1. Sam skreśliłeś się z listy moich przyjaciół!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Harry


- Loueh zaczekaj! - zawołałem. - Zawsze śpieszysz się na tę stołówkę, nie nadążam za tobą, a mam dłuższe nogi!

- Śpieszę się dlatego, ponieważ Horan już na niej jest - zaśmiał się. - Znów pochłonie wszystkie frytki na stołówce!

- Zaczekaj na mnie, bracie!

Zrównałem z nim swoje kroki i po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Niall i reszta chłopaków siedziała przy naszym stoliku. Blondyn właśnie kończył jeść kanapkę. Uśmiechnął się do nas  i pomachał. Odebraliśmy swoje jedzenie i zajęliśmy miejsca. Ja zdecydowałem się na sałatkę, podobnie jak Louis. Chłopak był moim najlepszym przyjacielem. Znaliśmy się od dziecka. Mogłem go nazywać swoim bratem. Cieszyłem się, że wybraliśmy to samo liceum. Potem pojawił się Zayn i Liam, a na końcu do naszej paczki dołączył Niall. Nie byliśmy zbyt popularni w szkole, ale nie można było nas też zaliczyć do kujonów.

- Przychodzicie pograć do mnie na konsoli? - zapytał Malik. - Rodzice jadą do miasta i nikogo nie będzie.

- W porządku - skinąłem głową. - Lou?

- Jasne, też chętnie wpadnę - odparł, uśmiechając się lekko.

- Nie zapominajcie o mnie! - upomniał się Niall, gdy Liam również potwierdził swoją obecność.

- Jak moglibyśmy, ty jesteś ten najgłośniejszy - zauważył mulat.

Resztę czasu przeznaczyliśmy na posiłek. Co jakiś czas odzywałem się, aby podtrzymywać z nimi rozmowę. Spojrzałem w prawo na Louisa. Dziś wydawał się wyjątkowo zamyślony. Nie żartował, ani nawet nie skupiał się na teście z historii. To zupełnie do niego niepodobne. Zaczynałem się o niego martwić. To w końcu mój najlepszy przyjaciel. Nawet teraz uwagę swoją skupiał na sałatce, którą dźgał widelcem.

- Nie smakuje ci? - zmarszczyłem brwi.

- Co? Oh... nie, jest w porządku - zapewnił szybko. - Po prostu się zamyśliłem.

- Nie rób tak, bo zaraz ten Irlandczyk sprzątnie twój talerz - wskazałem widelcem na uśmiechającego się blondyna.

- W sumie możesz to wziąć, Ni - odsunął od siebie talerz i podsunął do chłopaka, który przyjął go z wdzięcznością.

Chłopaki zaczęli odchodzić od stołu. Najpierw Liam i Zayn opuścili to miejsce, a potem blondyn. Sam też zamierzałem wstąpić jeszcze do biblioteki przed rozpoczęciem ostatnich zajęć.

- Już Lou? - zapytałem, gdy chłopak nie wyglądał, jakby miał zamiar się podnieść. - Może kupię ci chociaż kanapkę? Blado wyglądasz...

- Nie - zaprzeczył ruchem głowy. - Czy moglibyśmy porozmawiać?

- Jasne, ale może w drodze do biblioteki? - podsunąłem.

- Umm...  okej - zgodził się.

Powoli wstał  i ruszył za mną. Szedł z opuszczoną głową. Przecież dziś nie dostał złej oceny, więc skąd u niego taki zły nastrój? Może się na mnie obraził? Ale przecież nie miał powodu... Zatrzymaliśmy się już na miejscu. Aktualnie stałem między regałami, poszukując odpowiedniej książki. Znów wracaliśmy do przerabiania Hamleta.

- Pamiętasz, jak mówiłem ci o mojej znajomej, która była zbyt nieśmiała, aby wyznać chłopakowi co do niego czuje?

- Tak, przypominam sobie - skinąłem powoli głową, wciąż spoglądając na grzbiety książek. - Co z nią?

- To ja - odparł cicho.

- Boisz się powiedzieć dziewczynie, że ci się podoba? - uśmiechnąłem się czule na widok zawstydzonego szatyna. - Daj spokój, Lou. Przecież każda dziewczyna dałaby się pokroić za to, abyś na nią spojrzał.

- Ale nie chłopak - bąknął cicho pod nosem.

- Co? - ponownie spojrzałem na chłopaka.

- Ja... ja nie lubię... dziewczyn - wyszeptał. - Lubię ciebie, Harry.

- Stop! - zawołałem odrobinę zbyt głośno. - Nic więcej nie mów Louis, póki nie jest za późno. Ty nie wiesz co mówisz, to przez Katie, tak? Dała ci kosza i z tego powodu tak się zachowywałeś i teraz jeszcze to...

- Nigdy nie byłem z nią, kłamałem...

Ani razu na mnie nie spojrzał. Wzrok wbijał w swoje trampki. Zagryzał dolną wargę, zaciskając dłonie w pięści. Widziałem, jak drżał. To nie mogła być prawda, nie mój Lou.

- Świetny żart, Louis - zaklaskałem. - Zayn, Li? Możecie już wychodzić, naprawdę niezły numer!

- Harry... zawsze mi się podobałeś...

- Nie jestem pedałem, Louis! - krzyknąłem.

- Proszę...

Podszedł bliżej mnie, próbując złapać mój nadgarstek. Kręciłem głową, powoli wycofując się , a moje loki kołysały się na boki. Zapomniałem już zupełnie o lekturze. Niech trafi szlag książki i bibliotekę. Widziałem łzy na policzkach chłopaka. Wyglądał okropnie. Patrzył na mnie błagalnie, prosząc, abym zaczekał. Chciał to wyjaśnić, wytłumaczyć, lecz nie było tu nic do wytłumaczenia. Mój najlepszy przyjaciel okazał się gejem! Miałem go za brata!

Ta sytuacja była beznadziejna. Przecież wiele razy nocował u mnie wraz z chłopkami i dzieliliśmy łóżko. Nigdy nie wiedziałem, dlaczego zawsze chciał, abym to ja dzielił z nim materac. Teraz to miało sens. Ciekawe tylko od kiedy tak grał.

- Przepraszam - powiedział. - Pozwól mi tylko to wyjaśnić.

- Odczep się ode mnie Tomlinson! - krzyknąłem. - Jesteś pedałem i właśnie sam skreśliłeś się z listy moich przyjaciół!

Może odrobinę za mocno zareagowałem, ale byłem zdenerwowany. Znalazłem się w obcej dla mnie sytuacji. Nie wiedziałem jak się zachować. Kilkoro uczniów wpatrywało się w nas z szokiem. Słyszeli, musieli słyszeć, skoro się tak głośno wydarłem. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z biblioteki. Za mną wybiegł Louis, lecz tym razem mnie nie zatrzymywał. Pobiegł dalej i skręcił do łazienki, a odgłos śmiechów i wyzwisk towarzyszył mu aż do drzwi. Z całą pewnością na to zasłużył, był okropnym kłamcą, nie chciałem go więcej znać.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Witajcie Asy!

Stwierdziłam, że żule i menele byłyby obraźliwe i osoby nieznające porucznika czułyby się urażone ;)

Łapcie pierwszy rozdział, od którego historia Larry'ego się zaczyna ^.^

Usprawiedliwiacie trochę Harry'ego za jego zachowanie?

Dedykacja dla wszystkich, a szczególnie Kadetów DarkSieg

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro