▪︎ Rozdział 20▪︎

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


▪︎ Pov Berry▪︎

Następnego dnia chciałam już wyjść z szpitala ale mówiono mi że powinnam jeszcze odpocząć bo jestem jeszcze osłabiona.  Na kolejny dzień przyszła Alice. Próbowała mi poprawić humor. 

- Wczoraj jak wyszłam przekazałam policji gdzie mają szukać.

- Alice oni nie znajdą jej. Ja tylko mogę to zrobić. 

Wtedy spróbowałam wstać spowrotem I udało mi ustać na nogi. Następnie oparłam się o stolik który stał przy mnie.

- Widzisz . Stoję. Muszę iść.  Wypisz mnie i odrazu pójdziemy na lotnisko.

- Berry połóż się.  Musisz odpocząć.

- Nie nie nie Alice. Ja musze teraz. On teraz pewnie robi jej krzywdę. On jest niebezpieczny dla niej. On jest zdolny do wszystkiego.

- Dziewczyno proszę połóż się do tego łóżka bo zaraz pójdę po pielęgniarkę.

- Dobra.

Wtedy na ostatkach sił weszłam spowrotem do łóżka.

- Musisz odpocząć. Nie wychodź z łóżka. Ja teraz pójdę na posterunek policji i spytam się jak im idzie.

- Dobrze. Dobranoc.

- Dobranoc.

Po tym Alice wyszła a ja położyłam się zdrzemnąć.

■■■■■■■■■■■■■■■

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Widziałam że stała w nim Olivia. Zaczęłam biec do dziewczyny ale wtedy jakąś czarna maź mnie złapała. Olivie zaś trzymał Hoshi. 

- B-berry pomóż proszę!

-  Nie mogę cię strać znów! Nie mogę!

Maź ciągnęła mnie do siebie a Olivia była ciągnięta przez Hoshiego. Zaczęłam płakać. Krzyczałam, miatalam się ale nic to nie dawało.

■■■■■■■■■■■■■■■

Wtedy się obudziłam. Zdałam sprawę że był to kolejny koszmar.

Spojrzałam na zegar. Wbiłam 22. Nikt nie był że mną. Byłam sama. Nie znosiłam już presji więc Zaczęłam wstawać z łóżka. Następnie otworzyłam okno. Na szczęście mój pokój był na parterze więc skok nic mi nie zrobi. Weszłam na parapet. Wzięłam telefon I portfel które przyniosła mi Alice i skoczyłam. 

Po chwili biegłam przez ulice aby dostać się do domu. Po 20 minutach stałam pod domem. Wzięłam kluczyki które były w portfelu i otworzyłam mieszkanie. Po wejściu do środka przebrałam się w normalne ciuchy i zjadłam to co było w lodówce. Podeszłam do stołu i wzięłam kartkę na której napisałam wiadomość do Alice. Następnie wzięłam kartkę I wyszłam z domu. Po 5 minutach stałam pod domem Alice. Chciałam wejść do środka I przespać się ale wiedziałam że muszę iść ratować Olivie. Włożyłam kartkę do skrzynki na listy i Zaczęłam się oddalać w stronę lotniska. 

Idąc tak ubrałam kaptur bo i zaczęło padać, i nie chciałam zostać zauważona.  Gdybym była z Olivia zaproponowałabym jej wspolby taniec jednak teraz musiałam lecieć jak najszybciej samolotem.

Po dojściu na lotnisko udałam się zobaczyć jaki jest najszybszy lot do Tokio. Okazało się że miał być za 2 godziny. Podeszłam do sprzedawcy i Zaczęłam się pytać czy nie ma wolnych miejsc. Mężczyzna klikał coś na komputerze Po czym odpowiedział że są. Powiedziałam że chce kupić jeden bilet po czym zapłaciłam. 

• Time skip • 2 godziny potem

Było już dawno po 24. Moje oczy lepiły się a ja czułam wymecznie psychiczne jak i fizyczne. Siedziałam w samolocie a koło mnie siedziała jakąś starsza kobieta która już spała i przy okazji głośno chrapała. Niezadowolona z miejsca w którym jestem czekałam aż odlecimy.  Myślałam tylko jak się dostać do Olivii. Już chciałam obiąć jej delikatne ciało. Usłyszeć ją. Wiedziałam że mogę skończyć znowu tak samo albo gorzej ale nie chciałam aby Olivia cierpiała. Po wybudzeniu się że śpiączki farmakologiczne nie chciałam jeść czy pić. Jak spałam to miałam koszmary. Nie dawałam sobie rady z myślą że coś jej się dzieje. 

Gdy tak rozmyślałam samolot wystartował. Patrzyłam jak odlatujemy ponieważ miałam miejsce przy oknie.  Byłam bardzo zmęczona i chciałam spać więc zamknęłam oczy po czym zasnęłam.

■■■■■■■■■■■■■■■

Hejo stokrotki.  Jak wam świta minęły. 581 słów. Miłego dnia lub nocy<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro