10. Przytul mnie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Paskudna rana.

- Wiem, ale była dzielna. Nawet nie musiałem wkraczać do akcji.

- Więc co teraz?

- Musi przynieść serce i oko.

- Shh... Budzi się...

Otworzyłam powoli oczy. Głowa mi pulsowała z bólu a wzrok wyostrzał się przynajmniej dwie minuty. Nade mną stał Slenderman, Helen i Jeff. Odruchowo dotknęłam policzka. Skóra i krew już wyschły i rozstąpiły się. Rana sięgała od nosa i pięła się w stronę ucha a to wszystko na kości policzkowej.

- Helen...

- Tak?

- Możemy porozmawiać?

Cała trójka popatrzyła na siebie po czym wyszli Jeff i Slend.

- Oni wiedzieli?...

- Tak. To co ci mówiłem było tylko po to, żebyś nie panikowała. Tak na prawdę każda osoba przechodząca zadania ma opiekuna w razie, gdyby sprawy poszły za daleko.

- To skomplikowane.

- Trochę - Powiedział i pogładził moje włosy.

Zorientowałam się, że leżę na podłodze a Helen znajduje się tuż obok i siedzi po turecku.

- Kolejne zadanie dostaniesz jutro.  Do tego czasu odpoczywaj. Jesteś głodna?

- Nie.

- Dobrze. Zaniosę cię do pokoju Jacka...

- A mogę być u ciebie?

- Co? Yy... Jasne.

Helen ostrożnie (jakbym była jakimś niewiadomo czym) podniósł mnie i wniósł po schodach. Potem z buta otworzył drzwi i położył mnie na łóżku. Usiadłam pod ścianą, kuląc nogi do klatki piersiowej.

Lubię jego pokój i nieład w nim panujący. Czuję się tu bezpiecznie i komfortowo. Przytuliłam się do jego poduszki i mocno wciągnęłam powietrze, pościel pachniała Helenem a to zdecydowanie jeden z moich ulubionych zapachów. Tylko dlaczego on jest taki tajemniczy i niedostępny?

- Melanie? - Usłyszałam jego głos. Mówił tak cicho, że gdyby nie całkowita cisza panująca w pokoju na pewno bym go nie usłyszała. Uchyliłam powieki.

Kucał obok łóżka i opierał o nie ręce oraz brodę.

- Tak?

- Sprawdzałem czy śpisz.

- Nie śpię.

- Jak się czujesz?

- Nie wiem.

Nieoczekiwanie dotknął mojej kostki. Co mu się ostatnio stało, że go tak wzięło na czułości?

Wyprostrowałam rękę w jego stronę więc zaczął bawić się bransoletką. To chyba jego ulubiona.

- Martwię się o ciebie. Jesteś blada i zimna.

- Przytul mnie.

- Co?

Dopiero teraz dotarło do mnie, że powiedziałam to na głos. Cholera...

Helen wstał i usiadł obok mnie. Chwycił mnie za łydkę i wciągnął na swoje kolana. Przysunęłam się trochę bardziej i wtuliłam w niego, za to on tylko trzymał mnie za biodra.

- Masz przyspieszony puls - Powiedział wreszcie.

Modliłam się, żeby go nie usłyszał, ale po tych słowach przyspieszył jeszcze bardziej. Udawałam, że go nie słyszę. Po kilku chwilach ciszy poczułam się trochę senna, zamknęłam oczy.

Kiedy byłam na granicy snu Helen położył mnie na łóżku i wyszedł z pokoju. Gdzie? Nie mam pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro