Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

roda, czwartek i piątek minęły w mgnieniu oka. Louis porządnie odrabiał swoje zadania domowe, robił je sporo przed terminem, kiedy Niall robił całkowicie na odwrót. Dzisiaj była impreza, której jego blond przyjaciel wyczekiwał, ale... Louis wie, że jutro nie zrobi swojego zadania domowego, ponieważ pewnie będzie miał kaca. Miał go po imprezie we wtorek i spędził środę w swoim łóżku.

Ale wracając do problemu z pracą domową Nialla, musiał go do tego zmusić, inaczej nie zabrałby go na imprezę i trzymałby go w mieszkaniu, nawet jeśli musiałby użyć siły. Już groził, że użyje liny, by przywiązać swojego kolegę do łóżka, jeśli będzie musiał. - Louuuu, jesteś dla mnie taki wredny. - Niall dąsał się przy swoim biurku, opierając się na ramionach. - Nie mogę tego zrobić...

- Masz trzy godziny Niall, zamknij się i skoncentruj albo nie pójdziesz dzisiaj na żadną imprezę, jasne?

- Tak, mamo...

Louis odwrócił się, patrząc się prosto na Nialla. - Co powiedziałeś?

Niall odwrócił swój nos z powrotem do pracy domowej. - Nic... - mruknął, Louis byłby taką surową matką... Będzie się modlił za przyszłe dzieci Louisa, biedaczki.

- Tak myślałem - odparował Louis. - Idę po jakiś lunch, jeśli zobaczę, że robisz coś innego niż praca domowa to przysięgam na Boga, Niall, nawet nie dam ci szansy, ale od razu przywiążę cię do łóżka. - Zagroził, nim zamknął za sobą drzwi, może pozostawienie Nialla będzie najlepsze, wtedy omega będzie mógł się skupić i skoncentrować.

Louis szedł do stołówki, kiedy przechodził zauważył otwarte drzwi do sali, z której był widok na inne pomieszczenie, z którego Harry wychodził z jakąś dziewczyną. Alfa go nie zauważył, ale on dojrzał sposób w jaki ona była przyklejona do jego boku i całowała jego wargi, a kiedy się odsunęła uwodzicielsko przygryzł jej wargi. O tak, prawie zapomniał, że Harry był szkolną dziwką.

Przewracając oczami przeszedł obok pary, ignorując spojrzenie, które wypalało w nim dziurę. Nawet nie rozumiał dlaczego myślał, że pocałunek z Harrym był chociaż trochę specjalny, ponieważ to nic dla bruneta nie znaczyło. Dla niego to była kolejna omega.

Po tym jak wziął swój lunch, wrócił do swojego pokoju, zauważając Nialla śpiącego na biurku, delikatnie westchnienia opuszczały jego usta. - Ni... - wyszeptał Louis, delikatnie nim potrząsając.

Niall jęcząc, otworzył swoje oczy. - Przepraszam...

Louis wziął sobie krzesło, stawiając je obok Nialla, by przeczytać pracę domową szatyna. - Zobaczmy, co już przeczytałeś?

- Wszystko... ale nie mogę zdecydować kim chcę być w przyszłości, to głupie zadanie.

- To po prostu to napisz. - Louis wzruszył ramionami. - Napisz o tym, że jesteś niepewny swojej przyszłości, nie ma znaczenia co napiszesz tak długo jak jest to tym co naprawdę myślisz o przyszłości.

- To dozwolone? - Zapytał Niall.

- Tak, jasne. Nie myśl o tym za dużo. Zazwyczaj im prościej tym lepiej. - Louis zmierzwił włosy Nialla, zachęcając go do tego, by zaczął pisać, kiedy on po cichu czytał książkę, aż nadszedł czas, by się przebrali i poszli na imprezę do akademika alf. Właściwie jest całkiem podekscytowany dzisiejszym wieczorem.

Nigdy by nie pomyślał, że on ze wszystkich ludzi będzie podekscytowany imprezą.

~*~

Niall skończył swoją pracę domową, za wyjątkiem angielskiego, ale Louis wiedział, że pracował bardzo ciężko, więc pozwolił mu iść na imprezę. Louis był ubrany w przylegające, czarne jeansy czarne vansy i koszulkę w paski. Niall zrobił mu włosy, po tym jak sam się ubrał. Niall miał na sobie podarte na kolanach czarne, jeansy, białe trampki i białą koszulkę. Aby to dopełnić, założył jeansową kurtkę, ale dał ją Louisowi, gdyż lepiej na nim leżała. - Impreza! Najebmy się! - Krzyknął Niall, idąc do pokoju Zayna, Harry'ego i Liama.

Stali przed akademikiem i już słyszeli dudniącą muzykę, ale tym razem impreza była na zupełnie innym poziomie niż we wtorek, kiedy był to tylko pokój Harry'ego, Liama i Zayna. Nie, teraz cały pieprzony akademik był miejsce imprezy.

Dość szybko wpadli na Zayna i Harry'ego. Louis poraz pierwszy był tak podekscytowany imprezą i to nie z powodu Harry'ego, ponieważ on był męską dziwką. - Lou! - Zayn szczęśliwie przyciągnął Louisa do mocnego uścisku. - Chcesz coś do picia?

Louis skinął głową, obejmując dłoń Zayna, kiedy alfa prowadził go wśród tłumu do alkoholu. Niall i Harry szli zaraz za nimi.

Kiedy doszli, Harry nalał osiem szotów, po dwa dla każdego i zaoferował je im wszystkim. - Dwa na raz? - Zapytał Niall, poruszając brwiami.

Harry skinął głową z wielkim uśmiechem na twarzy , pijąc je w tym samym czasie co Niall. - O Boże, umrę - zaśmiał się Niall, Zayn spojrzał na Louisa. - Shoty?

Louis westchnął, ale i tak wziął dwa shoty, cóż skoro i tak będzie pił, lepiej żeby zrobił to szybko? Wypił pierwszego, szybko zmienił kieliszek i wypił następnego. - O mój Boże, to pali - skarżył się, kaszląc.

Zayn, Harry i Niall śmiali się, kiedy robili drinki. Zayn ponownie dał Louisowi colę z rumem, chociaż tym razem było tam o wiele więcej rumu. - Haz, mam zioło, chcesz zapalić? - Zapytał Zayn.

- Też mogę iść? - Zapytał urzeczony Niall.

Zayn zmierzwił jego włosy. - Oczywiście, że tak! - Krzyknął ponad muzyką, swoją dłonią wciąż trzymał Louisa. - Też idziesz, kochanie? - Zapytał Zayn Louisa do ucha.

- Tak, jasne, chociaż nie będę palił!

Zayn skinął głową, przyciągając Louisa do kanapy w rogu. Louis usiadł pomiędzy Harrym i Zaynem, a Niall usiadł obok Zayna. Nim Zayn skończył kręcić jointa, Liam również do nich dołączył, zajmując miejsce przy Niallu. A nawet nie pięć minut później ta dwójka już była na sobie, uśmiechając się i całując jakby nie było jutra.

- O mój Boże, znajdźcie sobie pokój i się pieprzcie! - Powiedział zdenerwowany Zayn.

Liam i Niall wpatrywali się w Zayna za to, że im przerwał. - Cóż, może ma rację, co o tym sądzisz, Niall? Chcesz się zabawić w moim pokoju? - Mógł przeczytać Louis z ruchu warg i wiedział dokładnie o co Liam prosił Nialla, on nie mógł...

Ale Niall się zgodził z największym uśmiechem na swojej twarzy... Louis nie mógł tego powstrzymać, siedział pomiędzy Harrym i Zaynem, którzy palili, kiedy patrzył jak Niall i Liam odchodzą do pokoju Liama.

- Lou, możesz to potrzymać? Idę napełnić swój kubek? - Powiedział Zayn, wyciągając jointa. - Możesz się zaciągnąć jeśli chcesz - dodał, mrugając przed odejście.

Louis niezręcznie siedział obok Harry'ego z jointem w swojej dłoni. Harry relaksował się na kanapie, kiedy Louis niekomfortowo siedział na brzegu. - Pochyl się Lou i zrelaksuj! - Krzyknął Harry ponad muzyką, używając swojej dużej dłoni, aby popchnąć jego klatkę piersiową, by plecami oparł się o kanapę. Harry zarzucił swoje ramię ponad Louis, przyciągając go do siebie.

- Tutaj, zaciągnij się trochę i przytrzymaj. Pewnie będziesz kaszlał, bo to twój pierwszy raz, ale będzie lepiej - poinstruował go Harry, podnosząc jointa do ust Louisa. Alkohol już dostawał się do jego głowy, ponieważ chwilę później delikatnie rozchylił swoje wargi i zrobił to co polecił mu Harry, z tym wyjątkiem, że zaciągnął się głęboko. Kaszlał przez kilka sekund i spróbował ponownie kilka razy, dopóki szybko mógł to wytrzymać. - Harrrry, czuję się tak lekko albo... - wymamrotał, jego głowa zwisała na ramieniu Harry'ego.

Harry sam był pijany i bardzo naćpany. - To przez alkohol i narkotyki.

- O mój Boże, ćpałem!

- Tak, panie oczywisty. - Harry zaśmiał się, sprawiając że z jakiegoś powodu Louis również się zaśmiał.

Louis nie miał pojęcia dlaczego przytulał się do boku Harry'ego i dlaczego śmiał się z męską dziwką, ale kochał to, kochał dłoń Harry'ego na swoich biodrach, a jego wargi przybliżały się i... och.

Harry przycisnął swoje wargi do tych Louisa. Szatyn na początku był zaskoczony, ale po zarejestrowaniu tego co się dzieje, ochoczo oddał pocałunek, zapominając o wszystkich jego zdobyczach. Harry wpakował Louisa sobie na kolana i ocierali się o siebie tak jak Liam z Niallem, kiedy ich języki tańczyły wokół siebie. Harry jęczał w jego usta i to było najseksowniejszą rzeczą jaką Louis kiedykolwiek słyszał, uczucie dłoni Harry'ego na jego tyłku, sprawiło że delikatnie zaskomlał.

Jest prawiczkiem, więc potrzebuje wskazówek, ale Harry sobie radzi i robi cholernie dobrą robotę. - Tak dobrze całujesz, Lou, nawet nie wiem czy kiedyś to robiłeś - powiedział Harry do jego ucha, prawie krzycząc ze względu na głośną muzykę.

Louis nachylił się nad uchem Harry'ego, aby mu odpowiedzieć. - Dużo całowałem się z Zaynem, więc tak, wiem jak całować.

Harry warknął obrończo, bez kontroli zakopał swoją głowę w zagłębieniu szyi Louis i zaczął robić tam wiele malinek. - Harry! - Krzyknął Louis, chcąc aby kontynuował i przestał w tym samym czasie. Uczucie było wspaniała. Doświadczenie obecności warg Harry'ego na swojej szyi sprawiało, że przez jego skórę przechodził dreszcz, ale wiedza, że to jest jego rutyną to za dużo dla Louisa. Odzyskał trochę rozumu oraz samokontroli i odepchnął Harry'ego od swojej szyi. - Co się stało? - Zapytał alfa.

- Nie będę jedną z tych omeg, które możesz z łatwością wypieprzyć i odrzucić. Nie będę jedną z zdobyczy - powiedział Louis do ucha Harry'ego.

Harry wpatrywał się Lousowi w oczy i ponownie nachylił się nad jego uchem. - Nie całowałbym ich tak tylko pieprzył zamiast tego, zasługujesz na specjalne traktowanie, księżniczko.

Louis uniósł swoją brew, księżniczko? Dlaczego to go nakręca? - Lubisz jak tak cię nazywam? - Uśmiechnął się Harry, jak słodko. - Moja mała księżniczka. - Użył swoje szorstkiego głosu, aby powiedzieć to do uszu Louis, kiedy ugniatał jego tyłek, sprawiając że Louis robił się słaby.

Louis nie mógł okazać takiej słabości, wiedział że Harry'emu podobało się to co z nim robi. - A co jeśli tak?

Harry przeniósł swoją dłoń z tyłka Louisa na jego plecy i w końcu złapał go za szyję, przyciągając do pocałunku. - Jeśli ty jesteś nakręcony, ja też jestem, a wiesz co się wtedy dzieje? - Powiedział ponownie uwodzicielsko do jego ucha.

- Hmmm, obawiam się, że nie... oświeć mnie.

Harry kilka razy przygryzł wargę Louisa, nim przycisnął go do swojej klatki piersiowej. - Wypieprzę cię dokładnie tu na tej kanapie, aby każdy mógł zobaczyć i się nauczyć jak robi się szczeniaki, Louis.

Louis zarumienił się i schował swoją twarz w klatce piersiowej Harry'ego, kiedy tylko temat seksu wychodzi na wierch, jest czystą dziewicą. - W-wiem jak robi się szczeniaki - wyjąkał.

- Och, tak? W takim razie powiedz mi, jak robisz szczeniaki? - Powiedział Harry, uśmiechając się szeroko i popijając swojego drinka.

- Uch, uprawia się seks!

- A jak się uprawia seks? - Harry wciąż pytał, póki Louis nie odwarknął.

- Alfa pieprzy omegę, jego penis knotuje omegę i dochodzi w nim lub w niej, więc może tą omegę zapłodnić! - Krzyknął do ucha Harry'ego, sprawiając że alfa głośno się zaśmiał.

- Och, jesteś najlepszy księżniczko - powiedział, śmiejąc się, wciąż pocierając plecy Louisa.

Sfrustrowany Louis dopił całego swojego drinka, ponownie sycząc na pieczenie w gardle. Chciał wstać na chwilę, ale nie sądził, że mógł w ogóle ustać, cały alkohol zmusił go do osunięcia się na podołku Harry'ego. - Jestem taki pijany!

- Widzę, chcesz się położyć w moim łóżku? - Zapytał Harry.

Louis patrzył na niego sceptycznie, tak jasne, "położyć się". - Oczywiście, położyć? Czy ty w ogóle siebie słyszysz? Nie będę uprawiał z tobą seksu Harry, nie chcę by mój pierwszy raz był z kimś takim jak ty - burknął Louis.

- Kimś takim jak ja? Masz na myśli kogoś kto wie co robi, więc może sprawić, by cię to mniej bolało? Kogoś z doświadczeniem

- Kogoś kto się kurwi i wypieprzył prawie każdego na tej imprezie, nie tylko na imprezach, ale w czasie dni szkolnych też! Jesteś po prostu wielką męską dziwką, która wykorzysta mnie, by dostać to czego chce, a kiedy skończysz to mnie zostawisz. Nie będę jak ta dziewczyna, która płakała za kimś tak żałosnym jak ty! - Alkohol sprawił, że Louis był szczery do bólu jak i również pewniejszy siebie.

- Och, jesteś zazdrosny? Przeszkadza ci to, że uprawiałem seks z innymi? Więc co z Zaynem, z którym regularnie się całujesz, a który pewnie teraz kogoś pieprzy, ponieważ poszedł tylko po drinka, a jakoś jeszcze nie wrócił. - Harry uderzył tutaj prosto w punkt. - Wciąż go całujesz, nawet jeśli on całuje innych, a ja sądzę że już dla mnie wpadłeś księżniczko...

Ponownie trafił w punkt. Wpadł, zauroczył się w alfie, którą ledwo zna, ale czuje że to dobrze. - Nie przyznam tego, ale powiedziałem, że nie będę płakał tak jak ta dziewczyna. Gdybym był emocjonalnie przywiązany to bym to zrobił, więc nie doszedłbym...

Harry westchnął. - Możesz uprawiać seks bez zobowiązań.

- Tak, ty możesz, ponieważ nie wiesz czym jest miłość, ale omegi to obchodzi, one chcą być kochane i dla nich udawanie miłości jest okropne, jesteś kurewsko okropny, wiesz? - Louis próbował zejść z Harry'ego, ponieważ teraz myślał nieco bardziej jasno, już żałował pocałowania Harry'ego, to wydawało się być dobre, ale ten alfa to za dużo.

Harry objął Louisa w talii, nie chciał widzieć go takiego wściekłego. - Chcą mnie tylko przez mój wygląd i pieniądze, więc czy to wciąż jest całkowicie moją winą? Mówisz, że chcą miłości, ale skąd możesz być taki pewien, kiedy oni wszyscy gadają o pieniądzach mojej rodziny. Pytają czy mogą iść za nie na zakupy albo czy mogą się przejechać moim samochodem? - Zapytał sfrustrowany.

Louis w tej pozycji w ogóle nie mógł zobaczyć twarzy Harry'ego, ale czuł jego frustrację, może po prostu też chciał, by ktoś go kochał za to kim jest? - W takim razie uprawiasz tylko seks z kopaczami złota, którzy szukają tylko mężczyzny z pieniędzmi.

Harry położył swój nos w zagłębieniu szyi Louisa, dokładnie tam gdzie zapach jest najsilniejszy, uspokajało go to. Nigdy nie poznał nikogo spoza bogatych ludzi, kto chciałby go poznać takiego jakim jest, ludzie, którzy już mieli dużo pieniędzy chcieli go dla wyglądu i wciąż nie pytali o to co lubi a czego nie, a kiedy to robili, nawet nie przejmowali się tym, że nie dawali nic w zamian. - A ty?

Louis zesztywniał, co z nim? - Nie ma znaczenia co powiem, ponieważ jestem pijany i to nie ma żadnego sensu.

- Teraz masz dla mnie sens, więc co z tobą? Czego chcesz w alfie?

Louis westchnął, opierając się o klatkę piersiową Harry'ego. Jak przeszli z krzyczenia do ponownego przytulania? - Kogoś kto kocha mnie za to jaki jestem, kto chce dużej rodziny i będzie świetnym ojcem dla moich dzieci. Musi być zabawny, abym mógł śmiać się razem z nim.

- W porządku, puk, puk - powiedział Harry, sprawiając że Louis już się śmiał. Żarty puk, puk były takie głupie, dodatkowo był pijany.

- Poważnie? W porządku, kto tam?

- A kogo byś chciał? - Powiedział Harry, używając najbardziej uwodzicielskiego, głębokiego głosu, kiedy przygryzał ucho Louisa. Louis śmiał się razem z Harrym, kiedy wypili trochę więcej i w końcu Louisa zapomniał o wszystkich 'popędach' Harry'ego.

Harry zaprowadził go w jego pijanym stanie do swojego pokoju i pozwolił mu opaść na łóżko, sprawiając że Louis jeszcze bardziej się zaśmiał. Muzyka tutaj nie była aż tak głośno, więc nie musieli już krzyczeć, aby siebie zrozumieć. - Więc, wracając do robienia szczeniaków, znam teorię, ale nie praktykę - wyszeptał Louis.

Harry odwrócił swoją głowę do Louisa, przygryzając swoją wargę. - Mogę cię nauczyć? Zdobędziesz wiedzę od najlepszych. - Harry wspiął się na Louisa, zaczynając go całować wzdłuż szyi. Jego dłoń pod koszulką Louisa pocierała jego boki. - Pieprzyć cię powoli i mocno w tym samym czasie? Sprawić byś doszedł tak mocno byś zobaczył gwiazdy?

Louis głośno jęknął na myśl o tym, wyobrażając to sobie i mając nadzieję, że dojdzie tak, że zobaczy gwiazdy. Nigdy wcześniej tego nie robił, jasne masturbował się, ale to nigdy nie był satysfakcjonujący orgazm. - C-czy użyjemy prezerwatywy? - Zapytał delikatnie Louis.

Harry przestał go całować po głowie, by spojrzeć mu w oczy. - Jesteś na tabletkach?

Louis skinął głową, oczywiście, że jest. - Tak, a moja gorączka powinna przyjść dopiero za osiem tygodni.

Harry złożył pocałunek na wargach Louisa. - W takim razie nie ma problemu, księżniczko, nie sądzę żebym miał teraz gumki, ale jestem czysty i ty też, więc wszystko jest dobrze.

- Uprawiasz seks ze wszystkimi, jakim cudem jesteś czysty?

- Zazwyczaj używam gumek, ponieważ nie ufam innym, ale wiem, że ty na pewno jesteś czysty. Ufam tobie, czy ufasz mi? - Zapytał, używając swoich szczenięcych oczek. - Och, ale nie możemy tego wyjawić Zaynowi, zabije mnie.

Louis skinął głową i tak nie planował mu mówić. - Stoi, mnie też zabije - odpowiedział. - Jak się dowiem, że masz chorobę weneryczną, Styles, to cię zabiję.

Harry szorstko zaatakował swoimi ustami te Louisa, kiedy rozbierał siebie i omegę. Wiedząc, że Louis nie ma pojęcia co robić, Harry upewnił się, aby nim pokierować i by zrobić to powoli. W chwili, gdy Harry poluźnił swoje spodnie, a potem je zdjął, więc został w samych bokserkach, zauważył że Louis lekko się wzdrygnął. Chwycił dłonie Louisa i powoli położył je na swoim odzianym penisie. - Po prostu go dotknij, księżniczko. Nie musisz się denerwować.

Louis powoli zaczął dotykać Harry'ego przez materiał i zdecydował się na pewne przejęcie inicjatywy. Ściągnął bokserki Harry'ego, prawie będąc w szoku, widząc jego wielkość, czy to było legalne? Czuł dłoń Harry'ego z tyłu swojej głowy, pocierajacą jego włosy. - Zassij go trochę - usłyszał słowa Harry'ego.

- Uch... nie, nie wiem jak... - powiedział, rumieniąc się. Harry musiał myśleć jak głupi i niedoświadczony jest.

- O mój Boże, Lou, to takie gorące - jęknął Harry, używając jednej dłoni, by otworzyć Louisowi usta, drugą wpychając główkę do jego ust. - Zassij główkę, tak właśnie tak - jęknął Harry, odsuwając swoją głowę do tyłu. Trzymał swoją dłoń z tyłu jego głowy, więc Louis nie mógł się uwolnić od jego kutasa, ale był zmuszony do trzymania go. Pozwolił Louisowi zdecydował jak daleko chce go wziąć, jest dla niego za wcześnie na to, by pieprzył mu gardło, ale w przyszłości... Sprawi, że Louis będzie się nim dławił, kiedy łzy będą spływały po jego ślicznych policzkach.

Louis polizał i zassał tak mocno jak mógł, kiedy jego dłoń obejmowała to do czego nie mógł sięgnąć. Jego szczęka zaczynała go boleć, jego ślina spływała mu po podbródku, tworząc bałagan. Harry wyciągnął swojego penisa i wykorzystał swoje dłonie do przytrzymania głowy Louisa, jęcząc na widok jego zaszklonych oczu, jego opuchnięte wargi i jego ośliniony podbródek. - Na dłoni i kolana, Lou, przygotuję cię.

Louis posłuchał tego co powiedział mu Harry, raczej wolałby widzieć Harry'ego, ale nie śmiał o to prosić. Ustawił się jak kazał Harry, ze swoim tyłkiem wysoko w powietrzu, jego preejakulat już pokrywał jego dziurkę. - Już ciekniesz, kochanie... - usłyszał jak wyszeptał Harry, nim poczuł palec dźgający jego dziurkę i wsuwający się w nią.

Louis jęknął i wypchnął swoje biodra do tyłu, aby wziąć więcej palca Harry'ego. Harry powoli wsuwał palec do środka, wyciągał go i przekręcał. Louis już delikatnie kwilił, chciał usłyszeć więcej, chciał usłyszeć krzyk omegi. By krzyczał jego imię. Zazwyczaj nie przygotowywuje dziwek, które tak łatwo rozchylają przed nim swoje nogi, ale Louis jest inny.

Nie chce słyszeć jak krzyczy z bólu, tylko z przyjemności, wielkiej przyjemności, udowadniające że to przez niego. Że to on sprawia, że krzyczy.

Dodał drugi i trzeci palec, kwilenia Louisa zostały zastąpione przez niekomfortowe jęki. Swoją drugą dłonią pociera plecy Louisa i dodaje nacisk, więc jest miło i pod kątem.

Louis wyprodukował już wystarczającą ilość wydzieliny, nie mógłby się teraz powstrzymać. Wyciągnął swoje palce, przeciwko protestom Louisa i zastąpił je swoim penisem. Wepchnął się do środka z głośnym, obrończym warknięciem, objął Louisa w talii, więc mógł całkowicie przykryć jego plecy swoim ciałem. - H-Harry! Ach, o mój Boże! - Louis głośno jęknął, kiedy pchał powoli, ale mocno i głęboko. Z każdym powolnym pchnięciem, głośno warczał, nawet nie wiedział, że jest opętany.

Nie wiedział dlaczego zachowywał się odmiennie wokół Louisa, ale o Boże to było wspaniałe. Jego penis był zakopany głęboko wewnątrz omegi, w ciasnej, ciepłej, małej, dziewiczej dziurce i nie mógł nawet opisać jak o wiele lepsze to było od jego innych przygód. - Jesteś taki dobry Louis, taki ciasny i piękny.

Twarz Louisa marszczyła się z bólu i przyjemności, kiedy jęczał tak podle jak tylko mógł i krzyczał imię Harry'ego z całych sił. - P-proszę Harry!

Louis nie mógł już wytrzymać swojej i Harry'ego wagi i opadł płasko na łóżku, Harry wciąż leżał na nim. Alfa się nie poruszał oprócz tego, że położył swoje dłonie płasko przy głowie Louisa, aby się podciągnąć. Użył tej pozycji, by mocniej wepchnąć swojego penisa i by głębiej zakołysać swoimi biodrami wewnątrz krzyczącej omegi. - Dojdę, proszę, Harry!

Harry polizał swoje wargi, jeszcze mocniej poruszając biodrami, nim odwrócił omegę pod sobą, tak by móc widzieć jego twarz, kiedy będzie dochodził. - Dojdź dla mnie, księżniczko - wyszeptał, używając jednego, mocnego pchnięcia, by uderzyć prosto w prostatę Louisa. Louis doszedł z wstrząsającym i głośnym jękiem. Harry powoli poruszał swoimi biodrami podczas orgazmu Louisa, ale sam jeszcze nie skończył. Jego knot już się uformował, musiał jedynie zaknotować Louisa, potrzebował tego.

Wcześniej zaknotował jedynie dwie osoby i to dlatego, gdyż nie mógł siebie kontrolować, inni nie zasługiwali na jego dodatkowe nasienie, ale Louis tak. Louis musi się rozmnożyć, pełen jego szczeniąt i będący w ciąży za pomocą jego nasienia. - Zamierzam cię zaknotować Louis, rozmnożę cię jak chcesz, chcesz moich szczeniąt, prawda Louis? Dam ci je, będę dla nich ojcem jakiego chciałeś i będę perfekcyjną alfą dla ciebie. - Harry dalej mamrotał w ten sposób, wpychając się w Louisa i dziwną rzeczą było to, że nie miał nic przeciwko, odpowiadał mu z takim samym szaleństwem.

- Tak! Proszę alfo, chcę twoich szczeniąt! Zaknotuj mnie, proszę! - Krzyknął ulegle Louis, jest za młody na szczeniaki i dopiero zaczął college, ale bycie w ciąży wydawało się być takie prawidłowe, jego wewnętrzna omega była nawet zła przez to, że brał tabletki antykoncepcyjne! W chwili, gdy Harry wepchnął swojego knota musiał powstrzymać swoje żądzę, które zaczynały zakopywać się w szyi Louisa, ale nie mógł się kurwa z nim związać! W porę skontrolował swoją alfę i ugryzł obok miejsca połączenie, jeśli ugryzłby trochę bardziej na lewo to by się sparowali!

Louis prawie był w szoku, myśląc że Harry ugryzł jego miejsce połączenia. Ale jego wewnętrzna omega mruczała w zadowoleniu i podążał za tym bez myślenia o tym, że Luis głośno mruczał, kiedy jego alfa nuciła. Obydwoje nie zauważyli swoich pomruków i nuceń, kiedy się przytulali to po prostu wydawało się być prawidłowe. Ale po kilku minutach Louis się otrząsnął i o Boże, Harry się z nim związał! - Harry?! Przestań - powiedział, uderzając klatkę piersiową Harry'ego.

- Co?

- Ten dźwięk, przestań. Co do kurwy, dlaczego mnie ugryzłeś?! - Krzyknął zrozpaczony Louis, nie mógł się teraz sparować! Alkohol wciąż przepływał przez jego żyły, sprawiając że pod koniec zaczął płakać. Harry nie miał pojęcia co Louis miał na myśli, więc przytulił płaczącą omegę do siebie, a potem zauważył ugryzienie, o kurwa... Ale jego oko zauważyło, że to nie było na wysokości gruczołu zapachowego. - Nie ugryzłem cię prawidłowo, księżniczko. Ugryzłem trochę za daleko od miejsca, nie jesteśmy sparowani. Uspokój się, kochanie. - Harry automatycznie zaczął nucić, uspokajając tym Louisa.

- Nie jesteśmy? - Zapytał Louis, pociągając przy tym nosem.

Harry pokręcił głową, całując Louisa w czoło. Cholera, zapach Louisa podczas płaczu doprowadza go do szaleństwa. - Nie księżniczko, zostanie na kilka dni, ale to nie jest łączące ugryzienie.

Louis z głębokim westchnieniem pozwolił swojej głowie opaść na poduszkę. To było takie dobre i musiał coś Harry'emu przyznać, alfa wiedział dokładnie co zrobić, aby krzyczał. Ale czy Harry go wyrzuci jak jego knot się opróżni? - Naprawdę nie powinniśmy mówić Zaynowi, nie może nawet zobaczyć jak wychodzę z tego pokoju! - Powiedział Louis.

- Nie martw się, zaśnie o piątej, potem się wyślizgniesz - odpowiedział Harry.

Louis skinął głową. - Ale Niall będzie wiedział, że coś się dzieje! Nie wróciłem do naszego... - Harry trzymał swój telefon z wiadomością od Liama.

Od: Liam

Wysłano: 2:34 AM

Niall zostaje w moim pokoju do rana, powiedz Louisowi, aby się nie martwił i wrócił sam.

~L

- Niall również się położył, więc nie martw się o to, księżniczko - zachichotał Harry.

Louis lekko się wzdrygnął, kiedy poczuła jak knot Harry'ego wystrzelił w nim kolejną falę spermy. Harry delikatnie pocierał jego brzuszek, zadowolony z tego, że jego nasienie wypełniało omegę. - Wiesz, tylko dwa razy zaknotowałem omegę i to dlatego, ponieważ nie umiałem się wtedy kontrolować. Ale teraz po prostu musiałem cię zaknotować, jesteś pierwszym, z którym tak miałem. - Wyszeptał Harry znikąd, ponieważ tak się czuł. Potrzebował, aby Louis wiedział, że to nie było tylko pieprzeniem, jasne nie chciał związku, ale to nie z powodu Louisa tylko jego samego.

Nie mógłby pozostać lojalny, a Louis na to zasługuje, na wspaniałą alfę, która myśli tylko o nim i traktuje go jak księżniczkę jaką jest.

Louis mruczał delikatnie, co to znaczyło? Jego status jest trochę wyższy niż jednonocna przygoda, bo Harry go zaknotował? - Więc? Co chcesz abym ci powiedział Harry?

- Nic, po prostu chciałem abyś wiedział.

Louis nie odpowiedział, był zmęczony i chciał się trochę przespać. Więc tak zrobił, zasnął z knotem Harry'ego wciąż w sobie. Harry obudził go jakieś dwie godziny później, by powiedzieć mu, że jeśli chce utrzymać to w sekrecie to musi teraz się wyślizgnąć. Louis śpiąco zabrał swoje rzeczy, ale Harry go ubrał, ponieważ jego to nie obchodziło.

Harry wyślizgnął się razem z nim, aby upewnić się, że Louis dotrze do akademiku omeg. - Hej, Lou - powiedział, delikatnie łapiąc Louisa za nadgarstki, nim Louis mógł wejść do akademika. - Nie odstawię cię po prostu na bok.

Louis wzruszył ramionami, wciąż jest na to zbyt pijany. - Jasne, że odstawisz, już mnie wypieprzyłeś, więc czego więcej chcesz?

- Nie żałujesz tego, prawda? - Zapytał Harry dla pewności.

- Nie, to było dobre i byłeś naprawdę miły, więc nie nie żałuję uprawiania seksu, ale kiedy będę trzeźwy może będę. - Louis zabrał z siebie dłoń Harry'ego, trzymając ją jedynie chwilę dłużej niż to konieczne, ale... Bez względu na to jak bardzo jego umysł krzyczał, że Harry go tylko wykorzystuje, nigdy nie pokochałby kogoś takiego jak on, jego serce lgnęło do dotyku Harry'ego. - Po prostu nie chce aby potem było niezręcznie...

- Nie będzie, Louis. Dobranoc. - Harry złożył buziaka na czubku głowy Louisa, patrząc jak Louis wchodzi do akademika, nim się odwrócił.

Nie wiedział dlaczego chciał, aby Louis został przy jego boku, dlaczego naprawdę chciał zapłodnić omegę, sparować się z nim i prowadzić go przez resztę życia. Naprawdę nie wiedział kim Louis dla niego jest ani kim będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro