I. Noce i wyrazy są ludzkie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Cisza. Martwa cisza, a w niej życie. Absurd, prawda? Noc. Noce są ciemne i głuche. Ja jestem jasna i słyszę. Moje ciche wołanie odbija się echem od ścian małego, płynnego pokoiku.
Echo, echo... Czym jest echo?

     Wraca do mnie. Echa zawsze wracają. Raz tulą się do nas słodkimi zdaniami, a innym razem przebijają ciało wyrazowym ostrzem.

     Wyrazy... Są jak tlen. Bez nich ludzie nie wyobrażają sobie życia. Potrzebują wyrazów, by opisać świat. Ludzie wiele chcą opisywać, myślę, że bez tego czują się bardzo puści. Jak ziemia, której nikt nie pielęgnuje, jałowa i czarna. Słowa są jak zboże; ludzie się nimi karmią. Nie da się żyć bez słów.

     Ja jestem życiem. Nie mam jeszcze imienia, ale powstałam i pływam sobie w brzuchu mamusi. Mamusia jest moim domem. Kocham ten dom, jego ciepło. Tu jest mi dobrze. Mamusiu, czy przeszkadza ci moja obecność? Jestem dobrym mieszkańcem? Mam tak wiele pytań, chociaż nie wiem, czym są pytania. Znam jednak wyrazy. Są we mnie, a ja jestem jednym z nich, choć nie wiem jakim. Mamo?

     Nie odpowiada. Śpi... Ona śpi, a ja czuwam. Jesteś bezpieczna, mamusiu. Będę cię chronić, choć tak naprawdę sama potrzebuje twojej opieki. Będę twoim księżycem. Każda noc potrzebuje księżyca. A ty podobno jesteś tak ciemna jak noc, tak podobna do niej, że tylko twoje oczy jaśnieją jak gwiazdy. A gwiazdom musi towarzyszyć księżyc, prawda?

    Znów nie odpowiada. Może Nocą brakuje Wyrazów?



nieco poprawiam tę pracę z 2017, dopisuję jakieś rozmyślania, mam nadzieję, że Ketmia przeniesie Was do Afryki!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro