15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszliśmy przez te same drzwi, przez które weszłam dwa miesiące temu. Tyle, że teraz w zupełnie innym celu.

W salonie siedzieli już śmierciożercy, do których dołączyli moi rodzice. Byli wśród nich również Narcyza, Lucjusz, Daphne i... Tracy, Emma,Blaise oraz Severus Snape, nasz mistrz eliksirów. Nigdzie nie było jednak Draco.

-Cześć-usłyszałam za moimi plecami. Już wiem, czemu go nie widziałam. Nic nie odpowiedziałam, dalej stałam niewzruszona przy ścianie.

Czekaliśmy na Czarnego Pana, który wszedł co do minuty o umówionej godzinie. Usiadł u szczytu stołu i uśmiechnął się, pokazując swoje żółte zęby.

-Ach, witajcie moi drodzy-powiedział, pokazując ręką na wszystkich siedzących przy stole.-Widzę, że zaszczyciły nas swoją obecnością dwie istotne osoby-spojrzał centralnie na nas, a ja odruchowo przysunęłam się bliżej chłopaka.-Podejdźcie.

Wolnym krokiem zaczęliśmy iść w stronę mężczyzny. Miał już przygotowaną swoją różdżkę. Wiedziałam co za chwilę nastąpi. Zacisnęłam oczy.

-Damy przodem. Alice, podwiń rękaw-w dalszym ciągu z zamkniętymi oczami wykonałam jego polecenie. Poczułam, jak moja ręka drętwieje i piecze na lewym przedramieniu. Po chwili przestało, a ja otworzyłam oczy. Zobaczyłam Czarny Znak na mojej skórze.-Pięknie, usiądź-powiedział, a ja podeszłam do wolnego krzesła obok mojej mamy, która uścisnęła moją dłoń.

Draco również szybko otrzymał znak i usiadł obok swoich rodziców. Modliłam się, żeby móc już opuścić to miejsce i nie przebywać wśród tych ludzi. Nie było mi to jednak dane.

-Dobrze, skoro teraz obydwoje macie już Mroczne Znaki, otrzymacie swoje pierwsze zadanie-powiedział, zwracając się do mnie i blondyna.-Domyślacie się pewnie jakie skutki będzie miało jego niewykonanie, a musicie zabić Granger i młodego Weasley'a-z szokiem spojrzałam na Voldemorta.

-Ale dlaczego?-zapytałam jąkając się.

-Będzie mi łatwiej dorwać Pottera-wzruszył obojętnie ramionami. Mówił coś jeszcze do pozostałych śmierciożerców, ale ja już go nie słuchałam. Miałam zabić własnych przyjaciół. Może i mnie wystawili, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę zabić nikogo.

Nim się zorientowałam, spotkanie się skończyło, a osoby będące na nim zaczęły opuszczać dwór.

-Zostaniesz?-usłyszałam znajomy głos obok mojego ucha.

-Nie-odpowiedziałam szorstko.

-Wszyscy zostają. Myślałem, że może też byś chciała-spojrzałam na moich przyjaciół rozmawiających razem w rogu pokoju.

-Dobrze-odpowiedziałam wypuszczając powietrze.-Tylko ten jeden raz Malfoy.

Poinformowałam moich rodziców, gdzie będę dzisiaj spała i udałam się w kierunku moich znajomych. Bez słowa przytuliłam się do Daphne, która pogłaskała mnie pocieszająco po włosach.

Ponieważ zrobiło się późno, wszyscy udali się do swoich pokoi. Weszłam do swojego i od razu udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Nie mogłam patrzeć na swoje przedramię. Czułam do siebie obrzydzenie za każdym razem, kiedy na nie spojrzałam. Szybko wyszłam i ubrałam bluzę, żeby je zasłonić. Weszłam pod kołdrę i zasnęłam.

~~~

Obudziłam się cała spocona i gwałtownie usiadłam. Śniły mi się martwe ciała Rona i Hermiony. Nie, to nie może się stać. To nie może być prawda. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich Draco.

-Coś się stało?-zapytał.-Krzyczałaś.

-Ja... Śnił mi się tylko zły sen-odpowiedziałam, przeczesując ręką ze zdenerwowania włosy. Byłam cała zestresowana i przerażona. Wzięłam głęboki wdech.-Zostaniesz ze mną?

Chłopak bez słowa zamknął drzwi, podszedł do łóżka i położył się obok mnie. Przytuliłam się mocno do niego. Brakowało mi tego. Objął mnie ramieniem i zaczął głaskać po plecach.

-Będzie dobrze-powiedział cicho i pocałował delikatnie w czoło. Tylko tyle było mi trzeba, żeby znowu spokojnie usnęła.

~~~

Z samego rana wszyscy musieliśmy wracać do Hogwartu. Moi znajomi mieli za zadanie umożliwić śmierciożercom dostanie się do niego, natomiast ja i Draco dowiedzieć się gdzie jest Golden Trio. Gdyby nie udało nam się wyciągnąć od nikogo żadnych informacji, mieliśmy sami wyruszyć na poszukiwania.

Obudziłam się jako pierwsza. Wstałam ostrożnie tak, żeby nie obudzić chłopaka. Obiecałam sobie, że to ostatni raz, kiedy jesteśmy tak blisko siebie. Nie będzie więcej wyjątków. Nie po tym co zrobił.

Szybko ubrałam się i związałam włosy. Poszłam do łazienki się pomalować, a kiedy wyszłam, blondyn już nie spał. Przeciągał się w łóżku.

-Dzień dobry-powiedział.

-Cześć-odpowiedziałam szorstko.

-Musimy porozmawiać-usiadł i spojrzał mi w oczy. Westchnęłam.

-Dobrze, o czym?

-Wiesz, że nie chciałem, prawda?-zaczął poraz kolejny tłumaczyć się ze swojego zachowania w wakacje.-Ja nie wiem co się stało. Wypiłem zaledwie dwa kieliszki ognistej i straciłem nad sobą kontrolę. Allie, przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam. Wybacz mi, proszę.

-Zrobiłam to już dawno-powiedziałam zgodnie z prawdą.-Ale nie mam zamiaru do ciebie wracać-kłamstwo.-Nie ufam ci już, przepraszam-usiadłam załamana na skraju łóżka.

Draco wstał i podszedł do drzwi.

-Kocham cię-powiedział, nacisnął klamkę i wyszedł. Łzy same cisnęły mi się do oczu, ale jakby nie patrzeć, byłam sama sobie winna. Właśnie miałam okazję się z nim pogodzić i jak zwykle musiałam postawić na swoim.

Szybko zabrałam wszystkie swoje rzeczy i zeszłam na dół. Przy stole siedział Zabini i jadł śniadanie.

-Hej-rzuciałam na powitanie i przywołałam skrzata domowego. Chłopak pomachał mi z ustami pełnymi jedzenia.

-Rozmawiałaś z nim?-zapytał, kiedy przełknął.-On coraz bardziej zamyka się w sobie bez ciebie.

-Blaise, nie zaczynaj, proszę. Rozmawiałam z nim i mu wybaczyłam, ale nie chcę do niego wracać-ałć, to boli za każdym razem, kiedy to mówię. Chłopak pokręcił ze zrezygnowaniem głową.

-Tobie też go brakuje-powiedział i wstał od stołu. Zostałam sama.

Czy to na prawdę było aż tak widoczne, że nie umiem żyć bez niego? Za bardzo się przywiązałam. Muszę to zmienić, tylko jak skoro teraz mamy wspólne zadanie? Voldemort chyba nie... A jeśli? A jeśli on wie, co było między nami i celowo obydwoje dostaliśmy takie zadanie, żeby wykończyć przy okazji siebie nawzajem? Ale to przecież niemożliwe. Skąd miałby wiedzieć o naszej relacji? Od rodziców Malfoy'a głupia dziewczyno. To bardziej niż oczywiste.

-Ziemia do Alice-dobiegł do moich uszu głos Emmy.-Za pięć minut wyruszamy.

-Już się zbieram-odpowiedziałam i wstałam ze swojego miejsca.

Wszyscy stali już na zewnątrz i czekali na mnie. Kiedy tylko wyszłam,  złapaliśmy się za ręce i teleportowaliśmy z powrotem do Hogwartu. Ostatni rok miał być najlepszym rokiem. Lepiej zacząć się po prostu nie mógł. Już nie wracamy jako uczniowie tej szkoły, a jako sługusy Voldemorta, które nigdy nie chciały nimi być. Los nas nie oszczędził.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro