11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

John
Peggy
Narracja

--

"Hej!"

"H-Hej"

"Czy ja słyszałem jąkanie?"

"Nie!"

"O mój boże Pegs twój głos jest taki słodki, że nie mogę"

"John, szczerze mówiąc twój głos jest bardzo atrakcyjny. Ja brzmię jak umierający trzmiel"

"Kłamstwo"

"Wcale nie"

"Pff jasne, Ale jeśli chcesz..." John odsuwa na chwilę telefon od ucha i szybko odchrząkuje zanim przemówi najbardziej "atrakcyjnym" tonem na jaki mógł się zdobyć "Mogę brzmieć atrakcyjniej specjalnie dla ciebie"

Peggy pisnęła na ten ton opadając na łózko i cała się rumieniąc "O MÓJ BOŻE JOHN DLACZEGO?"

"ZAPISZCZAŁAŚ I TO BRZMIAŁO TAK SŁODKO" Krzyknął cicho John nie chcąc nikogo informować, że rozmawia przez telefon

Dziewczyna ponownie pisnęła zasłaniając sobie twarze ze wstydu pomimo, że chłopak nie mógł zobaczyć jej twarzy "Nieeee! Nie jestem słodka!" zajęczała, jej serce waliło w jej piersi gdy on ciągle nazywał ją słodką

"Mówię samą prawdę Pegs. Twój głos jest cholernie słodki, a kiedy piszczysz jest jeszcze słodszy"

"Nieeeee!"

Zaczyna chichotać słysząc jej ciągłe protesty sprawiając, że ich policzki są już całe czerwone "Tak słodziaku"

"Zaczynam żałować, że przypadkiem napisałam do ciebie"

"Nie, nie żałujesz. Uwielbiasz ze mną rozmawiać"

"Cholera, czytasz ze mnie jak z otwartej księgi"

"To dar"

"Dar, który będzie moim upadkiem"

Nagle usłyszeli otwieranie drzwi od strony Johna, a następnie głos kogoś - najprawdopodobniej jednej z jego sióstr sądząc po głosie, mówiący, że potrzebuje pomocy. "Zadzwonię do ciebie później, Pegs. Moja młodsza siostra Martha potrzebuje ode mnie pomocy"

"W porządku, porozmawiamy później"

"Oczywiście. Cóż pa Pegs"

"Pa" Peggy słyszy jak połączenie się kończy, a ona wzdycha kładąc telefon na łóżku i patrząc w sufit. "Kocham cię..." Szepcze do siebie, jej serce wciąż trzepocze, a z twarzy nie schodzi szeroki uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro