#20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Trzecia os. P.O.V

Dziewczyna w ostatniej chwili pojawiła się przed dwoma ninja z Mgły, osłaniając ich własnym ciałem. Natychmiast poczuła jak kręci się jej w głowie i ręka napastnika przebija jej bok. Na szczęście ten przeraźliwy ból nie trwał długo, bo po parunastu sekundach [T/I] nie czuła już nic.

Wszystko stanęło, każdy wstrzymał oddech, nawet mgła wydawała się zatrzymać. Przywołane przez Kopiującego psy, zniknęły w kłębie dymu. Otrząsnierwszy się z okropnego uczucia, Haku rzucił się, żeby złapać upadające, jakby w zwolnionym tempie, ciało [h/c] włosej. Zabuza mruknął pod nosem coś w stylu ,,wiedziałem, że na coś się przyda.." i już mieli wrócić do walki, kiedy na moście pojawiła się spora grupka wieśniaków z przeróżną bronią. Na ich czele stał winny całemu zamieszaniu Gatō. Głupiec myślał, że jak zbierze dobie trochę jakichś wkurzonych podwładnych da radę Diabłowi Ukrytej Mgły. No cóż, mylił się. Momochi przebrnął przez zbiorowisko, siejąc jednocześnie zamęt, jedynie z kunaiem w zębach. Dotarłszy do tego starego manipulatora, wreszcie zrobił coś, o czym zawsze marzył; zabił gnoja.

- Zabierz mnie do Haku..- wyszeptał do Kakashiego, kiedy już wyczerpany leżał na moście. Mężczyzna podszedł do załamanego nastolatka, niosąc na rękach jego mentora. - Byłeś świetnym narzędziem, Haku. Obyśmy nie zobaczyli się zbyt niedługo. - konający pogładził twarz chłopca i zastygł w swojej ostatecznej pozycji.

Haku niczego nie rozumiał i nie chciał. Zabuza odszedł, nie zdołał go ochronić, [T/I] odeszła, nie zdołał jej ochronić, ba, to ona poświęciła życia w zamian za niego. Nie miał już dla kogo żyć, czemu więc nie miałby zginąć? To byłoby nawet lepszą opcją. Kakashi, jakby przewidując jego ruchy, położył mu rękę na ramieniu.

Stali tak w ciszy. No może oprócz Sakury, która wypłakiwała właśnie oczy nad jakże martwym Uchihą, przerywając grobowy bezruch. Oglądająca cały ten dramatyczny obraz, Netsuki poruszyła się ze swojego miejsca. - Czas aby pomóc tym umęczonym duszyczkom. - pomyślała i przemieściła się w stronę katastrofy.

- Przepraszam, że kazałam wam czekać tak długo. - ukłoniła się przed grupą utyskujących. - Dawno mnie tu nie było.. - zaintrygowana szatynka rozejrzała się po okolicy. - A no tak, już pomagam. - ocknęła się szybko dziewczyna. Szybkim ruchem podeszła wpierw do czarnowłosego chłopaka i pstryknęła go w nos. Spojrzała w dół i spostrzegła zdezorientowaną Sakurę. - Co ty myślisz, że on już umarł? Pf, jeszcze dużo zrobi czego- ups, nie spojleruję..

- Kim ty jesteś, dttebayo?! - rzucił się na nieznajomą Naruto.

- Spokojnie, przyszłam tylko pomóc. Jestem znana pod wieloma imionami, ale tutaj chyba najbardziej jako Yakato Netsuki czy też autorka. - wyciągnęła rękę w jego stronę, ale nikt nią nie potrząsnął. Szatynka podeszła spokojnie do [T/I] i klepnęła ją w czoło. - Dość już tej dramy, za dużo na moje nerwy. Zaraz wszystko zapomnicie, ale jestem pewna, że z niektórymi się jeszcze spotkam.

Tajemnicza Autorka, jak przyszła, tak zniknęła. Sakura już wtulała się w zmartwychwstałego Sasuke, a Naruto i Kakashi stali nad nimi. Haku jednak mało obchodził jakiś chłopak, którego dopiero co poznał. Siedział nad ciałem przyjaciółki, czemu ona nie.. wtedy właśnie dosłyszał cichy wdech. Spojrzał na twarzy [h/c] włosej i dostrzegł, jak twarz przybiera jej żywszy kolor. Chociaż nie pasowało to do jego charakteru, przytulił mocno [e/c] oką, stawiając ją do pionu.

~time skip~


Teraz pozostało tylko wybrać. Czy [T/I] chce zostać z Haku i robić.. w sumie nikt nie wie co czy wrócić do Konohy, do starych przyjaciół. Wybór wydawał się oczywisty, ale zdążyła się już przywiązać do opiekuńczego ninja z Kiri.

- [T/I], po co się zastanawiasz? Wracaj już do domu, w końcu to my cię porwaliśmy. - spokojny głos wyrwał ją z zamyślenia.

- Ale masz obiecać, że jeszcze się spotkamy.

- Trudno jest to obiecać, ale spróbujmy, dobrze? - obiecali sobie oboje, że na pewno się spotkają i [T/I] podbiegła do grupy z Konohy. Na pożegnanie niemo powiedziała ,,wysypiaj się" i puściła chłopakowi oczko. - Lepiej zajmij się sobą, [T/I]. - dopowiedział szatyn, chociaż nikt go już nie słyszał.

Sasuke P.O.V

Mówiłem? Mówiłem. I ten niedołęgą może się wypchać, tch.

- Sasuke, gdzie idziesz? Jesteśmy już w Konosze. - zamyślony zacząłem iść w stronę przeciwną od bramy wioski. Pokiwałam tylko głową i przekroczyłem wrota wioski {xD}. - Mógłbyś odprowadzić [T/I] do domu?

- Sama się umiem odprowadzić. - prychnęła urażona

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro