14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czarnowłosy wziął głęboki wdech i po chwili powiedział:

- Przyszedłem by cię gdzieś zabrać. Mam nadzieje, że wykorzystasz czas który dam ci na rozmowę.

Kobieta stała jak wryta. Analizowała każde najmniejsze słowo. Lekko zmarszczyła czoło a po chwili odpowiedziała:

- O kogo chodzi?

- Sama się przekonasz - wyciągnął dłoń do niej - przeteleportujemy się.

Podała mu dłoń i po chwili pojawili się w więzieniu. Loki pomyślał by spotkała się z swoim przyjacielem by mógł ją pocieszyć lub wesprzeć bo w końcu był dla niej jak brat. Widząc, że zaraz upadnie złapał ją. Jedną rękę miał na jej plecach. Zobaczył na twarzy kobiety lekki rumieniec i stwierdził iż wygląda w nim bardzo uroczo i słodko. Szybko wyprostowała się i starała ukryć czerwone poliki.

- W rumieńcach ci do twarzy - powiedział uśmiechając się.

- A więc po co mnie tu zabrałeś? - spytała by zmienić temat.

- Idź prosto aż dotrzesz do końca. Masz 20 minut. Będę tu czekał.

Brunetka pokiwała głową i ruszyła. Widziała w celach siedzących ludzi i potwory. Szła dalej naprzód aż ujrzała cele na końcu a w niej jej przyjaciela. Siedział przy ścianie zrezygnowany. Kobieta teraz już biegła. Tony Stark usłyszał kroki, podniósł wzrok i zobaczył brunetkę biegnąca do niego w złotej długiej sukni. Pod biegła do celi i łza szczęścia spłynęła po jej poliku.

- Tony ty żyjesz - wykrzsztusiła.

- Nawet nie wiesz jak się kurwa o ciebie martwiłem. A ty siedziałaś w komnacie zamiast odwiedzić swojego przyjaciela - powiedział ale nie było słychać w jego głosie złości a raczej radość - nic ci nie zrobił?

- Nie - pokiwała przecząco głową - a tobie?

- Nie jest źle.

Spojrzała na niego i można było zobaczyć, że jest strasznie chudny i osłabiony.

- Tylko zrzuciłem trochę na wadze - skłamał na temat swojego wyglądu.

- Mogę załatwić ci lepsze jedzenie. No nie wiem może ciastka lub babeczki. Na co masz ochotę?

- Nie musisz się mną tak przejmować, ale skoro już padło to pytanie zjadłbym pizzę i wypił jakiś dobry alkohol.

- Ty nawet w obliczu śmierci będziesz mieć dobry humor? - lekko się uśmiechnęła - a gdzie reszta drużyny?

- Nie wiem. Trafiłem tu z Mrożonką ale ten śpi. Victoria wiem, że nie panujesz w 100% nad swoją mocą ale proszę cię, musisz sama zacząć trening. Najpierw spróbuj prostych rzeczy jak: podnoszenie, przesuwanie a potem eksperymentuj.

- Bez ciebie nie dam rady - powiedziała po chwili - wiesz jak szybko trace kontrole nad emocjami podczas treningu.

- To najpierw zacznij medytować i skup się na tym swoim wewnętrznym ja czy jakoś tam to szło. Wierze w ciebie. I wierze, że przyniesiesz mi tą pizzę.

- Czas się skończył - usłyszała głos Lokiego - dosyć ploteczek. Idziemy.

Złapał ją za nadgarstek i wyprowadził jak małe dziecko. Była zła na Lokiego, że tak traktuje Tonego. Gdy byli już przed jej komnatą wybuchła:

- Jak mogłeś tak go wyniszczyć! Myślałam, że choć trochę masz uczuć! Teraz wiem, że jesteś zimnym, okrutnym i podłym potworem!

Szybko pobiegła do drzwi od wyjścia z pałacu. Przemierzyła miasto a po chwili stała na Bifroście. Biegła ile sił w nogach. Miała plan by zmusić strażnika by zabrał ją na Ziemie.

Nagle poczuła zimno które otuliło ją. Otworzyła oczy i była pod wodą. Próbowała wypłynąć na powierzchnie ale nie mogła nic zrobić. Poddała się.

~ Czyli taki będzie mój koniec? ~

Loki szybko znalazł się na tęczowym moście i rozejrzała się ale nigdzie nie było kobiety. Zobaczył jak bąbelki powietrza wypływają na powierzchnie wody. Szybko wskoczył do wody i płynął do brunetki by uratować ją od śmierci. Złapał ją jak pannę młodą i wypłynał z nią a po chwili słychać było kaszel niebieskookiej.

Pół godziny później

Kobieta otulona kocem z turbanem na włosach siedziała i piła herbatę.

- Jak to zrobiłaś, że wylądowałaś w wodzie? - spytał ją Loki stojąc z założonymi rękami.

- Poślizgnęłam się - powiedziała zażenowana - przez to, że miałam szpilki.

- Ciesz się, że cię uratowałem. Po tym co mi powiedziałaś powinienem pozwolić ci umrzeć a jednak żyjesz.

- Przepraszam - powiedziała szeptem - czasami nie panuje nad emocjami. Dziękuje, że się o mnie tak troszczysz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro