3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Loki wraz z Victorią znikli w zielonym kłębie dymu. Niestety podczas teleportacji kobieta zemdlała i bóg kłamstw i psot musiał wziąć ją na ręce.

Nie minęło pięć minut a kobieta zaczęła się wybudzać dzięki jego zaklęciu. Gdy zobaczyła, że znajduje się w salonie Stark Tower pomyślała, że Tony jakimś cudem zdołał ją uratować. Gdy zobaczyła zielonookiego bała się.

– Cieszę się, że obudziłaś się bo zaraz zobaczyć jak zajmuje ziemie.

– Już jeden próbował – odpowiedziała a on tylko się uśmiechnął – to byłeś ty! Avengersi drugi raz cię pokonają. Ja też!

Uniosła szklankę ze stołu a potem sam stolik i rzuciła w jego stronę. Dzięki telekinezie mogła poruszać przedmiotami wedle jej woli ale dopiero się uczyła. Bóg zrobił unik i podszedł do niej i przywarł do ściany i lekko uniósł ją za kark podduszając. Złapała dłońmi jego rękę i próbowała odepchnąć go. Nie miała z nim szans był za silny.

– Jeżeli jeszcze raz tak zrobisz a zobaczysz, że zginą wszyscy twoi najbliżsi.

Po czy puścił ją ostrożnie tak by nie upadła.

– Zaczyna się – powiedział i pociągnął dziewczynę za bolący nadgarstek.

Wyszedł na balkon gdzie stali Avengersi. Loki położył kobiecie sztylet pod gardło i unieruchomił jej jakikolwiek ruch. Iron Man chciał już zacząć walkę ale uprzedził go Loki słowami:

– Nie radze. Chyba, że chcesz by umarła – popatrzył na niego jak cofa się – tak też myślałem. Jeżeli chcecie by przeżyła odłożcie broń i poddajcie się.

– Bracie ja wiem, że nie jesteś taki – odezwał się Thor.

– Nie jestem twoim bratem! To jak będzie?

Spojrzeli po sobie wymieniając się spojrzeniami. Chcieli już odkładać broń gdy Victoria się odezwała:

– Nie róbcie tego!

– To jak? Zaraz zjawi się tu moja armia. Ma ta kobieta żyć czy zginąć?

– Obiecaj, że nic jej się nie stanie – powiedział smutny Iron Man.

– Z mojej ręki nie zginie jeżeli się poddacie.

Po chwili broń leżała na podłodze. Loki puścił kobietę a jej nogi odmówiły posłuszeństwa i upadła. Po chwili bohaterowie znikli w kłębie dymu. Uśmiechnął się zwycięsko i popatrzył na Midgardkę. Po jej poliku spływały łzy i w głowie winiła się za to co się stało.

– Drodzy mieszkańcy Ziemi. Od dziś macie tylko jednego pana a wasi bohaterzy wam nie pomogą – poinformował mieszkańców którzy się bali.

Po chwili na ulicach Nowego Yorku po raz drugi pojawiła się znajoma im armia kosmitów. Zaczęli siać postrach a Loki ukucnął przy Victorii i wziął ją na ręce. Zaczęła bić go w klatkę piersiową a on tylko lekko się skrzywił. Po chwili otoczyło ich światło. Musiał ją trzymać by nie zgubiła się między wymiarami.

Wylądował na Bifroście a koło niego znajdował się nowy strażnik. Skłonił się i przywitał.

– Witaj królu.

Nic na to nie odpowiedział. Kobieta już dawno zemdlała i teraz wisiała jak szmaciana lalka.

Dostał się do pałacu i wszedł do jednej z komnat i ułożył ją na łóżku. Chwile przypatrywał jej się po czym szybko wyszedł gdy zrozumiał, że gapił się na nią. Służba i straż klaniali się. W końcu zdobył ziemie i Asgard a to dzięki tej jednej kobiecie.

7 lat temu wybrał ją jako pierwszą lepszą i stawił się u Odyna. Miał znaleść kogoś kto by go pokochał. Nie dostał od niej żadnego kocham cie a tak przedstawił to Odynowi. Śmiał się wciąż, że tak łatwo mu uwierzył. Zyskał dostęp do tronu za to, że rzekomo kogoś pokochał. Odyn wraz z Frigga znikli z Asgardu a on mógł wprowadzić swoje rządy. Gdy dorosła nie sądził, że będzie taka użyteczna. Dzięki temu, że Stark i ona traktowali się jak rodzeństwo mógł jemu zagrozić, że ją zabije. Jak widać plan się udał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro