Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry obudził się w środku nocy, ponieważ brakowało mu czegoś w swoich ramionach, brakowało mu jego omegi. - Lou? - Wyszeptał sennie. Nie był w stanie spać bez swojego omegi, więc poszedł go szukać. Oczywiście, najpierw sprawdził pokój dziecięcy połączony z ich pokojem, gdzie szczeniaki wciąż spały. 'Nie ma go tu?' Pomyślał.

Szukał również na dole, w kuchni, w łazience, ale nie mógł go znaleźć, ale kiedy był w łazience zauważył pusty kosz na pranie (który z pewnością był pełen kilka godzin temu), wiedział o co chodzi. 'Poważnie, w środku nocy?' Ziewnął i poszedł automatycznie do opuszczonego pokoju, w którym znajdowało się pierwsze gniazdo Louisa. Po tym jak otworzył drzwi zauważył, że pokój nie był już opuszczony. Louis był rozbudzony i upychał ubrania pełne jego zapachu w rogu.

- Kochanie... - wyszeptał, zyskując uwagę Louisa. - Jest prawie 4 w nocy...

Louis wzruszył ramionami, patrząc na jego koszulkę. - Daj mi to.

- Nie mogę, wtedy nie będę miał niczego... dobra, w porządku. - Ściągnął swoją koszulkę i dał ją Louisowi, który z chęcią ją przyjął, nim włożył ją pomiędzy inne ubrania.

- Przepraszam za to, że tak nagle cię zostawiłem - wymamrotał Louis.

Harry westchnął i doszedł do gniazda Louisa i usiadł przy nim. Przyciągnął go do swoich nóg, więc plecy omegi opierały się o jego klatkę piersiową. Jego ramiona ciasno go obejmowały, a jego wielkie dłonie znajdowały się na jego brzuchu. - Nie ma problemu, kochanie, ale mogłeś mnie ostrzec. Martwiłem się.

Louis wtulił się w niego. - Jestem taki zmęczony.

Harry pocałował czubek jego głowy. - W takim razie idź spać, pójdę po szczeniaki i przyniosę je tutaj. Będą zachwycone spaniem tutaj podczas reszty twojej ciąży.

Louis skinął głową i skulił się w gnieździe. Harry zarzucił na niego koc i powiedział, że zaraz wróci. Louis zdążył już zasnąć, kiedy wrócił z Raphaelem i Kaylą. Położył zmieszane szczenięta pomiędzy nim i Louisem, a potem ich przyciągnął. Na początku nie wiedziały o co chodzi, dlaczego zostały tak nagle obudzone, ale teraz w ramionach tatusia i z mamusią przy boku, to nie miało już znaczenia. Czuli się bezpiecznie i było im ciepło, więc to nie trwało długo, nim zasnęły.

~*~

Harry zrobił dzisiaj ciasto, ponieważ dzisiaj był specjalny dzień, dokładnie rok temu Raphael i Kayla przyszli na świat! To ich urodziny! Dokładnie to zrobił dwa ciasta, niebieskie dla Raphaela i różowe dla Kayli, również kupił im wiele zabawek.

Marcel zanosił jedno ciasto na górę, a on miał drugie. Anne, Desmond i Gemma szli za nimi ze swoimi własnymi prezentami. Delikatnie otworzył drzwi i zajrzał do środka, widząc Louisa bawiącego się z szczeniakami.

Raphael raczkował za Kaylą, która uciekała od swojego brata. - Możemy wejść, kochanie? - Zapytał Harry.

- Tak - odpowiedział Louis.

Wszyscy weszli i oczywiście najpierw zapytali Louisa jak się czuje, ale po tym jak Louis zawołała Raphaela i Kaylę do siebie, obydwoje byli zaciekawieni tym dlaczego nagle wszyscy pojawili się w gnieździe.

- Mama? - Zapytała Kayla, która teraz siedziała u Louisa na kolanach.

Harry wziął Raphaela i usadził na swoich kolanach. - Dzisiaj są twoje urodziny, więc tata upiekł każdemu z was ciasto! - Harry położył przed nimi ich ciasta.

Gemma zaczęłą robić zdjęcia, kiedy szczeniaki 'bawiły' się ciastami, zrobiła ich ze sto jak i z dziesięć filmików. Ma również nagrane jak Raphael pokazał Harry'emu swoją dłoń pokrytą ciastem i kiedy Harry chciał to zlizać, ten rozmazał wszystko na policzku swojego ojca. Każdy oczywiście się z tego śmiał, szczególnie, że zostało to nagrane.

Kayla była trochę bardziej schludna ze swoim ciastem, wyciągała dekoracje, które Harry włożył do ciasta, takie jak kuleczki, gwiazdki i truskawki. - Mama, pać!

- Patrzę kochanie, pyszne, prawda? - Zagruchał Louis.

Skinęła głową i wzięła gryza truskawki, brudząc przy tym niesamowicie swoje ubrania. W międzyczasie Raphael całkowicie zniszczył swoje ciasto i sam był nie przykryty w dodatku 'udekorował' swoim ciastem również Harry'ego.

- Są uroczy! - Pisnęła szczęśliwie Gemma, miała to wszystko nagrane! - Pozwólmy im teraz otworzyć prezenty! Najpierw ten od cioci Gemmy!

Dała Raphaelowi prezent owinięty w papier z dinozaurami Raphaelowi i ten z hello kitty Kayli. Nie mogli jeszcze sami ich otworzyć, więc Louis i Harry zrobili to za nich.

- Och, spójrz Kayla! - Louis pokazał jej elektroniczną książkę z Hello Kitty.

Raphael dostał praktycznie to samo tyle, że z dinozaurami i w chwili, gdy otworzył tą książkę, nacisnął przycisk, które wydał dźwięk ryczenia. Raphael kochał to i cały czas naciskał przycisk.

- Raaaawr! - Zawarczał, śmiejąc się i chichocząc, kiedy nadal dusił guzik.

- Wow, dzięki Gem, kocha to - powiedział Harry.

Gemma prychnęła. - Wiem co mój bratanek i bratanica lubią.

Następni byli Anne i Desmond, którzy kupili im duże misie z ich imionami na sobie. Czarny dla Raphaela i biały dla Kayli. Oprócz tego Louis dostał również dla nich pokaźną kolekcję ciuchów, chociaż były troszeczkę dla nich za duże, więc w nich podrosnąć jak to określiła Anne.

Marcel dał im obydwu ogromny keyboard i każdy przycisk mówił inne słowo, więc mogli się z jego pomocą uczyć. - Nie jesteście szczęściarzami? - Zachichotał Louis.

Szczeniaki od razu zaczęły się bawić swoimi nowymi zabawkami, kiedy dorośli rozmawiali. W końcu wszyscy wyszli i spokój nastał w ich gnieździe.

Cóż, póki jego telefon nie ukazał imienia jego ojca na ekranie, więc nie mógł nie odebrać. - Mówi Louis.

- Hej tu tata, jak się masz, Lou?

- Mam się wspaniale, jak się trzymasz, tato?

- Nie mogłoby być lepiej! Chciałem zadzwonić i pogratulować tobie i szczeniakom oraz zapytać czy to w porządku, jeśli jutro odwiedzę cię z dziewczynkami?

Louis mruknął. - Tak, pewnie. Chociaż weź pod uwagę to, że ani ja ani Harry nie lubimy, gdy ktoś jest za długo w naszym gnieździe, nic osobistego, ale są wysokie szanse na to, że po godzinie wyślę was do domu.

- Nie mam nic przeciwko, rozumiem. W takim razie, do zobaczenia jutro?

- Tak, do zobaczenia. - Pożegnali się i rozłączyli.

- Twój tata? - Zapytał Harry.

Skinął głową. - Tak, zapytał mnie czy mogą jutro przyjechać, zgodziłem się. Dzisiaj wieczorem przychodzą Zayn, Niall i Liam, więc lepiej, że oni będą jutro, inaczej bym oszalał.

Harry zachichotał. - Wiem. Czuję cię kochanie.

~*~

Zayn, Liam i Niall również zatrzymali się, by świętować urodziny Raphaela i Kayli. Zayn kupił różowego trójkołowca z myszką Minnie dla Kayli oraz to samo dla Raphaela tylko, że z motywem Aut. Takie trójkołowce mogą być również pchane przez dorosłych.

Liam i Niall kupili im klocki jak i książeczki uczące słów. Jedna była ze zwierzętami, inna z jedzeniem, a trzecia z kolorami. Oczywiście, szczeniaki to pokochały, ale nie miały pojęcia dlaczego tak nagle dostały tyle prezentów! Chociaż nie będą się skarżyć, prawda?

Tak jak Zayn, Niall i Liam, jego ojciec przyjechał następnego dnia razem z dziewczynkami. Nie mieli tyle pieniędzy, Louis to wiedział, dlatego był zdziwiony, kiedy jego tata przyjechał z trzema pełnymi torbami ubrań dla szczeniaków oraz filmami "Królowa Lodu", "Piękna i Bestia", "Kopciuszek". Podziękował swojemu ojcu i jego siostrom za kochane prezenty i spędził razem z nimi trochę ponad godzinę, nim znowu miał dość i wysłał ich do domu. Czuł się źle, ponieważ nikt nie wysyła swojej rodziny do domu, ale nie mógł mieć ich za długo w swoim gnieździe.

Lecz obiecał im, że niedługo się zobaczą. Potrzebował jedynie trzech miesięcy do terminu porodu! A potem będzie miał swoje szczenię w swoich ramionach, nie mógł się doczekać, będzie go przytulał i pozwoli mu spotkać swojego brata i siostrę. Jest również bardzo, bardzo ciekawy jak zareagują Raphael i Kayla. Oczywiście wyjaśnił im, że dziecko jest wewnątrz jego brzuszka, ale jeszcze tego nie rozumieją.

Po tym jak wszyscy wyszli i Louis ponownie się uspokoił, on i Harry przytulali się, dopóki nie zasnął w ramionach swojego alfy. Nie zauważył, że szczeniaki skuliły się pomiędzy nimi i również poszły spać.

~*~

Tak jak przy jego pierwszej ciąży, Louis pozostawał przez resztę czasu w gnieździe. Harry zajmował się nim i szczeniakami (które absolutnie kochały bycie w gnieździe). Raczkowały po całym pokoju i bawiły się swoimi zabawkami, które Harry przynosił, potem Louis je karmił, a następnie razem spali.

Lecz w końcu nadszedł dzień, na który czekali.

Louis zaczął rodzić, ale nie poszło to tak jak planowano, ponieważ nie szło to tak jak powinno. Skurcze były gorsze i nagle zaczął krwawić. Za pierwszym razem nie krwawił w ten sposób. Instyntky Harry'ego szalały i czuł, że coś jest nie tak, więc zadzwonił do szpitala i przedstawił im stan Louisa i że muszą przygotować salę kurwa teraz.

Szczeniaki były przerażone, ponieważ ich mama płakała i jęczała z bólu, więc nawet kiedy Louis próbował ich uspokoić, oni nie mogli przestać płakać. A kiedy Harry zabrał Louisa z gniazda i poprosił Anne, by zajęła się szczeniakami, mógł usłyszeć ich zdesperowane krzyki na dworze.

- M-muszą jechać... - powiedział Louis, stękając z bólu.

- Ciii, moja mama się nimi zajmie. Będzie z nimi dobrze, kochanie, teraz myśl tylko o szczeniaku, które ma się urodzić, dobrze? - Harry zadzwonił po taksówkę wcześniej i była tutaj od jakiś dziesięciu minut, więc spokojnie mógł zanieść do niej Louisa. Podczas drogi cały czas całował jego czoło.

Szpital również był już przygotowany. Przy ich przyjeździe, Louis został posadzony na wózek i zawieziony został do swojej własnej, prywatnej sali.

- Dobrze, Louis, zrobię teraz kilka podstawowych badań. Czy to w porządku? - Zapytała grzecznie położna.

Louis skinął głową. - T-tak, zrób to szybko, moje szczenię...

- Lou, ciii, ona stara się pomóc. Nie musisz tak rozkazywać - uspokajał go Harry.

- Przepraszam...

Harry pocałował jego czoło. - Jest dobrze, bądź spokojny, jestem tutaj.

Louis czuł się spokojniejszy, ale ból wciąż był nie do opisania. Za każdym razem, gdy nadchodził skurcz, krzyczał z całej siły, kiedy ściskał dłoń Harry'ego. Najwidoczniej, szczenię nie powinno w odpowiednim ułożeniu i zazwyczaj podczas porodu szczenię może to zmienić, ale ich tego nie robił.

- Czy potrzebuję cesarskiego cięcia?

- Nie kochanie, poczekamy aż się odwróci dobrze? - Powiedziała pielęgniarka.

Louis mógł jedynie skinąć głową i mocniej płakać z bólu.

~*~

W końcu po kolejnej godzinie położna dała mu zielone światło. - Louis, szczeniak jest gotowy. Podążaj za moimi instrukcjami, dobrze?

Louis skinął głową i robił dokładnie to co mówiła. Jęczał i sapał, oddychał i pchał. A potem w końcu, w końcu płacz rozszedł się po pokoju, a Louis płakał razem z nowonarodzonym szczeniakiem. Harry przeciął pępowinę i oczywiście, chciał zabrać szczeniaka od położnej. Może myślał, że zabiera szczenię, ale druga położna przekonała go, że ta sprawdza jedynie czy jest zdrowy i chce go oczyścić.

Chociaż w chwili, gdy pojawiła się ponownie od razu zażądał szczenięcia. - Witaj maluchu, tatuś jest tutaj - przytulił szczeniaka, nim podał go Louisowi.

Louis delikatnie objął szczeniaka. - Jest wspaniały, Haz. Spójrz na niego!

- Uwierz mi, patrzyłem na niego. Jest wspaniały i taki malutki... - odpowiedział.

Louis czuł się taki szczęśliwy, mając go w końcu w swoich ramionach. - Finnian, prawda Haz?

- Pasuje, nie sądzisz?

Louis skinął głową. Harry wybrał imię dla szczenięcia dawmo temu i nie mógł się nie zgodzić bardziej, widzi Finniana, po prostu wygląda jak Finnian. Harry usiadł obok niego i objął go ramieniem, kiedy obydwoje patrzyli jak Finnian śpi w ramionach szatyna, obydwoje zapisywali ten moment głęboko w swojej pamięci.

~*~

Dwa dni później Louis mógł wrócić do domu. Raphael i Kayla również zostali przyniesieni do szpitala przez Anne, ponieważ szaleli bez Louisa i Harry'ego. Właściwie to nie przestawali płakać, więc Anne zadzwoniła do nich i poinformowała o sytuacji, więc zdecydował się na ich przyniesienie.

Byli bardzo zmieszani, widząc kolejne szczenię w ramionach swojej mamy, ale szczenię pachniało jak mamta i tata, więc zaakceptowali je. Nawet go przytulali. A to sprawiało, że serca Louisa i Harry'ego puchły, Finnian w środku, a Kayla i Raphael po bokach. Raphael nawet obejmował ramieniem swojego małego braciszka. Harry nie będzie zaprzeczał, zrobił im jakieś dwadzieścia zdjęć.

Louis naprawdę tęsknił za swoim gniazdem i nie mógł się doczekać aż znowu w nim będzie, bezpieczny w kocach i ubraniach pachnących Harrym. Harry zawiózł ich wszystkich do domu, kiedy Louis był z szczeniakami na tylnych siedzeniach. Wciąż był niesamowicie zmęczony, więc Harry najpierw zaniósł do gniazda Raphaela i Kaylę, a potem zszedł na dół i zrobił to samo z Louisem i Finnianem.

- Chcesz coś do jedzenia? - Zapytał Harry Louisa, który skinął głową i powiedział mu, że chce owoce.

- Och i dodaj trochę więcej dla Raphaela i Kayli - dodał, nim opuścił pokój. Następnie usiadł prosto i delikatnie trzymał Finniana w swoich ramionach. Odsłonił dla niego swój sutek, a ten łapczywie zaczął jeść. Raphael i Kayla okazjonalnie też go chciały, ale próbowali dawać im tak normalne jedzenie tak to możliwe. Nie byli wybredni, jedli prawie wszystko co im dawali, ale najbardziej lubili owoce.

Już wysłał Harry'ego na dół po jedzenie dla szczeniaków, więc kiedy Raphael próbował się do niego przystawić, odepchnął szczeniaka i go skarcił. - Nie, ty dostaniesz owoce i nie ma mleka. Mleko jest dla Finniana.

Raphael wydął wargi, ponieważ został odepchnięty i postanowił nękać swoją siostrę, bawiącą się gigantycznym, pluszowym misiem w rogu. Poczłapał do niej i bez ostrzeżenia napadł na nią. Kayla syknęła na niego i próbowała użyć swoich paznokci do ukarania brata za swoje zachowanie, ale Raphael ją przyszpilił.

- Nieeeeee! - Krzyknęła głośno, z całej siły próbując się obrócić.

- Raphael, zostaw swoją siostrę... - Louis westchnął głęboko, kiedy Raphael nie dostawał tego czego chciał, zawsze wpadał w furię, ale prawie za każdym razem wyładowywał swoją złość na swojej siostrze. Raphael mruknął, ale posłuchał swojej mamy i wypuścił Kaylę. Nie oczekiwał jednak tego, że ta się odegra i rzuci w niego swoją lalką.

- Zła! - Odwarknął Raphael, jego oczy stały się czerwone.

Kayla zatrzepotałą swoimi własnym oczami i również odwarknęła, jej brat chciał walczyć? Prosze bardzo. - Wasza dwójka ma natychmiast przestać! - Louis położył Finniana w gnieździe i podszedł do Raphaela i Kayli, którzy (oceniając po ich twarzach), prawie narobili w pieluchy, widząc tak wściekłą mamusię.

- Raphael, przestań przeszkadzać swojej siostrze! Kayla, nie rzucaj swoimi zabawkami! - Louis karcił ich przez kilka sekund, a potem wrócił do Finniana, by kontynuować karmienie. Kayla i Raphael dąsali się i ignorowali siebie nawzajem. Kayla wróciła do zabawy swoimi zabawkami, a Raphael rozmyślał na osobności.

Kiedy Harry wrócił z jedzeniem, dał Louisowi miskę pełną owoców i dwa naleśniki z nutellą. Oprócz tego miał dwie mniejsze miseczki, jedną dla Kayli, drugą dla Raphaela. - Raphael, chodź tutaj - powiedział Louis.

Raphael przyczołgał się do swojej matki i usiadł obok niego (wciąż obrażony). - Och, przestań zrzędzieć, szczeniaku - zachichotał Louis, oferując Raphaelowi mały kawałek banana prosto do jego ust. Nie mógł odmówić, więc otworzył buzię i wziął kawałek.

Harry podszedł do kącika zabaw Kayli (tak jak lubił to nazywać) i zaczął ją karmić. Brała każdy kawałek owocu, a gdy jej miska była pusta, przytuliła Harry'ego, aby mu podziękować.

- Proszę bardzo, kochanie. - Harry pozwolił jej wrócić do zabawy i dołączył do swojego partnera.

- Co jest z Raphaelem? - Zauważył dziwne zachowanie swojego syna, ale nie skomentował tego wcześniej.

- Skarciłem go najpierw za próbowanie picia mleka ode mnie, a potem za zaatakowanie swojej siostry, a potem za kontynuowanie tego - odpowiedział Louis. - Nie spodobało mu się to.

Harry zachichotał. Wyciągnął swoją dłoń, by zmierzwić włosy Raphaela. Jego szczenię patrzyło na niego i uśmiechnęło się, to zmiękczyło jego serce. - Och, jesteś taki słodki, chodź do tatusia... - Harry przyciągnął go i pogłaskał jego twarz. - Tatuś cię kocha.

Raphael oddał uścisk. - Tatuś, bałić?

- Chcesz się bawić, szczeniaku? - Harry zachichotał. - Jasne, pobawmy się.

Louis przewrócił oczami. - Nie, twoje zabawy wykorzystują wiele aktywności fizycznej, a od dopiero jadł Harry, jego jedzenie musi najpierw osiąść.

- Wiem, kochanie, chciałem użyć elektronicznych książek - odpowiedział Harry.

- To dobrze... zdrzemnę się - powiedział Louis, ziewając. Przyciągnął do siebie Finniana i okrył ich kocem. Harry w tym czasie wziął Kaylę i Raphaela do innego pokoju oraz pokazał im wiele książek. Pod koniec obydwoje mówili 'pies' 'kot' i 'auto'.

- Tatuś jest z was taki dumny! - Harry przytulił ich i nagradzał każdego z nich za każdym razem, kiedy powtórzyli to co powiedział. - W porządku... powiedzcie jeleń.

- Leleń! - Zachichotała Kayla.

- Leleń! - Raphael również zachichotał i szczeniaki w kółko powtarzały ich wersję 'jelenia'. Harry kochał takie momenty i nie mógł mieć ich dość. - Dobre szczeniaki! Takie mądre! - Nagrodził je.

Po kolejnej godzinie zauważył, że ich oczy zaczynają się zamykać i nie mają już w sobie tyle energii. - Dobra, czas na drzemkę, chodźmy do mamusi... - Zaniósł ich do gniazda i położył obok wciąż śpiącego Louisa. Pocałował wszystkie głowy, nim wyszedł z pokoju, by spędzić trochę czasu z samym sobą. I tak nie był w stanie zasnąć, a to jedynie przeszkadzałoby jego partnerowi i szczeniakom.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro