Przepowiednia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sophia Pov

Słyszę krzyki. Wołania o pomoc.

Szukam właściciela głosu. Biegnę, choć ciężko się poruszam.

Słyszę już więcej głosów. Trzy osoby krzyczą.

Było ciemno i pusto wokół mnie.
Nie obchodzi mnie gdzie jestem.

Znowu słyszę te krzyki. Czyli blisko jestem.

Zobaczyłam kim oni są.

Widzę moich rodziców i brata.

Jakiś osobnik do nich się zbliża.

Z pustymi rękami rzuciłam się na tego kogoś.
Zobaczyłam, że ma kły. Oczywiste, że to wampir.

- Uciekać!

Krzyknęłam do nich. Na szczęście zniknęli.

Wampir rzucił mną o ścianę, która z nikąd się pojawiła.

Poczułam ból, ale udało mi się wstać.

Ale wszystko się zmieniło.
Nie ma ciemności, tylko Wszystko było białe.

Szłam gdziekolwiek.

Przypomniałam sobie, że gdzieś moja rodzina uciekła.

Rozglądam się wszędzie.

Z nikąd pojawiła się przede mną krew. Droga krwi.

Szłam tą ścieżką.
Długa była.

Po kilkudziesięciu krokach urwala się ta droga.

Krople krwi kapały na moje buty.

Spojrzałam w górę.

Jak?... Kto?...

Zobaczyłam martwe ciała mojej rodziny i Kai.

Stałam nieruchomo.
Nic nie mogłam serio zrobić?

To znaczy, że wszystkich zawiodłam?

- Mylisz się.

Odwróciłam się.

- Wujek?

- Nikt tak nie myślał, nie myśli i nie pomyślą.

Milczałam. Nie wiem co powiedzieć. Czy powinnam coś mówić?

- Nie myśl o tym. To tylko ostrzeżenie przed czymś co może, choć nie musi tak być.

Wujek tylko przybliżył się do mnie i przytulił.

- Myśl o wszystkich, a będziesz silniejsza.

Poczułam, że głaszcze mnie po głowie.

- Jeszcze się spotkamy. A teraz pobudka, już ranek.

Otworzyłam oczy.
Czyli wszystko było snem?
Ostrzeżeniem.

- Ej idziesz do szkoły? - usłyszałam głos Sakuyi.

- Dzisiaj odpuszczę. Nie zaszkodzi mi to.

- Ok. - tyle usłyszałam.

Dziwne, że ze spokojem się obudziłam.

Tylko spokojnie wstałam, ogarnęłam się i poszłam coś zjeść.

Wszyscy się przywitali ze mną.

- Źle się czujesz? - odezwał się Tsubaki.

- Wyjątkowo chcę od wszystkiego odpocząć.

- Racja, za dużo wrażeń miałaś przez te ostatnie dni.

W tym czasie zrobiłam tylko 5 kanapek i kawę wyjątkowo.

Kiedy chciałam zacząć zjeść to telefon mój zaczął dzwonić.

Odebrałam dając na głośnomówiący, bo jestem leniem, żeby trzymać telefon przez kilka sekund.

- Tak?

- KANAMI SŁUCHAJ! WYSŁAŁAM CI KILKA MOICH ZEDYTOWANYCH FILMÓW TWOJEJ PIOSENKI. OBEJRZ TERAZ!

- A ty w szkole?

- DOBRE INFO! MAMY ZDALNE NAUCZANIE, BO WIRUS JEST!

- Co?

- ŻART! PO PROSTU STRAJKI SĄ!

- Co? Weź, a na poważnie?

- KURDE TY NIE MASZ DZISIAJ HUMORU! EH.. PO PROSTU SZKOŁA CHCE MIEĆ OD NAS ODPOCZYNEK I TO TZN. PRZEDŁUŻONE W CIUL MOCNO FERIE!

- Śmiesznie..

- WŁĄCZAJ LAPTOPA!

- Czekaj, bo.. - nie dokończyłam, ponieważ zobaczyłam jak Berukia przyniósł mój laptop. - Nieważne, daj chwile.

Miałam od razu włączony i włączyłam pocztę.

- DOBRA, DAM CI DZIESIĘĆ MINUT NA OBEJRZENIE WSZYSTKICH. PA!

Rozłączyła się. Nice.

Wysłała mi trzy filmiki.

Jeden z efektem "piękna" , drugi z mocnymi efektami specjalnymi, a trzeci to i to.

- Uważam, że ten pierwszy jest fajny. - skomentowała Otogiri.

Wszyscy oprócz mnie tak też powiedzieli.

- A co jeśli...

Mruknęłam i zapisałam efekt "piękna".

Coś tam wymyśliłam sobie, zedytowałam "wstęp" i koniec tego filmu i szybko wysłałam Kai.

Reszta gapiła się tylko co ja odwalam.

Znowu zadzwonił telefon. Oczywiście odebrałam.

- TO CO ZROBIŁAŚ JEST LEPSZE. ALE WIDAĆ, ŻE WYBRAŁAŚ TEN PIERWSZY!

- Tak..

- A TERAZ WSTAWIAJ NA YOUTUBE!

Założyłam nowe konto na yt i wstawiłam filmik z opisem.

- No to teraz tylko czekać zostało.

- ZAIŚCIE! JUŻ IDĘ CI SKOMENTOWAĆ POLUBIĆ ITP. BAYONARA. - po czym znów się rozłączyła.

- Możemy pogadać? - spytał mój servamp.

- No okey.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Coś się stało tak?

- Nie, a co miało się stać?

- Tak się zachowujesz, kiedy coś negatywnego było.

Spojrzał mi głęboko w oczy.

- Ty też miałeś takie przewidywalne sny.

- Kilka razy. O czym był twój sen?

- O bliskich mi osobach, które tam straciłam, bo zabił ich chyba wampir.

Nic nie skomentował. Zmarszczył brwi.

- Cóż, też miałem sen z bliską mi osobą. Niestety nie udało mi się jej uratować.

Czy też był czyimś servampem?

- Coś jeszcze było? - szybko spytał.

- Mój wujek. Powiedział, że to jest ostrzeżenie i nie musi tak być.

- Ma rację. Podobno można zmieścić los, ale nie wiem ile w tym prawdy.

Mruknęłam potwierdzając jego słowa.

- Póki jesteśmy razem to jesteśmy silniejsi! - krzyknął radośnie i przytulił mnie.

Nie wiedziałam co mogłabym zrobić, więc tylko się uśmiechnęłam.

- Im więcej się myśli o czymś przykrym to może być gorzej.

Odsunął się ode mnie i poszedł do reszty ekipy, a ja za nim.

- LUDZIE, CO POWIECIE NA ZAKUPY!?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótki rozdział, za co przepraszam.

A jak się wszyscy czujecie OwO?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro