Nasze zezy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mama: *trzyma Karsika na 5metrowej lince przed blokiem* Biegniiiij...! *zaciesz z tego że pies może biegać*

Karsa: *biegnie w moją stronę*

Ja: *robi piękny unik*

Karsa: *wpada na drzewo* *chwieje się* *biegnie dalej*

Mama: *załamka*

Ja: Jezusmaria mały! (Taa taki mały czteroletni Sznaucer Olbrzym yhm) Nic ci nie jest? STARANOWAŁEŚ TO BIEDNE DRZEWO! Drzewa też mają uczucia! To przecież dalecy krewni krzaków! Drzewa to też LESZCZYNY!

Jakaśpanizpsem: *pacza na mnie dziwnie*

Jejpies: *szczeka na Karsę*

Karsa: *wyrywa się mamie i biegnie do psa*

Mama: *próbuje go złapać jednak nic z tego*

Jakaśpanizpsem: *ucieka chodem*

Ja: KARSA WRACAAJ! *zawał, biegnie za Karsiczkiem* *gdy już prawie dogoniła psa wpada na słup* *chwieje się, jednak mimo cho**rnego bólu czoła łapie za linkę* *w ostatniej chwili odciąga psa od psa robiąc fikołka*

Karsa: *uspokaja się*

Mama: Roksana!! *powstrzymuje śmiech, podchodząc do mnie zmartwiona* Wszystko dobrze?

Jakaśpanizpsem: *już dawno spieprzyła*

Ja: Taaaak jest super... Karsa!! A ty się szaleju naćpałeś czy jak?! *patrzy z wyrzutem*

Mama: Wracamy do domu. *odbiera ode mnie linkę i idzie do domu*

Ja: *wstaje* *chwieje się* *idzie do domu*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#veselost