Ślad 106

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Po rozmowie z Neitem, ostatecznie zrezygnowaliśmy z służby, całe wakacje spędziliśmy na odpoczynku, nie uczestniczyliśmy nawet w obozie treningowym. Shoto był zadowolony, że zaczęłam drugą klasę z nim i nie będę więcej się narażać. Oczywiście nie wszystkim się to podobało, większość moich przełożonych uważała, że marnuję swoją życiową szansę... Nie przeszkadzało mi to. Byłam szczęśliwa, mogąc spędzać czas z swoim chłopakiem bez limitów czasowych. Może Shoto ma rację? Nie potrzebuję, aż takiej siły... Aktualnie spaceruję z moim chłopakiem po galerii, by kupić prezent dla jego matki i rodzeństwa. Zbliżają się kolejne święta i tym razem spędzimy je wspólnie.

-Shoto, a może jakieś książki? Spodobają się twojej mamie! Zapewne strasznie jej się nudzi...

Rzuciłam z zamyśleniem. Jego matka ma tylko trzy godziny dziennie na korzystanie z telewizora, oprócz tego nic... Mówiła, że maluje w wolnym czasie, ale i to musi się jej nudzić...

-Dobrze. Skoro tak mówisz pójdziemy do księgarni i wybierzemy jej jakieś ciekawe książki.

Tak też zrobiliśmy, stałam z trzema książkami i uważałam, że są bardzo ciekawe.

-Myślisz, że twój brat będzie zadowolony z gier? 

Shoto uśmiechnął się szeroko łapiąc moją dłoń. 

-Na pewno. Wybrała je największa specjalistka w tej dziecinie. -Powiedział, całując mnie w policzek- Została jeszcze moja siostra, co zaproponujesz tym razem? 

Zastanowiłam się przez chwilę, ale nic nie wpadło mi do głowy. 

-Nie wiem... Nie mam zielonego pojęcia co jej kupić... 

Shoto westchnął bezdźwięcznie, ale szybko posłał w moją stronę szeroki uśmiech. Zdjął z półki ostatnią książek i podszedł do kasy.

-Nie martw się skarbie. Na pewno coś wymyślisz. -Uśmiechnęłam się szeroko i ponownie zaczęłam rozmyślać nad świątecznym prezentem dla jego siostry- Izumi, zróbmy sobie małą przerwę. 

-Dobry pomysł. 

***

-Wesołych świąt Izumi.

Spojrzałam na chłopaka z uśmiechem, który poszerzył się jeszcze bardziej, gdy dostrzegłam w jego dłoniach małego pieska. Był prawie cały czarny, jedynie jego łapki i pyszczek były białe, do tego patrzył na mnie swoimi dwubarwnymi oczkami. Jedno było niebieskie, drugie żółte. 

-Jest śliczny. Dziękuję.

-Nie masz za co. To ja powinienem ci dziękować. Za wszystko co zrobiłaś i za to, że mnie pokochałaś. Za to, że zostałaś ze mną.

Z pieskiem na rękach, wtuliłam się w Shoto. Odkąd go poznałam zmieniło się wiele rzeczy... Przestałam ścigać ojca, nie będę ślepo podążać za zemstą. Zyskam siłę i gdy przyjdzie czas wygram. Nie muszę walczyć sama, mam po swojej stronie wielu przyjaciół, którzy na pewno mi pomogą. To nie oznacza, że w ogóle nie będę trenować, o nie! Shoto oficjalnie stał się moim trenerem personalnym i workiem treningowym! Na początku miałam wątpliwości co do tego, nie byłam przekonana do treningów z nim, ale z drugiej strony trudno mu odmówić... 

***

Przeciągnęłam się na krześle i ziewnęłam, zakrywając przy tym usta.

-Zmęczona?

Podniosłam wzrok na mojego chłopaka, uśmiechnęłam się pod nosem i pokręciłam przecząco głową. 

-Znudzona. -Mruknęłam, ruszyłam w stronę drzwi, ale w połowie drogi odwróciłam się w jego stronę- Dobrze, że to już koniec lekcji.

-Tak. Masz jakieś plany? 

Posłałam mu przepraszający uśmiech. 

-Obiecałam siostrze i dziewczyną, że pójdziemy na zakupy. 

Shoto objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło. Zamruczałam zadowolona z jego reakcji i położyłam dłoń na swoim ramieniu, a tym samym na jego ręce, delikatnie splotłam nasze palce.

-Zadzwoń, gdy wrócisz. 

-Zadzwonię. -Widziałam, że wolał spędzić ten dzień ze mną i nie odpowiadały mu moje zajęcia, ale doceniałam, że mimo tego nie robił mi wyrzutów, chociaż ostatnio nie spędziliśmy razem za wiele czasu- Jeśli chcesz iść z nami...

-Nie. -Przerwał moją wypowiedź- Umówiłaś z nimi, rozumiem. Nie mogę wszędzie za tobą chodzić. 

Uśmiechnęłam się pod nosem i cmoknęłam go w policzek.

-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.

-Ja ciebie też.

I właśnie tak kończy się ta opowieść. Nie pomściłam śmierci rodziny, dalej nie wiem kto zabił moją matkę. W zamian zyskałam wielu przyjaciół i miłość, której tak mi brakowało. Czy jest mi szkoda? Może trochę. Szkoda mi czasu, który zmarnowałam na ślepą pogoń za człowiekiem widmem. Postanowiłam olać wszystkie organizację, które mogłyby podnieść mój poziom. Skończę szkołę, a później zastanowię się co dalej. Na razie muszę znaleźć nowy cel, pozbawiony czarnych barw, skąpany w całej tęczy. Wiem, że będę chronić moich bliskim, ostatecznie mogę przypłacić to życiem, ale nie oddam go po dobroci! Są ludzi, którzy mnie potrzebują i nie mogę ich zawieść. 

~~~~~~

Koniec! Lipny, wiem, ale szczerze nie miałam już ochoty, ani weny, by to ciągnąć. Może od czasu do czasu wrzucę jakiś rozdział nie do końca powiązany z fabułą, ale tylko MOŻE. Takie małe epilogi wyciągnięte z kontekstu. Konfrontacja z ojcem Izumi, jakieś pomniejsze walki, ciąża, ślub itd.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro