO JASNEJ! NIKT NIE MOŻE WIEDZIEĆ. JA JESTEM DOBROCZYŃCA AXEMELERUS. JA SIĘ ZMIENIŁEM.

Vrasës znów się zaśmiewa i mu mówi:

-Twoja choroba to twoja pewność siebie Axe...Ja i moja siła,która ci skopie mocno po twych zardzewiałych śrubkach to antidotum na to...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro