_1_

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam sama w pokoju i czytałam książkę fantasy, którą dał mi tata, gdy nagle mama mnie zawołała, co rzadko się zdarza.
-Idę matko! - odkrzyknęłam jej, bo zaraz, by znowu zawołała.
Wybiegłm szybko z pokoju przez co potrąciłam Agnes. Jest to nasza pokojówka, która była w naszym domu od kąd się urodziłam.
-O jeju! Agnes! Tak strasznie cię przepraszam! - powiedziałam szybko podnosząc ręczniki, które jej wytraciłam z rąk.
-Nic się nie stało kochanie, ale leć już, bo mama cie wołała- uśmiechnęła się ciepło.
Jej uśmiech potrafił mi rozpromienić dzień za co jestem jej strasznie wdzięczna.
-Dziękuję - odpowiedziałam również się ciepło i szeroko uśmiechając.
-Za co? - spytała zdziwiona.
-Za to, że jesteś - powiedziałam przytulając ją.
-Elizabeth!! - słysząc krzyk matki, aż podskoczyłam.
-No już,pośpiesz się. - powiedziała Agnes machając rękoma bym już szła.
Pobiegłam szybko do schodów i zobaczyłam przed wejściem matkę z jakąś kobietą. Wyglądała na rok, no może dwa lata, ode mnie starszą.
-W końcu - powiedziała starsza kobieta z grymasem na twarzy - Ileż można na ciebie czekać!
-Wybacz matko - powiedziałam lekko dygając.
Zaczęłam powoli schodzić po schodach, by nie potknąć się o suknie.
-Pośpiesz się nie mamy całego dnia dla ciebie! - krzyknęła moja rodzicielka.
Zaczęłam szybciej schodzić ze schodów, nie chciałam więcej denerwować matki. Jak się ją zdeneruje to staje się traszna i zaczyna rzucać wszystkim co ma pod ręką. Czyli w tym wypadku wazon na małym stoliku obok drzwi, albo co gorsza tą dziewczyną, by we mnie rzuciła. Myśląc o tym cicho się zaśmiałam. Już byłam na ostatnim schodku i stało się to czego chciałam uniknąć, czyli stanęłam na sukience i poleciałam na twarz.
-Boże, jaka z ciebie niezdara- powiedziała z obrzydzeniem moja matka.
Poczułam jak ktoś próbuje pomóc mi wstać. Podałam tej osobie rękę i spojrzałam jej w twarz. Miała piękne, duże, hipnotyzujące oczy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
-Emma. Zaprowadź ją do pokoju i opatrz nos.
-Ma na imię Emma. Jakie ładne imię - powiedziałam w myślach wciąż patrząc jej w oczy - Zaraz. Nos? Czemu..?
Poczułam jak do buzi napływa mi jakaś dziwna ciecz. Zlizałam ją językiem.
-Tak. Tak jak myślałam. Krew.
-Nie! Proszę tego nie lizać - powiedziała Emma.
-Jaki ona ma słodki głos.
Teraz zauważyłam, że weszłyśmy już po schodach, a dziewczyna się zatrzymała. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
-Panienko... przepraszam za to pytanie, ale... gdzie znajduje się panienki pokój - spytała speszona.
-No tak jesteś tu pierwszy raz- spojrzałam na nią ciepło.
Ona na ten gest się uśmiechnęła. Zaczęłam iść przed siebie, po chwili skręciłam w prawo. Zrobiłam kilka kroków i sięgnęłam do klamki, która znajdowała się na jasno niebieskich drzwiach z białymi zdobieniami.
Weszłam do pokoju i czekałam, aż Emma również wejdzie. Poszłam w stronę mojej prywatnej łazienki i chciałam wziąć ściereczke do wytarcia nosa.
-Nie! Proszę to zostawić, ja się wszystkim zajmę. Panienka niech usiądzie na łóżku.
Tak więc zrobiłam i czekałam ,aż dziewczyna do mnie przyjdzie. Emma wyszła z łazienki z ściereczką i małą miseczką z wodą. Podeszła do mnie i uklękła. Zmoczyła lekko ściereczke i delikatnie przetarła mi nos. Gdy skończyła dotknęła delikatnie ręką mojego nosa i zapytała.
-Czy to panienke boli?
Jedyne co byłam w stanie zrobić to kiwnąć głową na nie. Jej ręce były delikatne jakby nigdy nie wykonywała pracy fizycznej. Tylko to jest niemożliwe skoro jest pokojówką.
Dziewczyna wstała i poszła do łazienki z miseczką i ściereczką.
-Emm... Czy mogę cię o coś spytać - powiedziałam coś w końcu.
-Słucham panienke - powiedziała Emma zmywając z ściereczki moją krew.
-Co ty tu tak właściwie robisz? - powiedziałam i po chwili zauważyłam, że to mogło niegrzecznie zabrzmieć- To znaczy... Emmm... Mamy dużo pokojówek... I po prostu się nie spodziewałam że matka jeszcze jakąś zatrudni.
-Ooo. To panienka nie wie. - odpowiedziała zdziwiona - Jestem panienki osobistą pokojówką.
-Osobistą? - spytałam patrząc na nią jak wychodzi z toalety i staje przed drzwiami.
-Tak, osobistą. Jestem do panienki usług i będę panienke uczyć,gdyż panienki matka postanowiła ,że lepiej jak panienke będzie uczyć, ktoś młody z kim będzie panienka mogła się dogadać.
-Pierwszy raz ktoś do mnie powiedział tyle razy w  jednym zdaniu słowo panienka.
-Przepraszam jeżeli to zabrzmi niegrzecznie, ale... ile ty masz lat.  Rozumiem matka chciała kogoś młodego do nauczania mnie, ale nie jesteś za młoda.
-Byłam uczona od najmłodszych lat przez bardzo inteligentne osoby - zauważyłam u niej na twarzy smutek - Więc niech panienka się nie martwi, jestem doedukowana- powiedziała, a jej uśmiech wyglądał bardzo sztucznie.
Byłam lekko zdziwiona tą nagłą zmianą nastroju i tym sztucznym uśmiechem, ale nie chciałam jej dopytywać. Matka uczyła mnie, by nie wtrącać się w życie innych.
-Panienka wybaczy, ale muszę się rozpakować - powiedziała dziewczyna - Czy czegoś panienka potrzebuje?
-Nie. Dziękuję Emmo- powiedziałam uśmiechając się do niej.
Moja pokojówką lekko się ukłoniła i wyszła za drzwi.
-Jakoś dziwnie się czuję - powiedziałam w myślach, rzucając się twarzą na łóżko.
Usłyszałam pukanie do dzwi.
-Proszę wejść - krzyknęłam, ale poduszka mnie trochę zagłuszyła.
-Tak strasznie panienke przepraszam, że o to panienke pytam... - powiedziała zawstydzona
-Słucham cie - powiedziałam uśmiechając się zachęcająco
-Czy mogłaby panienka pokazać mi, gdzie jest mój pokój?
Zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
-Czym ona jest tak zawstydzona. To logiczne, że nie wie gdzie ma pokój skoro pierwszy raz tu jest- powiedziałam śmiejąc się w myślach.
Podeszłam do niej i bez słowa zaczęłam iść przed siebie. Obejrzałam się do tyłu, a ona nadal tam stała.
-Idziesz? - powiedziałam śmiejąc się.
Emma słysząc mój śmiech zarumieniła się ze wstydu i szybko mnie dogoniła. Zaczęłam iść w kierunku jedynego wolnego pokoju w tym, jak to nazywa matka "pałacu". Znajdował się on dwa drzwi dalej od mojego.
-To tutaj - powiedziałam otwierając jej drzwi.
Dziewczyna weszła do niego speszona i aż jej oczy się zaświeciły z zachwytu.
Za chwilę zobaczyłam na podłodze łze.
-Czy coś się stało? - spytałam zmartwiona podchodząc do niej.
-Nie... ja po prostu... nigdy nie myślałam, że będę mogła mieszkać w takim domu- powiedziała, a łzy wciąż spływały jej po policzkach.
-Była biedna? Ale... dobra nie ważne. Nie mogę patrzeć na to jak taka piękna kobieta płaczę.
Podeszłam do niej, uśmiechnęłam się ciepło i złapałam jej twarz w ręce wycierając przy tym jej łzy.
-Nie płacz... proszę - powiedziałam cicho.
Ona na ten gest cicho się zaśmiała, a ja się zawstydziłam. Szybko zabrałam ręce z jej twarzy i wyszłam z pokoju krzycząc tylko "do jutra!".
Wróciłam do siebie i trzasnęłam drzwiami. Oparłam się o nie i schowałam twarz w dłoniach.
-Co się ze mną dzieje... - powiedziałam na głos.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro