Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Remus

Po kilku minutach siedzenia i rozmyślania nad swoim beznadziejnym życiem, postanowiłem jednak się wziąć w garść i się ogarnąć.
Wstałem z parapetu i poszedłem w stronę mojego Dormitorium.
Nie miałem najmniejszej ochoty w tej chwili rozmawiać z kimkolwiek, a w szczególności z Syriuszem, ale byłem zmęczony po całym dniu siedzenia na lekcjach więc i tak musiałem odpocząć w Dormitorium.
Po jakiś 10 minutach dotarłem do drzwi mojego Dormitorium, powiedziałem hasło i weszłem do środka.
Tak jak się spodziewałem, Syriusz i chłopaki siedzieli w pokoju wspólnym i gadali w najlepsze.
Pewnie już się pogodzili. Pomyślałem.
Jak tylko przeszedłem przez pokój Syriusz od razu mnie zauważył i stanął z fotela, patrząc na mnie z nadzieją, że już mu wybaczyłem.
- R-Remus... - zaczął Łapa ale ja go zignorowałem i poszedłem do naszego pokoju.
Poprostu nie chciałem słuchać jego tłumaczeń...

TIME SKIP

Minął tydzień.
Przez całe 7 dni nie rozmawiałem wogóle z Syriuszem mimo, że on chciał mnie przeprosić chyba z milion razy.
Chłopaki też mi ciągle mówili, żebym się z nim pogodził, bo kłucić się nie ma sensu ale ja poprostu nie chciałem tego.
Wsumie nie miałem nawet czasu, żeby z nim pogadać, bo próbowałem znaleźć Severusa i powiedzieć mu, żeby w pełnię nie przychodził do Wrzeszczącej Chaty ale nie mogłem go nigdzie znaleźć.
Nawet na lekcje nie przychodził więc nie mogłem z nim nawet zamienić jednego słówka.
Czas płynął i znowu nadszedł ten dzień gdzie wieczorem zamienię się w wilkołaka.
To była sobota, więc cały dzień mieliśmy wolny.
Ja cały ten dzień spędziłem na szukaniu Severusa i wogóle od śniadania nie widziałem się z chłopakami.
Teraz była już 18.00 więc udałem się do mojego Dormitorium, żeby jeszcze trochę odpocząć przed pełnią.
W naszym pokoju wspólnym było dość mało osób i było spokojnie, bo większość ludzi teraz spędzała czas gdzieś w Hogwarcie lub na błoniach.
Ja jednak nie miałem na to ochoty.
Nawet Lily (która zawsze czytała książkę w fotelu przy kominku, gdy jej przyjaciółki gdzieś wychodziły), nie było.
Poszedłem więc do pokoju mojego i chłopaków i usiadłem przy oknie, patrząc na zachodzące słońce.
Zastanawiałem się co się stanie podczas pełni.
W końcu skoro nie wybiłem tego głupiego pomysłu, podrzuconego przez Syriusza, z głowy Severusa to on na 99 procent dziś przyjdzie do tej Wrzeszczącej Chaty.
To by oznaczało, że zobaczy jak się przemieniam a ja go mogę zranić a tego wogóle nie chce.
Myślałem ciągle o tym co mnie jeszcze dzisiaj czeka aż nagle, nawet się nie spostrzegając, przysnąłem.

TIME SKIP

Obudziłem się kilka godzin później i na zegarku była wtedy 20.30 co oznaczało, że niedługo wzejdzie księżyc.
Spojrzałem w okno.
Rzeczywiście, na dworze było już ciemno a księżyc był jeszcze za chmurami, jednak ja wiedziałem że niedługo to się zmieni.
Wstałem i wyszedłem z pokoju, szykując się do wymknięcia się.
Przeszedłem przez pokój wspólny (gdzie było dosyć dużo osób jednak ja chłopaków nie widziałem) i wyszedłem na korytarz.
Gdy przeszedłem już połowę drogi do głównych drzwi Hogwartu zza rogu ujrzałem chłopaków, którzy szli i gadali w najlepsze.
- O Remus! Właśnie cię szukaliśmy! Idziesz do Wrzeszczącej Chaty? - spytał Syriusz, pierwszy mnie zauwarzając.
- Tak idę. A co? Chcesz zaprosić cały Hogwart? - spytałem ironicznie Łapę, omijając go i chłopaków, idąc dalej.
Oni popatrzyli na siebie i zaczęli iść za mną.
- Oj Remus, już przestań! Przecież cię przeprosiłem! - usłyszałem Syriusza za mną.
Ja się odwróciłem i stanąłem na przeciw jego, Jamesa i Petera.
- I co z tego? Co z tego że mnie przeprosiłeś, skoro i tak Severus przyjdzie dziś do Wrzeszczącej Chaty i wszystkiego się dowie? No co z tego? - powiedziałem spokojnie, chociaż miałem ochotę znów na niego wrzasnąć, jednak powstrzymałem się gdyż byliśmy na korytarzu i ktoś mógłby nas usłyszeć.
- No dobra, wiem że nawaliłem, ale ja poprostu chciałem mu zrobić kawał! Przecież znasz mnie! To miał być żart!
Nie pomyślałem wtedy o tym, że on może poznać twój sekret! - niemal krzyknął Syriusz.
- To trzeba było wtedy pomyśleć - odparłem, odwróciłem się i zostawiając chłopaków z tyłu, skierowałem się do wyjścia.
Gdy już dotarłem, sprawdziłem czy nigdzie nie ma Filcha i wymknąłem się zamykając za sobą wielkie drzwi.
Szybko skierowałem się w stronę błoń by jak najszybciej wymknąć się z  terenu Hogwartu, bo księżyc był już prawie poza chmurami.
Kiedy dotarłem do błoń skierowałem się w stronę Bijącej Wierzby.
Po chwili gdy tam doszedłem wczołgałem się w korzenie i nacisnąłem mały guzik, który odtworzył tajne przejście do Wrzeszczącej Chaty.
Nie wiem jak mi się to udało, bo to zawsze Peter pod postacią szczura odtwierał przejście ale jak widać ja też do tego się nadawałem.
Gdy już dotarłem do "Nawiedzonego" Domu spojrzałem, przez małe okienko by sprawdzić gdzie na niebie jest księżyc.
Na szczęście miałem jeszcze chwilę czasu.
Dlatego usiadłem pod ścianą, tak żebym miał widok na okno ze światłem dochodzącym z księżyca i czekałem aż w końcu się zacznie...

James

Gdy minęliśmy się z Remusem na korytarzu a ten zamienił dwa słowa z Syriuszem i poszedł w stronę wyjścia z Hogwartu, ja już wiedziałem że oni się szybko nie pogodzą.
- To co robimy? - spytałem w końcu gdy cisza, która nastała stawała się już nie do zniesienia.
- No jak to co? Idziemy za nim do Wrzeszczącej Chaty! - powedział Syriusz i zaczął iść w stronę w którą poszedł Remus.
Ja i Peter poszliśmy za nim.
- Ale przecież się pokłóciliście - stwierdził Peter.
- No wiem. Ale obiecaliśmy mu, że będziemy go wspierać w czasie jego przemian więc właśnie zamierzam to zrobić - powiedział Łapa.
- Wsumie racja... - mruknąłem i już się nie odzywałem tylko wraz z Peterem i Syriuszem szedłem dalej w stronę wyjścia.

TYMCZASEM

Severus

Właśnie wyszedłem z mojego Dormitorium i szedłem w stronę drzwi wyjściowych z Hogwartu.
Mimo upływu 7 dni nadal pamiętałem to co powiedział Black o tym, że mam przyjść do Wrzeszczącej Chaty w pełnię księżyca.
Nie miałem ochoty tam iść, bo to mógłby być kolejny żart Huncwotów ale z drugiej strony gdy Syriusz powiedział, że gdy tam pujde dadzą mi wreszcie spokój, postanowiłem zaryzykować.
Szkoda tylko, że Black nie powiedział mi jak mam się do tej Wrzeszczącej Chaty dostać.
Każdy w Hogwarcie wie, że krążą pogłoski o Wrzeszczącej Chacie i o tym, że jest nawiedzona, dlatego że co miesiąc w trakcie pełni w tej właśnie chacie rozlega się potężny wrzask podobny do wycia wilka i wszyscy myślą że ona jest nawiedzona.
Ja, rzecz jasna, nie wierzę w takie rzeczy, bo dlaczego niby ta chata miałaby być nawiedzona?
Zastanawiało mnie teraz jednak coś zupełnie innego niż nawiedzony dom.
Zastanawiało mnie, co Black, Lupin, Potter i Pettigrew mogą robić w pełnię księżyca w Wrzeszczącej Chacie, gdzie właśnie podczas pełni można było słychać ten ryk.
Oni lubili się bardzo wpakowywać w różne kłopoty i robić żarty (szczególnie na mnie) więc może poprostu chcieli sprawdzić co tam jest i zastawili na mnie pułapkę?
Wsumie właśnie przez ten ich głupi charakter mają przezwisko : Huncwoci, więc ta opcja była bardzo możliwa.
Chciałem nawet w tym tygodniu spytać się jeszcze Blacka jak mam się dostać do tej Chaty, ale nie chciałem ryzykować, że mi zrobią kawał, a pozatym źle się czułem i przez cały tydzień siedziałem w Dormitorium Ślizgonów, chory.
Teraz jednak doszedłem do drzwi i wymknąłem się z Hogwartu.
Po jakiś 15 minutach dotarłem na błonie i akurat przechodziłem niedaleko Bijącej Wierzby, aż nagle, zauważyłem, że ktoś lub raczej coś, wczołguje się do środka Wierzby przez konary.
Było ciemno, więc nie widziałem dobrze co to było, a zaklęcia Lumos nie chciałem używać, zważywszy na to, że to coś mogło to zauważyć.
Podeszłem więc bliżej i po chwili, gdy byłem już blisko drzewa, zauważyłem, że wśród konarów jest ukryte przejście a to coś zniknęło.
Pewnie weszło przez przejście. Pomyślałem.
Postanowiłem wejść przez to przejście, bo w środku mieniło się jakieś lekkie światło (co wydało mi się dziwne) i chciałem to sprawdzić.
Dlatego, na kolanach wczołgałem się do środka Wierzby, zanim ta swoimi konarami zaczęła szaleć.
Gdy to zrobiłem, przejście zamknęło się, więc musiałem iść dalej.
Więc szedłem, a światło było coraz jaśniejsze.
Po chwili, nagle, poczułem, że nie mam podłogi pod stopami i runąłem w dół.
Spadałem, jakieś 15 sekund i ku mojemu zdziwieniu, znalazłem się we wnętrzu bardzo wąskiego korytarza.
Rozejrzałem się.
Wnętrze było dość brudne i zaniedbane, a na ścianach były  czerwonę ślady pazórów.
Nie podoba mi się to. Pomyślałem.
Odwróciłem się i zauważyłem, że na końcu korytarza jest jakiś pokój do którego wpadało światło.
Podeszłem trochę bliżej aż nagle usłyszałem rozmowę w tym pokoju.
Stałem akurat tak, że mogłem widzieć to, co się w nim dzieje.
Ku mojemu zaskoczeniu, w pokoju stali, Syriusz, Remus, Peter i James.
Remus stał pod ścianą, zdziwiony, a reszta "gangu" stała obok siebie na przeciwko Lupina.
Zaraz... To na pewno Wrzeszcząca Chata! Tajne wejście w Bijącej Wierzbie prowadzi tutaj a to coś co w to przejście wlazło to byli oni! Pomyślałem.
- Co wy tu robicie?! Zaraz pełnia, nie powinniście tu być - odezwał się nagle Lupin.
- Robimy to co Ci obiecaliśmy. Pomagamy Ci podczas przemiany - powiedział Potter.
Przemiana? O co mu chodzi? Myślałem.
- Nie chce waszej pomocy. Nie chcę was zabić... - odparł Remus i spojrzał na okno.
Ja też tam spojrzałem.
Światło dochodziło właśnie z niego.
Widziałem, że chmury lekko przysłaniały księżyc, co powodowało, że admosfera była trochę mroczna.
- I nie zabijesz. Przecież jesteśmy animagami. Tyle razy już tu z tobą byliśmy i jakoś żyjemy! A pozatym, chciałem cię przeprosić za to ze Smarkerusem. Naprawdę nie chce się kłócić! - tym razem odezwał się Black.
Animagami?! Są animagami!? Na pewno nielegalnymi... Ale czemu mówią o mnie? O co tu chodzi?! Próbowałem rozkminić co się dzieje.
- Ja też nie chce się kłócić. Jednak Severus może tu w każdej chwili przyjść. I jak przyjdzie to odkryje i moją tajemnice i waszą. Nie mogę wam tego zrobić! - powiedział Lupin.
- Remus, to się nie stanie. Gdyby on miał przyjść to by już przyszedł, przecież zaraz wyjdzie księżyc! - znowu odezwał się Potter.
Wtedy, jak na zawołanie, zza chmur pokazał się księżyc i zrobiło się trochę jaśniej.
Widziałem, że Lupin spojrzał przerażony na okno i...
Stało się coś dziwnego...
Dziwnego i...
Strasznego...
Nagle upadł.
Zaczął się wić z bólu i krzyczeć.
Nagle, niewiadomo skąd, zaczął się zmieniać w coś...
W coś strasznego...
Wyrosły mu uszy, ogon, pazury i szara sierść...
Oczy zmieniły się na krwisto zielone a on krzyczał coraz głośniej...
To był okropny widok...
Jego przyjaciele stali.
Nawet nie próbowali mu pomóc!
Potem...
Lupin przestał wrzeszczeć i stanął.
Wyglądał...
Jak potwór...
I był nim...
Był wilkołakiem...
---------------------------------------------------------
Hejka!
Wow...
Ale się rozpisałam!
Ten rozdział bez notki ma aż 1700 słów!
Na początku chciałam zrobić w tym rozdziale CAŁĄ akcję w Wrzeszczącej Chacie, ale po pierwsze wyszło by za długo a po drugie nie mielibyście takiego pięknego Polsatu i zaskoczenia w następnym rozdziale XD.
Ale nie martwcie się, akcja będzie jeszcze bardziej dynamiczna i zaskakująca więc, szykujcie się haha.
A wogóle jak wam się podoba rozdział z perspektywami trzech bohaterów? Bo moim zdaniem wyszło super.
A jak myślicie, co stanie się w rozdziele 4?
Tego się dowiecie albo w niedzielę albo w poniedziałek lub w najgorszym wypadku we wtorek.
Na wcześniej raczej tego nie napisze, bo w Sobote przychodzi do mnie Olikana_m na nockę a potem się uczę na test z Historii, ale postaram się napisać ten rozdział w miarę szybko.
No dobra, ale już bez zbędnego przedłużania, dozobaczenia w rozdziele 4!
Papa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro