🇺🇦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ból w nodze rozlewa się na całe ciało. Szkarłatna krew jest wszędzie. Na ziemi, na trawie i na białej koszulce. Przed oczami widać czarne mroczki. Świat się rozmywa. Ta dziewczynka to jeszcze dziecko. Z trudem chwyta oddech. Po policzkach płyną ciepłe, słone łzy. Mała twarzyczka jest wykrzywiona w grymasie bólu. Ten grymas tu nie pasuje. Nie powinno go tu być. Dziewczynka jest za młoda, żeby czuć coś tak strasznego. Upada na ziemię i między charczącym oddechem, a szlochem próbuje krzyczeć o pomoc. Nikt jej nie usłyszy. Nikt jej nie pomoże. Została sama. Ma jeszcze tyle marzeń. Tyle rzeczy do odkrycia. Już za późno. Nie zdąży. Nie wie już, gdzie jest góra, a gdzie dół. Nie wie, jak ma na imię. Nic już nie wie. Krew zasycha, ale tylko po to, żeby dać się zastąpić warstwą nowej, jeszcze czerwieńszej. Łzy też wysychają. Ale ich już nie będzie. Nic już nie będzie. Oddech słabnie. Czuje zmęczenie. Maleńkie serce już nie chce bić. Nie ma na to siły. "Kto tak skrzywdził to dziecko? Kto je zmusił do takiego cierpienia?" - na te pytania nikt nie zna odpowiedzi. Powieki są ciężkie. Gdyby tak zamknęła oczy? Tylko na chwilę, na parę sekund...Czym sobie zasłużyła na ten los? Co ona zrobiła? Nic. Nic nie zrobiła. To świat był dla niej okrutny. To ludzie. Myśli są mętne. Jakby dochodziły zza ściany. To już koniec. Nic już nie ma. Dziewczynka już nie płacze. Mokre od łez oczy nie błyszczą w ciemności. Nie słychać oddechu ani bicia serca. Zasnęła.

Nie jest jedyna. Jest jedną z tak wielu. Z tak wielu niewinnych dusz odebranych światu. Mogliśmy ją ocalić, gdybyśmy tylko byli ludźmi, choć ten jeden raz. Mogliśmy ocalić ja, a także wielu innych. Bo ta dziewczynka nie była sama. Nie była jedyną, której świat odebrał wszystko. Była jedną z wielu. Jedną z pięćdziesięciu.

#SAVEUKRAINE

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro