29. Jestem teraz.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie dawało mi to spokoju. Ostatecznie zebrałam w sobie na tyle odwagi, że poszłam do Helen'a porozmawiać o tym wszystkim. Chociaż... Przekonała mnie do tego głównie Natalie.

Zapukałam do drzwi i wzięłam dwa głębokie wdechy.

- Tak?

Weszłam do środka i popatrzyłam na niego. Zapracowany, brudny od farby i taki piękny...

- Coś się stało Mel? - Zdjął fartuch i rzucił go na łóżko.

- Musimy porozmawiać.

- Ktoś ci nagadał głupot?

- Nie, nie o to chodzi.

Posłał mi pytające spojrzenie.

- Bo... Wczoraj miałam urodziny - Uciekłam wzrokiem w bok.

- Nie podoba ci się naszyjnik?

- Jest piękny. Ale... Pamiętam, że mieliśmy się pocałować.

Helen dostał ataku kaszlu i śmiechu. Poczułam, że robię się czerwona więc skrzyżowałam ręce na piersi.

- I co cię tak bawi idioto?

- No bo... - Wziął oddech - Byłaś strasznie zmęczona i kiedy właśnie miałem cię pocałować to ty zaczęłaś się śmiać. Mówiłaś jakieś głupoty więc zaniosłem cię do pokoju - Wzruszył ramionami.

- Aha... Przepraszam.

- Ale chciałbym rozdziewiczyć twoje usta gdy będziesz tego świadoma - Powiedział obracając w palcach pędzel.

- Jestem teraz.

W odpowiedzi uśmiechnął się i puścił mi oczko. Zmarszczyłam brwi i opadłam na jego łóżko.

- Co malujesz?

Odsunął się od płótna. Moim oczom ukazało się drzewo. Po prostu... Zwykłe drzewo namalowane czerwoną farbą. Ale czy to na pewno była farba...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro