Jestem silna.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Megan... - wyczułam w  głosie Stelli  przerażenie. 

Spojrzałam w jej kierunku.

A to co zobaczyłam...
Zmroziło mi krew w żyłach.

Podłoga była pełna śladów krwi. Postanowiłyśmy iść za nimi. Weszłyśmy do jakiegoś tunelu, ślady zaczynały stawać się podłużne. Minusem było, że miałyśmy tylko latarki. Co dodawało jeszcze bardziej, mroku. Bałam się ale czułam, że Stella boi się bardziej, chciałam żeby czuła się bezpiecznie. Gdyby coś nas zaatakowało broniłabym ją bez wahania.  Nagle ujrzałayśmy koniec tunelu, tak zwany ślepy zaułek. Zobaczyłyśmy olbrzymią kałużę krwi, a w niej martwą kobietę, miała wyrwane serce.

-Boże! - pisnęła przerażona Stella.

Ja również byłam przerażona, kto mógł dopuścić się takiego czynu?  Powoli podchodziłyśmy do ciała... Gdy kucnełam, szatynka gwałtownie odskoczyła wymiotując.

-Już dobrze Stella - chciałam ją uspokoić ale nic, nie było dobrze. 

Przygladałam się kobiecie, była dosyć młoda. Miała poszarpane ubranie, i na rękach, dziwne ślady jakby ugryźienia.

-Idziemy stąd - wstałam.

-Tak proszę - słyszłam po przyjaciółce, że płakała.

Kiedy ruszyłam w jej kierunku coś kapneło na moje ramie. Dotknełam miejsce, czują coś lepkiego. Spojrzałam na palce.

-Krew... - spojrzałam w oczy Stelli.

Moja głowa spojrzała w górę, równocześnie świecąc  latarką, nademną znajdował się krwawy napis.

BĘDZIESZ NASTĘPNA DIANO.

Byłam przerażona...Dziewczyna pociegneła mnie za rękę i zaczęłyśmy uciekać. Biegłyśmy tak szybko, że brakowało mi oddechu. Wyjebigłyśmy z kanału, uklękłam w wodzie opierając się dłońmi o ziemie. Czułam palący ból w płucach. 

-Megan co to kurwa miało być?! - patrzyłam na złą Stelle.

-Nie mam pojęcia! - ból w płucach powoli przechodził. 

-Jeśli chciałaś ze mnie zażartować i mnie wystraszyć to ci sie udało! 

-Słucham?! Myślisz, że to wszystko ja zrobiłam? - wstałam na równe nogi.

-Było tam twoje imię. Kto normalny zrobiłby coś takiego? Nie znając cię? - zapytała z wyrzutami.

-NIE ZABIŁABYM CZŁOWIEKA! - wykrzyczałam.

-Nie jesteś człowiekiem, więc nie mam tej pewności - rzekła odchodząc. 

Jej słowa bardzo mnie zabolały. Jak mogła uważać, że jestem potworem?Najbardziej bolało, i  była w stanie pomyśleć , że jestem zdolna zabić. Łzy płynęły po moich policzkach. Chciałam wrócić do domu zapomnieć o wszystkim co dzisiaj zobaczyłam. Byłam taka zmęczona i wystraszona...

Wrociłam do domu kierując się odrazu do pokoju. Już po przekroczeniu drzwi, mama była za mną.

-Diana, gdzie byłaś?! Wiesz jak sie martwiliśmy o ciebie - rzekła kobieta.

-Nie obchodzi mnie to - usiadłam na łożku patrząc tępo w okno.

-Co się stało? - podeszła do mnie. - Czy to jest krew? - dotkneła materiału mojej bluzy.

-Zostaw mnie i stąd wyjdź! - krzyknełam na nią wstając.

Widziałam po Susann, ze była zdziwiona moim zachowaniem. Kobieta wstała i wyszła. Ściągnęłam z siebie ciuchy i poszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie cały brud. Usiadłam w brodziku, podkurczając kolana  pod brodę. Czułam, jakbym to ja była we krwi... Było mi niedobrze.  Chciałam cofnąć czas i nigdy nie wchodzić do tych kanałów. Chyba teraz  dopiero, zeszła ze mnie cała adrenalina. Ten widok...ta kobieta bez serca...

Wiedziałam jedno, moje życie już nigdy nie będzie takie samo.

Trzy dni później.

Nie wychodziłam z domu, od sytuacji w kanałach. W nocy miałam koszmary ciągle śniła mi się martwa kobieta i napis. Moje myśli próbowałam skupić, na czymś innym. Jednak ciągle wracałam do hasła na suficie. Ktoś chciał mi zrobic krzywdę... To napewno było do mnie, Stella nie odzywała się do mnie od tamtego wieczoru. Byłam sama ze wszystkim.

-Megan co się z tobą dzieję? - Rose usiadła na moim łóżku. 

-Nic skarbie - podniosłam się do siadu. Tak od trzech dni oprócz nie wychodzenia z domu, nie opuszczam też łóżka. 

-Megan mam już dwanaście lat, możesz być ze mną szczera? 

-Wiem, ale na ten problem jesteś za mała, uwierz mi - poklepałam ją po ramieniu.

-No dobrze, martwie się o ciebie, nie wychodzisz z pokoju.

-Poprostu mam zły okres teraz.

-Okej, ale jak się skończy idziemy do kina? Wychodzi mój ulubiony film! - podskoczyła wstając z łóżka. 

-Pójdziemy - uśmiechnęłam się na widok szczęśliwej Rose, która wybiegła z pokoju.

Zazdrościłam jej, była taka wolna od problemów i dorosłego życia. Może i miała gorsze chwile, jednak dzieci szybko zapominją. Cieszą ich najmniejsze rzeczy. Poprostu są szczęśliwe bez powodu. A co najważniejsze była normalna...

Nagle w drzwiach staneła mama. Podeszła do mnie siadając obok, jak chwilę wcześniej Rose.

-Kochanie co się dzieje? Nie chodzisz do szkoły, nie wychodzisz z domu - złapała mnie za dłon.

Spojrzałam w jej zielone oczy, przpełnione matczyną troską i miłością.

-Poprostu nie mam siły mamo - wahałam się czy powiedzieć prawdę.

-A co doprowadziło cię do takiego stanu? Co się wydarzyło?

Powiedzieć nie powiedzieć? Zastanawiałam się dłuższą chwilę. Postanowiłam zaryzykować.

-Widziałam kobietę...Była martwa - wyszeptałam. Mama mocno mnie przytuliła, wtuliłam sie mocno w Susanne. Potrzebowałam jej ciepła i bezpieczeństwa.

-Kochanie tak mi przykro, wiem że to nie codzinny widok - rzekła czule.

-M-mamo... - zająkłam się, a oczy zaszły łzami.

-Tak córeczko?

-Ona miała wyrwane serce - mocniej przytuliłam mame. Nie chciałam teraz, patrzeć jej w oczy. Chciałam, żeby mnie tuliła.

Susanne nic nie mówiła, jakby wiedziała czego potrzebuję. Trwałyśmt tak długą chwile. Gdy się uspokoiłam spojrzałam w oczy mamy.

-Gdzie to było?

-W kanałach... tych ze zdjęcia.

-Rozumiem, myślałaś, że będzie tam rodzeństwo? - stwierdziła niż zapytała.

-Tak... Stella była ze mną, mamo czy... Czy tata dalej to robi ?

-Nie Diana, czemu pytasz? - pogłaskała mnie po włosach.

-To wyglądało jakby, zrobiło to jakieś zwierzę... napewno to nie był człowiek. 

Susanne patrzyła na mnie w osłupieniu. Jakby coś ukrywała.

-Porozmawiam z tatą. A ty skarbie proszę wziąść się w garść. Pomogę ci z tym dobrze? - wstała całując mnie w czoło.

-Dziękuję mamo - położyłam się znowu do łóżka. 

-Codzienna wizyta, u pani psycholog za jedyne sto złoty- zaśmiała się czerwonowłosa.

-Mamo no wiesz, tak od córki - udałam oburzoną.

-Masz rację, dla córki podwójna cena - Rzuciłam w nią poduszką, a Susanne uciekła roześmiana.

Kochałam ją, zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć, nie ważne jak byłabym smutna. Humor mamy zawszę mnie rozbawiał.

Postanowiłam nie martwić jej bardziej, napisami na ścianie. Dowiem się o co chodzi i kto to zrobił.  Postanowiłam wstać i wyjść z domu.  Chciałam porozmwiać ze Stellą, nawet jeśli to ona mnie zraniła. Idelanie złożyło się, że Rose idzie do Williama. Przcież muszę odprowadzić moją siostrę bezpiecznie do celu.

_______________________________________
Hej!
Jak sie podobało?

Ostatnio trochę ciężej idzie mi pisanie.
Rozdziałów nie będzie do marca, mam nadzieję, że poczekacie!

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro