Ślad 81

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Minęły dwa dni od kiedy widziałam się z Shoto. Skoro miałam dzień wolny wykorzystałam go, by dłużej pospać, a przynajmniej taki miałam zamiar ...

-Halo ?

Jęknęłam do słuchawki, gdy mój telefon dzwonił po raz kolejny.

-No nareszcie ! Ile można odbierać telefon !?

Skwasiłam się słysząc zdenerwowany głos Eiza.

-Dodzwoniłeś się do Taro Izumi, nie mogę odebrać, zostaw wiadomość. Pip !

-Haha ! Boki zrywać ! Szykuj się, wybieramy się dzisiaj do centrum handlowego. 

-Po coooo ?

Jęknęłam przyciskając twarz do poduszki.

-Jak to po co ? Spędzić razem czas, to chyba proste !

-Za ile ?

-Za pół godziny będę u ciebie. 

-Zwlekać mnie tak z łóżka i to tak wcześnie ... Wstydziłbyś się.

Prychnęłam wstając z łóżka.

-Jest 11:30.

-No mówię przecież.

-Do zobaczenia.

-Mhm ...

Rozłączyłam się i po paru minutach leżenia, zebrałam się na wstanie. Ubrałam się w byle co i stwierdziłam, że czarne dżinsy w połączeniu z bordową bluzą z czarnymi napisami wyglądają całkiem nieźle. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z pokoju. W salonie siedziała Aya i oglądała jakiś film.

-Już wstałaś ?

-Taaa ... Wychodzę, a ty ? Co masz w planach ?

Dziewczyna wzruszyła ramionami i zerknęła na mnie.

-Właściwie myślałam o zrobieniu zakupów.

Uśmiechnęłam się wyciągając portfel. Podałam siostrze kilka banknotów.

-Liczę na ciebie. Resztę możesz sobie zatrzymać.

Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu mleka smakowego, ale go nie było. 

-Izumi ! Mo ... Izumi ?

-Gdzie mleko owocowe ?

-Co ?

Spojrzałam na siostrę z wyrzutem.

-Gdzie moje mleko ?

-Przed chwilą wypiłam ostatni karton. 

Wyprostowałam się, patrząc na siostrę spod byka.

-Dobra ... Wyjaśnijmy coś sobie. Kocham cię i dobrze o tym wiesz, ale wara od mego mleka owocowego ! Ta półka ! -Wskazałam palcem na najwyższą, a w tym momencie również pustą półkę- Jest moja ! Więc łapki przy sobie ! Ta półka ! -Wskazałam na najniższą półeczkę- Jest twoja ! Nie będę brała stąd niczego ! Zrozumiano !?

-Spokojnie Izumi ... To tylko mleko owocowe !

-Tylko mleko ? Tylko mleko !? To było MOJE mleko ! Moje życie ! 

-Dobra rozumiem ! Jesteś uzależniona od mleka owocowego. Już nie będę go rusza. Górna półka twoja, dolna moja, reszta wspólna. Czaję.

-No ! Teraz będę musiała zaspokoić się jogurtem pitnym ...

Jęknęłam, wyciągając butelka z wizerunkiem uśmiechniętej truskawki.

-Przepraszam.

-Już tego nie zmienisz ... -Słysząc klakson ubrałam płaszcz i buty- Wychodzę !

-Pa ...

-Aya ? -Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie, posłałam jej szeroki uśmiech- Nie martw się tym, ważne, że przeprosiłaś. Mogłam powiedzieć ci to szybciej.

Wyszłam z domu i po chwili wsiadłam do samochodu Eiza. 

-Hej ...

Od razu zrozumiałam o co chodzi. Przez telefon wydawał się bardziej pogodny, ale teraz widzę jaki jest zdołowany.

-Eizo ? Co się stało ?

-To nie jest dobre miejsce do rozmów ...

Samochód ruszył, więc szybko zapięłam pasy.

-Rozumiem, że nie jedziemy do centrum ?

-Wybacz. Nie wiedziałem co powiedzieć i tak jakoś wyszło.

-Nie szkodzi. Gdzie jedziemy ?

-Powinnaś to zobaczyć ...

-Ej ! -Kiedy chłopak zmieniał biegi złapałam go za rękę, spojrzał na mnie kontem oka- Cokolwiek to jest, jestem tutaj, pomogę ci.

Usta chłopaka wykrzywiły się w smutnym uśmiechu, pokiwał twierdząco głową i ścisnął moją rękę.

-Powinnaś powiedzieć to samo jeszcze komuś. 

Spojrzałam na niego pytająco. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że rozwiązanie tej zagadki wyjawi mi ktoś inny. Pewien blondyn. Nie ma go z nami i ostatni nie odpisywał na moje wiadomości. Teraz moje zmartwienie sięgnęło zenitu. Drogę przebyliśmy w ciszy, ciszy przepełnionej zdenerwowaniem i moim zmartwieniem. Zatrzymaliśmy się na cmentarzu, moje serce przyśpieszyło.

-Czy ...

-Nikt z mojej rodziny nie umarł.

Odetchnęłam z ulgą, ale gdzieś z tyłu mojej głowy tliło się to złe przeczucie dotyczące Matsuoto.

-Więc dlaczego ?

Chłopak wystawił rękę w moją stronę. Złapałam jego dłoń bez wahania, ale nie mogłam odwzajemnić jego krzywego, przepełnionego smutkiem uśmiechu. Wszystko we mnie krzyczało "Co się tu dzieje ?". Wszystkie myśli krążyły wokół odpowiedzi.

-To nie będzie przyjemne. 

Poszłam za chłopakiem czując rosnące napięcie, złapałam mocniej jego rękę. Nie lubiłam cmentarzy. Można powiedzieć, że się ich bałam. Nie samego cmentarzu, ale tego czyj pogrzeb odbywał się na nim dzisiaj ... Wczoraj ... Czy kilka dni temu ... To było najstraszniejsze. To był koszmar, którego nie chciałam przeżywać na jawie, ale widok przyjaciela w opłakanym stanie sprowadził mnie do brutalnej rzeczywistości. Spojrzałam na grób, przy którym siedział.

-Czy jego ...

Nie mogłam się wysłowić. Zagryzłam wargę i zamknęłam oczy. Wróciły do mnie wszystkie uczucia z pogrzebu matki. Żal, gniew, smutek ... Uporanie się z nimi było trudne, miałam wrażenie, że cały świat zawalił mi się na głowę, ale miałam braci ... Na ich pogrzebie było jeszcze gorzej ...

-Tak, jego matka nie żyje. Przyleciała tu na sylwestra. Jeszcze nie do końca wiadomo jak zginęła ...

Pewnym krokiem ruszyłam w stronę blondyna. Nie wiem jak to zrobię, ale go pocieszę ! Za wszelką cenę ! Tak samo jak wszyscy moi przyjaciele, moja prawdziwa rodzina ! Tak jak oni otoczyli mnie troską ... Tak jak oni ... Też będę taka silna ! Stanęłam przed chłopakiem, nawet na mnie nie spojrzał.

-Mats ...

-Nie !

Krzyknął odtrącając moją rękę. Widziałem w jego oczach ten sam ból, który przeżywałam kilka lat temu.

-Matsuoto !

Krzyknęłam, rzucając się na jego szyję, siedziałam przez to okrakiem na kolanach chłopaka. Kiedy poczułam jak jego ręce zaciskają się na moim płaszczu, nie powstrzymałam łez i rozryczałam się jak zwykły dzieciak. Oboje ryczeliśmy przytulając się do siebie, Eizo dopiero po chwili objął brata ramieniem.

-Masz jeszcze nas ...

-Dlaczego ona ? Dlaczego !?

-Nie zostawię cię ... Obiecuję.

Duknęłam zaciskając ramiona na jego szyi. Blondyn również wzmocnił uścisk ...

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro