Rozdział XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sonic pov
Jak ja to robie. Jak chcesz aby wyszło po cichu do wychodzi głośnio. Już prawie dotarłem do bramy chciałem już wchodzi a tu nagle pojawił się komitet powitalny:Nemeziz, Scourge, Fiona, Lightnig, Flying, Sgt.Simian, Sleuth, Drago, Predator. Nie no, super. Poprostu fajnie. Nie ma co, do roboty.
-No proszę, kogo my tu mam. Sonic dawno się nie widzieliśmy.
-Też się ciesze że Cię widzę. Nadal masz do mnie żal.
-Nie oczywiście że nie. Otoczyć go! A ty Nemeziz, dołączysz?
-......Nie, wiesz mam coś innego do zrobienia. Wyczuwam obecność.....Shadow. Wy zajmujące się nim a ja czarnym jeżem. Daje wam wolną rękę.
-Gotów na piekło So-ni-cu.
-To się okaże dla kogo będzie to piekło Scourge-odparłem.
Rozpoczęła się walka. Walka z Destructix* nie należał do najtrudniejszych. Poszło nawet szybko. Został mi tylko ten debil Scourge i jego dziewczyna Fiona.-Dobra została mi tylko wasza dwójką.
-To będzie szybka akcja. Co nie skarbie?
-Zgadza się Fiono. To się skończy bardzo szybko-nagle pojawił się po lewej stronie moich pleców. Zdążyłem w ostatniej chwili odwrócić w jego stronę. Zablokowałem cios ale poleciałem do tyłu na plecy. Skoczyłem do góry i wykonałem SpinDash prosto w Scourge. Teraz to poleciał na plecy. Już miałem szykować się do ataku Fiony ale poczułem nagły przypływ wiatru. Ledwo co się odwróciłem a ujrzałem Scourge jakimś cudem udało mi się zrobić unik. Nie miałem czasu na jaką kolwiek reakcje zielony sprzedał mi niezłego kopiniaka w brzuch. Oddałem mu tym samym tyle ze mocniej. Uderzył o drzewo i potem upadł na twarz. Podniosł się i spojrzał na mnie a ja na niego. Coś mi się nie zgadzało. On tak łatwo nie dawał za wygraną. Nerwowo odwróciłem się w stronę Fiony. Ale nic nie zdążyłem zrobić. Fiona zdarzyła mnie pozbawić równowagi i morzem zrobiła mi cięcie na klatce piersiowej tam gdzie miałem czuły punkt. Upałem. Jedyne co jeszcze pamiętam to że zdążyłem użyć jeszcze szmaragdu.
-Shad.......pomocy.....bra.......

Shadow pov
-Sonic.........-upałem na kolana.-Co się tam stało. Musze tam iść-nagle coś mi przeleciało koło głowy. Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Nemeziz. No świetnie jeszcze mi tu jej brakowało do szczęścia.
-No....Shadow. Pomogłeś nam. Jestem ci nawet wdzięczna.
-Nic wam nie pomogłem! Nawet nie wiem o czym ty mówisz.
-Dowiesz się-wyciągnęła w moją stronę dłoni.-Kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora.
-Nic z tego-wyciągnąłem pistolet i wystrzeliłem. Zatrzymała pociski drugą ręką ale się zdziwiła kiedy zaczął połyskiwać. Zrobiła zdziwiona minę a ja tylko się uśmiechnąłem i powiedziałem....-Kontrola Chaosu.
Pocisk eksplodował. Nemeziz nie mała czasu nawet na reakcję. Nagle zniknęła mi z oczu. Przez jakieś 10 min nie wiedziałem gdzie jest dopóki nie usłyszałem jej głosy.
-Całkiem sprytne ale drugi raz się na to nie nabiorę. A teraz żegnam Shadow!
-Nani!? (Co?) Po tym nie pamiętam już niczego co się potem działo.

~20min później~
Obudziłem się w jakieś celi lub lochu. Podniosłem się z podłogi. Nie czułem się za dobrze. Nie wiem co mi jest ale czułem odpływ sił. Dotknołem jednej ze ścian momentalnie poczułem szybszy odpływ energii. Nie ma innej możliwości ściany były z jakiegoś materiału który bym specjalnie dla baz chaosu (Sonica i dla mnie. No bo oboje jesteśmy bazami chaosu.).
-No ładnie. Nie będzie łatwo się z tego więzienia łatwo wydostać.
Chodziłem po całej celi. I nie mogłem dostrzec żadnej słabiej strefy. Nagle usłyszałem skrzypienie celi na przeciwko, doszło do tego głuchy upadek na ziemię i stękniecie. Obejrzałem się na tamtą cele. Oczy prawie mi wyszły. Zobaczyłem tam mojego brata.
-Myślisz, że coś z niego zostanie?
-Możliwe. Nie obchodzi mnie to zbytnio.
Dwójka podwładnych wyszła. Sonic na to miast leżał nieprzytomny.
-Co oni mu zrobili? Sonic! Błagam obudź się! !!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Destructix- składa się z Lightnig, Flying, Sgt.Simian, Sleuth, Drago, Predator czasami Fiona do nich dołącza

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro