1 maja 1937

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1 maja 1937

Dzisiaj, po kolejnej zbiórce pomarańczarni nie mam wątpliwości jak bardzo wielbię ten kierunek mojego jestestwa. Jestem zgodny stwierdzić, iż harcerstwo opanowało moje życie podporządkowując sobie mnie do perfekcji. A ja całkowicie się mu oddaję!

Na początku nie byłem pewny, czy w ogóle odnajdę się wśród innych członków harcerstwa. Jednak już po pierwszych zbiórkach wiem, że była to dobra decyzja. Harcerstwo dla mnie to skauting. Skauting plus patriotyzm oczywiście. Braterstwo dusz i natura, to chciałem robić.

Dzisiaj pogoda jak na majową  jest cudowna, dlatego też wraz z Zeusem postanowiliśmy iść głębiej w las. Gdzieniegdzie było mniej  lub bardziej błotniście, a jednak cała przechadzka tylko sprawiała nam radość. W końcu usiedliśmy nad wielkim urwiskiem daleko za granicami miasta i zwyczajnie obserwowaliśmy przyrodę.

Zdążyłem zanotować w mym notatniku kilka ważnych szczegółów jakie zauważyłem. Nowy gatunek ptaka który pierwszy raz widziałem na własne oczy, miał piękne rude piórka, cztery muchomory o przeróżnych, dziwnych kształtach i ten zachód słońca... był idealny. Rozbiliśmy mały obóz w dogodnym miejscu, a Zośka rozpalił ognisko. Ah jak bardzo nie chciałem wracać! Gdy niebo stawało się czerwieńsze, usiadłem na skraju klifu i wpatrzyłem się w piękny widok.

Wpadłem na pomysł, że kiedy już dorosnę postawię sobie taki dom na spokojnej wsi gdzie będę mógł obserwować takie zachody dzień w dzień. Warszawa stała się memu sercu już naprawdę bliska, a jednak tęsknie za spokojnymi sielankowymi wieczorami, które w miejskim zgiełku ciężej było dostrzec. Wieś kojarzy mi się z zatrzymaniem tego pędu. Ze spokojem i odetchnieniem. A jednak nie żałuję wyjazdu do Warszawy. Tu poznałem moich wspaniały przyajciół, tu znalazłem swój mały kąt i wspaniałą szkołę, będę dumny do końca życia z uczęszczania do niej.
Mama zawsze opowiadała mi historię o tym jak poznała tatę co niesamowicie mnie rozczulało. Też chciałabym przeżyć coś tak niesamowitego i móc założyć rodzinę. Tak naszło mnie teraz na rozmyślanie... Zamieszkanie w spokojnej posiadłości żyjąc dniem, chwilą. Patrząc na życie z zachwytem, nigdy cynizmem. Chciałbym wyrosnąć na przydatnego człowieka dla naszego państwa, dla ludzi tu żyjących. To moje marzenie- być potrzebnym. Nie znoszę marnowania życia, nie chcę nigdy być określany mianem człowieka „marnującego powietrze". Chcę spojrzeć na swoje życie i powiedzieć „brawo Janek, spisałeś się. Właśnie tak miało być. Czuć się ze swoją młodością jakby była właśnie taka jaka być powinna. Bo czy mogło być inaczej? Nie, każdy z nas wybiera to co uważa za rozsądne i tej drogi należy się trzymać.
A jednak obawiam się tego dorastania. Bycie dorosłym oznacza wiele wyrzeczeń, powagę, stonowanie i zapętlenie się w monotonii i rutynie, a tego nigdy w życiu nie chcę doświadczyć. Młodość to nie jest wiek, młodość to umiejętne korzystanie z życia. To radość, samokształcenie, poznawanie wciąż świata, a nie bierność. Nigdy nie chcę pozostać bierny.

Zeusie, jesteś dla nas jak pasterz. Jak dobry pasterz pokazujący nam świat od fundamentów. Cieszę się, że mam nauczyciela takiego jak Ty, bowiem pozwalasz nam odkrywać nieznane i podziwiać życie od innej strony niż na codzień jest nam dane. Obyś był zdrów Zeusie, prowadź nas jak najdłużej!

Alku, z wielkim zaangażowaniem tłumaczyłeś  mi jak wygląda wspinaczka na Giewont na której byłeś niedawno z rodziną. Opowiadałeś  tak pięknie, że samemu zachciałem  się tam wybrać i obiecałem sobie, że kiedyś to zrobię. Zabiorę Ciebie za mego przewodnika i kogo tylko jeszcze zechcesz.
Mówiłeś o ślicznej Basi i o tym jak coraz częściej spotkacie się po szkole. Wspominasz  o niej coraz więcej, a moje serce cieszyło się razem z Twoim. Zazdroszczę Ci Aluś i mam nadzieję, że uda Ci się zdobyć jej serce! Wiesz kochany, niesamowicie imponujesz mi swą odwagą. Dobrze wszyscy wokół Ciebie wiemy, że Sapińska jest dawno Twoja, a kwestią czasu jest kiedy stanie się to formalnością.
Potrafisz sprawić, że czuje się ona z pewnością wyjątkowa, ja się do tego nie nadaję. Marzę o tym by i kiedyś jak ty móc powiedzieć, że kogoś kocham jak to kocha się wyjątkową osobę. Marzę by ktoś powiedział „kochaj mnie" w przyszłości mimo, że wcale mi do tego nie śpieszno. Mówiłeś mi wielokrotnie, że wiele panienek tylko czeka, aż się do nich uśmiechnę. Możliwe, lecz ja wolę poczekać. Jestem zdecydowanie za młody, moje uczucia niestabilne, chcę skończyć szkołę, obrać dany kierunek i znaleźć kogoś kto się w mym sercu wyróżni.
Ty to co innego! Widzę, że poza Basią świata nie widzisz, jak ona poza Tobą.

Za to Ty Zośka szedłeś za nami w milczeniu. Dobrze wiedziałem, że słuchasz naszej rozmowy, nawet jeśli robiłeś to niespecjalnie.
Starałeś się nie zwracać na siebie uwagi, ale słyszałem każde Twoje potknięcie o wystający korzeń.
Zazwyczaj trzymałeś się nas, lecz tym razem byłeś taki zamyślony... Spytałem się, czy coś się stało gdy już byliśmy na miejscu, ale tylko się uśmiechnąłeś i powiedziałeś, że nie spałeś za dobrze. Zbyłeś mnie i zrobiło mi się przykro. Wszakże to nie Twoja wina Zawadzki! Taki już masz charakter. Staram się go odkrywać kawałek po kawałku, a jednak tak ciężko mi czasem zrozumieć Twe intencje. Dla mnie to tylko kolejne obiecujące wyzwanie. Nie martw się Tadeusz, nie poddam się. Nie przeleję na marne miesięcy starań zbliżenia się do Ciebie, o nie.
Zacząłem rozumieć też powoli dlaczego stałeś się Zośką. Gdy Alek pokazał mi twoje zdjęcie z dzieciństwa nie mogłem uwierzyć, że to Ty!
Z fotografii patrzyła na mnie złotowłosa dziewczynka, a nie żaden Zawadzki. A jednak to jedyny w sobie Tadeusz z tak delikatną urodą. Czasem można zauważyć jak Zamyślasz się zapatrzony i nie wmawiaj mi, że tak nie jest. Dobrze widzimy Twoją delikatność mój drogi.
Ale wracając, dzisiaj okazałeś się bardziej samotny niż zwykle mimo otaczającego nas zgiełku. Nie wydawałeś się smutny, wręcz przeciwnie. Uśmiechałeś się patrząc na przyrodę. Po raz kolejny napiszę, imponujesz mi. Wybacz jeśli czasem Cię denerwuję, ja tylko chciałabym bliżej Cię poznać. Nie jak Alka, jego już znam, jest jak otwarta księga. Ale Ty Tadziu... Ty jesteś inny. Czy to ze mną nie chcesz wchodzić z bliższe relacje? Czy to dlatego, że Alka znasz dłużej? Nigdy mi nie odpowiesz, a może jednak kiedyś zdobędę się na odwagę i spytam?
Może Alek i jego pewność Ciebie spytały, dlatego tak dobrze Cię zna.
Może kiedyś.

Lekcja na dziś to ucz się wszystkiego co stanie na twej drodze. Odkrywaj i słuchaj serca, nigdy nie przestawaj iść do przodu.


Witam!
Na razie jest troszkę smętnie i nudno, ale jak wiadomo nie zawsze musi bić wydarzeniami od początku.
A jak wam mija dzień? Bo ja jestem załamana, że znika słońce, a wracają minusowe temperatury.
Miłego dnia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro