Ślad czterdziesty drugi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Neito ...

Przyjaciel spojrzał na mnie z rozbawieniem, które szybko zmieniło się w szok, Neito zamoczył jakąś ścierkę, podeszłam do niego przytulając go delikatnie i pozwalając by przyłożył materiał do mojego oparzenia.

-Powinnaś mieć całodobową ochronę kanalio ... Tylko na chwilę spószczę cię z oczu i zaraz jesteś poszkodowana !

-To nieprawda ...

Chłopak jeszcze trochę na mnie pokrzyczał, ale ostatecznie zmierzył mnie pytającym spojrzeniem.

-Kiedy ty ją zabrałaś ?

Spytał odsuwając mnie od siebie, wcale mi się to nie spodobało.

-Ostatnio jak u ciebie spałam.

-Wiesz ile jej szukałem ?

-Długo ?

-Rozmawialiśmy już kiedyś na temat zabierania moim bluzek i bluz i spodni i ...

-Ogólnie wszystkiego ?

-Właściwie to tak ... Pytaj się zanim coś sobie przywłaszczysz.

-Wtedy byś się nie zgodził.

-No co ty nie powiesz ?

-Ale dzięki mnie masz się teraz w co przebrać ... Więc właściwie ci pomogłam ...

-To jedyny plus z tej sytuacji ...

-Izumi ?

Oparłam się o blat i spojrzałam z uśmiechem na resztę.

-No właśnie ! Co tam u was ?

-My powinniśmy o to pytać idiotko !

-Ja rozumiem, że się martwiłeś Bakusiu, ale nie musisz krzyczeć.

Chłopak prawdopodobnie by się na mnie rzucił, gdyby nie interwencja Eijiro i Denkiego, przeleciałam wzrokiem po reszcie grupy i podeszłam do blondyna, który zaczął rozsmarowywać na moim policzku maść na oparzenia, przez chwilę próbowałam jakoś go do tego zniechęcić, ale jego spojrzenie skutecznie mnie uspokoiło.

-Dzięki ...

Jęknęłam z pretensją, gdy nalepił plaster na mój policzek.

-Na pewno wszystko u ciebie w porządku ? Od bardzo dawna nie było cię w szkole i nie odpisywałaś nam, przyszlibyśmy wcześniej, ale nie wiedzieliśmy gdzie mieszkasz, a dopiero dzisiaj Todoroki i Bakugo powiedzieli, że wiedzą i ... Izumi !

Brunetka rzuciła się na moją szyję przez co zadławiłam się soczkie, który podał mi Neito.

-Och-aco ... Dusisz mnie ...

-Przepraszam !

Brunetka odsunęła się ode mnie, ale dalej była blisko mnie , jeszcze przez chwilę kasłałam, ale w końcu przestałam z triumfem uniosłam ręce w górę z zwycięskim uśmiechem.

-Przeżyłam !

-Złego diabli nie biorą ...

Jęknął, zabierając mi butelkę za co uderzyłam go łokciem między żebra.

-Pod którym względem ja jestem zła ?

-Pod każdym słońce, pod każdym.

Wyszczerzył się w chamskim uśmiechu na co pokazałam mu środkowego palca.

-Jeśli ktoś z tego duetu jest zły to ty kochanie.

-Uczyłem się od ciebie.

Zastanawiałam się przez chwilę nad odpowiedzią.

-Właściwie to mogę być tą złą ...

-Ocho ! Coś się szykuje !?

-Owszem. Zemsta na tobie !

-Za co tym razem ?

Wskazałam na plaster.

-Za to paskudztwo, którym mnie nasmarowałeś ! Szczypie i boli i swędzi i śmierdzi i ...

O i o tym mówiłam, ten zapach jest dla mnie tak drażniący, że musiałam kichnąć !

-Na zdrowie.

Rzucił nieprzejęty chłopak.

-Dziękuję ... - Złapałam chwilowego laga- Ej ! Nie przerywa, gdy jestem na ciebie zła !

-Misiu ... Musiałem.

-Nie misiu mi tutaj !

~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro