31. Jaka ciąża?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Helen odsunął się ode mnie i obydwoje popatrzyliśmy na Slendermana. Stał z założonymi rękami w progu kuchni.

Nienawidzisz mnie, prawda? Wiedziałam to od początku, Slend.

- Co tu się wyrabia?

- Nic - Helen wzruszył ramionami - Po prostu całowałem moją dziewczynę.

- Dobrze wiecie, że ciąża w rezydencji jest niedozwolona.

- Ale... Jaka ciąża? - Zmarszczyłam brwi.

- Bo od całowania się zaczyna!

Popatrzyliśmy po sobie z Helen'em a następnie wybuchnęliśmy śmiechem.

- Zebranie w salonie za dziesięć minut - Z tymi słowami opuścił kuchnię.

- Bardzo mamy przerypane?

- Nie wiem - Odparł - Ale tak dla jasności... Nie jesteśmy razem - Uśmiechnął się i również wyszedł.

- Ała - Szepnęłam sama do siebie.

Jego słowa mnie zabolały. Po co robi mi nadzieję? Żeby zaraz podciąć mi skrzydła i powiedzieć, że nic nas nie łączy? Westchnęłam głośno i zeskoczyłam z blatu, a następnie udałam w wyznaczone miejsce.

Usiadłam obok Jeff'a na kanapie. Helen opierał się o stolik i jedynie przez ułamek sekundy na mnie spojrzał. Po chwili w salonie byli już wszyscy, więc Slenderman stanął przed nami.

- Regulamin się zmienia - Poprawił krawat - Ponieważ niektórzy zaczęli się umawiać w jakieś związki. Tak więc zakaz odwiedzania się w pokojach. Każdy ma prawo przebywać tylko w swoim pokoju, nie ma, że ja idę do Ben'a czy coś - Wydał z siebie dźwięk, jakby brał oddech (ale wiadomo, że to niemożliwe)  - Druga sprawa... Nie wolno spotykać się dziewczynom i chłopakom na osobności i zero okazywania sobie uczuć typu przytulanie w dni, którymi nie są święta lub urodziny.

W tym momencie w pomieszczeniu zapanował szum i głośne protesty. Slenderman szybko uciszył mieszkańców.

- Dziękuję, to wszystko.

Popatrzyłam na Helen'a. On tylko wzruszył ramionami i odszedł do swojego pokoju.

To najgorszy dzień w moim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro