Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis mógł teraz swobodnie wychodzić z gniazda i zostawić szczeniaki bez świrowania, co było mu bardzo na rękę, ponieważ jego gorączka mogła nadejść w każdej chwili i oficjalnie zwiąże się z Harrym.

Będzie miał alfę.

I tym alfą będzie Harry.

Mówiąc o Harrym, zbierał rzeczy na jego gorączkę jak szalony. Jego instynkt alfy wiedział albo czuł, że zbliża się gorączka omegi. Zbierał takie rzeczy jak woda, sok, przekąski i inne smakołyki. Harry również kupił mu zastrzyk antykoncepcyjny, wbrew swojej woli, ale cóż, rozumiał obawy Louisa.

Przy Raphaelu i Kayli jest mnóstwo roboty, mają teraz po sześć miesięcy i próbują wyrywać sobie nawzajem włosy. Jak wspaniałe, alfa bliźniaki, ale to im przejdzie, kiedy obydwoje będą wiedzieć kto jest górą, kto jest bardziej dominujący i silniejszy. A kiedy będą starsi, będą chronić siebie nawzajem, każde rodzeństwo się kocha, nawet jeśli nie zawsze to okazują.

Louis miał nieco wątpliwości co do zostawienia ich na cztery dni podczas swojej gorączki, ale musi to zrobić, nie byłby w stanie odpowiednio się nimi zająć, kiedy wszystko o czym będzie myślał to wypełnienie przez knota. Anne nie miała nic przeciwko zaopiekowaniu się nimi, tak samo jak Marcel, który uwielbiał szczeniami. Pewnie jego własny instynkt omegi go do tego kierował, a szczeniaki również kochały uwagę, więc wszystko było dobrze.

Louis był teraz w ich wspólnym pokoju, w którym spał wraz z Harrym przed założeniem gniazda. Szczeniaki miały teraz swoją własną kołyskę, w której spały, chociaż Louis czasami pozwalał im spać z nimi. Tak jak ostatniej nocy, nie będzie ich widział przez cztery dni pod rząd, więc chciał im przekazać całą swoją miłość.

Spał po swojej stronie z szczeniakami rozłożonymi na brzuchu i klatce piersiowej. Kiedy są obudzeni to ciągle walczą o dominację, ale kiedy śpią to przytulają się o siebie, to było zbyt słodkie. - Mamusia was kocha - wyszeptał Louis, mierzwiąc ich włosy.

Raphael obudził się niewiele później i od razu zaczął płakać, co sprawiło, że Kayla też się obudziła. Louis wiedział, że chcą jeść, ponieważ jest tak za każdym razem kiedy się budzą, więc podniósł koszulkę i pozwolił im walczyć o swoją kolej, jak zawsze Raphael był pierwszy, ale kiedy Kayla straciła cierpliwość to zaczęła drapać brata i na niego syczeć, aby go odstraszyć.

Normalnie Raphael by ją zignorował, ale tym razem zamrugał swoimi zaczerwionymi oczami i warknął. Dorosły alfa śmiałby się z tej słodkiego, wysokiego warknięcia, ale dla innego szczeniaka jak Kayla, wystraszyło to ją na tyle, że się cofnęła. Zamiast tego zaczęła przywierać do Louisa, który nie mógł tego zignorować i zamienił Raphaela na Kaylę, aby móc też ją nakarmić. - Aww, przestraszyłaś się kochanie? - Zagruchał Louis, głaszcząc jej plecy, podczas jej karmienia.

Raphael mruknął, jeszcze nie skończył, ale pozwolił swojej siostrze mieć swoją kolej. I tak nie mógł się sprzeciwić swojej mamusi.

Louis ponownie karmił Raphaela, kiedy Kayla była pełna i zaczęła szukać czegoś pod kocami, jej ciekawość brała górę. Nie byli jeszcze w stanie w pełni raczkować, ale powoli nieco się poruszali. To przypadłość szczeniąt alf, rozwijają się o wiele szybciej.

Raphael chciał dołączyć do swojej siostry po 10 minutach i przestał jeść. Pół godziny później syczeli na siebie, a teraz obydwoje się razem bawili pod kocami jak najlepsi przyjaciele. Louis sięgnął po wodę z stolika nocnego, ale kiedy się poruszył poczuł lepką, mokrą plamę pod swoim tyłkiem. Czuł pragnienie i ciepło... jego gorączka.

Jak na zawołanie Harry wszedł do łazienki. Poczuł, że gorączka Louisa się zbliża i pozwolił Louisowi pożegnać się z bliźniakami, nim zabrał je z pokoju, aby przekazać je swojej matce. Po tym, gdy szczeniaki były bezpieczne, pobiegł do pokoju.

- Jeszcze nie jest pełna, dam ci zastrzyk za jakąś godzinę - powiedział Harry.

- Dobrze, wszystko w porządku ze szczeniakami? Robiły zamieszanie? - Zapytał zmartwiony Louis, co jeśli nie chciały mleka z butelki? Co jeśli chciały jego przytulasów?

- Shhh - Harry położył dłoń na policzku Louisa. - Mają się dobrze, na pewno za tobą tęsknią, ponieważ wszystkie szczeniaki tęsknią za swoimi mamami, ale zarówno Anne i Marcel zaopiekują się nimi i zobaczysz ich nim się obejrzysz. Nie stresuj się albo opóźnisz swoją gorączkę. - Pominął część, w której obydwoje go ugryźli, nim wyszedł. Nie chcieli żeby tatuś ich tam zostawiał i cóż, dali mu o tym znać.

Louis skinął głową. - Przepraszam...

- Rozumiem kochanie, jest w porządku. - Harry powoli go pocałował i usiadł obok Louisa. Jego feromony przyspieszały proces gorączki Louisa, więc zanim naprawdę w niego uderzyła, przytulał swojego omegę, aby później móc go pieprzyć.

~*~

Louis zaczął ciężko oddychać i wydzielać więcej śluzu po niecałej godzinie, a potem Harry dał mu zastrzyk. - Proszę, Harry. Alfo... P-potrzebuję... ciebie - jęczał Louis. Już się rozebrał, ponieważ w ubraniach było mu za gorąca, czuł że jego skóra płonie. Płonie z potrzeby.

- Shhhh, jestem tutaj kochanie, jestem. - Harry powoli ustawił Louisa na dłoniach i kolanach. Zauważył jak stróżka śluzu wycieka z Louisa, jego biedne kochanie. Od razu wziął się do roboty i wepchnął dwa palce w dziurkę Louisa. - Dobrze? - Zapytał.

Louis kilka razy skinął głową, kiedy jęknął i wypchnął biodra do przodu, aby uzyskać więcej tarcia. - T-tak, ale proszę. Więcej alfo, proszę - zaskomlał Louis.

Własne myśli Harry'ego również były przyćmione, próbował przygotować Louisa, ale to było ciężkie, kiedy jego ciało zaczęło odczuwać tą gorączkę. Wyciągnął swoje palce, zlizując znajdującą się na nich wydzielinę. Nie mógł się powstrzymać, jęczał, gdy to robił. - Tak dobre Lou, taki smakowity i cały mój...

Louis zajęczał z desperacją, kiedy w końcu poczuł, że Harry ustawił swojego kutasa przy jego dziurce, nim wszedł w niego, sprawiając że krzyknął i jęczał z rozkoszy. Nie był prawidłowo przygotowany, ale wyciekała z niego duża ilość śluzu. - Boże, tak! - Jęknął.

- Podoba ci się, kochanie? - Zapytał Harry.

Louis zajęczał i poruszył swoimi biodrami do tyłu. - Tak, proszę więcej! Alfa, mocniej!

Harry uśmiechnął się i przyspieszył swoje pchnięcia. Chwycił Louisa za biodra, więc mógł się w niego wbijać w szybkim tempie. Kilka sekund później Louis skomlał z przyjemności i głośne jęki rozciągały się po pokoju, kiedy jego omega dochodził. - Już Lou?

- N-nie przestawaj, proszę... - Louis już robił się ponownie twardy z potrzebą jeszcze jednego dojścia.

Harry oparł się o jego plecy i objął go w talii. Zakołysał biodrami tak głęboko jak mógł, sprawiając że Louis wypinał się za każdym, kiedy w niego wchodził, sięgajac w jego najgłębsze części. - Ach... achhhhh!

- Jęcz dalej, kochanie - powiedział Harry, nim powoli przygryzł ucho Louisa. Umysł szatyna był całkowicie zaćmiony przez gorączkę, mógł jedynie jęczeć niezrozumiałe słowa. Harry użył swojej całej siły, aby pchnąć Louisa na materac, więc mógł położyć swoje dłonie obok głowy Louisa, aby się utrzymać, kiedy wydął wargi w kierunku swojego chłopca. Louis podskakiwał na łóżku od siły pchnięć.

- P-proszę... ach... dochodzę.

Harry uśmiechnął się, jego omega był całkowitym wrakiem. Z jego pozycji mógł jedynie zobaczyć tył głowy Louisa, ale kiedy ten delikatnie spojrzał w lewo, mógł zobaczyć kawałek jego podbródka. - Możesz dojść, księżniczko.

Louis ponownie wysoko jęknął i trząsł się maksymalnie, dwie oznaki jego orgazmu. Dla swojej omegi, Harry przez chwilę przytrzymał swoje biodra i pozwolił Louisowi trząść się z całej siły. Po minucie pochylił się tak żeby jego usta były obok ucha omegi i wyszeptał. - Powiedziałem, że możesz dojść, ale ja jeszcze nie skończyłem, księżniczko. - Harry zachichotał i ponownie zaczął się poruszać.

- Nie mogę... alfo... ach!

- Tak, możesz, jesteś w stanie znieść o wiele więcej, kochanie... Chcę abyś doszedł dla mnie jeszcze raz, tylko raz omego. - Harry warknął zaborczo. - Zaknotuję cię i ugryzę. Będziesz mój, cały mój!

- Ach! 0 Krzyknął Louis, kiedy Harry kilkukrotnie uderzył jego prostatę. Mógł jedynie tak leżeć, kiedy jego alfa niekontrolowanie się w niego wbijał, gdyby widział jego oczy, na pewno zobaczyłby czarne orbitki. Nie ma opcji żeby Harry wciąż się kontrolował skoro pieprzył go w taki sposób, teraz był pieprzony przez alfę, alfę bez kontroli.

Ale wie, że Harry nigdy by go trwale nie skrzywdził, ponieważ w pełni mu ufał, ufał swojej alfie. Jego wewnętrzna omega ponownie zaczęła błagać o ulgę, błagać o sen i szybko tylko te słowo mogły opuszczać jego usta. - Proszę... ach! Proszę! - Jęczał, w nadziei, że alfa zrozumie.

- Już prawie omego, prawie! - Warknął algo, a Louis mógł poczuć jak knot wciska się w jego dziurkę, prawie. Zaraz zostanie zapieczętowany na zawsze.

Krzyknął głośno, kiedy Harry wepchnął głębiej swojego grubego knota i poczuł jak dłoń zaciska się na jego włosach, odciągając jego głowę na bok, więc był dobry widok na jego szyję. Następnie poczuł przeszywający, kłujący ból w szyi, kiedy kły Harry'ego przebijały skórę, aby stworzyć znak połączenia. Harry warczał w jego szyję, dopóki znak się nie pojawił.

Louis był jak szmaciana lalka w ramionach Harry'ego, upojony od wielokrotnych orgazmów, upojony z powodu gorączki oraz przez ból w swojej szyi. W dodatku poruszenie się teraz byłoby złym pomysłem i mogłoby stworzyć dziwną myśl w umyśle Harry'ego jakoby chciał uciec, nigdy nie odbiega się od alfy. Szczególnie nie od tej, z której się łączy. Poczuł jak Harry chowa swoje kły i zlizał swoim językiem krew oraz zamknął ranę, jeśli Harry nie byłby usatysfakcjonowany ze znaku to ugryzłby go ponownie, dopóki by tak nie było.

Louis mógł się jedynie modlić, że Harry będzie zadowolony z pierwszego znaku, ból jest prawie nie do opisania. - Mój, omego. Powiedz to.

- Twój... jestem cały twój, alfo - powiedział Louis jak posłuszny szczeniaczek w ramionach Harry'ego. Więc Harry był zadowolony z rany, nie będzie musiał ponownie przez to przechodzić. Harry kazał mu kilkakrotnie powtarzać te słowa, nim jego czarne oczy zamienieły się w tą głęboką zieleń. - Zraniłem cię? - Zapytał od razu, kiedy wrócił.

Louis szczerze skinał głową. - Ugryzienie bolało, seks był wspaniały, ale już się skończyło i zrobiliśmy to. Chodzi o ugryzienie, pewnie za kilka godzin znowu wskoczę na twojego kutasa.

Harry zachichotał i pocałował kark Louisa. - Kocham cię. Mój.

- Też cię kocham Harry, jestem cały twój.

Louis zasnął kilka minut później, bezpieczny w ramionach Harry'ego. Niedługo po tym Harry zrobił to samo, wiedząc że potrzebuje odpoczynku, gdyż za kilka godzin będzie musiał ponownie pieprzyć Louisa.

~*~

Dzisiaj był ostatni dzień gorączki Louisa. Trwała ona całe cztery dni, ale dzisiaj rano była jedynie fala i dosłownie wskoczył na Harry'ego, ale potem już nie było żadnych jej oznak. Co było świetne, ponieważ kiedy Anne wprowadziłą bliźniaki do środka, obydwoje szaleli na widok Louisa.

- Och, moje szczeniaczki. - Krzyknął Louis razem z nimi, kiedy trzymał ich jak co najcenniejszego, czym dla niego byli. Ich małe paluszki ściskały jego koszulkę. - Nie płaczcie, słoneczka.

Harry i Anne oglądali z jasnym uśmiechami reakcję pomiędzy matką a szczeniakami, miłość pomiędzy nimi była dokładnie tym co chcieli zobaczyć. Louis był świetną matkę,co sprawiało, że Harry dumnie wypiął pierś. - Proszę otwórz okno, kochanie. Śmierdzi tu - zachichotała Anne nim wyszła z pokoju, duszący zapach ją do tego zmusił.

Szczeniakom to jednak nie przeszkadzało, ponieważ to było jak zapach mamusi i tatusia razem. Po solidnych 10 minutach bliźniaki przestały płakać, ale przylgnęły do Louisa. - Więc nie tęskniliście za tatusiem? - Harry wydął wargi, kiedy dołączył do nich na łóżku. Był wcześniej na dole, aby wziąć jakieś przekąski dla Louisa, musiał się upewnić, że ten je odpowiednie ilości.

Louis zachichotał i pokazał szczeniaki, które razem piły. - Nie walczą o moje mleko.

Harry włożył kawałek jabłka do ust Louisa. - Oczywiście, że nie, obydwoje są wyczerpani od płaczu i nie będą marnować możliwości karmienia.

- Tak bardzo za nimi tęskniłem Harry - wyszeptał Louis.

- Wiem. Oni też za tobą tęsknili, kochanie - odpowiedział Harry, ponownie wkładając kawałek jabłka do ust Louisa. Karmił swojego omegę, a jego omega karmił jego szczeniaki, perfekcynie, prawda?

Po tym jak szczeniaki się nie jadły, chciał przytulać się do Harry'ego, nawet jeśli tego nie przyznał głośno, to sprawiło, że miał ochotę płakać ze szczęścia. - Widzisz, za tobą też tęsknili - zachichotał Louis, kiedy Harry przywarł do swoich szczeniąt. Wiedzieli dokładnie z kim mogą być szorstcy, a kogo muszą traktować ostrożnie.

Harry głaskał Raphaela i Kaylę w każdym miejscu, aby rozprzestrzenić na nich swój zapach. A potem, gdy położył ich pomiędzy ich dwójką, aby mogli się zdrzemnąć, on i Louis też jej potrzebowali. Louis przyciągnął do siebie Raphaela, a potem Kaylę. Harry przyciągnął ich trójkę do swojej klatki piersiowej i objął ramionami swoją parę... wciąż nie mógł w to uwierzyć. Ma parę, najbardziej perfekcyjną na całym świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro