Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

!!!! OSTRZEŻENIE !KREW!  !SAMOOKALECZENIE! !!!!

Ivo POV.
Godzina 8:20 rano

Nienawidzę poniedziałków..- pomyślałem.
Wpatrywałem się w sufit swojego pokoju, miałem 10 min żeby się ogarnąć i iść do szkoły.

Ivo! Wstawaj, spóźnisz się do szkoły!- usłyszałem swoją mamę z kuchni i także kroki na schodach.

Wstałem z łóżka przeciągając się, ruszyłem do drzwi mojego pokoju i je otworzyłem. Do pokoju wbiegł mój pies Nemo.

Jest rasy Springer spaniel maści białej w brązowe łaty. Rzucił mi się od razu w ramiona na przywitanie.

Cześć spaślaku.. gotowy na kolejny nudny dzień..- podrapałem go głowę i poszedłem na dół.

W kuchni zobaczyłem mamę przygotowującą mi drugie śniadanie do szkoły.

Moja mama stała tyłem do mnie zmywając naczynia. Była już ubrana w swoje normalne ubrania po chodzenia po domu, czyli dresy. Spojrzała na mnie z grymasem na twarzy.

Hej Ivo.. późno ostatnio wstajesz, czy coś się stało? - Mama podała mi torbę z jedzeniem które dla mnie przygotowała.

Nie, nic mi nie jest, tylko strasznie nie chce mi się iść do szkoły..- oparłem się o blat kuchni.

Nie marudź, nie będzie tak źle... no idź się ubieraj bo się spóźnisz. - Uśmiechnęła się i odwróciła się żeby przygotować śniadanie dla Nemo.

Nemo zszedł bo schodach prosto do miski w kuchni. Minąłem go i ruszyłem do pokoju ogarniać się do szkoły.

Założyłem pierwsza leprze bluzę jaką była, czarne spodnie i czarne buty pod spodem mundurek szkoły. Spiąłem włosy w luźnego koka i wyjąłem kolczyka z uszu. W mojej szkole nie wolno nosić tego typu rzeczy no albo je dobrze ukrywać a języku zostawiłem.

Wziąłem plecak, telefon, drugie śniadanie i zszedłem na dół.

Idę!!-  Krzyknąłem do mamy i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi.

Nie miałem jakoś specjalnie dużo czasu do szkoły wiec musiałem pojechać metrem żeby zdążyć na pierwszą lekcje. Na szczęście koło mojego domu jest stacja metra, zszedłem na dół przeszedłem przez bramki i wystarczyły tylko poczekać aż przyjedzie metro. Przy okazji zobaczyłem że Arial mój w sumie jedyny przyjaciel ze szkoły jest aktywny. Napisałem do niego tylko że jestem w drodze i jak tylko to napisałem to zobaczyłem jak metro podjeżdża na moją stacje. Schowałem telefon do kieszeni i wsiadłem do wagonu, zająłem miejsce na przeciwko okna i czekałem aż lidzie wsiądą. W końcu metro ruszyło.

 Parę przystanków musiałem przejechać żeby trafić na taką gdzie spotykam się z Arielem jak zawsze kiedy chodzimy do tej samej szkoły. Wysiadłem z metra gdzie zobaczyłem Ariela stojącego tyłem od de mnie. Poprawiłem plecak ruszając w jego kierunku.

Chłopak był tak skupiony na swoim szkicowniku że prawie mnie nie zauważył. Zazwyczaj rysował coś krwawego. Żeby nie było nic do tego nie mam że rysuje takie rzeczy, like kto co lubi.

Siema Arial.. długo czekałeś..?- Objąłem go ręką na co on się lekko wzdrygnął, nie był na to przygotowany.  - Arial schował szybko szkicownik do swojej torby.

Hej Ivo.. jakiś czas tylko.. to co idziemy..?- Zapytał.

No pewnie.. - Ruszyliśmy razem do wyjścia z metra. Mieliśmy kilka przecznic do przejścia. Po drodze rozmawialiśmy o różnych naszych sprawach związanych trochę ze szkoła jak i z życiem prywatnym.

W końcu dotarliśmy do miejsca w karnego zwanego szkołą. Niechętnie weszliśmy do budynku.

To co widzimy się na obiedzie..?- Spojrzałem na niego. 

Ta.. do zobaczenia..- Kiwnęliśmy do siebie każdy z nasz poszedł w swoją stronę. Mimo że chodzimy do tej samej szkoły nie chodzimy do tej samej klasy. Było to zwykłe liceum, różniło się tylko tym że nie chodzili tu zwykli uczniowie. Tak zwani ,,odmienni''. Typu ja i Arial.

Poszedłem do swojej szafki żeby się przebrać z rzeczy i zostawić sam mundurek. Zamknąłem za sobą szafkę i już miałem iść do klasy kiedy zobaczyłem ze w moją stronę idzie Alex z swoją bandą oszołomów. Nie żeby on tez nie był oszołomem, po prostu lubi zaczepiać każdemu a mnie albo Arialowi to już bardziej, sprawia mu to dziwną przyjemność. 

Próbowałem ich wyminąć ale jeden z nich złapał mnie za ramiona i rzucił na szafkę przez co przez cały korytarz było słychać huk, pozostali uczniowie tylko spojrzeli się w naszą stronę i nawet nie mieli ochoty reagować.

Alek i jego banda to niższej klasy ćwierć demony a mimo wszystko myślą że mogą każdego powalić na kolana. Alex jako przywódca tych oszołomów miał ciemno brązowe włosy związane lekko styłu głowy, ubrany w mundurek szkolny, sztruksowe spodnie i Jordany.

Na prawdę myślisz że damy ci spokój tym razem Ivo..- Alex i jego banda zamknęli mnie w kole przez które nie miałem jak wyjść. 

Myślisz że taka suka jak ty może chodzić do takiej szkoły.. - Alex złapał mnie za włosy.- Taka hybryda jak ty nie ma tu miejsca a już w szczególności ten twój niby przyjaciel. - inny chłopak wyrwał mi plecak i zaciął w nim grzebać.

Wow musisz się bardziej postarać Alex.. bo czymś takim jak suka nie robi na mnie zbytnio wrażenia.. jedyną suką to jesteś ty i ta twoja banda debili którzy chodzą za tobą jak psy..- Spojrzałem na niego, pozostali uczniowie którzy to wszystko obserwowali patrzyli na mnie z podziwem ale jednocześnie wiedzieli że mam już przejebane.

Widziałem jak Alex momentalnie robi się wściekły. Powalił mnie na ziemię a jego banda zaczął mnie okładać pięściami. Próbowałem się bronić, próbowałem wstać ale jedno co mogłem zrobić to się jakoś uwolnić z tego wszystkiego.

Bili mnie i kopali po każdej części mojego ciała nie wiem ile to trwało ale w końcu przestali mnie okładać. 

Teraz kurwa słuchaj.. Będę ci to robił każdego pieprznego dnia aż w końcu wykitujesz. Jeszcze raz powiesz że jestem suką to ci kurwa tak zajebie że cię nawet twoja stara nie pozna!- Alex rzucił mnie na szafkę i sobie poszedł zostawiając mnie pobitego na ziemi.

Ledwo wstałem z podłogi, podniosłem plecak ruszyłem do łazienki żeby się przemyć z tego wszystkiego. Wszedłem do męskiego i zobaczyłem w lustrze że leci mi krew z ust jak i mam wszędzie siniaki. Oparłem się o umywalkę, splunąłem krwią do umywalki. Podniosłem głowie żeby spojrzeć na siebie w lustrze.. Czułem że wściekłość mnie zaraz rozsadzi ale w sumie co ja mogłem zrobić.. nic.

Przemyłem twarz zimną wodą zmywając krew z twarzy ręce po prostu mi się trzęsły całe moje ciało było obolałe. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje ale mi jakoś się nie spieszyło w tym monecie, Musiałem się ogarnąć z tego wszystkiego. Jeszcze raz spojrzałem na siebie w lustrze.

Jesteś ciotą wiesz o tym..- Mówiłem do siebie. 

Westchnąłem głośno i z całej siły woziłem zamach na lustro. Walnąłem z całej siły tak ze lustro pękło na moich oczach raniąc moją rękę. 

OSZ! KURWA!! KURWA!! - cofnąłem rękę ze szkła zwijając się z bólu. Na mojej ręce pojawiły się płytkie jak i grubsze ślady rozcięcia po szkle z których leciała krew.

Spłukałem krew wodą. Spojrzałem na szkło które leżało w umywalce wzionęłam jeden większy  odłamek do ręki na tyle ostrożnie ale na tyle mocno żeby nie wypadł mi z ręki. Przyłożyłem szkło do mojego nadgarstka i szybkim ruchem zrobiłem małe nacięcie ale nie za głębokie, powtórzyłem to jeszcze kilka razy w różnych miejscach na mojej ręce aż w końcu miałem dość.

Wyrzuciłem szkło do zlewu tam gdzie reszta, i wyszedłem z łazienki. Lekcje już się zaczęły nie miał zamiaru wchodzić w sam środek lekcji wiec postanowiłem zaczekać na drugą lekcję  na dachu szkoły gdzie zazwyczaj chodzę z Arialem na obiad. Ruszyłem korytarzem na dach szkoły ale kiedy już miałem wychodzić na klatkę schodową usłyszałem za sobą..

Znowu kolejny uczeń nie poszedł na lekcję.. Zapraszam do mojego gabinetu..- Jeden z nauczycieli który teraz miał wolna lekcje musiał na mnie wpaść.

Niechętnie zawróciłem w stronę nauczyciela. Był to Nauczyciel od Geografii jakimś cudem za nim nie przepadałem mimo że nic do niego nie miałem. Złapał mnie za ramię przez co lekko się skrzywiłem. Zaprowadził mnie do jego gabinetu, zamknął za sobą drzwi.

Siadaj.. - powiedział stanowczo siadając do swojego birka na którym leżał jego laptop.

Zbroiłem co mi kazano i usiadłem na przeciwko niego.

A więc.. Panie..-- Ivo Septiceye...-- Ekhemm Ivo Septiceye powiedz czemu nie ma cię na lekcjach i czemu rozwaliłeś lustro w męskiej ubikacji..- Spojrzał na mnie odwracając oczy od laptopa.

Nie musze odpowiadać na to pytanie.. a to co z lustrem jakoś tak wyszło..- wzruszyłem ramionami.

Posłuchaj Ivo!! Na pewno nie tym tonem do nauczyciela, nie jestem twoim kolegą, jesteś tutaj bo nie ma cię na lekcjach i za to że celowo zepsułeś lustro! Jestem pewien jak zadzwonię to twojej matki to będziesz się tłumaczyć jak tu przyjdzie... - Walnął pięścią w biurko. 

Serio, grozi mi pan..? Wie pan że nauczyciel nie może mi nic takiego zrobić to już podchodzi pod mobbing a za to mogą wywalić pana z tej zjebanej szkoły.. Nie musze panu nic mówić to jest tylko moja sprawa i mam prawo milczeć w tej sprawię.. - Wstałem z krzesła poprawiłem plecak na plecy i ruszyłem do wyjścia z gabinetu.

Wyszedłem z gabinetu zamykając za sobą drzwi. Przetarłem twarz dłońmi nie dość że ten dzień ledwo się zaczął to już mam dość tego miejsca. W końcu dotarłem na dach usiadłem koło murku wyjmując telefon. 

Wybrałem telefon do mojego chłopaka Angelo. Raczej nie był w szkole znając jego, rzadko kiedy do niej chodził.

Przyłożyłem telefon do ucha i czekałem jak odbierze.

  Angelo: Halo.. o hej słodziaku coś nie tak w szkole..?

Ivo: Hej.. nie nic w sumie.. tak chciałem zadzwonić.. słuchaj.. emm.. robisz dzisiaj coś wieczorem? Moge wpaść do ciebie na wieczór?

Angelo: No pewnie wpadaj.. czy coś się stało.. słyszę że masz jakiś taki inny głos..

Ivo: Nie nic mi.. w sumie powiem ci jak się spotkamy.. Ale spoko nie martw się to nic poważnego.

Angelo: Skoro tak mówisz.. to co widzimy się wieczorem bajoo!!

Rozłączyliśmy się.. W pewnym sosie nie chce mu mówić że mnie prześladują w szkole ale obiecaliśmy sobie wszystko sobie mówić a z drugiej strony nie chce żeby się martwił.

 Zadzwonił dzwonek na przerwę więc tym razem wolałem nie rezygnować z lekcji.

Time Ship. 15:30 Przerwa obiadowa.

Spotkałem się z Arialem na przerwie obiadowej tak jak mówiliśmy. Usiedliśmy na dachu na naszej miejscówce, wyjąłem jedzenie jakie przygotowała mi mama i zacząłem jeść. Arial zrobił to samo i jedliśmy nasze jedzenie w ciszy. 

Wiesz co Arial.. ta szkoła jest do bani..- powiedziałem zamykając oczy.

Taa.. ale co zrobisz.. nie możemy od tak się przenieść.. ciężko będę znaleźć teraz taką szkołę tak blisko nas..- powiedział ciemnooki wyjmując swój szkicownik w którym zaczął szkicować swoje rzeczy.

... Niby ta.. - otworzyłem oczy sięgając do plecaka po paczkę. Wyciągnąłem z plecaka paczkę papierosów cienkich, wziąłem jednego i zapaliłem.

Od kiedy palisz papierosy..? Zapytał mnie Arial.

Od jakiegoś czasu.. tylko nie mów mojej mamie bo inaczej mnie zajebie..- Powiedziałem wstając żeby mu nie smrodzić. 

Ten tylko pokiwał głową i wrócił do szkicowania.

Zaciągnąłem się i wyrzuciłem resztę jak usłyszeliśmy że jest dzwonek na ostatnią lekcję.. Zebrałem plecak i pomogłem wstać Arialowi, zeszliśmy do naszych klas i czekaliśmy na rozpoczęcie ostatniej lekcji.

Time Skip 17:00

W końcu był koniec lekcji i można było wyjść z tego pierdolnika. Rozciągnąłem się przed szkoła. Czekałem na Ariala aż wyjdzie ze szkoły. Nie musiałem długo czekać. W końcu mogliśmy iść do metra i do domu. Drogę do metra spędziliśmy w ciszy. Metro Ariela przyjeżdża szybciej, szybko się z nim pożegnałem i czekałem na swój. Patrzyłem na tory w ciszy.. a gdyby tak.. Z myśli wyrwało mnie nadjeżdżające metro. Cofnąłem się trochę do tyłu czekałem jak się zatrzyma i mogłem spokojnie wsiąść.

Szybko dojechałem na moją stację, wyszedłem z metra kierując się do domu. Włożyłem klucz do drzwi i wszedłem do domu, w domu było cicho. Zdjąłem buty i wszedłem do salonu na stole w salonie leżała kartka od mamy.

Ivo! 

Poszłam się spotkać z dziewczynami wzięłam ze sobą Nemo w kuchni masz obiad śmiało się częstuj. 

Kocham Mama

Westchnąłem.

Poszedłem na górę przebrać się z mundurka. Miałem jeszcze chwile czasu żeby iść do Angelo. Poszedłem do łazienki odkazić sobie ręce po dzisiejszym incydencje. Kiedy wszystko już załatwiłem założyłem sobie bandaże, pomalowałem się, założyłem kolczyki i mogłem iść się już ogarniać. Założyłem koszulkę z nadrukiem mojego ulubionego zespołu koszule w kratę do tego dżinsowe spodnie z wieloma dziurami a do tego Jordany.

Kiedy byłem już gotowy do wyjścia, zabrałem za sobą klucze, telefon i trochę pieniędzy i mogłem wyjść z domu. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem do metra.

Time Skip.

Po dosłownie 20 min byłem już na miejscu. Mój chłopak Angelo jest wilkołakiem i mieszka razem z swoją babcią w małej przyczepie dalej od miasta ze względów oczywistych. Zapukałem do drzwi i otworzyła mi babcia Angelo. 

Ohh! Ivo jak dobrze cię widzieć!! Śmiało wchodź..!- starsza kobieta przepuściła mnie w wejściu i mogłem swobodnie wejść do środka. 

Cześć Anna.. Angelo jest..?- Zapytałem.

Oh.. wyszedł jakiś czas temu ale powinien niedługo być.. no wiesz niedługo pełna.. i jego instynkty dają się we znaki.. Napijesz się czegoś kochaniutki..?- Anna postawiła na stole kuchenny  szklanki i sok pomarańczowy.

W sumie czemu nie.. i tak go jeszcze nie ma to poczekam z tobą..- powiedziałem nalewając nam do szklanek.

2113 Słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro