♠23♠

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zgrana paczka przyjaciół właśnie urządzała imprezę gdy jedna osoba była raniona w innym ciemniejszym miejscu. Jimin sądził ,że ta randka okaże się naprawdę jedną z lepszych. Czuł nawet ,że podczas rozmowy z chłopakiem był rozumiany. Jak bardzo się pomylił. Gdy niższy szukał kogoś na kim może polegać ten drugi polegał tylko na jednym. Nie chciał rozwijać znajomości z Jiminem. Jedynie czego chciał dokonać, to wygrać zakład z kolegami i przespać się z naiwnym chłopakiem. Jednak gdy sam Jimin się zorientował i grzecznie odmówił, ten nie potrafił nad sobą zapanować. Myśl o porażce i przyznaniu się w niej znajomym denerwowała go jeszcze bardziej. Chwycił chłopaka mocno za ramie, zaprowadzając do jakiejś ciemnej uliczki. Przygwoździł go do ściany, wbijając się w jego usta.  Jimin zareagował natychmiastowo, odepchnął go od siebie po czym sprzedał mu porządne uderzenie w twarz. Jednak nie spodziewał się ,że ten odda mu o wiele mocniej przechodząc do kolejnych ciosów, tym razem pięścią. Park po kolejnych uderzeniach nie miał już siły się bronić. Po trzecim uderzeniu upadł zamroczony na ziemie. Krew ciekła z jego nosa i wargi. Lee uderzył go jeszcze nogą w brzuch co spowodowało nagłe skurczenie się Jimina, splunął na niego mówiąc coś pod nosem i odszedł.

 Jego dzisiejsza randka nie miała tak się zakończyć przecież wszystko się układało jak należy.  Wyszło jednak, tak jak przewidywał to Jungkook. Po raz kolejny go nie posłuchał i znów na tym oberwał. Nawet jego rodzinna sytuacja się nie zmieniła. Mimo ,że po jego ucieczce z domu  dwa lata temu ,na tydzień, rodzice zapewniali go ,że się poprawią. Wcale tak się nie stało. Jego matka wciąż wyżywa się na nim fizycznie i psychicznie. Robi afery nawet o najmniejsze przewinienia, obwiniając go o sytuację jaka ma miejsca w ich domu. Po ponownym pierwszym uderzeniu od niej, wiedział ,że nic nigdy nie zmienia się na lepsze. Chociaż tym razem po prostu nie przebywa w domu tak dużo jak wtedy. Włóczy się w nocy po ulicach poznając różnych nieznanych mu ludzi. Bywa tak ,że nawet nie spotka ich już w ogóle. 

Nie mógł tego powiedzieć Jungkookowi. Nie w tym rzecz ,że już mu nie ufał. Po prostu był zbyt przerażony jego reakcją i litością w jego oczach. Nie chciał znów tego widzieć. Irytowało go to. Zdaje sobie sprawę ,że przyjaciel mógłby mu bardzo pomóc, ale Jimin nie chce brać go znów w to samo bagno. W szczególności, że przy nim nie jest w stanie zachowywać się świadomie. Nie wie nawet od kiedy to się zaczęło ,ale stara się unikać tego uczucia.

Blondyn podniósł się na ostatnich siłach. Oparł się o ceglaną ściankę, wycierając rękawem bluzy krew spod nosa. Ból ,który odczuwał był niemiłosierny. Sam nos mocno mu pulsował a gdy próbował poprawić się na ziemi jego brzuch dał o sobie znać. Wyjął z kieszeni spodni potłuczony telefon wchodząc na instagrama. Wstawił przyszykowany kolejny post , zmieniając jedynie opis. Jego nietypowego instagrama aż huczał od nowo wstawionego zdjęcia. Sam profil jako jedyny dawał mu chwilę przerwy w życiu. Czuł się jak ktoś inny. Jakby dostał nowe życie. Nie chciał jednak by jego najbliżsi o tym wiedzieli. Jedyna osoba ,której zaufał jest jego kuzynka pod nazwą alonelie. Nie wiedziałże istnieje. Rodzice nic o niej nie mówili. O nikim nigdy nic nie mówili. Wyglądało to tak ,że byli tylko oni i nikt więcej. Ukryli go przed resztą rodziny. Jakby był nikim ważnym.

Jimin poprawił się lekko po odpowiedzeniu na kolejny komentarz. Skrzywił się na kolejny przypływ bólu. Wiedział ,że Jungkook ciekawi się jego profilem ,a nie powinien. Starał się by przyjaciel go nie odkrył. Bał się jego reakcji ,że taki potrafi być. Dziwny, niezrozumiały i przerażający. Wybrał numer bruneta i na ostatnich siłach, zadzwonił. W końcu po kilku sygnałach usłyszał jego głos. Lekki przyjemny dla ucha, o którym marzył, by usłyszeć codziennie rano. Chciał go słyszeć cały czas. Chociaż na pewno się do tego mu nie przyzna.

-Halo? Jimin? Wszystko w porządku?-uwielbiał jak się o niego martwił. Czuł się wtedy taki ,ważny. Najważniejszy dla niego. A nikt nie dawał mu w rodzinie do zrozumienia ,że jest coś wart-Jimin?-blondyn westchną, a następnie jękną z bólu do słuchawki, podpierając się jedną ręką o zimny beton.-Wszystko okej?-usłyszał jak brunet odkładał na stolik szklaną butelkę i wstaje z krzesła. Wszystko wyraźnie  sobie wyobrażał. Nawet kłócącego się Jina z NamJoonem w tle, o to ,który jest lepszy w tańczeniu.

-Gukie, przyjedziesz po mnie?-ledwo wypowiedział te słowa w normlanym tonie. Nawet nie zapewnił go ,że wszystko jest w porządku. 

-Gdzie jesteś? Co się stało?-Junngkook gdy usłyszał w słuchawce łamiący się głos przyjaciela. Wiedział, że coś musiało się stać. Gdyby wszystko poszło dobrze., nie zadzwoniłby.

-Po prostu przyjedź-po policzkach Chima ponownie poleciały łzy. Zmieszały się one z krwią na twarzy. Chciał dać upust emocjom, ale wiedział ,że przyjaciel to usłyszy. Musiał być silny w jakikolwiek sposób.

-Nie wiem gdzie jesteś. Jimin do cholery. Wiedziałem ,że tak będzie. Co ten sukinsyn ci zrobił?-słyszał jak brunet szuka w kurtce kluczyków do samochodu. Również jak Taehyung się do niego drze ,że nie powinien prowadzić po alkoholu. Jednak on go nie posłuchał. 

-Jestem w jakiejś uliczce. Widzę tylko jakiś sklep z zabawkami i kantor.

-Gdzie byłeś wcześniej? Muszę wiedzieć gdzie mniej więcej mam cię szukać.

-Byłem z nim na kręgielni. Tej do ,której chodziliśmy potem poszedłem na jednego drinka do restauracji na dole. Jestem chyba z 5 kilometrów od nich-usłyszał jak otwiera drzwi od samochodu a następnie je zamyka. Odpala silnik.

-Zaraz będę. Nie rozłączaj się dobrze?-Jungkook był przerażony i wykurzony jednocześnie. Bał się, że jak nie dotrze na czas to sobie tego nie wybaczy. Jimin był dla niego najważniejszy i zawsze będzie.

-Jungkook, chce mi się spać-blondyn nie wytrzymał. Upuścił swoją dłoń razem z telefonem. Jego oczy powoli się zamknęły.

-Cholera. Jimin! Powiedz coś!-zacisnał mocniej dłonie na kierownicy-Zabije tego gnoja kurwa, znajdę i zabije-brunet przyśpieszył. Miał gdzieś to ,że prowadzi pod dwóch piwach. Chciał znaleźć Jimina i zabrać go do siebie. Chciał by ten był bezpieczny. A wie że tylko przy nim jest bezpieczny- Zaraz będę, Jimin wytrzymaj błagam-wiedział ,że nikt mu nie odpowie ,ale dalej próbował. -Dasz radę, błagam-tak straszenie się martwił ,że po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro