Rozdział 6: Kontrast

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Sven pov)

- I co? - zapytał Thomas. Podczas gdy przyjaciele Altera zajmowali się teleporterem, my siedzieliśmy z Thomasem, który był badany przez FaceBota.

- Cóż, masz podwyższone ciśnienie, ale poza tym twoje ciało zdaje się radzić sobie z nami - stwierdził. - Choć powinniśmy jak najszybciej naprawić ten problem, nie jestem w stanie bowiem stwierdzić jak szybko to może ulec zmianie.

- Uh, racja... Tak naprawdę w każdej chwili może się to zjebać... Ja pierdolę, to nie jest w porządku - Alter po raz kolejny wstał z kanapy i zaczął chodzić po pokoju.

- Uspokój się, pracujemy nad tym - zauważyłem. - Będzie dobrze, wiesz przecież.

- A co jeśli nie? - spojrzał na mnie. - Co jeśli tym razem... Tym razem nie wyjdziemy z tego cało? Słuchaj, byłem w wielu takich sytuacjach... Zbyt wielu. Moje szczęście się musi kiedyś wyczerpać...! Co jeśli to nastąpi teraz... i to gdy wy tu jesteście...? Pociągnę za sobą was wszystkich, Thomasa i jeszcze jego strony...

- Hej, kiddo, spokojnie...! Czekaj, czemu nazwałem cię "kiddo"? - Negative był wyjątkowo rozbawiony tą sytuacją. Na początku było to nawet urocze, ale... coraz dziwniej się z tym czułem. - N-nieważne. Słuchaj, nie możesz panikować, bo to się zacznie udzielać. PMA, co nie? Myśli pozytywnie! Serio, zdenerwowany ty brzmisz jak... jak nie ty. Taki, no wiesz... Alter-natywny ty.

- Przysięgam, usłyszę jeszcze jeden żart i komuś przywalę - oznajmił FaceBot.

- N-nie jestem w nastroju na żarty... Serio, ja... ja chyba nie wytrzymam - Alter usiadł na krześle i spuścił głowę. Włosy opadły mu na twarz i wyglądał na wykończonego fizycznie i psychicznie tą sytuacją, aż żal mi się go robiło.

- Hej, tylko nam się tu nie załamuj! - podszedłem do niego. - Będzie dobrze, Alter. Słyszysz? Będzie. Dobrze. Wyjdziemy z tego. Tak jak zawsze.

- . . .

- Hej... Posłuchaj, naprawimy to i wszystko wróci do normy. Obiecuję ci to. Proszę... Spójrz na mnie i powiedz że będzie dobrze.

Oparłem dłoń na jego ramieniu. Źle się czułem, widząc go w takim stanie... Nie mówiąc o tym, że jak Negative wspomniał wcześniej, przez to wszystko zaczynał zachowywać się całkowicie inaczej, jak nie on. Cholera, pewnie jego też dopada to co chłopaków... Tylko że bardziej... negatywne.

W końcu Alter westchnął i spojrzał na mnie. Wtedy zauważyłem coś...

- Co ty masz pod oczami? - zapytałem i przejechałem palcami po tym.

- H-hej, ręce przy sobie! - krzyknął, próbując mnie odepchnąć; na całe szczęście zdążyłem się odsunąć. Spojrzałem przy okazji na swoje palce, które zabarwiły się na ciemny kolor.

- Czy to... czarny cień do powiek?

Wtedy Thomas dostał histerycznego ataku śmiechu. Spojrzeliśmy na niego, nie wiedząc co powiedzieć.

- Pfffffffhahahaha...! TY?!? Ty z nich wszystkich to Virgil?!? HAHAHAHAHA!!!

- Możesz przestać się śmiać?!? Nie ma żadnego powodu do tego - warknął, zasłaniając się grzywką. 

- Virgil? - spytał FaceBot.

- Ta... Virge to strona będąca moim Niepokojem. Albo po prostu moje wewnętrzne emo, mówiąc prościej.

Parsknąłem. Awww, cute...!

- Ani. Mi się. Waż.

- HAHAHAHAHA! Zawsze wiedziałem że jesteś emo w środku! To zbyt idealnie pasuje! Od zawsze wiedziałem że-

- ZAMKNIJ SIĘ!!! - krzyknął, a w tym momencie jego strój zmienił się tak jak u pozostałych, tylko znacznie szybciej. Teraz miał na sobie fioletową koszulkę i czarno-fioletową bluzę z kapturem, który natychmiast narzucił na głowę. - M-musisz być taki?!?

- Okej chłopaki, żarty żartami ale lepiej odpuście mu na razie - Thomas całkowicie odebrał nam zabawę. - Virgil jest... dość wrażliwy, ale lepiej go nie prowokować. Myślę że Alter też wolałby mieć chwilę spokoju.

- Przynajmniej KTOŚ to rozumie...

- Oh, PRZEPRASZAM NAJMOCNIEJ że nagle nasze poczucie humoru nie odpowiada twojemu! - aż podniosłem głos. - Serio, to jest doskonała okazja na takie żarty, a ty Panie Depresjo psujesz całą zabawę...!

- Cóż, wygląda na to że więcej z nas się zmienia - usłyszałem FaceBota.

- Co masz przez to na myśli, Metalowy Smerfie? - spojrzałem na androida.

- Nie zauważyłeś? Ty również zaczynasz się posługiwać całkiem innym językiem niż wcześniej. Wcześniej nie nadawałeś nam takich pseudonimów.

- No i co?! Ja pierniczę, już nic nie można powiedzieć? Czy muszę rozsmarować wasze flaki po ścianach by nikt się nie dopierdalał do mni- - nagle zamilkłem, bo zdałem sobie sprawę że zaczynam mówić o czymś... Dziwnym. - Ja pieprzę, skąd TO się wzięło?

- Ooooookej... A Sven KOGO ma niby reprezentować...? - zapytał Negative, patrząc na mnie nieco... zaskoczony.

- Um... - Thomas się zamyślił. - Szczerze to nie jestem pewien... Najpierw myślałem że Romana, ale ten tekst z flakami to bardziej do Remusa by pasował...

- Um... co to za jedni...? - mruknął Alter, zdejmując z głowy kaptur.

- Cóż... Oni są braćmi, obaj odpowiadają za Kreatywność... Z tą różnicą że Roman za tą normalną, a Remus...

- ...za tą złą?

- Ta... Jeśli masz czasem myśli o tym, by kogoś zabić albo o kilku osobach mających jakąś... dziką imprezę w sypialni... nie, nie mam na myśli nocowania...

- OH, okej... To... wiele tłumaczy...

- Zaraz, skoro mówisz że obaj są od Kreatywności, a ja jakby zachowuję się jak obaj... - zacząłem. - Nie oznaczałoby to że zastępuję ich obu?

- Najprawdopodobniej - skomentował FaceBot. - To brzmi sensownie.

- Znaczy... obaj to Kreatywność, więc... Nie byłoby w tym nic dziwnego - stwierdził Thomas.

Wtedy poczułem jakieś miłe uczucie, coś jak wiosenny powiew wiatru, z wyjątkiem że nie było żadnego wiatru, bo okna były zamknięte, ale no. Myślę że doskonale wiadomo co mam na myśli~ Wtedy też moje ubranie zmieniło się w cudowny, biały strój ze złotymi detalami i czerwoną szarfą. O dziwo, ubiór ten był dość krótki i odsłaniał mój brzuch, ale czy to takie złe...? Znaczy, siłownia robi swoje z ciałem.

- Oh darn - mruknął Thomas, odwracając się. - To dość... dużo odsłania, nawet jak na Romana. Widać że jest w nim trochę Remusa.

- Ja tam nie narzekam~ A ty co sądzisz, Cichy Protagonisto? - spojrzałem na ostatniego z nas, który siedział na kanapie i zaczytany był w książkę. Gdy tylko Drew spojrzał na nas, jego oczy wyraziły czyste zaskoczenie - widocznie nie widział mojej cudownej przemiany. A, i tego co stało się z Alterem też.

- Oh DAAAAAAAAAAAAAAAAMN! - krzyknął Mark, który w tym momencie podszedł do nas. - No to jest coś!

- O, hejka! Przyszliście zobaczyć? - zapytał Negative.

- Też. Ale mamy newsa! - dodał Jay. - Mamy zrobiony teleporter i możemy ruszać!

- To świetnie! - krzyknął Thomas. - Możemy ruszać tam do was?

- Tak. Radzę zrobić to natychmiast - powiedział FaceBot. - Nie mamy czasu do stracenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro