Rozdział 2: Jedna sieć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(FaceBot pov)

- Więc... chcecie mi powiedzieć że nagle wyrzuciło was do mojego mieszkania...? I najprawdopodobniej to samo coś, co to zrobiło, mogło wyrzucić chłopaków?

- Brzmi to najbardziej prawdopodobnie - przyznałem. Spędziliśmy ostatnie kilkanaście minut na tłumaczeniu Thomasowi wszystkiego co sami wiedzieliśmy i co podejrzewaliśmy że miało miejsce. - Cokolwiek to było, musiało też uniemożliwić Alterowi użycie teleportera i wezwanie pomocy przez telefon... - podczas gdy czekaliśmy aż mężczyzna się ocknie, Alter próbował zadzwonić do swojej żony, lecz nie mógł złapać zasięgu. - Sam nie wiem na czym to polega, ale to na pewno nie jest normalna sytuacja.

- Ta... Sam to czuję - Thomas odstawił na stolik szklankę z wodą. - Z jakiegoś powodu... nie czuję obecności stron. Zupełnie jakby całkowicie zniknęły albo coś... Wyczuwam tylko was.

Widziałem jak Drew pokazuje w języku migowym "próbowałem nawiązać kontakt z tamtym światem, bo może któryś z duchów wiedziałby co robić, ale nic z tego".

- I tak dzięki. W takim razie co powinniśmy robić? Nie mamy jak przedostać się do Cyberprzestrzeni by odnaleźć te strony o których mówiłeś.

- C-czy to z-znaczy... Że u- utknęliśmy...? - zapytał Negative. Był zdenerwowany najbardziej z nas wszystkich.

- Nie wiem... Próbuję jakoś coś ogarnąć, ale... - Alter pokręcił głową. - Moja moc ledwo działa. Ledwo słyszę myśli któregokolwiek z was, więc nie dam rady znaleźć tamtych.

- Przecież normalnie nie masz z tym problemu. Co mogło to sprawić? - zapytał Sven.

- Nie wiem... Za każdym razem gdy próbuję użyć mocy, czuję coś... dziwnego. Jakby ktoś związał mnie grubym drutem stalowym, który zmniejszał swoją objętość za każdym razem gdy używam magii. To dość... nieprzyjemne. Zupełnie jakby... - nagle coś w jego spojrzeniu się zmieniło. - ...jakbyśmy byli przywiązani do kogoś.

- Do kogo niby? - zaśmiał się Thomas.

Wtedy Alter spojrzał na niego.

- Mam swoje podejrzenia... Myślę że tą osobą jesteś ty.

- Pfff, że co...? Jak mielibyście być...? Przecież to by znaczyło że wy przejęliście funkcje moich stron, a one wasze - zauważył.

- No właśnie... Czy twoje strony mogą opuszczać twoje otoczenie?

- Um... Mają swoje zakątki w moim umyśle, ale nie wyjdą do sklepu ani nic jeśli ja nie idę z nimi.

- Czy mogą dzwonić do kogoś? 

- Uh... Nie...

- Czy mają pełną swobodę używania swoich umiejętności i interakcji z innymi?

- Um... Nie do końca...

- Zaraz, chcesz powiedzieć że jesteśmy teraz stronami Tomka? - Sven wskazał na mężczyznę.

- Mogę to sprawdzić. Drew, podaj mi na chwilę rękę.

- Zamierzacie przeprowadzić Skan Umysłowo-Duchowy? - zapytałem. To była jedyna rzecz do której Alter mógł potrzebować go, ale wolałem zapytać.

- Tak... Jeśli naprawdę jesteśmy połączeni z Thomasem, łatwo to zobaczymy.

- Uh, czy powinienem coś robić? - zapytał.

- Po prostu stój tu.

Alter skoncentrował się, a w tym momencie jego oczy zaświeciły niebieskim światłem i-

- O W MORDĘ!

- Ł-łoł...!

- ...!

Nagle znaleźliśmy się w czarnej przestrzeni, otoczonej przez niebieską sieć złożoną ze światła. Nie widziałem czegoś takiego... w zasadzie nigdy. Wyglądało to jak wyrenderowana, trójwymiarowa tekstura, ale... Ta była całkowicie prawdziwa.

- Tak myślałem - Alter dotknął jednej z grubszych nici, która łączyła jego klatkę piersiową z tą należącą do Thomasa. Tak naprawdę każdy z nas miał taką. - Nasze dusze są połączone, i nie zwykłym połączeniem... To dosłownie lina łącząca nas jak neurony łączące się w jedną sieć układu nerwowego.

- Czyli...?

- Czyli jesteśmy twoimi stronami. Chwilowo. Mam nadzieję, że da się to odwrócić, bo to może mieć... nienajlepsze skutki dla ciebie.

- To znaczy? Co może mi się stać? - zapytał Thomas.

- Posłuchaj, tłumaczyłem ci na czym polega różnica między stronami i alter ego - zaczął. - Alter ego są w pełni materialne ze względu na to że każdy posiada własną duszę. Strony dzielą się jedną, należącą do ciebie. W tej chwili twoje ciało nie posiada jednej, a sześć. Jeśli nie odwrócimy tego, twoje ciało może nie wytrzymać tej energii... To tak jakby podłączyć zabawkę na baterie do akumulatora samochodowego...

- Wystarczy chwila a nastąpi pożar - skomentowałem.

- Dokładnie.

- Czyli... Mogę umrzeć?!? Wy też?

- W teorii tak, ale...

- A-ale? - zapytał Negative.

- Myślę, że jeśli nie będziemy używać całej naszej energii, powinniśmy być wszyscy w porządku. Wystarczy że nie będziemy przesadzać i próbować robić czegoś szalonego. To między innymi oznacza że powinienem unikać używania swojej mocy dopóki to nie będzie absolutnie konieczne.

"Ma sens", dodał Drew. "To... skoro jesteśmy stronami Thomasa, powinniśmy coś konkretnego robić, czy...?"

- Um, co on powiedział? - zapytał Thomas.

- Drew pyta, czy skoro zastępujemy twoje strony, powinniśmy wykonywać jakieś obowiązki... W zasadzie myślę że to dobre pytanie.

- Nie wydaje mi się... Zresztą do tego musielibyście identyfikować się z nimi, a nie mogę tego na was wymuszać... 

- Nasze osobowości i wszystko inne samo powinno nas przypasować? To masz na myśli?

- Mniej więcej... Choć chyba widzę już jedno z takich przypasowań - nagle Thomas spojrzał na mnie. - Bardzo przypominasz mi Logana, stronę odpowiedzialną za moje logiczne myślenie. Podobnie jak ty on jest bardzo opanowany i stara się znaleźć jakieś logiczne rozwiązanie za pomocą faktów. Nie zdziwiłbym się gdybyś to właśnie ty zastępował go.

Chciałem coś odpowiedzieć, ale nagle przez moje ciało zaczęła przechodzić fala elektryczności. Spojrzałem w dół i zorientowałem się, że moje ubranie zaczyna się rozpadać, jednocześnie materializując się w całkowicie nowy ubiór: czarne spodnie, czarną koszulkę polo i niebieski krawat oraz okulary z czarnymi oprawkami.

- ŁOŁ! - Sven aż się cofnął gdy to zobaczył. - Co jest?

- O w mordę... Teraz serio wyglądasz jak Logan! - przyznał mężczyzna. - Huh... Pasuje ci to.

- Dziękuję...? - odparłem, przyglądając się swojemu strojowi. - Czy to znaczy że identyfikuję się z twoją Logiką?

- Ta... Cóż, to chyba dobrze, nie? Trochę stabilniej się czuję z tym... Nie wiem, silniej czy coś.

- Myślę że tak. Czas pokaże resztę połączeń - przyznał Alter, wynosząc nas z tej wizualizacji. - To skoro już mamy tą rzecz za nami, jakieś pomysły jak to naprawić?

Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie.

- Nie spodziewałem się gości - Thomas wzruszył ramionami i ruszył do drzwi. Gdy je otworzył...

- Cześć...? Chyba trafiliśmy...

- MARK?!? JAY?!? - Alter podbiegł do chłopaków. - Ja pierdolę, dobrze was widzieć...! Co wy tu robicie?

- Hej stary...! - Jay przywitał go. - Eveline dzwoniła. Ma gości na chacie, a ty dosłownie zniknąłeś...! Reszta poszła do niej, a my poszliśmy szukać ciebie... O, twój gang też tutaj?

- Uh... Ta... Sprawy się skomplikowały, i to mocno.

- Dobra, opowiesz nam na spokojnie - Mark oparł rękę na jego ramieniu. - Mamy czas. Myślę że tamci się bez nas nie pozabijają, jak nas nie będzie pół godziny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro