Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Katsuki po powrocie do Japonii miał dosyć dużo kłopotów. Głównym problemem było pogodzenie się z jego matką, które cały czas zwlekał. W środku cały czas czuł pokusę zaczęcia wydzierać się na kobietę bez powodu, ale to tylko oddaliłoby go od swojego celu. 

Od jego miał nadzieję, że tymczasowego wprowadzenia się do matki z powrotem minęło kilka dni. Kilka jakże spokojnych i pozbawionych awantur dni, dzięki którym chłopak mógł pospędzać choćby minimalną ilość czasu ze swoim rodzicem. To był jak kamień z serca - wiedza, że twoja własna rodzicielka nie nienawidzi cię i można z nią wrócić na dobre tory. 

- Bakugo? Słuchasz mnie w ogóle? Bakugooooooooo - koło jego ucha przeleciał lekko zirytowany głos chłopaka, siedzącego naprzeciwko niego. 

- C-co jest? - blondyn wybudził się z zamyślenia i przejechawszy swoimi oczami na twarz drugiego chłopaka, zmarszczył brwi. - Mówiłeś coś?

- Eh.. Pytałem się, czy miałbyś ochotę przyjść na imprezę wieczorem. Mój znajomy organizuje i mogę zaprosić kogo chcę, w tym ciebie - Kirishima puścił oczko i uśmiechnął się delikatnie, modląc się, żeby jego kumpel się zgodził. 

- Może być. I tak nie mam nic roboty - Katsuki wzruszył ramionami i kopnął mały kamyczek, który leżał po stolikiem na dworze. Co jakiś czas spoglądał na swojego przyjaciela, ciesząc się, że zaprosił go. Sam fakt, że gadają ze sobą tak bez żadnych przeszkód było niesamowicie podnoszące na duchu. Chłopak odchrząknął i wlepił spojrzenie w niego. - Cieszę się, że mi wybaczyłeś i gadamy tak jak zawsze..

- A myślisz, że ja nie? Pewnie, że tak! Nawet nie wiesz, jak bardzo.. - Eijiro westchnął i próbując złapać za latający płatek drzewa, położył dłoń na skórze Bakugo. Ich spojrzenia się zetknęły, zaczynając coś w rodzaju bezsłownej rozmowy. Czerwonowłosy poczuł jak jego serce przyspieszyło na samą myśl o dotykaniu choćby fragmentu skóry mężczyzny. Tej gładkiej i ciepłej skóry, która pokrywała całe jego ciało. Po chwili niechętnie zabrał dłoń i mruknął. - Wybacz. 

- Nic nie szkodzi, masz chłodne dłonie - starszy chłopak zaśmiał się i mimowolnie przygryzł swoją dolną wargę przez krótkotrwały chłód na swoim nadgarstku, który sprawił mu nieziemską przyjemność. W porównaniu do niego był on dosyć ciepły. I to nie przez to, że miał na sobie długie spodnie i gruby sweter. 

- Wiem, wiem.. Staram się je jakoś ogrzewać, ale zawsze wychodzi to samo i-

W tym momencie na jego ustach pojawił się ciepły palec, który uciszył go jak jakiś krzyk. Kirishima spojrzał w górę i ujrzał swojego przyjaciela, który pochylony do niego, patrzył mu w oczy z dosyć małej odległości. Mógł usłyszeć jego przeciągający się śmiech, a po chwili cichy oddech, który rozchodził się w jego uszach jak melodia. Blondyn stojący nad nim pochylił się jeszcze bardziej i przybliżył usta do jego ucha. 

- Twój chłodny dotyk jest zajebiście przyjemny.. 

- Mógłbym cię trochę dłużej podotykać.. Jeżeli poprosisz - Eijiro uśmiechnął się złośliwie i wstał, stukając swoją klatką piersiową o brzuch drugiego chłopaka, na co ten zmarszczył brwi i skrzyżował swoje ręce. - Ale nie tutaj i nie teraz.

- Pff, niby czemu, co? - Bakugo odszedł od stolika i prychnął widocznie wkurzony dosyć niedostępnym zachowaniem chłopaka, który nie odpowiedział nic na zawołanie jego serca poza propozycją, która zrobiłaby z niego dzieciaka. Czy było to takie trudne, żeby Kiri zwrócił na to uwagę? Może powinien być bardziej.. Jednoznaczny?

- Jesteśmy w miejscu publicznym. Istnieje takie coś, wiesz? - Kirishima pokręciwszy głową, zaśmiał, jednak przysunął się do blondyna, patrząc na niego. - A poza tym, jest dopiero południe. Jak już tak bardzo chcesz, to możemy z tym poczekać do wieczora, napaleńcu..

- Będę pamiętał o tej propozycji..

Katsuki przygryzł delikatnie swoją wargę i małym palcem złapał kciuk czerwonego przyjaciela. Coraz bardziej miał ochotę wyznać mu coś. Coś, co trapiło go od dosyć dawna, ale udawało mu się to zagłuszać brakiem chłopaka obok siebie. W zasadzie to nawet nie powiedział mu o tym, że jest gejem. Przez to wszystko w jego głowie nagle zaczęła grać ta bolesna scena jeszcze z czasów liceum.

Trzeci i ostatni rok ich nauki zakończył się głośnym wylewem radości ze zdanych egzaminów, czy chwilowego wytchnienia od ciągłej nauki. Grupka uczennic w kolorowych sukienkach zaczęła gadać o swoich planach na przyszłość, obiecując sobie wieczną przyjaźń, a kilku ubranych w czarne garnitury uczniów planowało spędzić kilka chwil w gadaniu o czym popadnie, podobnie jak ich koleżanki.

W tej drugiej grupce stał właśnie Katsuki. Ze swoją typową miną niezaangażowanego dupka i rozpiętą marynarką nie był zbytnio zaciekawiony paplaniem pewnego brokuła. Miał już ochotę "pożegnać" się z innymi i pójść do siebie, ale jego plany pokrzyżował uścisk na jego plecach, który należał do nikogo innego jak do Kirishimy. 

- Boże, co ty odwalasz, Shitty Hair?!

- No jak to co? Zabieram cię stąd! - jego uśmiech rozgrzał wnętrzności Bakugo, przez co ich właściciel początkowo musiał walnąć uśmiechającego się w łeb. Mężczyźni wymienili się wzrokiem i zaczęli się kierować do wyjścia po uprzednim wyciągnięcia się z objęć czerwonowłosego jeża, których ten nie chciał zakończyć.

Oboje oddalili się od budynku szkoły już jako dorośli ludzie gotowi do dalszej edukacji, bądź pracy i zarabiania własnych pieniędzy. Pogoda była dosyć ładna - ciepły wiatr, świecące słońce i kilka chmurek na niebie. Idealny klimat na szczerą rozmowę, którą młodszych z nich chciał zacząć.

- Wiesz, muszę ci coś powiedzieć.. - Kirishima zaczął trochę cicho, stojąc obok swojego najlepszego przyjaciela i starał się nie zaciąć podczas tej rozmowy.

- No, co? - blondyn spojrzał kątem oka na drugiego chłopaka. Włożył swoją dłoń do kieszeni i oparł się o drzewo, kiedy zatrzymali się na jakimś skwerze. 

- Eh.. Bo wiesz.. - czerwonowłosy powoli podszedł do mężczyzny i kładąc dłoń na jego policzku, musnął różowawe wargi Bakugo, przeklinając na siebie. Sam Bakugo nie wiedział, co się właśnie stało. Przyjaciel wyznał mu miłość, dobrze słyszał? Było to dla niego dziwnym odczuciem, a nawet przez zmieszanie chciał oddać ten pocałunek, ale zaczęło nim targać obrzydzenie.

- Pojebało cię?! - kiedy pocałunek zakończył się, chłopak szybko odepchnął swojego kumpla i wydarł się na niego z miną pełną wyrzutu. 

- Przepraszam.. Chciałem ci o tym powiedzieć, żebyś wiedział.. - Eijiro westchnął głośno i spojrzał szklanymi oczami w chodnik, czując, jak jego serce pękło na tysiąc kawałków. Wiedział, że tak się mogło stać, ale ból i tak był wielki. 

Katsuki nic nie odpowiedział, tylko warknął z odrazą, odchodząc od prawie płaczącego Kirishimy. Zostawił go i nawet się z nim nie pożegnał. 

Dopiero teraz zrozumiał jaki błąd popełnił odrzuceniem jego uczuć. Nie dość, że zafundował Eijiro złamane serce, to w dodatku pewnie przez niego przeszedł załamanie nerwowe. Mógł mu przynajmniej powiedzieć, że nie miał tego na myśli. Że był zaskoczony... Ale jak zwykle wypluł na niego jad, a nic takiego nie zrobił. 

- Ja.. Muszę spadać - Katsuki westchnął i spojrzał na wybrukowany zakręt, w który miał zamiar skręcić. Tak naprawdę nie musiał iść, tylko chciał posiedzieć w chwilę w samotności. Najpewniej z butelką piwa. - Wybacz..

- Coś się stało? - młodszy chłopak zmarszczył delikatnie brwi i odwrócił się twarzą do blondyna, który cały czas patrzył w ziemię. Na jego twarzy nie był wymalowany smutek, tylko żal i rozczarowanie, jakby nie tego chciał. To zaniepokoiło Kirishimę. - Bro, wszystko okej?

- Tak, raczej. Muszę pogadać o czymś z matką. Naprawdę przepraszam - mężczyzna klepnął swojego przyjaciela w ramię i odchodząc, pomachał mu na pożegnanie. 

Musiał przemyśleć to wszystko, ale jednocześnie nie chciał zostawiać Eijiro w tym momencie. Odwrócił się raz jeszcze i uśmiechnął się słabo w kierunku tego jeżyka, który odwzajemnił uśmiech, pokazując swoje ząbki. Tak przynajmniej wiedział, że chłopak nie ma mu tego za złe. Nigdy w zasadzie nie był na niego zły. 

Co nie znaczyło, że nie musiał pobyć sam. 

- Wiesz... Kocham cię, Kiri..



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro