Rozdział III

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

              W BAZIE  EGGMANA CZ.1

Shadow pov

Minoło dwa dni, a Sonic nadal jest nie przytomny. Martwię się już o niego. Nawet szmaragd zbyt wiele nie pomógł.

Nastał następny dzień i rutymowo zajrzałem do pokoju gdzie leżał Sonic. Traciłem powoli nadzieję, że w końcu się ocknie. Wszedłem do pokoju i nie dowierzałem. Stał o własnych siłach i próbowała wyjść przez okno. Zatrzymałem go w ostatniej chwili.
-Co ty wyprawiarz! Jesteś jeszcze poturbowany. Nie możesz....
-Ale muszę....Musze ich uratować, zwłaszcza Amy... - znów stracił przytomność.
-Eehh... - podniosłem go z podłogi i położyłem spowrotem na łóżku. - Skoro ty nie możesz zostaw to mnie. Teraz moja kolej...

>następny dzień/piątek<

Zacząłem przygotowania do misji gdy nagle usłyszałem rumot. Spojrzałem za siebie. Leżał tam Sonic ze szmaragdem.

-Weź go....... Pomoże Ci......
-Nie spróbujesz mnie przekonać żebym cie również zabrał?
-Po co? Skoro możesz mnie uśpić jak bym próbował z tobą walczyć wiec nie będę próbował.
-W sumie.....
-Mam tylko jedną prośbę. Postaraj się mieć serce......zgoda....
-Co!? Poczekaj! - nie no znowu stracił przytomność. - Hmmm....postaram się, braciszku.... - położyłem go na kanapie.
Wyszedłem z domu. Wziąłem ten szmaragd który miał przy sobie. Chciał abym go wziął. Koło południa byłem na miejscu. Sprawdziłem czy mam wszystko. Moja ulubiona krótka broń i sztylet do walki wręcz oraz szmaragd. Tak wszystko mam. Planowałem wejść po cichu i jak narazie mi to wychodziło, byłem w środku. Szukałem centrum dowodzenia aby znaleźć uwięzionych. Szedłem korytarzem B-12 i nic nie sugerowało to iż mnie wykryto do momentu.

-Intruz w sektorze B-12!Intruz w sektorze B-12!Intruz w sektorze B-12!
-Super....no dobra trzeba się przygotować na ciepłe powitanie w stylu Eggmana - wyciągnąłem mój pistolet i załadowałem. Nie czekałem zbyt długo po 5 minutach przybyli żołnierze. - Coś nowego. Widzę, że Eggman zdobył zwolenników. Ale nie zabrakło też oczywiście robotów.

Walka ze przymierzam doktora poszło mi szybko ale z robotami trochę gorzej. Faktycznie były lepsze, nie było łatwo ale w końcu walka dobiegła końca.

-Hhhhhh.......no dobra to już koniec walki. Teraz muszę....Co jest do....!!! Eggman!!!!
-Uhhhhu!!!!! Kogo ja widzę przecież to zdrajca Shadow. Co już Sonic zdechł! Uhhhhu!
- Że co!? A z resztą nie mam czasu się z tobą walczyć przyszedłem tu po jego przyjaciół wiec zejdź mi z drogi!!!
-Ależ ty miły. Nic się nie zmieniłeś, nadal jesteś arogancki i zbyt pewny siebie. Bardziej niż ten niebieski pędziwiatr. Dobrze, że mam roboty które są skonstruowane specjalnie do walki z tobą.
-Jak mówiłem. Nie mam czasu na WALKĘ Z TOBĄ!!!! KONTROLA CHAOSU! - zatrzymałem chwilowo czas podeszłem do byle jakiego terminalu i znalazłem czego szukałem. Numer cel i kody do nich. - Dobra miło było Jajogłowy ale muszę lecieć...
-Wracaj tu tchórza! 'Do wszystkich w placówce, czarny jeż zmierza do strefy więziennej przygotować modele E-365, powtarzam przygotować modele E-365!' Zobaczymy jak sobie teraz poradzisz Shadow.
-... KONTROLA CHAOSU!

>W podziemiach<

-Cholera....wezwał posiłki. No dobra zaczynamy zabawe - wyciągnąłem swój pistolet i przeładowałem. - No dobra zaczynamy tą grę.

Walka z pomagiermai Eggfloty ludzi było łatwe. Nie zabiłem ich tylko lekko poturbiwałem. Nie liczni którzy mnie wkurzył zginęli, czyli chyba 100 osób

-A miałem być...jak to powiedział Sonic, a "mieć serce". Przepraszam bracie ale nie mogłem za bardzo mnie poniosło. No dobra cele numer 34d, 54s i 56f. Nie no numerację ma zarabistą. Dobra teraz kod 473283518. Okej.....Teraz to wykazał zero rozumu. Wszędzie ten sam kod. Nie chciało mu się wymyślać - cele się otworzyły, a z nich wyszli Amy, Tails i Knackels. Wyszedłem im na spotkanie i oczywiście czerwona kolczatka mnie zaatakowała. Amy i Tails stali zamurowani.

-Stój! Knackels! On nas uwolnił!- krzyknęła na niego Amy.
-Właśnie Knackels. Czasem warto najpierw trochę pomyśleć, a potem działać. Przepraszam Cię za niego Shadow. Ale zawsze taki był.
-Nie spokojnie. Dobra zbierajmy się z tego miejsca. Nie mam ochoty ponownie spotkać się z....
-Z kim właśnie nie chcesz?
Odwróciłem się i zobaczyłem gębę Eggmana
-Super.... - westchnąłem. - Ty nie dasz na za wygraną, co?

          

                                Ciąg dalszy nastąpi.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro