Ognik dwudziesty-szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Yo! -powiedziałam, wieszając się na szyi Miny- Mam sprawę. -usiadłam obok niej przy stole, w ogóle nie przejmując się Momo, która chyba o czymś rozmawiała, przeleciałam wzrokiem po reszcie dziewczyn i uśmiechnęłam się przyjaźnie- Do was też. -wypaliłam, kładąc przed nimi karton z kilkoma pudełeczkami, były w nich domowej roboty kosmetyki z róży- Na razie przygotowałam tylko jeden zestaw dla Miny, bo wiem, że jej się spodoba, ale jeśli byłybyście zainteresowane... 

-Sama to zrobiłaś? -różowo skóra przerwała mi- Mówiłam ci ostatni, że lubię zapach róży i żałuję, że nie obchodziłaś moich urodzin, ale nie musiałaś robić mi prezentu. 

Uśmiechnęłam się, opierając głowę na jej ramieniu. 

-Nie powiedziałaś też, że mam go nie robić, prawda? -ale fuks, w ogóle nie myślałam o tamtej rozmowie, ale skoro już ją przytoczyła, mogę zapunktować- Mówiłaś też, że masz problem z wyborem kosmetyków pielęgnacyjnych i lubisz zapach róży. Tak się złożyło, że mam sporo płatków i umiem robić domowe kosmetyki. Możesz być wdzięczna. 

Pinky kilka razy cmoknęła mnie w policzek, co w sumie było przyjemne, ale trochę niepokojące. Czasami mam wrażenie, że lubi mnie bardziej niż powinna... 

-Moja mała, słodka Eris. -powiedziała, przytulając się do mnie- Nie spodziewałam się tego. 

-To dobrze, bo właśnie na tym polegają niespodzianki. -odparłam, przenosząc wzrok na koleżanki- Zrobiłam sporo kosmetyków, więc jeśli też chcecie, mogę je później przynieść. 

Zaproponowałam i mam szczerą nadzieję, że się skuszą, bo naprawdę muszę się tego pozbyć. Nie widzę Satou, więc przejdę się do niego po śniadaniu. Myślę, że jako osoba, która lubi gotować, zadowoli się tym co przyniosę. Może nawet pozwoliłby mi pomóc? Mamy tu jakąś kuchnię, chociaż uczniowie raczej z niej nie korzystają. W końcu nie ma takiej potrzeby. Mogłabym też zaprosić go do siebie i w ten sposób zbudować między nami głębszą więź, którą ludzie zazwyczaj czują jeśli podzielą się jakimiś sekretami. Zapewne będzie zaskoczony moim pokojem, a wtedy powiem mu, że moja rodzina jest wpływowa i jeden z naszych pracowników ma dar, który pozwolił mu poszerzyć pomieszczenie. Napomnę coś o tym, że nie chce jakoś szczególnie obnosić się z moim bogactwem i poproszę, by nie mówił reszcie. Nie jestem jednak co do tego pewna... Z jednej strony zbuduję głębszą więź z Satou, ale on tak naprawdę nie wnosi wiele, z drugiej strony piekąc w kuchni jest szansa, że ktoś nas zobaczy. Zobaczy nas piekących razem? To właściwie nic złego... W końcu ta osoba może dołączyć, a ja w ten sposób zyskam dodatkowe punkty w oczach kilku osób! Poza tym kto nie lubi dziewczyn, które gotują? To może być dobry pomysł... Opcja druga ma więcej korzyści. 

-Ja jestem chętna! -powiedziała Uraraka- Moja koleżanka z gimnazjum robiła w domu kosmetyki. Pamiętam, że jej scrub, był świetny!

Och? Więc ma już jakieś doświadczenia z tym związane? To świetnie! Będę mogła udać, że liczę na jej pomoc!

-To wspaniale! Mam nadzieję, że mi doradzisz! Prawdę mówiąc nikt nigdy mi nie powiedział czy robię to dobrze, więc liczę na twoją ocenę! 

Jestem pewna, że doskonałe. W końcu do ich zrobienia użyłam daru o nazwie alchemia. Nie jest on spektakularny i tak naprawdę działa głównie na rośliny. Mogę stworzyć syrop różany jeśli dostarczę odpowiednią ilość cukru i płatków róży. Nie mogę jednak zmienić zrobić jajecznicy, nawet jeśli mam jajka. Wygląda na to, że mięso, jajka i żywe istoty nie zaliczają się do tej reguły, ale kosmetyki robię idealne! 

-Nie jestem specjalistką, ale spróbuję sprostać twoim oczekiwaniom. 

Powiedziała, uśmiechając się promiennie. Wydaje mi się, że naprawdę mnie lubi i chętnie spędziłaby ze mną więcej czasu, ale nie wie jak do mnie zagadać. Nie jest to coś niezwykłego... Ludzi odruchowo ciągnie do silnych osób. Nawet jeśli nie pokazałam im swojej siły, zapewne podświadomie czują, że nie chcą być moimi wrogami, ale jest jeden wyjątek... Zastanawiam się jaki podstęp wymyśli tym razem nasza cycata królowa dramatu. Na pewno użyję moich kosmetyków. Zrani sama siebie, a może kogoś? Czekam na to! Jednak w tym celu muszę mieć pewne zabezpieczenie... Czysto teoretycznie powinnam być w stanie zrobić kilka kosmetyków bez użycia daru. Gdyby ktoś pomógł mi przy produkcji, ale ona by o tym nie wiedziała, wykopałaby własny grób. To brzmi bardzo przyjemnie... Czy Mina będzie wystarczającym zabezpieczeniem? Pomyślę o tym później.

-Ja też chciałabym dostać zestaw jeśli to nie problem. -odezwała się Jirou jeśli się nie mylę- Mam jednak obawy... Moja skóra łatwo się wysusza. Jeden zły kosmetyk i mam całą czerwoną twarz przez kilka godzin. 

-Mam ten sam problem-kum. -uzasadnione obawy- Szkoda byłoby mi zmarnować coś co Eris-san zrobiła specjalnie dla mnie. 

Mam pewność, że nic im się nie stanie, bo w końcu kosmetyki zostały zrobione przy użyciu daru. One jednak nie mogą tego wiedzieć, dlatego nie mam argumentu do przekonania ich. 

-Właściwie również zmagam się z podobnym problemem i mam przez to swoje wątpliwości. 

W końcu wkroczyła Momo. Nie mogła przecież milczeć cały czas, bo w końcu ktoś zainteresowałby się jej postawą... Jej opinia i tak nie jest ważna. Mogę po prostu ją zignorować i mówić do ogółu.

-Rozumiem. Jeśli zmienicie zdanie, dajcie mi zna...

-Dobry! -przerwała mi niewidzialna dziewczyna, przez jej quirk ciągle zapominam o jej istnieniu- O czym rozmawiacie? 

Uśmiechnęłam się wskazując dłonią na pudełko z kosmetykami, które Mina oglądała z zachwytem. 

-Zrobiłam trochę własnych kosmetyków. Chciałam je dać dziewczyną, ale Tsuyu, Jirou i Yaoyorozu mają problemy z skórą i musiały odmówić, bo nie chciały marnować moich "maleństw". -sparodiowałam Mei, której zachowanie bawi chyba wszystkich- Właśnie mówiłam im, że jeśli zmienią zdanie mogą dać mi znać. -wyjaśniłam całą sytuację, uśmiechając się pod nosem- A ty byłabyś zainteresowana Hagakure? 

Na pewno będzie. Ta dziewczyna to jeden wielki kłębek energii. Dosłownie i w przenośni. 

-Jasne! Mam również świetny pomysł jak rozwiązać wasz problem dziewczyny! -wskazała palcem na koleżanki,  które siedziały obok siebie- Zróbmy sobie wieczorem mały salon piękności! Wtedy będziemy korzystać z tych samych pojemników, więc nic nie zmarnujecie! Odpowiada ci taki pomysł Eris? 

Doskonale... Myślałam o tym, ale nie mogłam tego zaproponować, bo byłoby to równoznaczne z zaproszeniem ich do mojego pokoju. 

-Tak! Przyniosę te, których używam na codzień! 

 -Spotykamy się u mnie czy zostajemy w salonie? 

Salon jest wspólną przestrzenią, a nim więcej osób tym lepiej dla mojego planu. 

-Salon jest większy, więc myślę, że będzie nam w nim wygodniej. 

Podzieliłam się z nimi swoją opinią i sądzę, że nikt nie ma nic przeciwko. Gdy tak o tym pomyślę... Katsuki całkiem niedawno został odbity z rąk złoczyńców, a my ostatnie dni wakacji spędzamy na takich rzeczach. Wszyscy zachowują się jakby nic się nie stało. Nie żeby mi to przeszkadzało... 

***

Dobrze! Dogoniłam wysokiego chłopaka, stając po jego prawej stronie. 

-Dobry Satou! 

Wiem, że codziennie chodzi do sklepu i czekałam tylko na ten moment. Wspólne zakupy, na których napomnę mu o moich wytworach. 

-Och... Dobry Astrodam-chan. 

Nie brzmi jak ktoś zadowolony z mojej obecności. Może po prostu się zawstydził? Wcześniej nie rozmawialiśmy zbyt wiele, więc może to być dla niego dziwne. Poza tym pomylił moje nazwisko...

-Moje nazwisko jest trudne do zapamiętania, prawda? -zaczęłam, posyłając mu delikatny uśmiech, a on chyba zrozumiał, że je przekręcił, bo od razu się zaczerwienił- Nie musisz przepraszać. To często się zdarza. -wyjaśniłam, machając dłonią jakbym chciała odgonić nachalnego owada- Możesz mówić mi po prostu Eris. 

-To... -burknął, czerwieniąc się w dalszym ciągu- Na pewno w porządku? Todoroki-kun jest z tobą w bliższych relacjach i dalej używa twojego nazwiska. Czułbym się... 

-Satou. -przerwałam jego wywód- Nie obraź się, bo to co powiem może zabrzmieć jakbym była zła, mimo że tak nie jest. Wolę byś używał mojego imienia nawet jeśli to niegrzeczne, niż dalej przekręcał moje nazwisko. -wypaliłam, patrząc na niego z nikłym uśmiechem, imitującym zakłopotanie, wygląda na to, że nie jest przekonany- Więc może ty będziesz mówił po imieniu mi, a ja tobie? To sprawiedliwe, racja? 

Po krótkiej ciszy, przytaknął, uśmiechając się do mnie szeroko. 

-Prawda! Chyba spaliłbym się ze wstydu, gdybym pomylił twoje nazwisko przy reszcie! -powiedział, śmiejąc się z lekkim zażenowaniem, które starał się ukryć- Więc mów mi Rikido! 

Uśmiechnęłam się, przytakując ochoczo głową. Tak jakby bardzo mi na tym zależało... Chociaż sporo to ułatwia. 

-Ach właśnie! -krzyknęłam, jakbym przypomniała sobie o czymś ważnym- Codziennie chodzisz do sklepu, prawda? 

Spytałam, patrząc na niego z zaciekawieniem. Oczywiście domyślam się dlaczego, ale nie mogę od razu wyjechać ze swoimi pomysłami jakbyśmy znali się od dawna. 

-Zauważyłaś? -przytaknęłam, utrzymując przyjazną i zainteresowaną mimikę-  To przez mój dar! Dużo piekę, a to wymaga składników. Niestety jestem dość zapominalski, więc codziennie muszę robić zakupy. -zaśmiałam się cicho, ponownie mu przytakując- Ty też idziesz do sklepu? 

-Tak. Trochę się dzisiaj dzieje... -widząc jego zaciekawienie, postanowiłam ciągnąć- Ostatnio robiłam trochę kosmetyków z róż, by dać Minie spóźniony prezent urodzinowy. Zrobiłam za dużo i chciałam rozdać to dziewczyną, ale przez pewne okoliczności robimy wieczór spa, by zobaczyć czy kosmetyki im odpowiadają. Kilku chłopaków o tym usłyszało i postanowiło dołączyć. Podzieliliśmy się zakupami i takie tam! Miałam przynieść chrupki lub coś podobnego, ale okazało się, że ich nie mam, więc muszę je kupić. -wyjaśniłam, kończąc wypowiedź krótkim kaszlem, ach uroki palenia- Myślałam, że o tym wiesz. Chyba wszyscy będą w tym uczestniczyć. 

-Faktycznie Kirishima mówił mi o czymś takim, ale myślałem, że chodzi o kolejny wieczór gier, więc odmówiłem...

Zaśmiałam się pod nosem. Seri urządzają sobie wspólne granie? Trochę lamerskie... 

-Teraz przynajmniej wiesz jak to będzie wyglądać... -rzuciłam, próbując powstrzymać śmiech- Dołączysz? 

Odpowiedź powinna brzmieć "Nie wiem co miałbym wziąć." lub "Mogę coś upiec.". Preferuję drugą opcję. 

-Właściwie mógłbym zrobić jakieś ciasto... -idealnie- Powinienem mieć wszystko w pokoju. Muszę kupić jedynie jajka i może jakąś czekoladę. 

Rozmowa zeszła na idealny dla mnie tor. Rzut beretem do osiągnięcia mojego celu!

-Właściwie myślę, że mam coś lepszego niż czekolada... -zaczęłam, odgarniając grzywkę z czoła- Miałam naprawdę sporo zbędnych płatków róży, więc zrobiłam z nich trochę produktów spożywczych. -powiedziałam, udając lekkie zażenowanie- Nic niesamowitego! -dodałam szybko, by dopełnić efekt zawstydzenia- Wodę, syrop i dżem. Mam też trochę suszonych płatków, więc jeśli jesteś w stanie spożytkować je w jakiś dobry sposób, nie mam nic przeciwko, by je oddać. 

Chłopak wyglądał na trochę zdziwionego moją propozycją, ale po chwili uśmiechnął się i kiwnął głową. 

-Byłoby wspaniale Eris! Dawno nie robiłem nic z dodatkiem różanych produktów, bo są raczej drogie i nie można ich znaleźć w każdym sklepie, ale znam kilka sprawdzonych przepisów! 

Wspaniale... Teraz na pewno nie odmówi mojej pomocy! Zapewne myśli, że jestem jakąś maniaczką robienia naturalnych przetworów i tym podobnych, więc nadajemy na tych samych falach. Niech dalej tak myśli. On lubi piec, a ja lubię jeść ciasta i tak się składa, że mam sporo owoców i płatków róż, których szkoda mi wyrzucać. Osiągnęliśmy symbiozę, że tak powiem. 

-Mam też trochę zbędnych owoców. Byłabym wdzięczna gdybyś je wykorzystał... 

Dodałam, zadzierając głowę, by na niego spojrzeć. 

-Coś się wymyśli... -odparł, pocierając swoją brodę- Chciałabyś mi pomóc? 

Trochę mnie zaskoczył. Nie liczyłam na zaproszenie od niego, ale skoro proponuję... 

-Szczerze nigdy wiele nie piekłam, ale postaram się być pomocna. 

-Na pewno będziesz. W dwie osoby skończymy szybciej... -końcówka jego wypowiedzi brzmiała dziwnie, jakby nagle coś sobie przypomniał- Może skorzystamy z kuchni? Mam piekarnik w pokoju, ale jest on dość mały. Gdybyśmy przeszli do kuchni praca szłaby szybciej... Myślę, że szkoła jest wyposażona w odpowiedni sprzęt. Ostatnio, gdy rozmawiałem z senseiem, powiedział, że skoro piekę w ramach treningu mogę korzystać z kuchni i dostępnych w niej artykułów. Zapewne mówił o podstawowych składnikach takich jak jajka, mleko i mąka, których nie brakuje w kuchni. Wątpię, by mieli cukier, więc będę musiał kupić go więcej... Gdybym kupił śmietankę mógłbym zrobić krem. Skoro zapewnisz owoce nie ma po co przejmować się dodatkami, ale myślę, że na wszelki wypadek wziąć tabliczkę lub dwie czekolady... Ah! Przepraszam! Myślałem na głos i... 

-Pâtisserie. 

Wypaliłam, ale nic nie poradzę na to, że jego paplanina kojarzy mi się z tym zawodem. Każdy kto zna to słowo miałby podobnie, ale on wygląda na zdziwionego. 

-Słucham?

Uśmiechnęłam się, patrząc w dół górki. Całkiem daleko do tego sklepu... Zwykle jeżdżę samochodem lub używam teleportacji... Nie jest to jednak częsty dar, a przeciętny uczeń raczej utrzymuję znajomości na swoim roczniku. Więc chodzą z buta. Chociaż skoro do tej pory musieli pokonywać tą drogę pieszo, by dojść do szkoły, a później wrócić do domu, nie może być to dla nich szczególnie męczące. Nie powinnam myśleć o tym teraz, zadał mi pytanie, na które wypada odpowiedzieć. 

-To z francuskiego. Można to tłumaczyć jako ciastkarnia lub cukiernia, ale określenie to jest nadawane również cukiernikom. -wyjaśniłam, zasłaniając uśmiechnięte usta dłonią- Po prostu przez chwilę pomyślałam, że pieczenie jest tym co naprawdę kochasz, ale chyba nie powinnam tego robić, skoro chcesz zostać bohaterem. Wielka szkoda... Nie wiem czy można nazwać to komplementem, czy obrazą, ale sądzę, że sprawdziłbyś się lepiej jako cukiernik. 

Wygląda na to, że moje słowa wprowadziły, go w niemałą zadumę. Może tak naprawdę sam ma wątpliwości? Rozważa między dwoma zawodami? Nigdy nie wiadomo... Weszliśmy do marketu, akurat, gdy poczułam wibrację w kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się niedawno zrobione przez Dabsa zdjęcie jego całkiem przystojnej mordki. Chodzi mi o tą pozbawioną ran... Kontakt był podpisany jego imieniem, a nie pseudonimem, by nikt go nie rozpoznał. 

-Eris. -podniosłam wzrok na towarzysza- Będzie szybciej jeśli się rozdzielimy. Spotkamy się przed sklepem, okej? 

-Jasne! -zgodziłam się od razu, bo jest mi to na rękę, gdy tylko znalazłam się odpowiednio daleko, oddzwoniłam do Dabsa- Myślałam, że będziesz niedostępny przez kilka dni. 

Właśnie tak mi wczoraj powiedział. Uznałam, że ma sporo pracy i nie ciągnęłam tematu, tym bardziej, że i tak by mi nic nie powiedział. 

-Mam chwilę. 

Po tym krótkim zdaniu, nastała dłuższa chwila ciszy. Mógłby podać na przykład powód, dla którego dzwoni. Ja też mam prywatne życie i niekoniecznie chce ja marnować na coś takiego. 

-Więc? 

-Co więc? 

No tak. Stary, dupkowaty Dabi... Mam ochotę wydłubać mu oczy. Wpakowałam do koszyka jakieś przekąski, by utrzymać pozory. 

-Po co dzwonisz? -burknęłam, kucając przy półce z żelkami, lubię te kwaśne, więc wezmę dwie duże paczki i będę miała przekąskę również dla siebie- Słuchaj jestem trochę zajęta, więc jeśli nie chcesz mi o niczym powiedzieć, będę kończyć. 

-Chciałem tylko... 

Przerwał nagle, a do moich uszu dotarła nieokreślona forma hałasu. Bardzo dziwnego... Zmarszczyłam brwi, ale po chwili uznałam to za normalne. Tym bardziej, gdy usłyszałam wściekły ciąg przekleństw mojego chłopaka. 

-Ciekawie.

Sapnęłam, wiedząc, że mnie nie usłyszy. Spojrzałam w stronę lodówki, zatrzymując wzrok na proteinowych szejkach. Nigdy ich nie piłam, ale zauważyłam, że Shoto to robi. Wcześniej się tym nie interesowałam, ale on wyjaśnił mi jak działają. W dużym skrócie wspomaga regenerację organizmu po ciężkim treningu. Oh? Vita... Właśnie tą firmę polecał mi Todoroki. Może powinnam wybrać kilka smaków? Chyba nie zaszkodzi jeśli je wezmę. Nawet trafiłam na promocję! Trzy w cenie dwóch. Wspaniale! Po prostu wybiorę wszystkie dobre smaki i ewentualnie dobiorę dodatkowe. Więc tak... Jagoda, czekolada, truskawka-cytryna, arbuz, pomarańcza-ananas, zielone jabłko. Reszta owocowych smaków nie wydaje się zbyt interesująca... Mam jednak jeszcze sporo szejków do przejrzenia, z tych bardziej... Nietypowych smaków raczej nie znajdę wiele smacznych, ale z daleka widzę smak, który mnie ciekawi. Matcha na pewno wróci ze mną. Co jeszcze? Zerknęłam kolejny raz na smak kokosowy i tym razem wrzuciłam go do koszyka. Potrzebuję jeszcze jednego... Mrożona kawa brzmi najlepiej. Powinno być dziewięć... Przeleciałam szybko wzrokiem po napojach i nie pomyliłam się w obliczeniach. Chyba nie mam nic więcej do kupienia, więc pójdę do kasy, zanim wezmę więcej niż jestem w stanie unieść. 

-Już jestem. -właściwie zapomniałam, że z nim rozmawiam- Chciałem cię usłyszeć. 

Przez chwilę się zawahałam, zatrzymując się przy lodówkach. Cholera... Nie spodziewałam się tego, więc jestem trochę zawstydzona. Zerknęłam na półki, na których naprawdę nie było nic ciekawego, ale nie chce by inni klienci wzięli mnie za idiotkę czy coś... 

-To całkiem... -przerwałam nie mogąc znaleźć dobrego słowa, chciałam powiedzieć dziwne, ale zapewne się zdenerwuję, więc lepiej odpuścić- Słodkie. 

Milczał przez kilka sekund, więc ruszyłam z miejsca. Szybko wyłożyłam wszystko na taśmę, czekając na swoją kolej. Przede mną stała staruszka, która zapewne nie upora się szybko z tyloma zakupami, więc muszę czekać. 

-Tęsknie za tobą. -wypalił, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej- Może to do mnie nie pasuję, ale czuję się po prostu samotny. 

Zaśmiałam się cicho, nie wierząc w jego zmianę. Powiedziałam, że chce by był szczery ze swoim uczuciami, ale to przebiło moje oczekiwania. Jest naprawdę uroczy... 

-Wytrzymasz jeszcze trochę. -rzuciłam, walcząc z uśmiechem- Napiszę do ciebie później, okej? Jestem teraz w sklepie i nie bardzo mogę rozmawiać... 

Powiedziałam trochę smutno, kładąc papierową torbę na moich zakupach. 

-Dzwonię do ciebie i mówię wszystkie te żenujące rzeczy, a ty akurat jesteś w sklepie. Ja i moje szczęście... -nie jest zadowolony, ale jego ton jest całkiem zabawny- Nie śmiej się. Chce dostać odszkodowanie. 

Przewróciłam oczami, bo wiem, że oczekuję jakiejś seksownej fotki. W sumie mogę mu wysłać jedną...

-Pomyślę.

Powiedziałam, rozłączając się. Skoro już zdecydowałam się wysłać mu takie zdjęcie, powinno być ono tak podniecające, że jego cały fap-folder zejdzie na dalszy plan!

~~~~~~

Jestem jak Fuyumi. Wybrałam instinct tylko dlatego, że lubię Sparka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro