4. [体]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 5 października, niedziela

Czy na sesji było beznadziejnie? Tak.

Czy wizyta u psychologa jakkolwiek mi pomogła? Nie.

Czy Nishinoya w końcu mnie pokocha? Być może.

Dzisiaj rano obudziłem się przez bardzo niepokojący koszmar. Śniło mi się, że śpię. Dosłownie widziałem swoją śpiącą twarz, kiedy nagle do pokoju wszedł Noya w czerwonym kapturku z koszykiem pełnym kwiatów. Rozciął mój brzuch nożyczkami, przebił ostrzem płuca i zaczął wkładać do nich ciemnoczerwone róże. Potem to zszył to grubą nicią, a wychodząc szepnął coś w stylu ''Nigdy cię nie pokocham, bo jesteś obleśnym facetem''. Ale najgorsze było to, że kiedy otwarłem oczy, wokoło mnie leżało mnóstwo rozsypanych kwiatów...

Ciężko mi o tym pisać (i mam nadzieję, że nikt niepowołany tego nie przeczyta), jednak od dłuższego czasu zacząłem na własną rękę zażywać antydepresanty oraz paracetamol w dość dużych ilościach. Nie chcę się zabić, naprawdę! Po prostu ból, jaki rozsadza moją klatkę piersiową, jest momentami nie do wytrzymania. A lekarstwa pomagają.

...

Posprzątałem kwiaty. Kilka z nich miało bardzo nienaturalną czerwoną barwę. Zupełnie tak, jakby były sztuczne. Wśród płatków znalazłem też jeden mały kolec. To właśnie on musiał mnie od kilku dni tak uwierać. Zaraz idę się przejść na spacer. Mam nadzieję, że nic mi nie będzie.

...

Wróciłem ze spaceru. Muszę przyznać, że jestem oczarowany pięknymi jesiennymi barwami liści w parku. Po drodze spotkałem jakąś grupkę dzieci. Musiały się mnie przestraszyć, bo kiedy tylko przeszedłem obok nich, uciekły z krzykiem w swoją stronę. Aż taki jestem obrzydliwie straszny...? Może Noya też się mnie boi...? Nie, to raczej nie to. Po prostu jest ktoś lepszy ode mnie.

Kiedy tak chodziłem samotnie po parku, przypomniałem sobie zeszłoroczne wakacje i wspólny wypad nad morze z Sugą i Daichim. Dużo wtedy rozmawialiśmy o naszych planach, drużynie i ogólnie życiu. W pewnym momencie Sugawara powiedział coś bardzo mądrego o relacjach i wyglądzie zewnętrznym:

– Myślę, że wygląd nie jest przeszkodą w znalezieniu miłości czy przyjaźni. To, co dla mnie jest moją wadą, wpędza mnie w kompleksy, może być w oczach kogoś innego wielkim atutem. Ja na przykład nie lubię swojego pieprzyka, ale jest pewna osoba, która ciągle mi powtarza, że bez niego nie byłbym już taki ładny – tu spojrzał na Daichiego, rumieniąc się lekko. Ten moment zapamiętałem szczególnie, bo w jego oczach widać było wielką radość. Domyśliłem się, o kogo chodzi, w duchu gratulując im szczęścia, jednocześnie zastanawiając się, czy kiedykolwiek Nishinoya popatrzy tak na mnie...

– A ja uważam, że charakter też jest ważny – dodał jeszcze kapitan jak zwykle doniosłym i motywującym głosem.

– A jeśli ktoś nie ma i tego, i tego? – spytałem jakby w żartach.

– Wtedy pozostaje mu fapanie do poduszki z przyklejonym zdjęciem swojego crusha – zaśmiał się Daichi, za co został zdzielony po głowie przez Sugawarę, strażnika przyzwoitości.

– Ty lepiej uważaj na słowa, Sawamura, bo i ciebie kopnie ten zaszczyt – dodał poirytowany, czym skutecznie zakończył naszą wątpliwie wzniosłą rozmowę.

Czy i ja byłem na tyle obrzydliwy, by zrobić coś takiego? Nie do końca. Co prawda wiele razy onanizowałem się, myśląc o Nishinoyi, ale żeby tak do zdjęcia? Mój boże, cóż ja za sprośne rzeczy piszę w tym dzienniku... Może lepiej zmienię temat.

Jutro będę musiał wybrać się po jakiś prezent dla Noyi na jego urodziny. Kompletne nie mam pojęcia, co byłoby dobrym pomysłem. W tamtym roku kupiłem mu puchar z napisem ''Najlepszy libero Karasuno'', ale teraz? Może jakąś fajną, nową grę? Moglibyśmy razem pograć...

Ściemnia się. Powinienem kłaść się spać. Czuję, że jutro czeka nas cholerny wycisk na treningu. Już nie mogę się doczekać. Mam tylko nadzieję, że i tym razem nie złapie mnie jakiś koszmar. To zdecydowanie nic przyjemnego. Dobranoc.

Asahi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro