Tak blisko

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam na dużym kamieniu obok strumyka. Woda była wyjątkowo czysta, nie chciałam wracać do domu. Nie miałam ochoty na rozmowę z rodzicami. Własnie teraz dotarło do mnie, jaki jest cel w moim życiu? I to kim jestem. Bo kim byłam? Zwykłą nastolatką bawiącą się na imprezach...

Bardzo bym tego chciała...Jednak moje życie,  nie jest takie kolorowe. Mój wygląd przyciąga uwagę, przyzwyczajałam się do tego. Jednak głucha nie jestem, a szepty obcych na mieście w sklepie czy szkole, słyszę bardzo dobrze. Gdy skończyłam 12 lat nie chciałam chodzić do szkoły. Dzieci śmiały się ze wygladam jak wiewiórka. Strasznie bałam się iść do liceum. Poznanie Stelli pozwoliło mi się otworzyć. Bardzo się z nią zżyłam. Nie tylko wygląd jest moim problem, moje oczy, które zmieniają barwę również. Musze uważać, kiedy się denerwuje nawet przy większym wysiłku potrafią się zmienić. Narazie to jedyna moc jaką mam aktywną, wiem ze będzie ich więcej, tato opowiadał mi o nich. 

Psychicznie rozpadłam się od środka, sny były przerażające... A ja bałam się, każdego kolejnego. Nie chciałam widzieć więcej, zakrwawionej Stelli oraz mojego JA... Czułam, że we mnie siedzi, dziwna siła, która z każdym dniem stawała się mocniejsza. Bałam się, że  niedługo wyjdzie, a ja nie będą potrafiła tego kontrolować. A wtedy spełnię obietnicę, którą sobie złożyłam.

Wziełam do dłoni małe kamyczki, rzucałam sobie je do rzeki, potem stwierdziłam, że zrobie sobie zawody czy dorzucę na drugą stronę. Kiedy większy kamień uderzył w zarośla odbił się, od czegoś metalowego co wydało głuchy dzwięk. Wstałam i ruszyłam w stronę roślin. Na szczęście rzeczka była płytka, więc woda siegała mi do kostek. Dziekowałam sobie ze założyłam długie trampki. Zaczełam odginać rośliny na boki. Wyglądały jak plnącza. Ujrzałam beton wielki betonowy krąg. Cofnełam się do tyłu wyciągając z kieszeni bluzy zdjęcie.

To było to miejsce z fotografii. Muszę tu wrócić ze Stellą. Okryłam beton ponownie ruszając do Stelli. Na szczęście dziewczyna mieszkała w centrum Derry, więc miałam do niej z jakieś dwadzieścia minut. Zapukałam do czarnych drzwi.

-Hej - weszłam do środka.  Przyjaciółka  stała w piżamie. 

-Hej, co się stało? - zapytała unosząc brwi.

-Ubieraj się,  jesteś mi potrzebna - weszłyśmy do jej, filetowego pokoju. Podeszłam do szafki, gdzie trzymała różne pierdoły. Wyciagnełam z niej mała latarkę, chusteczki, scyzoryk.

-Megan mogę wiedzieć, po co ci to wszystko? - zapytała szatynka zakładając spodnie.

-Znalazłam zdjęcie na strychu, pokłóciłam się z rodzicami.

-Jakie zdjęcie? - wyciągnęłam z kieszeni  podając dziewczynie.

-Okazuję się, że mam rodzeństwo rozumiesz? - popatrzyłam w jej piwne oczy.

-O boże - Stella złapała się za głowę.

-Odnalazałam miejsce, które widzisz. Kanał musi coś ukrywać, jest przytkany betonowym kręgiem - spakowałam rzeczy do plecaka.

-Czekaj, czy ty chcesz żebyśmy weszłyśmy do kanału? - założyła na siebie bluzę.

-No tak - wzruszyłam ramionami.

-I może jeszcze, mamy powalić ten beton? - powiedziała z miną mówiąca,, jesteś głupia "

-Noo, damy radę Stella - udawałam nieprzejętą. Prawda była taka, że kompletnie nie przemyślałam tej sprawy.

-Okej, jesteś szalona. A ja jeszcze bardziej, bo ci pomagam. - westchneła.

-Dzięki uśmiechnęłam się do niej.

Poszłyśmy zakładać buty. Przyjaciółka jednak wpadła na pomysł, abyśmy założyły gumowce. Na szczęście miała 2 pary i miałyśmy ten sam rozmiar. Zachód słońca przyciemnił niebo. W drodze do rzeczki, opowiedziałam dokładnie o kłótni z rodzicami i znalezieniu zdjęcia. Stella była zdziwiona ale skarciła mnie, za słowa jakie powiedziałam Pennywisowi. Sama tego żałowałam. Na miejscu pokazałam dziewczynie płytę. 

-Nie damy rady Meg - rzekła, odchylając bardziej rośliny.

-Damy, spójrz - pokazałam jej że na dole  pokrywa, miała szparę. - Nie jest zabetonowane, wyztraczy że przesuniemy to chociaż trochę i przejdziemy.

-Okej, spróbujmy.

Ustawiłyśmy się tak, aby popchnąć okrąg w bok. Jednak nic się nie przesunęło nawet o milimetr. Próbowałyśmy chyba z piętnaście minut.

-Megan poddaję się - Stella kucneła ze znudzoną miną. 

Opierałam się rękoma, czołem dotykając zimnego betonu. Myślałam jak to zrobić.

-Ja się muszę tam dostać - pisnęłam.

-Odpuść to ważny z tone.

-Jest sposób...- wpadłam na pewien pomysł.

-Jaki? - wstała podchodząc do mnie.

-Wiesz, że mam moce. Jedną z nich jest siła.

-Przecież nie jest aktywna, jak chcesz to zrobić? 

-Może spróbuje się zdenerwować? - Tato mówił, że wtedy jesteśmy najsilniejsi.

-To może zadziałać, tylko na co sie zdenerwujesz?

-Znajdzie się kilka asów - zaśmiałam się. Zamknęłam oczy, przypominając sobie wszystkie przykre rzeczy, które mnie spotkały a szczególnie osoby, jakie tego dokonały. Czułam jak puls przyśpieszył, a oczy zmieniały barwę.

-Jestem silna potrafie i dam radę - mówiłam do siebie szeptem. Jedno wydarzenie szczególnie mnie rozruszyło. Poczułam dziwne prądy przechodzące po ciele. Pchnełam pokrywe do  przodu... Okropny dzwięk,  rysowanej blachy, po chwili zamilkł.
Uspokoiłam się i spojrzałam na kanał.

-Tak udało się! - krzykneła podekscytowana dziewczyna.

-Jednak coś potrafię - przyznałam będąc z siebie dumna.

-Nawet dużo - właczyła latarkę w telefonie, a ja wyciągnęłam z plecaka zwykłą.

-Uwierz mi, i tak wlałabym być normalna - weszłam pierwsza do środka.

-Jak wolisz ale to dar - rzekła, będąc tuż za mną. 

-Strasznie tu - chciałam zmienić temat.

Dla mnie to nie był dar... Jeszcze nie potrafię tego określić, ale to coś złego. Coś co psuło mi życie. 

-Dlatego idziesz pierwsza.

-Niech będzie - przekreciłam oczami.

Korytarze były ciemne, woda o dziwo stała w miejscu, nie wyschła. Zdziwiłam się,  gdyż nie wypływała do strumyka. Szłyśmy wzdłuż korytarza. W oddali ujrzałam wielką pokrywę, która była uchylona. Spojrzałyśmy na siebie zdziwione.

Przekroczyłyśmy wejście, a to co ujrzałam... na środku stała wilka stara drewniana scena. Wyglądała jak z cyrku... Pełno starych rozwalających się gratów.

-No, tego się nie spodziewałam - Przyznała piwnooka.

-Ja też nie - podeszłam do sceny. Stała na niej jakaś brązowa walizka. Wcale nie wygladala na starą wręcz przeciwnie, była bardzo nowa. Dookoła niej, były jakieś poprzekręcane katki.

Zostawiłam to na chwilę, patrząc w górę, przez kratki wpadało światło.

-Megan... - wyczułam w  głosie Stelli  przerażenie. 

Spojrzałam w jej kierunku.

A to co zobaczyłam...
Zmroziło mi krew w żyłach.
________________________________________
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro