Odkryj przeszłość.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Megan, jeszcze jakbyś mogła weź karton z czerwonym wieczkiem! - krzykneła mama z dołu.

-Dobra! - odkrzyknełam wchodząc po schodach na strych.

Wszyscy, słysząc o strychu wyobrażają sobie, sceny z horrorów oraz duchy. Niektóre tak wyglądają przerażająco, jednak nasz wygladał, jak jeden wielki pokój a światło wpadło przez okno.

Mamie zachciało się porządków w szafie, niosłam ze sobą wielkie pudło. Od ostatniej imprezy minął tydzień, o dziwo moje sny ustały, wysypiałam się, i czułam duży przypływ energii. Razem ze Stella postanowiłyśmy, narazie nic nie robić w mojej sprawie.

Odstawiłam karton na podłogę i zaczełam szukać pudełka o, które prosiła mama. Swoją drogą, nigdy nie przyglądałam się, co znajduje się tutaj. Regały książko graty. Typowe dla strychu. Jednak z jednego plastikowego pudełka stojącego pod szafą, wystawał jakis dziwny materiał. Wydawał mi sie znajomy, podeszłam do rzeczy, zdjęłam jakiś materiał odsłaniając strój klauna.

-Jakie to gigantyczne - rzekłam do siebie. Ten strój naprawdę był wielki.

Odrazu przypomniał mi się mój sen. Spojrzałam w dół, były tam również inne rzeczy. Listy, i zdjęcia, była na nich Susanne z przyjaciółmi oraz Pennywisem. Uśmiechnełam się szeroko, jakimi byli dziećmi. Dawno nie widziałam wujków, chyba od roku. Ciocia Beverly z Benem, są najbliżej nasspotykamy się z nimi regularnie teraz jednak wyjechali na krótkie wakacje. Przeglądałam jeszcze przez chwilę zdjęcia, gdy jedno szczególnie przykuło moją uwagę. Był na nim tato jakaś kobieta, i trójka dzieci. Zmarszczyłam brwi, nie znałam ich... Jednak byli ubrani jak Pennywise.

Postawiłam iść do mamy i zapytać się kim są. Szybko zeszłam ze strychu, kierując się do sypialni rodziców. Mama stała w kupie ubrań.

-Kochanie a gdzie karton? - zapytała.

-Kto to jest - pokazałam jej zdjęcie. Kobieta spojrzała na nie, wracając do układania ciuchów.

-Nikt ważny - Jej ton głosu był chłodny.

-Mamo! Kim jest ta kobieta i dzieci?

Czerwono włosa, spojrzała na bluzkę, którą trzymała w rękach. Przeniosła swoje spojrzenie na mnie.

-Dobrze powiem ci siadaj- rozkazała.

Usiadłam na łóżku, mama wydostała się z kupy ubrań, skrzyżowała ręce na piersi.

-Nie powiedzieliśmy ci całej prawdy z tatą. Uznaliśmy, że to będzie nasza tajemnica, nikt nigdy miał się nie dowiedzieć - patrzyłam w zielone oczy kobiety. 

-O czym mamo? - zapytałam, poprawiając włosy.

-Twój ojciec mnie zdradzał, w czasie  kiedy byliśmy razem. Znalazł sobie kobietę taką samą jak on. Zresztą widzisz to na zdjęciu.

-No tak, są podobni.

-Diana, gdy miałaś trzy latka, postanowiłam, powiedzieć o tobie Pennywisowi. 

-Rozumiem, jak tata to przyjął? - chciałam wiedzieć, czy mnie chciał.

-Szczerze kochanie? Nijak...bo nie był sam. - Susanne podeszła do mnie.

-Z tą kobietą tak?

-Tak i ... -  przerwała na chwilę.

-I...I co mamo? 

-Te dzieci na zdjęciu to twoje rodzeństwo. 

Susanne wyszła z pokoju. Siedziałam osłupiała, patrząc tępo w ściane. Jak to moje rodzeństwo? Jeszcze fakt, że tato nie ucieszył się, że ma córkę... zabolało.
W takim razie gdzie są? Co się z nimi dzieje? 

Nagle do pokoju wszedł Penny.

-Diana, gdzie jest mama?

-Gdzie oni są? - rzekłam odwracając zapłakane oczy w strone ojca.

-Kto? - zmarszczył brwi. 

-Gdzie jest moje rodzeństwo - wyciągnęłam w jego strone zdjęcie. 

-To nie jest ważne - jego ton był ostry.

-Tak samo jak, nie byłam ważna ja?! - wstałam z łóżka. 

-O czym ty mówisz dziecko?

-O tym, że mnie nie chciałeś!

-Gdybym nie chciał, to by mnie tu nie było! - warknął.

-Ale nie wróciłeś do mamy,kiedy sie dowiedziałeś! - czułam jak puls mi przyśpiesza. Byłam coraz bardziej wściekła.

-Bo wiedziałem, że Susanne mnie nie chce!

-Kłamiesz! - moje oczy zmieniły swoją barwę.

Widziałam, że tate zamurowało.

-Skarbie, Penny mówi prawdę - mama weszła do pokoju.

-Uspokój sie bo zrobisz komuś krzywdę.

-A co boisz sie? - podeszłam bliżej ojca.

Mama zatrzymała mnie rękami.

-Diana dosyć, kiedy się uspokoisz porozmwiamy na spokojnie. 

-Nie, gdzie oni są? Mam prawo wiedzieć.

-Nie wiem dobrze? Nie mam z nimi kontaktu od dwunastu lat.

-Zostawiłeś ich?  Nienawidzę cię, nienawidzę was obydwojga!

Wybiegłam z domu. Chciałam zostać sama, przemyśleć wszystko a przede wszystkim ochłonąć. Nie będę rozmwiać z rodzicami, okłamali mnie, zataili przedemną tak istotny fakt. Pozatym teraz najważniejsze jest to, abym odnalazła rodzeństwo. Chce ich poznać. Wbiegłam do lasu. Tutaj moge zebrać myśli. Poszłam w swoje ulubione miejsce.

_______________________________________
Nareszcie mi się udało coś napisać.
I to nawet 2 rozdziały.

Podobało się? Zostaw gwiazdkę i komentarz.👉👈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro