Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall i Louis w końcu się pogodzili i by;i sobie bliżsi niż kiedykolwiek. Louis następnego dnia przeprosił również Zayna, Harry'ego i Liama za swoje zachowanie. Chociaż jego przeprosiny względem Harry'ego brzmiały na mniej szczere niż w stosunku do innych, ale nie mógł tego kontrolować. Jak mógł go przeprosić? Jego zdaniem rzeczy z Harrym były bardzo niezręczne... Nie mógł nawet spojrzeć mu w oczy.

Przedstawił Nialla Jesy, Jade i Leigh-Anne, a one go pokochały. Niall również przeprosił Jesy za bycie takim dupkiem i obiecał, że od teraz będzie jej przyjacielem, obiecali sobie również, że w tą sobotę zrobią sobie wieczór filmowy zamiast pójścia do akademika alf na imprezę. Jesy była zachwycona posiadaniem przyjaciół i zawsze dziękowała za to Louisowi, nie było dnia, żeby tego nie zrobiła.

Minęły prawie dwa tygodnie, kiedy Louis był w drodze na swoje zajęcia (których nie dzielił ani z Niallem ani z dziewczynami), ale nagle został zaciągnięty do schowka woźnego? Tak, cuchnący schowek. - Przez ciebie prawie dostałem zawału - Krzyknął na kręconowłosą alfę stojącą przed nim, Harry.

Harry użył swojego perfekcyjnego uśmiechu z dołeczkami, aby uspokoić Louisa. - Przepraszam, księżniczko, czułem że mnie unikasz... - Harry zakopał swój nos w szyi Harry'ego. - I to mi się nie podoba.

Louis przygryzł swoją wargę, kurwa, musi się temu oprzeć! Nie chce skończyć jak Jesy! - Harry, przestań. - Odepchnął go lekko, a na twarzy bruneta pojawiło się zmieszanie. - Nie chcę skończyć jak Jesy, nie dam ci się wykorzystać. Nie będę jedną z twoich zdobyczy, to co zrobiliśmy było jednorazową sprawą i tak zostanie.

- Dlaczego? Nie wykorzystuję cię, kiedy uprawiałem z nią seks musiałem myśleć o tobie żeby dojść. Zaknotowałem cię i nawet ty nie możesz zaprzeczyć, że nie było to dobre. - Harry ponownie całował jego szyję i miał rację, to było takie dobre, Louis wypuścił z siebie delikatny jęk. W porządku, pieprzyć to, pomyślał, nim zarzucił swoje ramiona na barki Harry'ego. Harry objął Louisa w talii i uniósł omegę, kiedy przeszedł swoimi ustami z jego szyi na wargi.

Odwrócił ich, więc mógł usadzić Louisa na starym biurku. - Ponownie cię tutaj zakontuje, księżniczko.

Louis już był odurzony feromonami Harry'ego. Chciał Harry'ego tak bardzo, jego warg, jego dotyku, aby jego penis go wypełnił... - Proszę Harry... Nie... - Zaskomlał, musi się postawić, ale nie może. Każda jego część zaczyna oddawać się alfie przed nim.

Harry ściągnął swoją koszulkę, nim powrócił do całowania Louisa. - Ponownie cię wypełnię, będę cię pieprzył tak dobrze, rozmnożę cię. - Ponownie mówi to dziwne gówno o zapłodnieniu Louisa. On sam nawet nie myśli o dzieciach, ale jego wewnętrzna alfa chce ich teraz, chce by Louis był matką jego szczeniąt i by miał znak na swojej szyi.

Harry ściągnął Louisa z biurka i okręcił się tak, że się o nie opierał. Ściągnął swoje spodnie i poprowadził usta Louisa do swojego penisa. Nawet nie musiał nic mówić, a Louis już go ssał, wciąż było w tym za dużo śliny, ale było to takie dobre.

- Więcej języka, kochanie, och, właśnie tak. Taki dobry, księżniczko - jęknął Harry, odrzucając swoją głowę do tyłu. Po kilku minutach miał dość tego, chciał aby jego penis znalazł się gdzie indziej. - Lou, pochyl się nad biurkiem - rozkazał zadowolony, kiedy Louis podniósł się ze swoich stóp i jak najlepiej się pochylił. Louis spojrzał się za siebie, gdy zauważył że Harry podchodzi do niego z dominującą posturą, to sprawiło że wyprodukował więcej wydzieliny.

Harry polizał swoje wargi, kiedy usiadł na swoich kolanach i rozchylił pośladki Louisa, jęcząc kiedy zauważył wypływającę wydzielinę. Po prostu musiał tego posmakować, więc zakopał swoją twarz bardziej w dziurce Louisa, najpierw liżąc delikatnie wokół niej. Louis był jęczącym bałaganem, pod koniec uderzając swoimi dłońmi o biurko. - Sch, kochanie, nie mogą nas teraz stąd wykopać, księżniczko. - Wyszeptał, kiedy Louis był zbyt głośno. Zaczął ssać dziurkę Louis, smak wydzieliny sprawił, że jęknął i zagłębił się bardziej.

Dodał swoje dwa palce obok języka, aby otworzyć omegę, ale jako niecierpliwy alfa jakim jest, nie mógł dłużej czekać i wyjął swoje palce. Przytrzymał jedną z nóg Louisa do góry, więc ten stał teraz na jednej nodze, z jednym kolanem na biurku i w pochylonej pozycji.

Swoją drugą dłonią wprowadził swojego penisa do dziurki Louisa, wpychając go jednym szybkim ruchem. Harry jęknął, kiedy wszedł w omegę, wpasowując się w delikatne skomlenie Louisa. - Sch, Lou. - Harry odczekał kilka sekund na Louisa, nim powoli wypchnął swoje biodra do przodu i głęboko, za każdym razem uderzając w prostatę Louisa.

Z tego powodu jęki Louisa stały się wyższe i głośniejsze z każdym pchnięciem. Harry opuścił nogę Louisa, więc omega mógł ponownie. Louis musiał dojść, tak cholernie musiał dojść! Mruknął z desperacją, aby ostrzec Harry'ego, ale potem Harry uderzył w splot jego nerwów i doszedł z głośnym jękiem, jego ślina opadła na dłoń Harry'ego. - Czy ty właśnie doszedłeś, Lou? - Louis mógł poczuć jak Harry za nim się uśmiecha. - Ale ja jeszcze nie skończyłem kochanie... - Harry ponownie zaczął pchać i to nawet jeszcze szybciej i mocniej niż wcześniej, sprawiając że Louis płakał z przyjemności i drżał z wrażliwości.

Louis trząsł się z nadmiaru przyjemności, jego usta wciąż były przykryte przez te Harry'ego, a w jego oczach znajdowały się łzy. - Lou, nie możesz już dojść bez pozwolenia... Od teraz musisz poprosić mnie o dojście, jeśli zrobisz to bez tego to zostaniesz ukarany. - Harry nie wiedział nawet, że mógłby być takim sadystą, ale kiedy to miało do czynienia z Louisem, kochał widzieć jak płacze i jest uległy, musiał wiedzieć jak daleko może popchnąć omegę.

Louis płakał, kiedy powstrzymywał swój orgazm, pytał Harry'ego w kółko czy może już dojść, ale wszystko to było stłumione przez jego szloch. - Ciii, kochanie, wstrzymaj to. Możesz poczuć mojego knota, księżniczko? Błagaj o to kochanie, kiedy cię wypuszczę, nie chcę słyszeć nic innego oprócz błagania o mojego knota. - Harry zabrał swoją dłoń, która był okryta śliną Louisa.

- Proszę, Harry, zaknotuj mnie, proszę, chcę twoich szczeniąt! Proszę Harry, daj mi swojego knota... proszę, alfo!

Harry zakonotował w chwili, gdy Louis o to błagał, o Boże płacz i krzyk sprawiał, że jego knot od razu się ożywił. - Dojdź księżniczko, pozwalam ci. - Harry jęknął, kiedy wcisnął swojego knota do ciasnej dziurki Louisa, czując jak Louis trysnął wielką ilością wydzieliny. Ponownie nie mógł powstrzymać swojej alfy przed ugryzieniem, więc tym razem ugryzł ramię Louisa, przełamując skórę tak głęboko, póki nie poczuł krwi Louisa w swoich ustach.

Louis trząsł się niekontrolowanie, kiedy Harry był zdumiony tym co Louis właśnie zrobił. - Po prostu trysnąłeś, Louis. To tak kurewsko gorące. - Harry zaczął lizać ranę po ugryzieniu, kolejna sprzeczna rzecz dla Louisa. Szatyn nie mógł sformułować już żadnych słów, tak działały na niego feromony. Zbyt wiele przyjemności, a jego alfa... nie jego, co on sobie myśli? Knot Harry'ego pulsował wewnątrz niego, kiedy jego nasienie ponownie się w nim wydzielało. Gdyby nie był na tabletkach antykoncepcyjnych zdecydowanie byłby w ciąży.

Chociaż z jakiegoś powodu myśl o noszeniu szczeniąt Harry'ego była dla niego pociągająca. - W porządku, księżniczko? - Usłyszał pytanie Harry'ego, ale mógł jedynie zamruczeć, wciąż się pieprzenie trząsł od orgazmu.

Po kilku minutach jednak przestał i Louis ponownie zaczął równomiernie oddychać. - T-to było wspaniałe... - wyszeptał Louis.

Usłyszał chichot Harry'ego. - Było, trysnąłeś na mnie całego. Nawet nie widziałem żeby omega zrobiła coś takiego.

Louis chichotał razem z Harrym, on również nie wiedział, że może to zrobić. - Ponownie mnie ugryzłeś...

Harry zamruczał, dotykając nosem znaku, warcząc przy tym obronnie. - Nie wiem dlaczego, ale jeśli chodzi o ciebie moja wewnętrzna alfa chce cię oznaczyć, zapłodnić cię i trzymać cię w zamkniętym pokoju z dala od świata zewnętrznego - wymamrotał Harry, szokując samego siebie.

Louis był tak samo zszokowany, patrząc za siebie, jego wyraz twarzy pasował do tego Harry'ego. - Ja, uch... naprawdę nie wiem jak odpowiedzieć. - Louis zaśmiał się. - Ale wydaje mi się, że moja wewnętrzna omega robi w pewien sposób to samo.

Harry pocałował szyję Louisa, ssał znak, aby dać znak komukolwiek, że ma się odpierdolić. Ale ta pozycja była bardzo niekomfortowo, by tak stać przez pół godziny lub nawet więcej, więc uprzedził Louisa, że to może trochę zaboleć, nim go nieco podniósł. Usiadł na krześle z Louisem na swoim podołku. Louis ułożył się tak komfortowo jak tylko mógł w takiej sytuacji.

Harry objął omegę, kiedy swoim nosem wdychał zapach Louisa w miejscu, w którym był on najsilniejszy, przy gruczole zapachowym. Louis miał głowę odrzuconą do tyłu, spoczywała ona na ramieniu Harry'ego, kiedy alfa nagle zaczął lizać go dosłownie wszędzie. - H-Harry? Dlaczego mnie liżesz?

- Ponieważ chcę? - Harry miał swoją dłoń bezwiednie na brzuchu Louisa delikatnie go pocierając.

Louis przewrócił oczami i pozwolił robić Harry'emu to cokolwiek robił dopóki jego knot nie opadł. Po tym, gdy to się stało Louis wstał, czuł jak jego wydzielina i sperma wyciekają z jego dziurki. - Haz, to cholernie cieknie... - zajęczał Louis, nie mógł tak wyjść! Każdy to wyczuje!

Harry warknął na ten widok i podniósł Louisa ponownie sadzając go na biurku z tyłkiem w powietrzu. - Zaciśnij to - rozkazał Harry pomiędzy swoimi dominującymi warknięciami.

- Co ty robisz? - Wyszeptał Louis, zaciskając się z całych sił.

- Wyliżę cię - wymamrotał Harry, scałował drogę do jego dziurki i zlizał strugę wydzieliny. Harry zachichotał. - Właśnie znalazłem nowy fetysz... - Louis zastanawiając się ponownie, zszedł ze stołu.

- Nie! Skończyłem na dzisiaj...

- Lou, pochyl się - powiedział władczo Harry.

Louis zajęczał, kurwa, znowu jest podniecony. - C-czy mogę tym razem cię ujeżdżać? Tak jak wtedy, gdy byliśmy sknotowani, twarzami do siebie? - Zapytał Louis.

Harry uśmiechnął się, siedział na pojedynczym krześle, jego penis już był twardy i czekał na akcję. - Jasne księżniczko, usiądź na swoim tronie.

Louis jęknął, to było jakimś cholernym żartem, ale to sprawiło, że niekontrolowanie się śmiał. Podszedł do Harry'ego, który złapał jego dłoń i zaprowadził go na swój podołek. - Usiądź...

Louis obniżył się na penisie Harry'ego z małym jękiem. - Harry?

Harry spotkał wzrok Louis, utrzymywał swoje wielki dłonie na wspaniałych biodrach szatyna, które były perfekcyjne do noszenia szczeniąt... - Tak?

Louis miał swoje dłonie na jego policzkach, jego kciuki powoli pocierały przestrzeń pod oczami Harry'ego. - Pocałuj mnie - wyszeptał Louis, nim pochylił się do przodu, powoli kręcąc swoimi biodrami, kiedy całował Harry'ego.

Czuli motylki w żołądku, kiedy powoli się całowali podczas uprawiania miłości. - Co ty mi robisz, księżniczko? - Wymamrotał Harry, nim wrócił do tych wspaniałych warg, których nie mógł mieć dość. Całkowicie zapomnieli o otaczającym ich świecie, kiedy powoli acz pewnie poruszali swoimi biodrami. To było takie inne od zwyczajowego seksu Harry'ego, ale z Louisem było najlepiej, chciał i potrzebował więcej.

Louis jęczał delikatnie podczas pocałunków. Nawet nie miał pojęcia co robili, ale to było takie dobre, czuł się taki kochany z każdym pocałunkiem, który dostawał od Harry'ego. Były takie momenty jak ten, kiedy nie mógł dostać go wystarczająco. Był... już był zakochany w Harrym. - Lou, zaknotuję cię ponownie. Dojdź ze mną, księżniczko - jęknął Harry, ponownie go całując, kiedy wepchnął swojego knota do środka.

Louis na chwilę zatrzymał całowanie, aby głośno jęknąć, kiedy doszedł na nich. Powrócił do całowania Harry'ego, kiedy próbował się wygodnie usadowić z grubym knotem wewnątrz siebie. - Pocałuj mnie Louis, rób to dalej - rozkazał Harry, nie mógł mieć dość tych ust.

Louis spełnił prośbę, stykając swoje wargi z tym Harry'ego. Ponownie całowali się bardzo powoli, z wielką pasją przy tym, jakby już byli ze sobą sparowani. Nie byli, a Louis znowu całkowicie się zatracił. Przestał całować Harry'ego, który warknął na tą stratę i oparł swoją głowę o ramię Harry'ego. - Co ja robię? - Wymamrotał, opuszczał zajęcia, by uprawiać seks z alfą, który nic o nim nie wie.

- Masz na myśli uprawianie ze mną seksu? - Harry zachichotał, delikatnie pocierając nagie plecy Louisa.

Louis pochylił się, aby spojrzeć Harry'emu w oczy. - Tak, z tobą. Dlaczego ty? Pieprzyłeś każdego w tej szkole i w momencie, kiedy cię nie widzę to się tym nie przejmuję, ale teraz, gdy jesteś przed mną, całujesz mnie, a wiem że robiłeś to komuś innemu, to sprawia, że jestem chory. W chwili, gdy przeszedłem przez te drzwi poczułem się odrażający i wykorzystany przez ciebie. - Nie będzie płakał przez kogoś takiego jak Harry, obiecał to sobie i tak zrobił, nie płakał.

Harry uciszył go, chwytając jego policzki, aby ponownie przyciągnąć omegę do delikatnego pocałunku. - Nikogo nie całuję w ten sposób. - Znowu delikatnie pocałował Louisa. - Nikogo innego nie zaknotowałem - powiedział, delikatnie poruszając swoimi biodrami, więc Louis mógł jeszcze bardziej poczuć jego pulsującego knota. - I zdecydowanie nie uprawiałem z nikim dwukrotnie seksu w ciągu godziny - kontynuował Harry. - Nigdy nikogo nie ugryzłem, tylko ciebie. Moja alfa nigdy nie warczy obronnie na nikogo z wyjątkiem ciebie, nigdy nie widziałbym swojej przyszłości z nikim innym, cholera moja alfa chce z tobą szczeniąt.

Louis objął swoimi ramionami szyję Harry'ego, nie powinien wierzyć tym słowom. Pewnie mówi je każdej omedze, którą pieprzy. - Harry, po tym wszystkim zostawisz mnie samego. Nie próbuj mnie ponownie uwodzić - wyszeptał Louis, on kurwa płakał. - Znajdę kogoś kto zrobi to wszystko nie patrząc na innych, kogo wzrok ląduje tylko na mnie.

- Nie mogę trzymać się od ciebie z daleka - odpowiedział Harry, Louis już jest jego. - Potrzebuję...

- Potrzebujesz kogoś do pieprzenia, aby wyładować na kimś swoje żądze, ale nie potrzebujesz miłości. Chcę się wycofać nim będzie za późno. Nie chcę się zakochać w kimś takim jak ty. - Louis czuł jak Harry obejmuje go ciasno. Już zakochał się w alfie, ale nie może dopuścić do tego, by Harry się dowiedział. - Więc proszę... Nie pozwól mi się w sobie zakochać, Harry.

Alfa Harry'ego warczała na niego, jak mógł doprowadzić omegę do płaczu. - W porządku, księżniczko, nie...

Louis ryczał w szyję Harry'ego, czy to tak bolało złamane serce? To kurewsko okropne. Nie mógł nawet odpowiedzieć, tylko płakał, kiedy Harry całował jego twarz i przytulał tak ciasno jak mógł. Wewnętrzna alfa Harry'ego warczała na niego, wściekła za powiedzenie czegoś takiego. To dlatego Harry dusił Louisa, przytulał go tak mocno, by uspokoić również swoją wewnętrzną alfę. Po tym jak jego knot sflaczał, wcale się nie poruszył, jego penis wciąż był głęboko wewnątrz Louisa, kiedy jego sperma z niego wyciekała.

- M-muszę iść - wyszeptał Louis, ale Harry go nie puścił. - H-Harry...

- Nie - warknął Harry. - Jeszcze tylko chwila - wyszeptał, jego nos wciąż znajdował się na wysokości gruczołu zapachowego Louisa.

Louis jeszcze raz pocałował Harry'ego, ostatni raz, aby posmakować warg alfy. - Wróć, kiedy dorośniesz, Haz - wyszeptał Louis i wstał.

Harry siedział w ciszy, kiedy Louis się ubierał, wykorzystując tonę chusteczek, aby się wytrzeć i użył na sobie połowę butelki lawendowego odświeżacza. Patrzył jak Louis otwiera drzwi, nawet nie spoglądając za siebie, bez zawahania wyszedł.

Harry mógł jedynie siedzieć tutaj w ciszy, wciąż z tyłkiem na wierzchu, kiedy jego alfa wyła z powodu stracenia potencjalnej pary. Nie wiedział dlaczego był oczarowany Louisem, dlaczego tak cholernie go chciał i dlaczego nie uprawiał z nim seksu a miłość. Nie był zakochany, prawda? Czy tak odczuwa się miłości?

Skąd miałby wiedzieć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro