Rozdział 15:Żagle napełnione wichrem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Surelemexa zaakceptował propozycję dwóch Onu-Matoran,którzy sprzedawali Protodermis na targu w pustynnej części Spherus Magna. Ok.wieczoru ruszył na wypożyczalnie statków znajdującą się blisko plemienia wody. Te plemienie wody zamieszkiwali zarówno Agori i Glatorianie plemienia wody jak i Matoranie z Ga-Koro. Był prowadzony przez właśnie kilka Ga-Matoran. Zapewne od legend słyszeliście,że Ga-Matoranie są tylko płci żeńskiej. No cóż,myliliście się. To Turaga konstruują Matoran,którzy mieszkają na wyspie i decydują o ich płci. A przez to istnieli też męscy Ga-Matoranie. Dokładnie sześciu. Jeden z nich to właśnie Sulcantrim.

-Witamy w naszych skromnych progach. Wyglądasz mi na kogoś z Glatorian,a może Toa?

Mówi przyjazny,a zarazem zrelaksowany głos Sulcantrim'a. Sulcantrim był zawsze optymistą i nie przeszkadzało mu,że jest otoczony przez głównie żeńskich Ga-Matoran. I tak jako,iż Wielkie Istoty zadecydowały,że Matoranie jak i Toa nie są w stanie odczuwać potrzeb miłości. Oczywiście mogli się przyjaźnić,kolegować,ale nigdy nie odczuwali poczucie partnerskiej więzi. Surelemexa odpowiada:

-Dziękuje za witanie. Widzę,że jesteś Ga-Matoran'em. Cóż widziałem takich jak ty w Imperium Toa u Tuyet...Źle skończyli...

Sulcantrim zadziwiony z niekomfortowym spojrzeniem patrzy na Surelemexa'ę. Z niechęcią zapytuje:

-Eheh...Nie zrozumiałem tego. Mógłby pan powtórzyć?

Surelemexa machał głową po czym powiedział:

-O! Przepraszam za to! Nie wiem co we mnie wstąpiło. Miło mi. Jestem Surelemexa,tutejszy podróżnik. Chciałbym tu wypożyczyć niezły statek,jako,iż dowiedziałem się,że tutaj są najlepszej jakości statki i łódki.

-Ooooo! Tak. My mamy najlepszej jakości statki i łódki. Mieliśmy nawet partnerstwo nawet z samą Fabryką Bohaterów.

-Nigdy nie słyszałem.

-E-e-e-ee-T-t-to..w s-se-?

-Coś się stało?

-To pan nie słyszał o Fabrycę Bohaterów? Akiyama Makuro? William Furno? Preston Stormer choćby?

-Coś mogło mi się przebić o uszy,ale nie. Ja nie stąd.

-Oooook...Zrozumiałe. Tak czy siak musi pan podpisać dokumenty,jeśli pan chcę gdzieś ruszyć.

-A no tak,dokumenty i papiery. Zapomniałem,że oprócz pieniędzy,to trzeba też mieć długopis przy sobie.

-Spokojnie my mamy kilka.

Ogólnie omawiali biznesowe praktyki o firmie oraz zasady,którymi regulują ruch i działalności własności firmy,czyli statkami. Dla typowego Surelemexy-profesjonalnego biegacza i wyginacza swoich mechanicznych kolan było tak to umęczające,że nawet same Bohrok'i zwinęły się w kulkę by spać. Natomiast po dwóch godzinach żmudnego podpisywania dokumentów i totalnego "nie udawania",że się nieprzytomnie nie rozumie co się do niego gada,był wreszcie czas na rejs.

-No cóż,oto model "HELRYX". Był nazwany na cześć pierwszej Toa wody,a zarazem pierwszej Toa w ogóle. Jest jedną z istot w tym wszechświecie,która nadal pamięta wiele rzeczy o Wielkich Istotach.

-Ta,coś mi też się obiło o uszy o niej. Silna i wytrwała i potrafi sprowadzić tajfun. Taaaa,wolałbym jej nie mieć jako matkę. Najmniej najgorszą karą mogłoby być przynajmniej małe tsunami,bo boje się,że gorsze rzeczy,bym doświadczył.

-To pora się zbierać. Wie pan jak się tym obsługuje czyż nie? Omawialiśmy cały skomplikowany system przez ponad dwie godziny. Mam nadzieje,że pan nie zasnął.

Mówi Sulcantrim. Surelemexa kłamie:

-Oczywiście,że nie. Jestem bardzo odpowiedzialną osobą i nie pozwoliłbym,aby statek się rozbił. Morze szczerze to nie moja bajka,ale dużo zrozumiałem. Tak bardzo,że rozumiem obsługę tego sprzętu. Plus pan sam mi pokazywał różne przyciski,gdy weszliśmy na ten mały stateczek czyż nie?

-Tak. To nie jacht,ale należy też uważać przy nim. Ehehehe.

Obaj się uśmiechają. Sulcantrim szepcze do Surelemexa'y.

-Ale pan pamięta jaką mamy "dodatkową" umowę czyż nie?

Surelemexa wzrusza ramiona i wytrzeszcza oczy:

-Dodatkowa...Umowa?

-Tak. Dodatkowa.

-Zapomniałem chyba.

Widać było gniew na oczach Sulcantrim'a. Sulcantrim wnerwiony powiedział:

-Część. Skóry. Tren Krom'a. Zrozumiane?! Nie po to dawałem tą zniżkę,która sama firma,by nie popierała i za którą mogą mnie wylać.

-A o to chodzi. Okej,okej i okeeeeeej. Zrobi się.

I tak o to. W ciemną noc ruszył Surelemexa na swym małym statku. Nie wiedząc co go czeka oraz kto na niego czeka.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro