Ognik dwudziesty-piaty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Przetarłam niemrawo oczy, patrząc w dół. No tak. Ewidentnie jestem w ubraniach. Przeniosłam wzrok na śpiącego obok Dabiego i prychnęłam z zażenowaniem. Jestem tak zdesperowana, by zdobyć jego uczucie, że wyobrażam go sobie od razu po pobudce, a przecież spanie z nim w ubraniach jest niemożliwe. Jedno wyklucza drugie. Miałam piękny sen o długiej rozmowie, podczas której oboje powiedzieliśmy co nam nie pasuje i postawiliśmy pierwszy krok w stronę szczęśliwego związku, ale to przecież nierealne. Głupia ja. Wstałam z łóżka, zmierzając radośnie w stronę kuchni. Zrobię sobie dzisiaj zwykłą czarną kawę, by się obudzić. Co prawda mam jeszcze trochę wolnego, ale nie będę mogła funkcjonować z wizją Dabiego z tyłu głowy. Może powinnam pójść pobiegać? Właściwie, która jest godzina? Przez żaluzję nie widzę czy słońce już wstało... 

-Atena. Półmrok. -asystentka ai od razu wykonała polecenie, rzucając trochę światła na pomieszczenie- Atena, która godzina? 

Trzeba przyznać, że taki asystent to skarb. Doceniam to dopiero teraz, gdy nie ma dookoła mnie masy personelu. Z początku niemal wszystko robiłam sama, ale teraz powoli przekonuję się do sztucznej  inteligencji, która wykonuje sporo za mnie. Poza tym Atena działa nie tylko na terenie mojego pokoju. Co prawda poza nim nie ma tak dużej władzy, ale jest naprawdę przydatna podczas treningu lub zwykłych czynności. Na bieżąco powiadamia mnie o sytuacji dookoła mnie. Może przeskanować ruchy przeciwnika, by przewidzieć jego ruchy i wyznaczyć odpowiednią strategię. Jeśli droga przede mną jest niepewne da mi o tym znać. Mam zbyt wysokie ciśnienie? Pyk! Ona je mierzy cały czas! Pora posiłku? Przypomni! Spotkanie z ojcem, o którym nie pamiętam? Mam ją! Jakieś wydarzenie, które zaplanowałam chuj wie kiedy? Ona o nim nie zapomni! Genialne! 

-04:36. 

Zaskakująco wczesna pobudka jak na mnie. Powinno biegać się przed czy po kawie? Cóż to i tak bez znaczenia. Do tej pory jeśli szłam pobiegać, robiłam to po kawie i było mi z tym dobrze. Patrzyłam chwilę na ciemną ciecz, która powoli skapywała do czarnego kubka, ale to niezbyt produktywne spędzanie czasu, poza tym nie ma w tym nic fascynującego, chociaż zapach kawy jest przyjemny. Lepiej pójdę się ubrać... Wydaje mi się, że ciuchy do treningu mam w łazience... Weszłam do pomieszczenia i faktycznie znalazłam tam swoje ubrania. Branie prysznicu w tym momencie nie ma raczej sensu, skoro zaraz będę spocona... Poza tym kąpiel po wysiłku fizycznym jest wspaniała. Ściągnęłam dresy i luźną bluzkę zostając w samych majtkach. Szybko wciągnęłam na tyłek czarne, luźne spodenki. Właściwie powinnam zacząć od opasek kompresyjnych. Są tak długie, że przypominają leginsy, więc mogę mieć problem z odpowiednim założeniem... Z drugiej strony spodenki są wystarczająco luźne... Zobaczę za chwilę. Założyłam stanik sportowy, którego krój był nietypowy, ale mi osobiście bardzo się podobał! Nie wiem jak nazywa się ten krój, bo nie interesuję się szczególnie moda, ale lubię ubrania, które zasłaniają szyję. Sam stanik jest czarny i dobrze podtrzymuję piersi, a od obojczyka w górę ciągnie się siatka, która okrywa całe ramiona i szyję. Zakładanie tego to męczarnia, ale efekt jest boski. Większość biustonosza została zakryta przez białą koszulkę sięgającą trochę poniżej pępka. Krótki rękawek jest dobry na tą pogodę, oprócz tego koszulka jest bardzo luźna, ale dzięki ściągaczom na przemieszcza się. Bardzo przyjemna bluzeczka. Rozejrzałam się po łazience, szukając wzrokiem opasek, ale jak zwykle gdzieś się zapodziały. Nauczona doświadczeniem, w pierwszej kolejności sprawdziłam półeczkę pod jedną z umywalek. Właśnie tam je znalazłam. Przewróciłam oczami, bo naprawdę jestem pewna, że ich tam nie wkładam, a za każdym razem znajdują się w tym miejscu! 

***

-Atena. -spojrzałam na swojego smartwatcha, dostrzegając symbol złotej sowy- Wyznacz średnio zaawansowaną trasę, bez dużych zmian wysokości. 

To pierwszy raz, gdy proszę ją o analizę terenu na taką skalę, więc myślę, że może to chwilę potrwać, ale to nie jest problem, bo muszę dokończyć rozgrzewkę. Chociaż jestem już dobrze rozciągnięta... No cóż! Dodatkowe kilka minut nie zaszkodzi! Obróciłam się w stronę schodów, są całkiem spore, więc mogę wykorzystać je do ćwiczeń. Note pokazał mi kiedyś ćwiczenie, które stabilizuję korpus, a to ma duże znaczeni w bieganiu. 

Podeszłam do schodów oparłam się o pierwszy na przedramionach, jednocześnie musiałam utrzymać się na palcach u stup. Normalnie robiłabym to ćwiczenie na płaskiej powierzchni, ale skoro dawno go nie robiłam... Mogłoby to być zbyt męczące. Więc jak to mówił Note? Łokcie pod barkami, plecy prosto, a brzuch ma być napięty? Chyba tak, bo sama pozycja daje mi się we znaki... Uniosłam lewą nogę nad ziemię i licząc do pięciu, później przyszła kolej na prawą. Zrobię może osiem powtórzeń? Wydaje mi się, że to wystarczy... 

-Astradam. -podniosłam wzrok na Shoto, który przypatrywał mi się z zaciekawieniem- Będziesz biegać? -przytaknęłam, wstając z ziemi, chyba nikt nie lubi prowadzić rozmowy z pozycji niemal leżącej- Wybacz, przerwałem twoją rozgrzewkę. 

Zaśmiałam się, kiwając przecząco głową. 

-Nie przejmuj się tym i tak musiałam zrobić sobie przerwę między seriami. -skłamałam, mierząc go wzrokiem, niebiesko-żółte adidasy, opaski podobne do moich, ale podejrzewam, że są z innej firmy, czarne spodenki do kolan, żółta koszulka i granatowo-niebieska bluza- Nie będzie ci za ciepło? Mamy całkiem ładną pogodę. 

Spytałam, przenosząc wzrok na jego twarz. Wyglądał jakby zastanawiał się nad moimi słowami. Chyba nie pomyślał o tym od razu... Zapewne ubrał to co zawsze nosi do treningów. Nie żebym była lepsza... 

-Jeśli tak będzie, ściągnę bluzę. -odparł, stając obok mnie- Nie znam tego ćwiczenia. Dlaczego wykonujesz je przed bieganiem? 

Uniosłam pytająco jedna brew. Wydaje mi się, że nie będę biegała sama. Zaśmiałam się, powtarzając pozycję. Chłopak bez żadnych pytań zrobił to samo, starając się jak najlepiej ją odwzorować. 

-Trzymaj łokcie pod barkami. -przytaknął, rozsuwając ręce- Napnij brzuch. -nie wiem czy robi to dobrze, bo nie jestem w stanie dostrzec jego brzucha, ale lepiej mu powiedzieć- Teraz unosisz jedną nogę i czekać kilka sekund. -odliczyłam w głowie pięć sekund, bo zawsze trzymam ją tyle- Opuszczasz i drugą. -w milczeniu powtórzyliśmy ćwiczenie, przy ostatniej serii zerknęłam na niego i zaśmiałam się cicho, przechodząc do pozycji kobry, praktykowanej w jodze, może nie powinno się tek robić, ale lubię to ćwiczenie- Pierwsze ćwiczenie nazywa się deską na łokciach z unoszeniem nóg. Stabilizuje mięśnie korpusu przy jednoczesnym ruchu nóg, ma to duże znaczenie podczas biegu. Nie zwróciłam uwagi jak je wykonujesz, więc nie wiem czy wykonywałeś je poprawnie, ale tułów powinien być nieruchomy, kiedy unosisz i opuszczasz nogi. 

Shoto kiwnął głową i wydaje mi się, że posłał mi delikatny uśmiech. 

-Jest całkiem męczące. -mruknął, powtarzając po mnie aktualne ćwiczenie- Co teraz robimy? 

Nie wierzę, że powtarza po mnie pozycję, których nie zna. Interesuję się tym już po fakcie dokonanym, a to bardzo mnie bawi. 

-Uproszczona nazwa to pozycja kobry. Oryginalna to bhujangasana, ale nie jestem pewna. To jedna z pozycji w jodze. -joga nie jest czymś nad czym dużo siedzę, nie ćwiczę regularnie, ale czasami mi się zdarzy, bo ma kilka pozytywnych skutków- Ma kilka pozytywnych skutków. Rozciąga mięśnie otaczające serce, dzięki temu oddycha się lżej, wzmacnia kręgosłup i zwiększa jego ruchomość. 

Wyjaśniłam. Znam dosłownie dziesięć podstawowych pozycji, ale przynajmniej znam je w miarę dobrze! Dlaczego akurat tyle? Bo to wystarczy na krótka sesję. 

-Ćwiczysz regularnie? 

-Nie bardzo. Tak naprawdę potrafię wykonać poprawnie kilka ćwiczeń i powtarzam je jeśli tego potrzebuję. -wstałam z ziemi, zerkając na chłopaka z uśmiechem- Już się rozciągnęłam, więc będę iść, a ty? 

Spytałam z uprzejmym uśmiechem. Gdybym po prostu powiedziała, że idę, zapewne nie zatrzymywałby mnie i na tym skończyła by się nasza pogawędka, a dopóki jest do niej chętny, dobrze byłoby pociągnąć ją jak najdłużej.

-Rozciągałem się w pokoju. -chłopak stanął obok mnie, patrząc na mnie z góry- Jesteś po wypadku, nie powinnaś biegać sama.

Prychnęłam, przytakując mu głową. 

-Dobrze tato! Od teraz będę ostrożna! -zakpiłam, stawiając pierwsze kroki, zerknęłam na ekran zegarka, by poznać trasę- Idziesz!? 

Shoto ma długie nogi, więc nie ma nic dziwnego w tym, że szybko mnie dogonił. 

-Nie jestem twoim ojcem. 

Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Powiedział to z taką powagą, że nie wiem czy naprawdę pomyślał, że biorę go za swojego tatuśka, czy robi sobie ze mnie żarty... Szczerze obstawiam to pierwsze. 

-Nie Todoroki... Tak się tylko mówi... -mruknęłam, wzdychając ciężko- Gdy ktoś jest zbyt opiekuńczy lub powie coś typowego dla rodziców, można powiedzieć coś w stylu "Nie jesteś moim ojcem", prawda? -przytaknął i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że wziął mój wcześniejszy żart na serio- Można też powiedzieć bardziej żartobliwie "Dobrze tato". To taki... Kpiący akcent? 

Ten chłopak naprawdę nie miał nigdy kolegów? Jak dożył do liceum? Ja strzeliłabym sobie w łeb, gdybym nie mogła z nikim pogadać. 

-Rozumiem sens twojej wypowiedzi, ale dlaczego ze mnie kpiłaś? 

Nie wytrzymałam i strzeliłam sobie w twarz. Stanęłam przed mieszańcem, kładąc dłonie na jego ramionach. 

-Zadam ci ważne pytanie, okej? -zaskoczony chłopak, niepewnie przytaknął- Miałeś w życiu chodź jednego przyjaciela? Albo chociaż osobę, z którą mogłeś pogadać? I nie mam namyśli rozmowy o jakimś szkolnym projekcje. Chodzi o rozmowę o pierdołach! Chodzi mi o osobę, która podeszłaby do ciebie i powiedziała o filmie, który ostatnio obejrzała, podzieliłaby się z tobą spostrzeżeniem na jego temat... Albo powiedziałby ci o piosence, która jej się spodobała! Cokolwiek! 

Sama nie wiem dlaczego zareagowałam na to tak emocjonalnie, ale po prostu nie mieści mi się w głowie, że ktoś taki nie miał wcześniej przyjaciół! 

-Nie... Raczej nie... 

Wzięłam głęboki wdech, przykładając złożone dłonie do twarzy. Okej... To kurwa po prostu dziwne. Spojrzałam na niego obojętnie. 

-Todoroki. Czy ty jesteś społecznie martwy? -milczał, patrząc na mnie obojętnie- Więc tak. Tak być nie może chłopcze. -powiedziałam poważnie, mierząc go niezadowolonym wzrokiem- Można być introwertykiem, ale to już przesada. Wykorzystaj trochę tą ładną twarz i wmieszaj się w jakąś grupę.

Burknęłam, wracając do przebieżki. Taka twarz się marnuję... To naprawdę nie fair. Powinien bardziej skupić się na życiu prywatnym, szkoła to nie wszystko. 

-Gdy skończymy biegać, pokaż mi więcej ćwiczeń. 

Wypalił nagle, nawet na mnie nie patrząc. Czy on w ogóle słyszał co do niego po... Aaaaa! Próbuję wmieszać się w moją grupę! Właściwie mogę zrozumieć ten wybór. W końcu nasza relacja jest całkiem dobra. Ja też mam z tego korzyści! Cycata krowa nie będzie zadowolona, a ja mam większe szanse, by przeciągnąć go na mroczną stronę mocy! Same plusy!

-Okej. 

***

-Wróciłaś. -wzdrygnęłam się, słysząc głos Dabiego, jest zdecydowanie za wcześnie jak na jego wizytę, więc jest opcja, że rano nie miałam zwidów- Patrzysz jakbyś zobaczyła ducha. 

Prychnął, cmokając mnie w skroń. Dzisiaj jest wyjątkowo czuły... Czy my naprawdę rozmawialiśmy wczoraj o naszym związku!? O Chryste panie! 

-Uh... Pójdę się wykąpać. -chwila moment, jeśli teraz wyjdę pomyśli, że coś jest nie tak, jego mina już teraz mówi, że tak jest, więc lepiej dać mu buziaka i zażartować, szybko cmoknęłam go w usta, uśmiechając się kpiąco- Nie sądziłam, że kiedyś obudzę się obok ciebie w ubraniach. 

Zaśmiałam się cicho, idąc w stronę łazienki. Normalnie już teraz, by za mną poszedł i bez jakiegokolwiek skrępowanie, wcisnął mi się do wanny, jednak teraz jedynie zaśmiał się i upił trochę kawy. To naprawdę dziwne. Z drugiej strony... Dobrze wiedzieć, że zmienia się dla mnie. 

-Atena. Napuść wody do wanny.

Szybko pozbyłam się ubrań, ściągając również smartwatcha, wanna nie jest pełna nawet w połowie, ale i tak chce już w niej być. Ledwo usiadłam, a już poczułam się lepiej, nawet jeśli wody jest niewiele, dalej jest przyjemnie ją poczuć. Włożyłam dłoń do koszyka z płatkami róży, wrzucając kilka do wody. Skończyło się na tym, że kąpie się z płatkami na codzień... Zrobiłam już z nich tyle rzeczy, że naprawdę nie wiem co robić. Woda, dżem, olej, olejek eteryczny, syrop... Mam tego tyle, że zaczęłam suszyć płatki i rozdawać je koleżanką, które robią z nich scrubby i maseczki. Sama zrobiłam z nich żel do ciało, mgiełkę, kilka świeczek, scrub, mydło w kostce i krem. Domowe kosmetyki są naprawdę wspaniałe, bo masz pewność co w nich jest, poza tym są naprawdę skuteczne. Jednak nie jestem w stanie zużyć wszystkiego tak szybko... Może powinnam rozdać je dziewczyną? Na pewno będą zadowolone. Woda różana, dżem i syrop można dodać do jedzenia, ale ja raczej nie jestem dobrą kucharką... Właściwie mam w klasie chłopaka, który dobrze piecze. Mam pełno drobnych owoców i przetworów różanych, może zechciałby coś z tym zrobić? Mina mówi, że w ten sposób ćwiczy swój dar... Upiekłabym kilka pieczeni na jednym ogniu. Później mogłabym zaproponować rozdanie wypieków kolegą z klasy, a tym zdobyłabym dodatkowe punkty. Jednak to dalej za mało, by przeciągnąć Todorokiego na moją stronę... Co mogę zrobić? Nie mam wiele możliwości w aktualnej sytuacji... Moją jedyną opcją jest stopniowe zbliżanie się do niego. Sądzę, że jestem w stanie wykorzystać jego napiętą relację z ojcem na swoją korzyść. Poza tym Todoroki... Shoto i Touya Todoroki... Mają kilka podobnych cech, które mogą wskazywać na ich pokrewieństwo. Gdyby moja teoria okazała się prawdziwa, mogłabym spróbować "połączyć" braci. Dzięki temu Dabi odzyskałby chodź częściowy kontakt z utraconą rodziną... Szczerze boli mnie fakt, że nikt z jego rodziny nie przejął się jego zniknięciem. Dlatego mnie również ucieszyłoby, gdyby to się zmieniło. Poza tym... To byłoby korzystne dla nas jako organizacji przestępczej. Już dawno porzuciłam myśl o zdobyciu Bakugo, ale Shoto... 

-Eris. -dłoń Dabiego na moim policzku trochę mnie zaskoczyła- Myślałem, że się utopiłaś. -burknął, opierając się plecami o wannę- O czym tak myślałaś?

Uśmiechnęłam się pod nosem, obejmując jego szyję ramionami. Prawie zawsze wygląda tak smutno... Chociaż dość często się przy mnie uśmiecha, gdzieś z tyłu głowy mam myśl o tym, że jest smutny. To boli i irytuje jednocześnie. 

-O różnych rzeczach. Trochę o tym co zrobić z tymi wszystkimi różami i owocami, planowałam jak jeszcze mogę zyskać w oczach klasy, może nawet myślałam o tobie. 

-Wydaje ci się, że coś takiego mnie zadowoli? -spytał, patrząc na mnie z powagą, muszę przyznać, że to trochę ostudziło mój zapał, a przynajmniej, aż do momentu, w którym cmoknął mnie w policzek- Dobrze ci się wydaje. 

Nie mogłam powstrzymać krótkiego śmiechu i zadowolonego uśmieszku, ale mimo wszystko odsunęłam się od niego. Mówiłam, że chce by szanował moją przestrzeń, ale teraz naprawdę mam na niego ochotę. 

-Dabs? -zaczęłam, rysując nieokreślone wzorki na jego karku- Wydaje mi się, że dawno nie robiliśmy tego w wannie. 

Głęboki śmiech chłopaka, wywołał u mnie falę swoistej ekscytacji, a jego spojrzenie tylko to spotęgowało.

-Pamiętaj kto to zaproponował maleńka... 

Mruknął, powoli ściągając swoje ubrania. 

~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro