( Rozdział 14 ) Coś wisi w powietrzu.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ivo... Ivo....

Kto tak jest?- odwróciłem się ale nikogo za mną nie było.

Ivo...

Odwróciłem się z znowu ale tym razem ktoś tam stał.... był nie wyraźny ale jedyne co było wyraźne były jego zielone oczy.

Kim jesteś....

....

Ej!! Mówię do ciebie...!!

Postać się odwróciła i zniknęła.

Obudziłem się ze snu.... zobaczyłem ze jestem w szkolnym szpitalu. Byłem podłączony do kroplówki. Usiadłem na łóżku i zobaczyłem że Arial też jest przytomny.

Co się stało...?- zapytałem.

Walczyliśmy... i to tak na ostro...

Spojrzałam na dłonie zobaczyłem że mam cale w bandażach.. strasznie mnie piekły.

Ale nikogo nie... - przerwał mu - Nie twój ojciec jaki profesor nas pilnowali... ale mimo wszytko przepraszam...

Za co..?

Że musisz wieczne odbywać przez ze mnie..- powiedział odwracając wzrok.

Nie, to ja przepraszam.... to przez ze mnie mamy te zajęcia, gdybym mógł opanować te moc mogło by być inaczej... ale jestem po prostu hybrydą dwóch gatunków.

Arial już miał coś odpowiedzieć ale do sali wszedł Lekarz i Ojciec.

Witajcie chłopcy... widać że już doślijcie do siebie... zaraz zostaniecie przebadani i wypuścimy was do domów...- powiedział i przyszły dwie pielęgniarki.

Time Skip.

Siedzieliśmy w poczekalni przed gabinetem Lekarza. Nasi ojcowie byli w gabinecie a my na nich czekaliśmy.

Po chwili wstałem.

Idziemy się przejść..?- zapytałem.

Arial spojrzał na mnie.

Teraz?

A czemu by nie..

Arial westchnął u wziął torbę i ruszyliśmy.

Wyszliśmy że szkoły nie zauważeni i skierowaliśmy się do miasta.

Przez jakiś czas byłyśmy cicho... w końcu się odezwałem.

Coś się zbliża....

Co masz na myśli?- zapytał.

Nie mam pojęcia, ale kiedy byliśmy w szpitalu nieprzytomni... widziałem coś... ale to nie był człowiek... czułem to...

Czemu nie powiedziałeś tego twojemu ojcu...?- zapytał.

...

Ale przysięgnij że nikomu o tym nie powiesz...

...niech będzie.. przysięgam..- powiedział.

Szliśmy dalej w ciszy aż dotarliśmy do centrum miasta.

Ale.... Mam wrażenie że niedługo coś się stanie... coś strasznego... i wszyscy na tym będziemy cierpieć.

Gdzieś indziej.

Zero wieści... nikt się nie odezwał od czasu ich wyruszenia.. - powiedziała Adelina.

Więc co robimy...?- zapytała Endera.

Lecie do swoich i pilnuje waszych... Adelina leć do swoich i szykuj się do polowania, Endera zwoła dziewczyny musimy go znaleźć za wszelką cenę.

Miałam już coś powiedzieć ale w tej chwili usłyszeliśmy coś za sobą.

Wit͠a̸m͞ drogie pa͡niè..̸- odwróciłyśmy się a w framudze drzwi stał DEMON alter ego Ivo!!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro