Ślad 95

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Rzuciłam się na swoje łóżko zakrywając oczy, chwilę później przetarłam je dłońmi i sięgnęłam po telefon, przewracając się tym samym na brzuch. Weszłam w messengera, odszukanie mieszańca nie było trudne. Przejrzałam wszystkie nieodczytane wiadomości, chciałam jakoś odwlec w czasie pośrednią rozmowę z Shoto. Zwlekając weszłam w okno rozmów z mieszańcem.

Taro Izumi: Przepraszam za to co powiedziałam ci pod szkołą ... Byłam zdenerwowana, zmęczona i smutna. Nie zapanowałam nad sobą ...

Przeczytałam wiadomość jeszcze trzy razy zanim odważyłam się ją wysłać. Nie chce by znienawidził mnie przez moją głupotę, ale jeśli nie zacznę nad sobą panować w końcu kogoś skrzywdzę ... Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia.

Todoroki Shoto: Wiem ... Myślałem, że rozmowa ze mną jakoś cię pocieszy ...

Wiem, że tak myślałeś ... Chciałeś mi pomóc, a ja znowu spieprzyłam ... Nieźle Izumi, naprawdę zabłysnęłaś ! Trzy kropeczki na zmianę podskakiwały i opadały, pokazując, że Shoto ma do powiedzenia znacznie więcej. Czekałam na to co napiszę z sercem skaczącym do gardła.

Todoroki Shoto: Martwiłem się o ciebie. Wszystko w porządku ? Już czujesz się lepiej ?

Dlaczego on musi być taki wyrozumiały ? Zawsze pomija drażliwe tematy, zawsze się martwi i zawsze wybacza. Nie ma do mnie pretensji nawet, gdy zrobi coś nie tak.

Taro Izumi: Szczerze mówiąc jest jeszcze gorzej ...

Zamierzałam wysłać wiadomość, ale ostatecznie zmieniłam jej treść.

Taro Izumi: Tak ... Musiałam trochę ochłonąć, ale już jest lepiej.

Todoroki Shoto: Cieszę się. Wiesz może to zła pora, ale mogłabyś wyjść przed dom ?

Zamrugałam oczami ze zdziwieniem, ale ubrałam kapcie i wyszłam przed dom. Wstrzymałam oddech, widząc chłopaka, opierającego się o murek po drugiej stronie ulicy. Rozejrzałam się i przeszłam przez ulice.

-Co ty tu robisz ? Jest już późno ... Wszystko w porządku ?

Jego nagła wizyta naprawdę mnie zaniepokoiła. Obserwowałam mimikę chłopaka, ale jego mina była zwyczajna. Bez wyrazu ... Był tak samo chłodny jak przy reszcie klasy ... Jest zły ?

-Nie Izumi ... Nie jest w porządku ... Martwię się o ciebie, wiem, że nie mówisz mi wielu rzeczy. Martwię się, że któregoś dnia znikniesz i nie wrócisz. Martwię się, bo większa część twoich znajomych to faceci. Martwię się, bo nie wiem dlaczego jako jedyna osoba ze szkoły masz indywidualny trening z bohaterstwa. Martwię się, bo dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, że niczego o tobie nie wiem, a nasze ostatnie spotkanie nic nie zmieniło. Chce wiedzieć o tobie tyle samo co Monoma, chce byś mogła na mnie polegać, ale mam wrażenie, że między nami jest ściana. Ukrywasz coś, prawda ? Tu nie chodzi tylko o ciebie, ale też o twoje otoczenie ... Izumi ! Dlaczego mi nie ufasz ?

Wypuściłam cicho powietrze, stając obok chłopaka, tak jak on oparłam się o barierkę. Nie powinnam go okłamywać, zasługuje na prawdę, ale ... Wiem, że później zacznie się nade mną użalać ... Nie potrzebuje współczucia innych. Nie chce być traktowana jak kaleka ! Z drugiej strony nie chce, by dowiedział się tego w inny sposób ... Lepiej będzie jeśli powiem mu sama, ale jak zareaguje na współpracę z policją ? Zapewne nie będzie zadowolony, może próbować mnie powstrzymać ... Jeśli powiem mu o wszystkim, nie będę mogła pominąć informacji o swoim ojcu ... Wtedy będę musiała powiedzieć mu też o tym, że może być w niebezpieczeństwie. Właściwie już w nim jest, ale jeśli go wtajemniczę w całą sprawę, ojciec może próbować go zlikwidować. Na jego miejscu nie chciałabym mieć dodatkowych świadków.

-Przepraszam ... Wiem, że jest ci trudno. Ciągle pokazujesz jak bardzo mnie kochasz, a ja przez cały czas trzymam cię w niepewności. Zasługujesz na wyjaśnienia, ale ja nie jestem podobna do ciebie ... Pod tym względem przynajmniej.

Powiedziałam z smutnym uśmiechem. Shoto stanął przede mną, więc podniosłam na niego wzrok.

-Nie rozumiem.

Uśmiechnęłam się trochę szerzej. Jest naprawdę słodki.

-Nie potrafię opowiadać swobodnie o swojej przyszłości ...

-Twoi rodzice źle cię traktowali ?

Szybko pokiwałam przecząco głową. Zawsze byli wspaniali. Właśnie ... Zawsze byli wspaniali ... Oni ... Mój ojciec nawet po śmierci matki nie był dla nas niemiły ... Więc dlaczego stał się zły ? Czy na pewno zawsze taki był ? A może on po prostu udawał ? Nie ... Zabił moich braci ...

-Nie. Zawsze mogłam liczyć i na nich i na moje rodzeństwo ... Moi rodzice byli bardzo cierpliwi, jako dziecko byłam strasznie kłopotliwa ... Wpadałam w róże bójki i wykłócałam się z wychowawcami, jednak oni nigdy nie podnosili na mnie głosu. Miałam wszystko czego potrzebowałam, każda moja zachcianka była spełniana ... Właściwie można powiedzieć, że żyłam jak księżniczka, ale wszystko co dobre szybko się kończy ...

Chłopak stanął jeszcze bliżej, podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy, były przepełnione żalem. Wiedziałam, że tak będzie ... Ale pociągnę to do końca. Dłoń Shoto znalazła się na moim policzku, była ciepła ... Położyłam swoją dłoń na jego.

-Nie żyją ?

Kiwnęłam głową, czując jak łzy zbierają się w kącikach moich oczu.

-Z grubsza ... Ulica nie jest odpowiednim miejscem na takie rozmowy ... Będę już wracać do domu, do jutra Shoto.

Przytuliłam go na pożegnanie i ponownie rozejrzałam się po ulicy, jednak zanim zrobiłam krok w stronę domu mieszaniec naparł na moje plecy, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Głowa chłopaka znalazła się na moim ramieniu, a jego włosy łaskotały moją szyję przy najmniejszym ruchu.

-Izumi ... Dziękuję, że mi to powiedziałaś.

Położyłam jedną rękę wzdłuż rąk mieszańca, a drugą wplotłam w jego włosy. Powiedzenie tego, mimo że dużo wcale się nie dowiedział, było trudne ... Ale zrobiłam dobrze, posłuchałam Monomy, bo wiem, że miał rację. Nie mogę ich oszukiwać. Powiem to również pozostałej trójce, ale jeszcze nie wiem kiedy ... Zanim zdążyłam zorientować się co robię ucałowałam jego włosy, poczułam jak ręce chłopaka zaciskają się mocnej na mojej talii. 

-Wracaj już do siebie. Robi się zimno ... 

~~~~~~



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro