Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Adamie, ty sobie chyba ze mnie żartujesz - powiedział Igor patrząc mi się głęboko w oczy z tą swoją miną zdradzającą jego niedowierzanie w moją głupotę.

- Haha... obawiam się, że to nie był żart - zaśmiałem się z zażenowania, gdy powoli dotarł do mnie fakt, iż jestem skończonym idiotą.

Mój przyjaciel nie spuszczał ze mnie wzroku, pewnie nawet nie wiedział, jak ma skomentować to co przed chwilą mu powiedziałem.

- Ale wiesz - dodałem po chwili - kiedy jeszcze dziś rano to przemyślałem ten pomysł wydawał się serio dobry. Jeśli tylko dobrze to rozegram, nawet może mi się udać.

- Ja w ciebie nie wierzę...

Wiem Igor, ja już też przestaję w siebie wierzyć.

- Przecież sam kazałeś mi do niej zagadać, a teraz narzekasz. Jako dobry przyjaciel powinieneś mi teraz gratulować odwagi i zacząć otwierać szampana.

- Żeby opić twoją niedolę?

- Raczej mój sukces.

Okej, może i ja sam zaczynam żałować tego że w ogóle otworzyłem usta w obecności Natalii, ale to nie oznacza że mój najlepszy przyjaciel nie powinien wierzyć we mnie i moje zdolności strategiczne.

- Adaś zrozum, ty nie poderwiesz dziewczyny, mówiąc jej że jesteś gejem!

Teraz, gdy powiedział to na głos, wydało mi się to jeszcze głupsze niż wcześniej.

- O nie, nie, nie, mój drogi. Ja jej nie chcę w ten sposób podrywać, tylko się do niej zbliżyć. Na podrywanie przyjdzie czas później.

Tym razem Igor nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem prosto w moją twarz, a po chwili musiał wycierać łzy gromadzące się w kącikach jego oczu.

- Oj Adaś, Adaś, ja już na prawdę nie wiem czy powinienem się śmiać czy płakać nad twoją głupotą. Słuchaj, to jest najgorszy plan jaki tylko mogłeś wymyślić, normalnie serio miałbyś u niej szanse, a teraz zjebałeś po całości.

Miał rację z tym, że zjebałem, ale mylił się mówiąc, że miałbym jakiekolwiek szanse u Natalii. Raz, że od czasów gdy chodziłem z nią do starej szkoły nie potrafiłem do niej zagadać, a dwa - no po prostu nie i tyle. Może i dla niego byłoby to proste, więc łatwo mu tak mówić, ale ja niestety nie jestem nim.

- Dobra, już nie ma co dalej drążyć. Jak wyjdzie to wyjdzie, a jak nie to trudno.

Igor machnął ręką, jakby zgadzają się z tym, że czas pokaże, co z tego wyniknie, bo teraz już i tak jest za późno by to cofnąć. Chociaż tyle, że na razie nie muszę się jeszcze bardziej pogrążać. A póki co zaczęliśmy się kierować z powrotem do budynku szkoły, na dziedzińcu której staliśmy.

- Tak nawiasem mówiąc - zaczął Igor - jakim cudem w rozmowie z dziewczyną, z którą w życiu nie zamieniłeś ani słowa udało ci się wyznać że jesteś homo?

- Ej pare razy udało mi się z nią gadać, nawet ostatnio pytała mnie co mieliśmy na sprawdzianie z matmy, bo jej klasa te miała go pisać.

Igor natychmiast się zatrzymał i chwycił mnie mocno za ramię.

- Że co proszę, Adamie? Ona sama do ciebie zagadała, a ty zamiast wykorzystać okazję, nie zrobiłeś nic. A nawet lepiej - odwaliłeś to, co przed chwilą odwaliłeś.

Ludzie wchodzący za nami do szkoły zaczęli się o nas obijać, skoro staliśmy i tarasowaliśmy przejście, więc zmuszeni byliśmy szybko przejść i zająć miejsce z boku korytarza.

- To nie to samo, przecież wszyscy się pytają o zadania na sprawdzianach, ale to nie znaczy, że zarywają do siebie.

- Jesteś idiotą, ty tego serio nie widzisz.

- Chcesz wiedzieć co jej powiedziałem czy nie? - spytałem oburzony.

- Chyba wolę nie, ale już mów.

Przewróciłem oczami ale zacząłem opowiadać:

- No więc, podszedłem do niej jak stała sama na korytarzu i powiedziałem że chcę z nią pogadać. A ona się ucieszyła, rozumiesz to? Odeszliśmy od ludzi i zacząłem mówić, że usłyszałem że podobno jest yaoistką i że pewnie jest bardzo tolerancyjna i tak dalej, a ja chciałbym się w końcu wyoutować, tylko się tym stresuję, ale ona jest idealną osobą, której mogę to powiedzieć. Potem wydawało mi się że jest jej mnie szkoda, bo zrobiła się jakby przygaszona, ale powiedziała, że cieszy się, że wyrzuciłem to z siebie i w razie czego zawsze mogę z nią pogadać, jeśli tylko będę chciał. I tak oto jutro się z nią widzę po szkole.

Gdy skończyłem mówić, Igor wydawał się być jeszcze bardziej załamany niż wcześniej.

- Ja bym to jakoś skomentował, ale już nawet nie wiem jak. Po prostu załamałem się.

Nie żebym mu się dziwił, ale już mógł to zachować dla siebie.

- Będzie dobrze na pewno. Słuchaj, zakolegujemy się, później zaprzyjaźnimy, a na końcu wyznam jej, że myliłem się co do mojej orientacji i że lubię ją, ale nie jako tylko przyjaciółkę.

- I wtedy ona wyskakuje z propozycją trójkaciku miłosnego z jeszcze jednym facetem. Adaś, ty chyba serio nie myślisz że to będzie takie proste?

No dobra ta jego wizja trójkąta miłosnego trochę mnie przeraziła, ale tylko trochę. Coś takiego nie mam prawa się wydarzyć, a przynajmniej nie mi.

- Poczekamy, zobaczymy i jeszcze się przekonasz, że bardzo dobrze to wszystko obmyśliłem.

- Już się nie mogę doczekać - wymamrotał Igor choć był widać gołym okiem jak bardzo nie wierzy w powodzenie tego planu. - Chodź już, bo zaraz będzie dzwonek, potem spróbujemy pomysleć jak masz to rozegrać.

- Czyli mi pomożesz? - spytałem pełen nadziei, gdy zaczęlismy się przeciskać przez tłum uczniów na korytarzu.

- A mam inny wybór? Ktoś musi pilnować, żebys nie zrobił z siebie skończinego debila. Chociaż na to już trochę za późno - dodał po zastanowieniu się.

Pomijając to jak nazwał mnie idiotą, prawie się wzruszyłem. Z jego pomocą w mgnieniu oka uda mi się przekonać do siebie Natalię. Naprawdę każdy powinien mież takiego Igora wśród przyjaciół. Jak już to wszystko się ułoży to może Natalia znajdzie jakaś swoją samotna koleżanke z która go zeswatamy i będziemy chodzić na podwójne randki, bo należy się chłopakowi.

Niestety nie udało mi się podzielić z przyjacielem moim kolejnym genialnym pomysłem, bo właśnie przyszedł nauczyciel i musieliśmy już rozsiąść się w ławkach. Całe szczęście mamy jeszcze cały dzień na przegadanie wszystkiego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro