Rozdział 23." kara ".

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Katori.

- Odkryłem, że kwitnie tutaj niezwykły kwiat. - powiedział kanato.

Szłam z kanato do parku po lekcja. Kanato mówił że odkrył kwiatek który nie rośnie zbyt często.Nadal czuje się upokorzony tym co kanato zrobił na przyjęcie w świecie demonów.

Niezbyt często? - zapytałam

Tak. O ile dobrze pamiętam, to rodzaj kwiatów, które powinny rosnąć tylko w krajach południowych, ale z jakiegoś powodu rosły tutaj.
Myślę, że prawdopodobnie ktoś nie mógł już się tym zająć, więc zamiast tego przenieśli go do parku. - Mówił kanato

- Gdzie to jest? - zapytałam zaciekawiona.

- Spójrz tu to ten czerwony kwiatek.

Wow - powiedziałam

Czy to nie jest ładne?- kanato

Tak. To jest naprawdę ładne - rzekłam

Jest to intensywny, głęboki róż, ale jest mniejszy, więc nie wyróżnia się zbytnio, jak słodko.

Z jakiegoś powodu chciałem ci go pokazać po tym, jak go zauważyłem.- stwierdził kanato


Dziękuję Ci - powiedziałam.

Nie ma za co - odparł fioletowo - włosy.

To naprawdę miłe ze kanato pokazał mi kwiatek.

- Znalazłem cię Sakamaki Kanato. - Nagle usłyszałam głos jakiego mężczyzny.

- Kanato znasz go? - zapytałam.

- Nie? - odparł wydawał się zaskoczony tą sytuacją.

- Jestem znajomym Sakamaki Subaru, a ty jesteś jego bratem prawda?

-Na to wygląda. - Kanato.

- postanowiłem wyrównać rachunki.

Ta sytuacja robi się trochę dziwna. Co powinno robić.

- rana którą zostawił Subaru, poprzedniego dnia nadal jest bolesną.
Dlaczego postanowiłem zemścić się na tobie.

- Rozumiem, przegrałeś z Subaru i chcesz wylądować swoją złość na mnie? - odparł kanato.

Zakładam, że spośród braci jestem tym, który wygląda najsłabiej... Dlatego zdecydowałeś się na mnie celować, prawda?

Fufu... Nie lekceważ mnie!! - Krzyknął kanato.

- Ty mały! Padnij martwy!

- Zamknij się! - Kanato.

Facet nagle rzucił się na kanato. Kanato uniknął ataku.

- Kanato, to niebezpieczne. - powiedziałam

- To jest tak zwana, samoobrona wiesz - odparł kanato.

Nie rozumiem o czym mówi kanato ale chyba ma rację wkońcu powiedział że to samoobrona.

- Mówiłem ci, żebyś się zamknął. Nie pozwól mi więcej słyszeć tego obrzydliwego głosu!! - wrzasnął kanato.

Nagle ten człowiek zaczął się palić. Jak powinnam zareagować człowiek się na moich oczach pali a ja się patrzę na to. Jak kanato to zrobił ze go podpalił?

-Czy ten człowiek umarł? - zapytałam jakby siebie.

- Spaliłem go do kości, więc tego faceta od teraz nie ma już nigdzie.

Pozostały popioły... Spuśćmy je w toalecie. - uśmiechnął się kanato do mnie.

- Wszystko w porządku katori? -zapytał

- umm.. Tak. - odparłam jak powinnam się czuć czy to morderstwo? Co ludzie robią w takich chwilach?

- Wiesz to nie bezsensowne, morderstwo to była samoobrona ? - spojrzał się na mnie.

- czyli to samoobrona ? - zapytałam.

- Dokładnie! - zachichotał kanato.

Czy powinnam żałować tego człowieka? Czemu nie jestem wzruszona ze zginął ten człowiek. Nic nie czuje ze zabito na moich oczach człowieka. Ale kanato, mówi ze go samoobrona więc to może być samoobrona.


- pierwszy raz widziałaś jak ktoś płonie na twoich oczach -zapytała

- tak - odpowiedziałam.

- Sposób, w jaki skóra spala się i zaczyna topnieć, jest tak obrzydliwy, że aż chce się odwrócić wzrok, prawda?- rzucił kanato.

Miał rację, widok był obrzydliwy jest z jakiego powodu nie mogłam odwrócić wzroku tylko patrzeć na to.

- Myślałem o spaleniu cię obok tego gościa, gdybyś wspomniał o czymś głupim, takim jak pójście na policję. - wyznal kanato.

- nigdy nie ufałam policji. Uważam że nigdy nic nie zdziała. - wyznałam zgodnie z prawdą.

Było blisko śmierci szkoda ze mnie nie zabił.. Kanato pośpiesz się i zabij mnie.

- jestem szczęśliwy! Byłem zachwycony gdy po cichu obserwowałaś! - zaśmiał się kanato.

- powiedziałes ze to samoobrona więc nie było trzeba cię powstymywać

- dokładnie to samoobrona! Dobrze ze pomyślałaś co ja - odparł.

Kanato, wkońcu powiedział że to samoobrona.

- Kanato -kun, jak podpaliłeś tego gościa? - zapytałam wkońcu nie miał żadnej zapalniczki ani zapałek przy sobie.

- Ah, to jesteś ciekawa? - spojrzał na mnie.

Skinęłam głową na tak.

- Mam, taką moc dzięki, którego mogę podpalić co chcę. ( nie wiedziałam za bardzo jak to ubrać w słowa dokładnie)

Czyli kanato kun, może kontrolować ogień.

- Wiesz, tylko ja mogę to robić z całej rodziny? - powiedział.

- Ale,choćmy do domu - mówił następnie złapał mnie za rękę.

Zastanawiam się czy powinnam żałować tego gościa? Nie wiem. Ale czemu mam żałować kogoś kogo nie znam? Większość ludzi żałuję ludzi których nawet nie zna. Nie rozumiem tego. Ich zmartwienia tymi ludźmi. Zapewne będę mieć koszmary jak zawsze, ale jakoś nie przeszkadza mi to. Wkońcu, nie mam czego żałować.

- Dobrze. - odpowiedziałam do kanato

****

Wróciłam do rezydencji z kanato. Szlam do mojego pokoju.

- O, naleśniku wreszcie wróciłaś głodny jestem - przede mną pojawił się ayato.

- Oh, ayato - kun - powiedziałam.

- A może będzie lepiej cię rozebrać - rzucił ayato

- Co? Nie- odpowiedziałam

- W czym jest problem? dlaczego miałabyś się nie rozebrać przy wspaniały oreo - sanie - powiedział ayato.

- i Krzycząc do tego "Zabierz mnie pragnę cię " tak głośno by nawet kanato usłyszał - dodał po chwili ayato.

- Ale, ja nie mogę. - odparłam

- oczywiście że możesz!

- A teraz rozbierz się i zacznij krzyczeć " Zabierz mnie, pragnę cię wspaniały oreo - samo! " - kazał ayato.

Nie mogę tego zrobić!

- O czym się wahasz? - nagle pojawił się kanato.

Nic nie odpowiedziałam.

- Już należysz do mnie.

Gdybyś miał pokazać komuś swoją nagą skórę lub wykrzyczeć takie zdradzieckie słowa... Zdecydowanie nie wybaczyłbym ci?!! - krzyknął kanato.

- znowu histeria. -ayato.

- Jaki straszny kanato- kun - podszedł laito

- Ale chętnie bym zobaczył nagą bitch - chan - uśmiechnął się dziwnie do mnie laito.

- JEJ DZIEWICTWO, NALEŻY DO MNIE!! - Wykrzyknął kanato - kun.

Czułam się zawstydzona tym co krzyknął kanato - kun. Żeby takie rzeczy krzyczeć tak na całą rezydencje!

- Ale, i tak przespałeś się z naleśnikiem - powiedział ayato

Byłam zdziwiona że takie rzeczy wiedzą. Ale czułam się też zażenowana upokorzona kolejny raz..

- To moja ofiara, mogę robić z nią co chcę - odparł kanato

- Jesteś zdziwiona bitch - chan. My wampiry, możemy wyczuć czy jesteś dziewicą czy masz okres.- Rzekł laito.

Pieprzeni zboczeńcy! Nie musiał mi tego mówić!

- Więc bitch - chan, może zabawić się od czasu do czasu że mną a nie tylko z kanato kun- powiedział zbok.

Poczułam się jak dziwka. Którą mogą wykorzystać w dowolnym momecie. Ale, ja nie jestem dziwką.
Nie jestem.

- Wy dwaj wynoście się NATYCHMIAST!! - Wydarl się kanato.

- Jaki okrutny a sam może się zabawiać z bitch - chan czemu sie nie podzielić? Ja zgadzam się na dzielenie zdobyczą - laito.

- Ale ja w porównaniu do was nienawidzę się dzielić tym co jest moje!!! - warknął kanato.

- Natychmiast WYNOŚCIE SIĘ Z MOJEGO ZASIĘGU WZROKU!! - Wydarł się kanato.

-jaki okrutny - laito.

Ayato i laito znikneli.

- A TY? - skierował swój wzrok na mnie kanato.

- ZASŁUGUJESZ NA KARĘ, NIE WOLNO CI Z ŻADNYM Z NICH ROZMAWIAĆ! - Kanato.

- Ale.. - zaczęłam

Nie da się ich ominąć przecież mogą w każdej chwili się teleportować

- TO MNIE WKURZA NIE RÓB TEGO WIĘCEJ - Wydarł się kanato.

- PRZESTAŃ PRZEBYWAĆ Z SUBARU!! NIE WOLNO CI Z NIKIM OPRÓCZ MNIE - Krzyczy kanato.

- Ale ja nie mogę...przestać..rozmawiać..z Subaru - odpowiedziałam jąkając się i bojąć się reakcji kanato.

- TO OZNACZA KOCHAĆ MNIE!! NIE ROZUMIESZ?! - Krzyknął kanato.

- Zostawisz każdego DLA MNIE - Warknął kanato

- przepraszam. Coś jest ze mną nie tak. Dokładnie tak, jak powiedziałeś, Kanato-kun. Zostawię dla ciebie każdego, i przestane rozmawiać z innymi - powiedziałam.

- Fufu... Naprawdę jesteś taką dobrą dziewczyną... Taka słodka i szczera. - uśmiechnął się kanato.

Czuje sie jakby mną manipulował.

- A teraz choć, trzeba cię ukarać - rzekł kanato.

Ja nie chcę być karana...

****

Po tym kanato zamknął mnie w lochach. Nawet nie wiedziałam że takie miejsce tu mają.

Wiele razy przykuwał mnie łańcuchem i ssał moją krew...

Nawet jeśli płakałam nie przestał..

Moje ręce są przykute do łańcuchów ja nie chcę tu być... Tu jest strasznie...

- Wygląda na to że odrzyskałaś przytomność - do lochów wszedł kanato przez, dzwi.

-To świetnie, bo mam zamiar nauczyć twoje ciało, do kogo należysz. To wciąż było za mało

Nic na to nie poradzę, jeszcze raz cię ugryzę. Ponieważ nieposłuszne jedzenie wymaga dyscypliny - rzekł kanato uśmiechając się sadystycznie.

Naprawdę, jest wściekły. Nie potrzebnie rozmawiałam... z laito i ayato.

- Jak pięknie, twoja cała szyją jest pokryta moimi śladami kłów - powiedział kanato następny mnie ugryzł.

Proszę, niech kto kolwiek zabiję mnie. Mam dość tego wszystkiego.

- Kanato-kun... Proszę... Przestań już...... Uch... - powiedziałam

- Hehe... jako ludzkie pożywienie... nie masz prawa wydawać mi rozkazów - odparł kanato uśmiechając się sadystycznie.

Jestem dla nich tylko jedzeniem wiem to od dawna. Odkąd tu przyjechałam taka była i jest moja rola oddawać im krew. Być ich jedzeniem. Mimo wszystko słysząc to od kanato to zabolało.. Jednak nie mogę się łudzić że nie jestem ich jedzeniem. Jestem tylko jedzeniem dla nich.

Czy kanato - kun, kłamał ratując mnie gdy chciałam skoczyć? Czy kłamał że mu na mnie zależy? Może tylko chciał mnie trzymać dla krwi. Może jestem jego przeszkodą w życiu?

- Cóż zostaniesz tu pare dni - powiedział kanato.

Ja nie chcę tu być ale, nie mogę się sprzeciwić nie chcę dostać gorszej kary...

Naprawdę dla mnie nigdzie nie ma już nadzieji. Proszę niech kto kolwiek mnie zabiję. Dla mnie nie ma już nadzieji na tym świecie. Ale nie potrzebuje już żadnej nadzieji. Gdy umrę, nie będę żałować, ani winić nikogo. Jestem zbyt zmęczona żeby to robić. Więc proszę, kanato kun pozwól mi umrzeć... Chcę umrzeć.

Witajcie kociaki jak podoba się rozdział?

Rozdział ma 1467 słów.

Mam nadzieję że się podoba ^^

Chciałam was zaprosić do moje nowej opowieści "Diabolik lovers || blood bloued ||

Jest to opowieści o Kou Mukami. Z jedną z moich oc więc jeśli ktoś by chciał przeczytać to zapraszam.

W każdym razie, do następnego

~~ nosakaya ~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro