Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia Bakugo od razu udał się do lekarza, który zbadał jego ranną stopę i po krótkim przejrzeniu zdjęcia stwierdził, że blondyn na skutek upadku zwichnął sobie kostkę. Niestety, przez następne minimum półtora miesiąca musiał korzystać ze specjalnego stabilizatora i ograniczać jakikolwiek ruch, żeby staw mógł się spokojnie zregenerować.

Mężczyzna nie był przypięty do ciężkiej aparatury, nie musiał cały czas brać leków, ani być pod stałym nadzorem specjalisty. Wszystko było mniej więcej w porządku. No może poza jedną rzeczą. Było nią bycie całkowicie zależnym od jedynej osób, której ufa na tyle, żeby dać się być traktowany w ów sposób, czyli Kirishimie. 

Czarnowłosy chłopak, który otrzymał już kilka komplementów za powrót do korzeni i kończenie farbowania włosów, miał za zadanie codziennie zaglądać do swojego niezdolnego do samodzielnego funkcjonowania ukochanego i pilnować jego zdrowia i szczęścia. Trwało już to kilka dni, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

I niby tak, była to bardziej przyjemność, aniżeli kara, bo spędzanie czasu z kochankiem to na pewno wielka rozkosz. Jednak Katsuki, jako nieugięty samiec alfa aż wzdrygał się na myśl o tym, że ktokolwiek, nawet jego partner, miałby go traktować jak dziecko i chodzić z nim krok w krok. Po prostu nie. Był facetem, a nie jakąś starą babą. Był męski. I to wtedy zdał sobie sprawę, że myśli zupełnie jak Eijiro. Chyba już kompletnie zwariował, jeżeli ma nawet taką samą dewizę jak czarny rekin. 

A może zwyczajnie idealnie się dobrali?

- Bakugo, mówię do ciebie! - z rozmyśleń wyrwał go głośny krzyk i stuknięcie w ramię, na które jasnowłosy podskoczył i wlepił spojrzenie w trzymającego w ręce siatkę z jedzeniem Kirishimę. 

- Czego się wydzierasz?! - Bakugo odpowiedział równie donośnie, patrząc na nowo przybyłego w mieszkaniu. Mimo że nie mógł porządnie go kopnąć w tyłek, to dalej miał głos, który pozwalał mu na wrzaski. Po chwili jednak wzdychając zrezygnowany, uniósł brwi. Uznał, że takie wykłócanie się jest jeszcze gorsze niż bycie uległym i zależnym. - Co jest?

- Mówiłem, że chcę dziś zostać na noc - uśmiechnięty szatyn położył zakupy na drewnianym kuchennym blacie. Od razu usiadł obok swojego chłopaka i obejmując go delikatnie w pasie, pocałował jego policzek, który po chwili delikatnie się zaróżowił. - Obejrzymy jakiś film i może zamówimy jakieś jedzenie. Co ty na to?

- No nie wiem. Jutro przecież musisz być w szkole... - blondyn podrapał się po głowie i zmarszczył brwi, myśląc, że pomysł drugiego chłopaka nie wypali z normalnych obowiązków. Ale był chyba w błędzie, bo Kirishima pewnie pokiwał głową, a po chwili zaczął robić minkę smutnego szczeniaka, którego nie chciano zabrać na spacer. Jego twarz mówiła tylko ciche "Proszę", której nie dało się odmówić. - ...Ugh, no dobra!

- Jej! Dzięki, Bakuś! - młodszy z mężczyzn przytulił drugiego czule, po czym wstał i podszedł do kuchni mieszczącej się dwa metry od salonu z zamiarem rozpakowania zakupów. Para cały czas się niemalże kłóciła o spożywcze nabywanie, gdyż jeden chciał płacić za wszystko ze swojej kieszeni, a drugi cały czas zwracał mu uwagę, że za niedługo zbankrutuje przez ciągłe wydawanie. - Jadłeś jakiś obiad?

Jasnowłosy spojrzał się idiotycznie na swojego rozmówcę i marszcząc brwi, złapał za swoją szarą i długą kulę, której zadaniem było uderzenie Eijiro w nogę za najgłupsze pytanie, jakie ostatnio słyszał.

- Nie, mam kulę tylko po to, żeby włączać telewizor. - Katsuki wywrócił oczami i dalej stukał plastikową pomocą kończynę stojącego w kuchni głupka. - Oczywiście, że tak! Sam nawet sobie zrobiłem.

- Ej, ała! To boli! 

- Ma boleć!

Popołudnie zaczęło płynąć w raczej spokojnej atmosferze. Para głównie rozmawiała i starała się żartować z dramatycznego wypadku Bakugo. Oczywiście czarnowłosemu nie było do śmiechu i chciał walnąć niepełnosprawnego, i czasami chyba niespełna rozumu, za śmianie się z poważnego tematu, jakim był wypadek. Pomimo tego sam się odrobinę uśmiechał z dowcipów, chociaż w tym momencie bardziej mu zależało na wspólnym spędzaniu czasu i uśmiechu blondyna, który teraz był najważniejszy. 

Nie obyło się również bez jakiegoś ciepłego napoju z owocową nutką, który mógłby ocieplić atmosferę i przygotować parę na romantyczny wieczór. Postawiono na malinową herbatę z cytryną i miętą popijaną zawsze przez blondyna, kiedy ten czuł się zdenerwowany albo przygnębiony. Tym razem herbata miała charakter zaspokojenia pragnienia i rozgrzania jego gardła.

- Okej, bo zaraz mi się jeszcze przeziębisz - Kirishima położył kubki herbaty na stoliku kawowym, swoją drogą zastanawiając się, czemu nazywają takie stoliki właśnie kawowymi, po czym przymknął uchylone okno, żeby odciąć mieszkanie od chłodnego powietrza. - Po co ty wietrzysz tak ten dom?

- Brzmisz jak moja matka. Cały czas wchodziła mi do pokoju i zamykała mi okno, bo jej było zimno - blondyn zaśmiał się pod nosem na myśl o podobieństwie młodszego mężczyzny do dorosłej kobiety, która jest damską wersją swojego wybuchowego syna. Jedyną różnicą są powody, dla których zaczynają się drzeć. Kobieta, na przykład, lubi robić awantury o nieposprzątane ubrania albo rozlanie czegoś na podłogę, czyli o rzeczy, które większość matek wyprowadziłoby z równowagi. 

- A ty czasami jak Kaminari. Zresztą nieważne - czarnowłosy westchnął i wyciągnął telefon z kieszeni z zamiarem zamówienia jakiegoś jedzenia na wieczór, po czym uśmiechnął się delikatnie, wiedząc, że za jakiś czas znowu nastąpi spór o to, kto zapłaci. I oczywiście dobrze wiedział, że to on zapłaci. Tak już po prostu dżentelmenowi wypadało. - Co chcesz jeść? Sushi, pizza, czy masz jakieś bardziej wyszukane życzenie?

- Obojętnie. Zaskocz mnie - Katsuki wzruszył ramionami, kładąc stopę w ciężkim stabilizatorze na stoliku zaraz obok na wpół pustych kubkach z herbatą, które zatrzęsły się i niemal przewróciły od mocnego uderzenia. 

Mniej więcej godzinę później, kiedy słońce zaczęło zachodzić za horyzontalną panoramą miasta, zamówione jedzenie zostało przywiezione przez dostawcę, który nie mógł od razu udać się do kolejnego domostwa, gdyż para znowu się kłóciła o sprawę pieniędzy. Również tak, jak Kirishima przewidywał, za jedzenie zapłacił on, przez co blondyn, który również chciał zapłacić za posiłek, rzucił w niego poduszką, bo to jedyne co mógł zrobić przez swój stan zdrowia. Dopiero wtedy dostawca z fioletową czupryną i spojrzeniem, jakby to i tak mało go to obchodziło, mógł w spokoju wrócić do swojej pracy, póki dostał należne banknoty. 

W momencie kiedy drzwi do mieszkania zostały zamknięte, a na stole pojawiły się dwa kartonowe pudełeczka, Bakugo od razu się odezwał.

- Jesteś z siebie zadowolony? 

- Owszem, jestem - szatyn z tryumfalnym uśmiechem położył na stoliku talerze i sztućce, całując chłopaka w policzek. - Oj, Bakuś. Powinieneś się cieszyć, że twój facet tak cię rozpieszcza...

- Doceniam to, ale nie jestem jakoś chudy w portfelu. Dlaczego traktujesz mnie jak małe dziecko? - jasnowłosy otworzył pudełko i zaczął widelcem wyciągać kawałki kurczaka z makaronem, które od razu trafiały do jego ust. Plusem było to, że jedzenie, za które nie zapłacił, było bardzo smaczne. 

- Ej, teraz przesadzasz... - młodszy z mężczyzn zmarszczył brwi i przysunąwszy się bliżej do Katsukiego, spojrzał w jego karmazynowe tęczówki. Zmartwił się, że jego kochanek mówi takie rzeczy, szczególnie gdy nie działo się nic wielkiego. - Nie przejmuj się takimi rzeczami, okej? Przecież nie robię tego, żeby cię denerwować. Może tylko czasami. No, a teraz samolocik leci - czarnowłosy nabił na metalowy sztuciec kawałek kurczaka i zaczął go powoli przybliżać do ust drugiego. 

- Weź ten widelec sprzed mojej twarzy. Nie mam dwóch lat - kąciki ust Bakugo uniosły się delikatnie. Zastanawiał się, czy pobawić się trochę w dziecko, czy nie, jednak pierwsza opcja wygrała jego myśli, więc jego głowa zaczęła się odwracać od widelca. - Nie chcę.

- No, Katsuś. Otwórz buzię - Kirishima pokręcił głową i nacisnął na usta swojego ukochanego kawałkiem jedzenia, jednocześnie drugą ręką jedząc swój posiłek. Tego akurat nie się nie spodziewał. Bakugo nigdy się tak nie zachowywał, więc ta postawa była bardzo zaskakująca. Mimo to chętnie zaczął karmić chłopaka. 

Niestety Katsuki był niezwykle uparty i dopiero po pięciu minutach dał się przekonać do jedzenia. Argumentem za było wieczorne przytulanie się, na które oboje się zgodzili i po zjedzeniu od razu za to się zabrali. Jasnowłosy szybko pociągnął Eijiro do namiętnego pocałunku, nie myśląc nawet w tym momencie o swojej nodze i kładąc dłoń na miękkim policzku chłopaka. Sam czarnowłosy nie chciał być gorszy i natychmiast zaczął gładzić biodra swego kochanka, który mruknął mu w usta i podniósł kolano w górę. 

- Bakugo... - ostrozębny chłopak szepnął w usta drugiego mężczyzny i złapał jego brodę palcami, czując ciepło rozchodzące się w jego klatce piersiowej spowodowane skórą blondyna. - Chcę spędzić z tobą tę noc, ale wiem, że nie masz warunków...

- Mam po prostu nogę w tym czymś. To jest "brak warunków"? - jasnowłosy podniósł brwi i przycisnął ciało Kirishimy do swojego, rozpinając pasek jego spodni, na co ten spojrzał na niego z dziwnym rodzajem nadziei. - Eh... To sobie mnie weź...

Kolejne minuty były wypełnione namiętnymi i łapczywymi pocałunkami oraz romantycznymi gestami, które spowodowały, że temperatura i wilgotność w pokoju wzrosły drastycznie, a na ziemi zaczęły pojawiać się ubrania. Jedynymi dźwiękami, jakie można było usłyszeć  to ciche mruknięcia i jęki. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro